Reklama

Sól piłki. Chrobry po prostu lepszy od Wisły

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

30 marca 2024, 19:45 • 4 min czytania 11 komentarzy

Czy to na pewno drugi poziom rozgrywkowy w Polsce? To naprawdę ciepły kwietniowy wieczór w Głogowie? W piłce nożnej najbardziej lubimy, gdy mecz daje nam po prostu kupę frajdy. A Wisła i Chrobry dziś były nastawione na frajdę.

Sól piłki. Chrobry po prostu lepszy od Wisły

Atrakcji zafundowano nam dziś co niemiara. Gole, emocje i ciągłe zamieszanie w polu karnym obu drużyn. W dodatku stałe elementy pierwszoligowego uniwersum – konie trojańskie w linii obrony Wisły i moment magii od Mikołaja Lebedyńskiego, który raz na jakiś czas pokazuje, że ten poziom rozgrywkowy jest dla niego stworzony.

I coś czego nie widzieliśmy pewnie nigdy, a na pewno tego nie pamiętamy. Zdarte ceraty kibiców Chrobrego, którzy dali się ponieść wiosennej aurze i boiskowemu żarowi.

Chrobry – Wisła 3:2. Takie mecze chcemy znajdować w naszym wielkanocnym koszyczku

Gospodarze byli dziś świadomi tego, że piłkarze Alberta Rude popełniają błędy. Wisła nie jest nienaruszalnym monolitem i dobre przygotowanie do meczu z „Białą Gwiazdą” może być kluczem do korzystnego wyniku. Efekt kilku sprytnych zabiegów trenera Piotra Plewni był taki, że Chrobry oddał dziś więcej strzałów od rywali.

Ale też więcej strzałów celnych.

Reklama

Zdobył też więcej bramek.

Otwarcie możemy powiedzieć, że gospodarze grali lepiej. Długimi fragmentami konstruująca ataki Wisła wyglądała, jak poważny kandydat do awansu, ale co z tego, skoro Chrobry prostymi środkami dał jej lekcję czegoś, co nazwiemy prawdziwą piłką nożną. Proste środki. Dobre okazje. Żadnych kwadratowych jaj i klepania dla klepania. Sól piłki. Sól w oku trenera Rude.

Bo Wisła niby grała fajnie, ale nie grała tak, jakby miała strzelić gola. Kilkunastu fajnych piłkarzy z fajnymi umiejętnościami i całkiem niefajny wynik ich starań. Większe posiadanie piłki, ale tym nie wygrywa się spotkań już od jakiejś dekady. Więcej odnotowanych ataków, ale większość z nich wyglądała jak macanie psa w kły. To musiał być bardzo frustrujący wieczór dla każdego kibica Wisły.

Wisła nie zasłużyła, więc punkty zgarnął Chrobry

Przede wszystkim dlatego, że świetne zawody rozegrali dziś gospodarze. W pierwszej połowie na prawym skrzydle szalał Jakub Kuzdra. Biegał wszędzie, wszystkie piłki lądowały pod jego nogami, strzelał, podawał. Obił poprzeczkę w jednej z najlepszych okazji tego meczu. Wisła wydawała się momentami bezradna we własnym polu karnym, ale, jak to Wisła, udawała tylko tę całkowitą bezradność.

Po kontuzji Biela ostatnie sekundy pierwszej części spotkania Chrobry dograł w osłabieniu i to chyba jedyny dziś błąd trenera Plewni. Szkoleniowiec miał już przygotowaną zmianę, ale wstrzymał się z wprowadzeniem zawodnika na boisko i… kosztowało go to bramkę. Tuż przed polem bramkowym obrońców poustawiał sobie Szymon Sobczak i chwilę przed przerwą dał Wiśle prowadzenie.

Chrobry i sto procent piłki w piłce

Kompletnie niezasłużone. Takie, że w szatni głogowian musiało niesamowicie dudnić od mocnych słów. Gospodarze czuli, że to oni są lepsi i po zmianie stron dali nam doskonałe widowisko.

Reklama

Co powiecie na takiego gola? I taką asystę?

My powiemy: miodzio!

A potem było równie fajnie. Prosta gra Chrobrego całkowicie rozbiła Wisłę, która z każdą chwilą popełniała coraz prostsze błędy. Broniący doskonale na linii Raton miał dziś pełne ręce roboty, a koledzy nie mieli zamiaru mu pomagać. Wrzucili go na konia przy rzucie karnym, który kosztował Wisłę drugiego gola. Co chwilę łamali linię spalonego. Kryli na radar, a radary te mieli kompletnie rozregulowane.

W tym wszystkim Chrobry, który z akcji na akcję nabierał tylko swobody w swoich poczynaniach. Trzeci gol gospodarzy też był całkiem urodziwym trafieniem – doskonałe dośrodkowanie, dobre uderzenie. Kwintesencja prostoty, która czyniła dziś z głogowian królów tej gry.

Bo to wszystko jest naprawdę bardzo proste, a Wisła jakby dziś o tym zapomniała. Zdobyła dwa gole, ale warte one były tyle, co nic.

Chrobry Głogów – Wisła Kraków 3:2 (0:1)

  • 0:1 – Sobczak 45+4′
  • 1:1 – Bartlewicz 48′
  • 2:1 – Lebedyński 56′ karny
  • 3:1 – Zarówny 74′
  • 3:2 – Uryga 90+5′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

11 komentarzy

Loading...