Nie miało znaczenia, że Maria Sakkari grała w Indian Wells świetnie. Nie miało znaczenia, że dopiero co pokonała Cori Gauff. Bo z tak dysponowaną Igą Świątek wygrać się praktycznie nie da. Polka zamknęła finał Indian Wells, czasem nazywanego “piątym Szlemem”, w godzinę i dziewięć minut. Tym samym odniosła dziewiętnasty triumf w zawodach rangi WTA w karierze.
Choć Maria Sakkari dawno przestała nam się kojarzyć jako zawodniczka, która sprawia Idze większe problemy, to jej bilans meczów z Polką do dzisiaj był jeszcze pozytywny. 28-latka wygrała trzy z pięciu polsko-greckich pojedynków, w tym te najbardziej istotne – w wielkoszlemowym Roland Garros i WTA Finals. Mówimy jednak o dość zamierzchłych czasach (zanim Iga została pierwszą rakietą świata, a Ashleigh Barty była jeszcze czynną tenisistką). Bo w 2022 roku Iga już radziła sobie z Sakkari świetnie – dwukrotnie pokonała ją wówczas w dwóch setach. A od tamtego czasu już na siebie w żadnych zawodach nie trafiały.
Zmieniło się to oczywiście dzisiaj, gdy zmierzyły się ze sobą w finale Indian Wells. Nie było tu zresztą mowy o przypadku. Świątek na amerykańskich kortach prezentowała się wręcz fantastycznie – zmiatając po kolei wszystkie rywalki. Ale i Sakkari w Indian Wells imponowała. Miała trudniejszą drabinkę od Polki, ale zdołała poradzić sobie w półfinale z Cori Gauff, a wcześniej m.in. z Caroline Garcią czy znajdującą się w świetnej formie Emmą Navarro (aż 18 zwycięstw w 2024 roku!).
No ale właśnie: w starciu ze Świątek trudno nie było skazywać jej na pożarcie. Jasne, fizyczna gra Marii kiedyś sprawiała Polce problemy, ale obecnie mówimy trochę o innych parach kaloszy. Raszynianka po awansie do finału Indian Wells przebiła wyczyn samej… Sereny Williams. Dotarła do finału w 37% turniejów WTA 1000, w których brała udział, podczas gdy wynik Amerykanki wynosi 36.7%. Kolejne tenisistki na liście? Maria Szarapowa (32%), Ashleigh Barty (już tylko 24%) oraz Simona Halep (21.2%).
Iga wysunęła się też ostatnio na prowadzenie w zestawieniu WTA Race, wyprzedzając Arynę Sabalenkę. Wszystko zatem wydawało się w jej przypadku zmierzać we właściwą stronę. Nie ukrywajmy, że polscy kibice zasiedli dzisiaj przed ekranami, żeby oglądać jej dziewiętnasty triumf w turniejach rangi WTA.
“Nie wiem, co mam robić”
Jeśli Sakkari chciała jednak dzisiaj odnieść zwycięstwo, to na pewno nie mogła grać tak, jak na początku meczu. Iga nie musiała robić aż tak wiele, żeby zdobywać kolejne gemy, mogła po prostu polegać na błędach Greczynki. Maria obudziła się dopiero przy stanie 0:3 – po męczarniach zdołała utrzymać swoje podanie. To jednak widocznie zadziałało na nią pozytywnie – bo po chwili przełamała Polkę. I od tamtego czasu gra toczyła się w rytmie “gem za gem”.
W decydującym momencie partii (czyli przy prowadzeniu 5:4 i serwisie Sakkari) Iga wspięła się jednak na wyżyny swoich możliwości. Szybko zgarnęła trzy punkty z rzędu, a potem “porozstawiała” Greczynkę po korcie i zabójczym backhandem skończyła seta. Z naszej perspektywy więc: wszystko toczyło się tak, jak miało. A w głowie mieliśmy to, jak wyglądały poprzednie drugie sety w meczach Polki w Indian Wells. Straciła w nich bowiem łącznie… trzy gemy. A przypomnijmy, mówimy o aż pięciu spotkaniach!
Czy Sakkari miała potencjał, żeby przełamać tę dominację liderki rankingu WTA? Nie bardzo. Raz, że znowu zaczęła psuć więcej uderzeń, a dwa, że Świątek momentami grała jak w transie. Zaczęliśmy obserwować kompletną dominację i kolejne wykrzykiwane “jazdy” z ust Igi (Greczynka za to w pewnym momencie zrezygnowana powiedziała do trenera: “nie wiem, co mam zrobić”). To zatem nie mogło się inaczej skończyć: druga partia potrwała ledwie… 25 minut (a cały mecz godzinę i dziewięć minut). Mogliśmy świętować i czekać, aż Iga podniesie trofeum za zwycięstwo.
– To coś niesamowitego, być znowu w tym miejscu. Dziękuję za dzisiejszy mecz Marii. Doceniam, jaka jesteś poza kortem. Jesteś jedną z najmilszych osób w tourze – rozpoczęła swoje przemówienie Iga, po czym przeszła do podziękowań dla swojego teamu, rodziny czy sponsorów.
Po Indian Wells najlepsze tenisistki świata przeniosą się do Miami. Tam rozegrane zostaną kolejne zawody rangi WTA 1000.
Iga Świątek – Maria Sakkari 6:4, 6:0
Czytaj więcej o tenisie:
- Marat Safin. Dwa szlemy, tysiąc złamanych rakiet, samotność i kosmici w Peru
- “Byłam grubym dzieckiem, często chorowałam”. O Qinwen Zheng, finalistce Australian Open
- Rene Lacoste, czyli paryska ikona i pan nie tylko od mody
Fot. Newspix.pl