Reklama

Inter obrzydził Bolonii grę

Bartek Wylęgała

Autor:Bartek Wylęgała

09 marca 2024, 20:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

Bologna w tym sezonie potrafi zachwycać. Składają się na to nie tylko ofensywne błyski zawodników, ale i wykształcona przez Thiago Mottę gra zespołowa. To fenomen bieżących rozgrywek Serie A, pukający do bram Ligi Mistrzów. Ale na koniec dnia, nieważne jak dobrze myślisz, że grasz w ofensywie, na pewno nie robisz tego tak dobrze jak Inter broni.

Inter obrzydził Bolonii grę

To nie jest mecz, o którym pisanie przychodzi łatwo. Brak w nim wyraźnych bohaterów. Brak pięknych goli. Brak interesującego kontekstu około meczowego. Przede wszystkim, brak niespodzianek.

Stawka? Bologna planowała się umocnić w czołowej czwórce i podtrzymać nadzieję na awans do Ligi Mistrzów. Inter po prostu chciał wygrać, żeby móc się utwierdzić we własnej wielkości. Przed spotkaniem miał 15 punktów przewagi nad drugim Juventusem. Obie ekipy planowały grać na własnych warunkach: gospodarze ofensywnie, z polotem, ich przeciwnicy zupełnie odwrotnie.

Strzel gola i kończ ten mecz

I pierwsza połowa pokazała, kto ten balet będzie prowadził. Bologna mogła tylko oglądać, jak Inter bez większych trudów rozbija jej ataki. Ciężko tutaj wskazać jednego lidera obrony. Cały blok grał w zasadzie jak jeden zawodnik, co najprawdopodobniej będzie źródłem koszmarów dla Alexisa Saelemaekersa. Na co dzień to absolutna ligowa czołówka. Dziś? Wyglądał jak cień samego siebie, co rusz rozbijając się o mur wzniesiony przez Simone Inzaghiego, jak junior uczący się dopiero dojrzałej gry.

Nikogo więc nie zaskoczył gol gości. Łukasz Skorupski grał świetne zawody i prawda jest taka, że gdyby nie Polak wynik wyglądałby nieco mniej korzystnie dla „Rossoblu”. Tyle że w 36. minucie był całkowicie bezradny. Alessandro Bastoni z laserową precyzją dorzucił piłkę na głowę Yanna Bissecka. Temu pozostało tylko wykonać wyrok.

Reklama

Druga połowa toczyła się podobnie. Bologna grała z ambicją, nie można powiedzieć, że podopiecznym Thiago Motty nie zależało. Tylko co z tego, skoro Inter miał już satysfakcjonujący wynik. Strzel gola, zabij mecz, ciesz się z trzech punktów. Schemat powtarzaj aż nie wygrasz mistrzostwa.

Gwoli sprawiedliwości, pod koniec spotkania coś się ruszyło w grze gospodarzy. Nie zrozumcie nas źle, to nie tak, że przegrywająca drużyna znalazła w sobie nieznane dotąd siły. Mediolańczycy zwyczajnie się odprężyli. Joshua Zirkzee w tym meczu dochodził do sytuacji, ale w domu zostawił swoją skuteczność. Nawet on nie wie jak nie trafił w 77. minucie. Przy czym prawda jest taka, że to był jedyny strzał, przy którym serca fanów „Nerazurrich” zabiły szybciej. Cała reszta spokojnie lądowała w koszyczku Yanna Sommera. Mając takiego fachowca między słupkami, możesz sobie pozwolić na chwilę odprężenia.

W Interze maszerują po scudetto. I Bóg jeden wie, kto tę bandę jest w stanie obecnie zatrzymać.

Bologna FC 0:1 Inter Mediolan

Y. Bisseck 36′

Reklama

Więcej o Interze i Bolognii:

Fot. Newspix

Nie Real, nie Barcelona, a Jordan-Sum Zakliczyn. Szczerze wierzy, że na około stumiejscowy stadion z atrakcyjnym dojazdem zawita jeszcze kiedyś Puchar Mistrzów. Do tego czasu pozostaje mu oglądanie hiszpańskiej i portugalskiej piłki. Czasem lubi także dietę wzbogacić o sporty walki, a numerowane gale UFC są dla niego świętem porównywalnym z Wielkanocą. Gdyby mógł, to powiesiłby nad łóżkiem plakat Seana Stricklanda, ale najpierw musi wymyśleć jak wytłumaczy się z tego znajomym.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

0 komentarzy

Loading...