Reklama

David Balda uroczo tłumaczy, że Kenneth Zohore to jednak jest fachowiec

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

06 lutego 2024, 15:17 • 4 min czytania 10 komentarzy

David Balda w Śląsku Wrocław wykonuje co najmniej niezłą robotę – sprawnie siadło mu letnie okienko transferowe, zobaczymy, jak to zimowe, ale skoro na jego poczet należy zaliczać choćby Patryka Klimalę, też można być optymistą. Doceniamy również otwartość i transparentność (aczkolwiek z tym można przesadzić, gdy chce się recenzować inne kluby). No i skoro dyrektorowi tak sympatycznie idzie, to przed rundą wiosenną niech ma od nas życzliwą radę: kompletnie nie potrzeba bronić spraw przegranych.

David Balda uroczo tłumaczy, że Kenneth Zohore to jednak jest fachowiec

A Balda w rozmowie ze sport.tvp.pl uparł się, by bronić Kennetha Zohore, który na ten moment jest właśnie taką przegraną sprawą. Po kolei – co dyrektor powiedział na jego temat?

Czy Erik strzelałby tyle goli, gdyby nie miał za konkurenta Kennetha? Nie wiem. Czy by czuł się zbyt komfortowo, gdyby miał innego zawodnika, nie z przeszłością w Premier League? Nie wiem. Może tak, może nie, tego się nie dowiemy. Przyjście Kennetha dodało mu ekstra motywację, żeby grać jeszcze lepiej. Ja nie uważam, żeby to był nieudany transfer.”

Uznanie, że Exposito miałby postrzegać Zohore jako jakąkolwiek konkurencję, jest wyjątkowo naciągane – Duńczyk dostał od Magiery ledwie 81 minut. Prędzej mógłby ją widzieć w Patryku Szwedziku, który grał jeszcze mniej, ale przynajmniej strzelił gola. Zatem należałoby zapytać: czy Erik zdobywałby tyle bramek, gdyby nie miał za konkurenta Szwedzika? Czy czułby się zbyt komfortowo, gdyby w składzie Śląska nie było piłkarza z przeszłością w GKS-ie Katowice?

Naprawdę – jeśli Balda sądzi, że Exposito czuje presję ze strony Zohore, to ma Hiszpana za paranoika, który jest przekonany, że ciągle go ktoś śledzi (na przykład Szwedzik z Zohore). Też ta wstawka o przeszłości w Premier League… Rany, kawał rozdziału. 19 meczów, jedna bramka.

Reklama

Jeśli dyrektorowi chodziło o taką presję, to równie dobrze mógł ściągnąć do klubu Olisadebe (przecież tylko jedno trafienie mniej!).

No, ale dalej:

„Kenneth zawsze był gotowy, zagrał jedną połowę z Puszczą, miał okazje. Może gdyby strzelił gola, to by grał w następnym meczu. Czasami chodzi o moment. Jeśli chodzi o same liczby, nie pokazał wiele, ale zawsze był gotowy na wypadek czwartej żółtej kartki dla Erika”.

To prawda – może gdyby strzelił, to by zagrał w następnym meczu. Co więcej, gdyby strzelił dwie, to by zagrał jeszcze w kolejnym, a gdyby strzelił dziesięć, liczyłby się w wyścigu o koronę króla strzelców. Ale właśnie chodzi o to, że nie strzelił i stanęło na tym, że jak był na boisku, to Śląsk przegrywał z Puszczą 0:1, a jak zszedł, to wygrał 3:1.

Piękne jest też zdanie, że jeśli chodzi o liczby, to Zohore nie pokazał wiele. Zero goli, zero asyst. Gdziekolwiek – w Ekstraklasie, Pucharze Polski czy rezerwach. Zatem tak, nie pokazał wiele, pełna zgoda. Mocne, ale potrzebne słowa.

Ale był gotowy, gdyby wykartkował się Exposito! Co za poświęcenie, całkowicie rozgrzeszające ten transfer. Narzekać mogła tylko partnerka Zohore – ten całe noce bowiem czuwał na parapecie, informując, że musi być gotowy na wypadek czwartej żółtej kartki Erika.

Reklama

I na koniec: „Jeśli popatrzysz na mecze, w których wchodził z ławki, to zawsze stwarzał zamieszanie. Mecz z ŁKS-em – wygraliśmy 2:1, bo był w polu karnym, skutecznie przeszkadzał obrońcom i dzięki też temu Samiec-Talar strzelił gola. Są rzeczy, których kibice nie wiedzą, ale jego ruch przyczynił się do bramki. Fizycznie nie jest już tak dobry, jak kilka lat temu. Nie mówię, że stracił ogień, ale gra inaczej. Jest doświadczony, potrafi strzelić 9-10 goli w treningu. Wierzę, że pomoże innemu zespołowi”.

Zohore „zawsze” wprowadzał zamieszanie – do dziś nie możemy się otrząsnąć po jego zmianach, nie wiadomo, czy jest luty, czy lipiec, wtorek czy niedziela, tak kręcił jesienią ten super zmiennik. Najmocniej przeciwko Legii, kiedy nie dotknął piłki, stoczył jeden pojedynek w powietrzu i go przegrał.

A przeciwko ŁKS-owi, o rany! Jak on stał w polu karnym! Jak walczył! O, tak:

Nie ma tego gola bez Zohore. Gdyby w polu karnym stała sosna bez przeszłości w Premier League, na pewno nic by nie wpadło. Duńczyk zmienił grę, zmienił wynik. Tak samo jak na treningach, kiedy potrafi strzelić nawet dziesięć bramek. Nie dwie czy trzy, ale nawet dziesięć. Prosimy jednak o doprecyzowanie – czy w trakcie rozruchu, gdy nikogo nie ma w bramce, czy w trakcie treningu siłowego, gdy też nie ma nikogo w bramce.

Panie Davidzie… Śląskowi żre. Panu przecież też idzie. Żaden dyrektor sportowy nie ma 100% skuteczności. I tyle, naprawdę. Wszyscy by o tym Zohore zapomnieli w pięć minut – oprócz Exposito, któremu się śnił w nocy – a tak będzie można wspominać, że chwalił go pan za stanie w polu karnym, dziesięć bramek na treningu i nocne czuwanie w intencji braku żółtej kartki dla Exposito.

Wystarczyło powiedzieć: tak, nie trafiłem, bywa. I byłoby po sprawie.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

10 komentarzy

Loading...