Zdawało się, że to niemożliwe. A jednak! Novak Djoković przegrał w półfinale Australian Open z Jannikiem Sinnerem 1:6, 2:6, 7:6(6), 3:6. Faworyt pożegnał się więc z turniejem. Nie będzie jedenastego tytułu w Melbourne dla Serba. Młody Włoch z kolei wspiął się dziś na szczyt i, co zaskakujące, nie wyglądał na specjalnie zmachanego.
Jak pokonać wielkiego mistrza? To jak wysokogórska wspinaczka, może odpowiedzieć Jannik Sinner. Najtrudniejszy jest każdy następny krok. I to właśnie takie zdobywanie alpejskiego czy himalajskiego szczytu oglądaliśmy dziś na Rod Laver Arena w Melbourne.
Młody Włoch początkowo był szybki na podejściu, dwa pierwsze sety wygrał zdecydowanie. W tym czasie przełamał Djokovicia już w jego pierwszym gemie serwisowym, a potem jeszcze trzykrotnie. Od trzeciej partii zaczęła się jednak właściwa wspinaczka. Człowiek wobec potężnej skały musi okazać szacunek. A Djoković na co najmniej jednego seta taką się stał. Serb zaczął prezentować bowiem swoją normalną dyspozycję. Posyłał zagrania tuż przy liniach, świetnie się bronił, coraz lepiej returnował. Set rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku. Sinner miał w nim nawet piłkę meczową, której jednak nie wykorzystał.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Zepsuł prosty forehand. Trafił w siatkę. Chwilę później Novak wygrał seta.
To wszystko to był jednak dopiero przedszczyt. Tie-breaki to w końcu specjalność Serba. Dla wspinacza w takim momencie najważniejsze jest, by utrzymać koncentrację. Do wierzchołka pozostał w końcu jeszcze kawałek. Każda droga w skale ma swój najtrudniejszy moment, tak zwany crux. Włoch pokonał to miejsce w iście wytrawny sposób. Kluczowy był czwarty gem czwartej partii. Novak prowadził w nim 40:0, ale Sinner, punkt po punkcie, odrobił stratę i przełamał go po raz piąty.
CZYTAJ TEŻ: Jannik dorósł. Sinner o krok od tenisowych szczytów
Mistrz na łopatkach. Góra pokonana. Do szczytu został już tylko łagodny fragment. Jest wysoko, trzeba uważać, ale nie będzie już więcej trudności takich, jak ta przezwyciężona przed chwilą. Szczególnie, że Włoch doskonale rozgrywał swoje gemy serwisowe. Djoković nie miał bowiem ani jednego break pointa. To dopiero druga taka sytuacja w jego wielkoszlemowej karierze – ale za pierwszym razem miało to miejsce na Wimbledonie, gdy w meczu z Tomasem Berdychem skreczował na początku drugiego seta.
Sinner był dziś optymalnie przygotowany. Po spotkaniu w wywiadzie wspominał półfinał Wimbledonu, w którym w zeszłym roku przegrał z Djokoviciem do zera. Jak sam przyznał, traktował to jak element procesu. Wreszcie to był ten dzień, ten szczególny dzień w życiu, w którym po prostu wszystko musiało się udać.
– Przez dwa sety miałem wrażenie, że Novak czuje się źle, dlatego naciskałem – przyznał po meczu Sinner.
Scintillating Sinner 🇮🇹🔥
He achieves the impossible defeating 10x #AusOpen champion Djokovic 6-1 6-2 6-7(6) 6-3.@janniksin • #AO2024 • @wwos • @espn • @eurosport • @wowowtennis@Kia_Worldwide • #Kia • #MakeYourMove pic.twitter.com/X6qFAtegq7
— #AusOpen (@AustralianOpen) January 26, 2024
Czy oglądamy zmianę pokoleniową i pierwszy w historii Włoch w finale Australian Open będzie nowym wielkim mistrzem? Na pewno ma jedną bardzo ważną cechę. Okazuje szacunek.
– Zawsze lubiłem mieć naprzeciwko siebie rywala, od którego można się czegoś nauczyć – powiedział o dzisiejszym starciu.
A kto kogo będzie uczył w finale? Jeszcze dziś Jannik pozna rywala, z którym zmierzy się w niedzielnym meczu o tytuł – będzie nim albo Daniił Miedwiediew, albo Alexander Zverev. Niezależnie od tego, kto stanie naprzeciw, z taką grą, jak dziś, Sinner śmiało będzie mógł w tym meczu aspirować do roli nauczyciela.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: