Jeremy Sochan i jego San Antonio Spurs przegrali kolejne spotkanie w NBA. Tym razem lepsi od Ostróg okazali się koszykarze Philadelphii 76ers, którzy pokonali ich 133:123. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bowiem podopieczni Gregga Popovicha często w tym sezonie zbierają baty, gdyby nie wyczyn lidera zespołu z Philadelphii, Joela Embiida. Kameruńczyk zdobył aż 70 punktów, dzięki czemu zapisał się do ekskluzywnego grona w historii NBA.
Tym wynikiem Embiid pobił rekord sezonu jeżeli chodzi o najwyższą zdobycz punktową przez jednego zawodnika w meczu. Poprzedni najwyższy rezultat należał do Giannisa Antetokounmpo, który wykręcił 64 oczka.
Ale Joel dobiciem do 70 oczek jednocześnie osiągnął też kilka innych, historycznych wyczynów. Koszykarz z Kamerunu stał się dziewiątym graczem w historii NBA, który może pochwalić się co najmniej taką zdobyczą punktową w meczu. A tą grupę tworzą między innymi Wilt Chamberlain (który także występował w Philadelphii) czy Kobe Bryant. Embiid pobił za to wyczyn wielkiego Michaela Jordana, który w jednym spotkaniu zdobył najwięcej 69 punktów.
THE SHOT I 69 PUNKTÓW. JAK MICHAEL JORDAN DWA RAZY ROZPALIŁ CLEVELAND
Co ciekawe, wliczając Embiida czwórka zawodników z tej ekskluzywnej listy aktualnie gra na parkietach NBA. Tworzą ją jeszcze Devin Booker, Damian Lillard i Donovan Mitchell. Może więc głosy starszych fanów mówiące, że w amerykańskiej lidze obrona zeszła na dalszy plan, a gra nie jest taka twarda jak kiedyś, wcale nie są takie bezpodstawne? Zresztą w ten sam wieczór, kiedy Kameruńczyk rzucał 70 oczek, Karl-Anthony Towns w meczu Minnesoty Timberwolves z Charlotte Hornets zdobył aż 62 punkty.
70 PTS | 18 REB | 5 AST
witnessed history tonight. @PALottery pic.twitter.com/rtLjM0GeuO
— Philadelphia 76ers (@sixers) January 23, 2024
Trener Popovich wprawdzie zalecał podopiecznym, by – to cytat – wbili Embiida w tyłek. Ale jak widać, w starciu z MVP ubiegłego sezonu łatwiej koszykarzom Spurs było wysłuchać tego planu, niż go zrealizować. Embiid trafił 24 rzuty z gry, w tym jedną “trójkę”. Ale największe wrażenie może robić jego skuteczność na linii rzutów osobistych. Tam gracz 76ers rzucił celnie aż 21 razy na 23 próby. Dodatkowo Kameruńczyk zanotował 18 zbiórek i 5 asyst.
– Właściwie to byłem nieco zły na siebie, bo spudłowałem wiele łatwych rzutów, które wpadały mi przez cały sezon – dość niespodziewanie stwierdził po meczu Embiid.
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
Oczywiście gracz gospodarzy skradł całe show. Zatem tylko z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że w zespole z San Antonio grał też Jeremy Sochan. Polak spędził na parkiecie 33 minuty, co przełożyło się na 14 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty. Liderem drużyny gości był Victor Wembanyama, autor 33 oczek, 7 zbiórek i 2 asyst. Jednak nie dziwimy się, że przy takiej formie Embiida niezła postawa Francuza nie wystarczyła do zwycięstwa.
Philadelphia 76ers – San Antonio Spurs 133:123 (34:35, 28:23, 42:31, 29:34)
Fot. Newspix
Czytaj też: