Reklama

Biedrzycki: Po operacji się nie poznałem. Czucie nie wróciło jeszcze w pełni

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

12 stycznia 2024, 08:21 • 9 min czytania 0 komentarzy

W 2022 roku Bruk-Bet Termalica Nieciecza spadł z Ekstraklasy. 12 miesięcy później po dogrywce odpadł w walce o elitę w finale baraży z Puszczą Niepołomice. Ten mecz, zdaniem Wiktora Biedrzyckiego, był jego najgorszym doświadczeniem w całej karierze. Rzutuje również na postawę Słoni jesienią. Środkowy obrońca, który strzelił siedem goli w jedenastu meczach, jest najskuteczniejszym piłkarzem ekipy z gminy Żabno, wciąż celuje w powrót do Ekstraklasy i TOP 4 stoperów ligi. O tym, a także bolesnej kontuzji twarzoczaszki opowiedział w rozmowie z nami.

Biedrzycki: Po operacji się nie poznałem. Czucie nie wróciło jeszcze w pełni

Po poprzednim sezonie udzieliłeś wywiadu „Gazecie Olsztyńskiej” i stwierdziłeś, że to był twój najlepszy sezon w karierze. Jak byś zatem ocenił rundę jesienną?

Wiktor Biedrzycki: Patrząc na okoliczności, jakie mnie spotkały, to była solidna runda. Nie przepracowałem okresu przygotowawczego przez problemy z mięśniem czworogłowym. Dopiero cztery dni przed pierwszym meczem zacząłem trenować i wyszedłem w podstawowym składzie. Teraz mogę powiedzieć, że nie byłem najlepiej przygotowany do tego spotkania, stąd też moja czerwona kartka, ale ambicja nie pozwoliła mi odmówić. Później doszedł uraz twarzoczaszki, którego nabawiłem się w meczu z Motorem. Początkowe diagnozy mówiły, że wypadnę na całą rundę, a już po półtora miesiąca znowu byłem w grze i nie oddałem miejsca w podstawowym składzie do końca roku. Strzeliłem sześć goli w lidze, co na taką niewielką liczbę występów jest bardzo dobrym wynikiem. Nie wszystko zgadzało się jednak indywidualnie, a szczególnie drużynowo, dlatego moim i całego zespołu zadaniem na rundę wiosenną jest całościowa poprawa, żeby wyglądało to jak w poprzednim sezonie.

Wspomniałeś o kontuzji, która wykluczyła cię na półtora miesiąca. Uraz twarzoczaszki jest na pewno bolesny, ale i uciążliwy. Byłeś w stanie poznać siebie w lustrze?

Bardzo nieprzyjemna kontuzja. W meczu z Motorem Lublin skoczyłem z rywalem do główki w walce o pozycję po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Wybiłem piłkę, a przeciwnik uderzył mnie tyłem głowy w twarz. Od razu wiedziałem, że coś jest nie w porządku. Cały policzek mi mrowił. Nie straciłem przytomności. Dużego bólu nie było, nawet gdy adrenalina opadła. Czułem jednak, że oczodół i kość jarzmowa są złamane. Musiałem poddać się operacji i po niej wyglądałem fatalnie. Całe szczęście, że lekarze okazali się fachowcami i wzorcowo mnie poskładali. Czucie w policzku czy dziąsłach nie wróciło jeszcze w pełni, ale czuję się już dobrze. Przyzwyczaiłem się do funkcjonowania.

Reklama

Jak przebiegała rekonwalescencja?

Musiałem leżeć w domu. Nie mogłem praktycznie z niego wychodzić. Lekarz zalecił mi rehabilitację oczu i mięśni twarzy. Na szczęście wszystko się szybko goiło. Obiecałem sobie powrót na ostatnie pięć kolejek, a finalnie już w połowie rundy byłem gotowy do gry. To ciągłe leżenie w domu bardzo mnie męczyło. Marzyłem, żeby wyjść na dwór, wrócić do normalności i treningu. To było strasznie nużące i cieszę się, że dostałem takie wsparcie od narzeczonej, mamy i brata, którzy się mną zajmowali. Stanęli na wysokości zadania i wspierali mnie w tym, żebym walczył o najszybszy powrót.

Patrząc jedynie przez pryzmat strzelonych goli na mecz, twoje statystyki wyglądają wręcz rewelacyjnie. Spośród obrońców na szczeblu centralnym w Polsce tylko Bartłomiej Wdowik (dziewięć trafień) i Oskar Koprowski (siedem trafień) mogą popisać się lepszym dorobkiem strzeleckim w lidze niż ty. Łącznie w jedenastu meczach w lidze i pucharze zdobyłeś siedem bramek.

Trenuję ten element, pewnie się czuję, wykonując jedenastki. Na razie idzie, nic nie jest zmieniane i chcę to podtrzymać jak najdłużej. Analizując tylko statystyki strzeleckie, to zdobycie tylu bramek, grając w zasadzie przez pół rundy, jest sporym osiągnięciem, szczególnie dla stopera. Kibice mogą się przyczepić, że to tylko trafienia z karnych, ale ktoś też musi je umieć wykonywać.

Nie ma skuteczniejszego zawodnika w Bruk-Becie od ciebie.

Zgadza się, ale nie ma po co tak na to patrzeć, bo drużyna nie punktowała jak powinna, nawet jeśli strzelałem gole. W innych statystykach – choćby podań – również nie prezentowałem się źle, ale nie ma to odzwierciedlenia w tabeli, dlatego oczekuję od siebie jeszcze więcej.

Reklama

Czy to mankament Bruk-Betu, że ty jako stoper jesteś najskuteczniejszym zawodnikiem, a nie ktoś z ofensywy?

Myślę, że to jeden z wielu mankamentów. Na naszą pozycję złożyło się kilka elementów, w których radziliśmy sobie słabo. Straciliśmy zdecydowanie za dużo bramek. Mieliśmy mecze, w których graliśmy dobrze w piłkę, a nie wygrywaliśmy. Potem wychodziliśmy na rywali z czołówki jak Wisła Kraków czy Arka Gdynia, prezentowaliśmy bardziej wyrachowany futbol i zwyciężaliśmy. Naszym zadaniem jest wypośrodkować te dwie skrajności, bo nadal chcemy kontrolować mecze, ale również punktować na satysfakcjonującym nas poziomie.

27 punktów w dziewięciu meczach i strata czterech „oczek” do strefy barażowej z pewnością was nie satysfakcjonuje.

Zgadza się. Siedzą w nas takie mecze jak w Tychach, gdzie prowadziliśmy 2:0, a przegraliśmy po straconych golach w doliczonych czasie gry czy ze Stalą Rzeszów, która wygrała z nami 2:1, a do momentu gola, czyli przez blisko osiemdziesiąt minut, nie oddała strzału. To nam nie przystoi.

A może w głowach cały czas siedzi wam przegrany baraż z Puszczą Niepołomice? Ekstraklasę mieliście już na wyciągnięcie ręki – mecz na własnym stadionie, prowadzenie, a skończyło się porażką w dogrywce.

To był najbardziej bolesny moment z moją przygodą z piłką, mimo że nie mogłem wystąpić w tym spotkaniu. Na pewno jeszcze długo odczuwaliśmy skutki tej porażki. Na początku sezonu w klubie były spore zawirowania. Wielu zawodników miało oferty z Ekstraklasy. Bruk-Bet chciał, żeby nikt nie odchodził i powalczył jeszcze raz o awans. A wiadomo, że każdy ma swoje ambicje i nie każdego udało się zatrzymać. I miało to odzwierciedlenie na starcie rundy jesiennej. Wygraliśmy tylko jeden z pierwszych pięciu meczów i teraz tych punktów brakuje.

Wielu zawodników Bruk-Betu miało oferty z Ekstraklasy. Jak wymienialiśmy wiadomości, powiedziałeś, że u ciebie też się coś dzieje w tym temacie, ale finalnie klub z Niecieczy ogłosił przedłużenie umowy z tobą. Nie było szans na transfer?

Miałem zapis w kontrakcie, który mówił, że klub może jednostronnie przedłużyć ze mną umowę o dwa lata, jeśli zdecyduje się zrobić to do marca. Bruk-Bet skorzystał z tego, a oficjalnie poinformował o tym po zakończeniu sezonu. Zapytania i bardziej konkretne oferty były z Ekstraklasy, ale klub postawił weto.

Czy nie jest tak, że zbliżasz się do takiego wieku, w którym należy podjąć odważną decyzję, by jeszcze wykrzesać coś więcej z kariery? Skończysz w lipcu 27 lat, gdy wygaśnie twój kontrakt z Bruk-Betem będziesz jeszcze rok starszy. Chwilę po tym możesz już nie być tak atrakcyjnym zawodnikiem do pozyskania przez inne kluby.

Wkraczam w optymalny wiek dla piłkarza i liczę, że przełoży się to na mój piłkarski awans do Ekstraklasy lub za granicę. Mam taką ambicję, ale na razie celem sportowym jest wywalczenie promocji z Bruk-Betem.

Gdybyś miał do wyboru bezpieczne utrzymywanie się na odpowiednim poziomie finansowym i sportowym w podstawowym składzie, ale w klubie I ligi czy niepewność gry po transferze, ale w ekipie z Ekstraklasy bądź z zagranicy, to którą opcję byś wybrał?

Nie zaprzątam sobie tym głowy. Obecnie zamierzam być jedną z kluczowych postaci w walce o awans z Niecieczą. Jednak jeśli nie uda się ta sztuka i mój kontrakt będzie wygasał, a tak się dzieje, to moją ambicją jest gra w Ekstraklasie. Chcę trzeci raz podjąć tę rękawicę. Będąc w Górniku Zabrze, nie zaistniałem. Z Bruk-Betem w sezonie 2021/22 zaprezentowałem się całkiem nieźle, ale nie dane mi było się utrzymać na dłużej niż rok. Jestem gotowy, żeby zaistnieć w Ekstraklasie.

Na razie Ekstraklasa cię wypycha. W Górniku tylko trzy mecze, z Bruk-Betem nie udało się rozegrać wszystkich spotkań. Czy to nie wygląda tak, że jesteś wyróżniającym się zawodnikiem w I lidze, ale do poziomu Ekstraklasy trochę brakuje?

Nie, jeśli byłbym w Ekstraklasie, spokojnie bym sobie w niej poradził. W Górniku byłem pięć lat temu. Grałem na zupełnie innym poziomie i innej pozycji. Nie ma co porównywać tych czasów do obecnych, bo byłem dużo słabszym piłkarzem. Teraz jestem dużo bardziej doświadczony i ograny. Pokazał to sezon w elicie w Bruk-Becie. Miałem pewne miejsce w podstawowym składzie, choć w zespole panowała duża rywalizacja na mojej pozycji. Za każdym brakowało niewiele, żeby się utrzymać bądź awansować, kilku punktów, trochę szczęścia.

To jest kwestia szczęścia czy pewnej wygody, konformizmu, który wydaje się, że zapanował w Niecieczy? Baza świetnie przygotowana, finansowo wszystko poukładane, a na końcu zawsze brakuje czegoś albo do awansu, albo utrzymania i dłuższego zagoszczenia w Ekstraklasie.

W Niecieczy jest wszystko, żeby Ekstraklasa w niej była. Za pierwszym razem udało się utrzymać przez trzy sezony, za drugim nie było już tak różowo. Co prawda w początkowych meczach graliśmy dobrą piłkę, chwalono nas za to, ale nie zdobywaliśmy punktów. Trener Mariusz Lewandowski nie zmienił stylu po awansie, dał też pograć niemal wszystkim chłopakom z I ligi. Czegoś jednak zabrakło, żeby się obronić przed spadkiem. Nie chcę tego zrzucać na pecha, bo winy za porażki trzeba szukać w sobie, w samym klubie.

Wspomniałeś trenera Lewandowskiego, który został zwolniony w tamtym sezonie. Dziś znowu prowadzi Bruk-Bet. Czy klub nie zapętlił się w swoich działaniach i sam sobie nie zaprzeczył, rezygnując z trenera grającego piłką na tego, który chciał za wszelką cenę punktować? Gdy przyszło do podsumowań Radoslav Latal i tak wyleciał, bo ani nie utrzymał zespołu w Ekstraklasie, ani nie wywalczył do niej awansu.

To dwa inne typy trenerów. Nie mi jednak oceniać, jak od środka wyglądały te decyzje.

A jak szatnia przyjęła ponowne przyjście trenera Lewandowskiego?

Przyjęliśmy to pozytywnie. Każdy od trenera Lewandowskiego dostał szansę w Ekstraklasie, ale prawda jest taka, że większości zawodników, których prowadził, już w Niecieczy nie ma.

Skoro poruszyliśmy już temat zawodników, przejdźmy może do tych najlepszych w I lidze. Szymon Janczyk przygotował zestawienie czołowych piłkarzy na zapleczu Ekstraklasy na wszystkich pozycjach. Spośród środkowych obrońców wymienił Eliasa Olssona, Lukasa Klemenza, Alana Urygę i Nemanję Mijuskovicia. Czy umieściłbyś gdzieś swoje nazwisko w tym rankingu?

Patrząc wyłącznie przez pryzmat statystyk, znalazłbym miejsce dla siebie w tym rankingu. Wiem jednak, że moja gra może być lepsza, stać mnie na więcej i będę chciał to potwierdzić wiosną, żeby nie musieć się nad tym zastanawiać, bo po prostu będę wymieniony w zestawieniu. Na pewno na moje miejsce rzutowała kontuzja.

Na koniec sezonu celujesz w TOP4 środkowych obrońców I ligi?

Zgadza się. Zawsze mierzę wysoko.

Czy celem na rundę wiosenną jest dobicie do dziesięciu goli?

To raczej nie jest cel, a sposób do realizacji większego celu, jakim jest awans do Ekstraklasy. Jeśli to pierwsze uda się osiągnąć, z tym drugim będzie łatwiej.

ROZMAWIAŁ SZYMON PIÓREK

WIĘCEJ O I LIDZE:

Fot. Newspix/400mm

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Widzimy się za rok. Wisła Kraków przywraca wiarę w mit o wielkości

Jan Mazurek
1
Widzimy się za rok. Wisła Kraków przywraca wiarę w mit o wielkości

1 liga

Piłka nożna

Widzimy się za rok. Wisła Kraków przywraca wiarę w mit o wielkości

Jan Mazurek
1
Widzimy się za rok. Wisła Kraków przywraca wiarę w mit o wielkości

Komentarze

0 komentarzy

Loading...