Reklama

Pankov pomówiony? Legia wyjaśnia ochroniarza z Alkmaar

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

12 stycznia 2024, 15:30 • 6 min czytania 19 komentarzy

Ochroniarz, którego rzekomo (!) miał pobić Radovan Pankov, zeznał, że wrócił z meczu AZ – Legia z obrażeniami jak po wojnie w Wietnamie. Uraz łokcia. Poważne problemy z głową. Orteza na szyi. To wszystko miała spowodować agresywna bestia z Warszawy. Na drodze prawnej potwierdziły się tylko problemy z głową “poszkodowanego” (ale nie wywołane przez piłkarza, a nabyte w inny sposób). Ochroniarz miał bowiem halucynacje. Albo bezczelnie kitował.

Pankov pomówiony? Legia wyjaśnia ochroniarza z Alkmaar

Sporo u nas ostatnio o Legii (transfer Slisza komentujemy TUTAJTUTAJ, aferę wokół Josue TUTAJ), ale sprawa Pankova także nie może obejść się bez szerszego komentarza. Pewnie normalnie ten kabaret głównie by nas śmieszył, lecz akurat w przypadku warszawskiego klubu raczej nas oburza, bo konsekwencje wizerunkowe dla pucharowicza i całej polskiej piłki będą ciężkie do odkręcenia. Kiedy Legia dostaje po tyłku zasłużenie, to jesteśmy pierwsi do wymierzania kolejnych razów. Ale tutaj… Smród za całą chryję po meczu z Alkmaar niesie się za nią niesłusznie (w Europie, bo w Polsce raczej wszyscy kupują wersję legionistów).

Ale do rzeczy. Wczoraj odbyło się posiedzenie sądu w sprawie „bestialskiego” ataku Pankova na stewarda (rozprawa została przełożona przez sprzeczne wersje i powołanie ochroniarza na świadka). Legię reprezentował wyłącznie holenderski prawnik, Christian Visser. Co istotne: to rzekomo poszkodowany ochroniarz wniósł sprawę przeciwko serbskiemu zawodnikowi. Szczegóły posiedzenia z detalami opisuje holenderska prasa (korzystamy z informacji „De Telegraaf”, „NH Nieuws” i „NL Times”).

„Poszkodowany” ochroniarz zatajał i manipulował

Wynajęty przez klub prawnik podważył wczoraj wiarygodność Holendrów na dwa sposoby. Pierwszy: rzekome obrażenia ochroniarza. W starciu z Pankovem miał przede wszystkim ucierpieć łokieć stewarda. Sprawdzano go nawet pod kątem złamania. Visser mówił: – W przeszłości jego łokieć był kilkakrotnie leczony, ale nie zostało to zawarte w aktach. To uraz istniejący od dawna. Wynika to z dokumentów.

Visser oczywiście zebrał wcześniej te dokumenty i przedstawił je przed sądem. Wynikało z nich, że Holender leczył się już trzykrotnie – w latach 2018, 2019 i 2022. W swoich zeznaniach twierdził, że to Pankov spowodował kontuzję łokcia. I oczywiście – możliwe jest, że kiedy piłkarz odpychał stewarda (według Legii: w ramach samoobrony), to spowodował w jakimś stopniu wznowienie tego urazu.

Reklama

ALE!

Dlaczego Holender nie wspomniał ani słowem o tym, że w przeszłości miał rozległe problemy zdrowotne dotyczące tego łokcia? Czy to nie jest istotny wątek w tej sprawie? Czyżby miał coś do ukrycia? To chyba tak nie działa, że jeśli leczysz się na coś przez lata, a później ktoś cię odepchnie, to staje się z automatu winny za wszystkie twoje problemy zdrowotne.

Wczorajsze posiedzenie wyjaśniło, że badania lekarskie, jakie ochroniarz przeszedł bezpośrednio po meczu z Alkmaar, wykazały, że nie odniósł on ŻADNYCH OBRAŻEŃ. To nie przeszkodziło holenderskiej prokuraturze zakwalifikować charakter czynu Pankova jako NAPAŚĆ Z USZCZERBKIEM NA ZDROWIU. Nie jako zwykłą napaść. Tylko z uszczerbkiem na zdrowiu! Może ktoś z was jest w stanie objąć to rozumem, ale my nie. Przychodzi gość do prokuratury, z badań wynika, że nic mu się nie stało, nagrań z monitoringu nie ma, dowodów brak, a prokurator na to: napaść, której bezpośrednim następstwem jest uszczerbek na zdrowiu! Tak, tak! Pankov musi iść siedzieć!

Jak można nie widzieć tutaj złej woli ze strony Holendrów?

Ochroniarz zgłaszał po meczu uraz głowy, skierowano go na badanie w sprawie wstrząśnienia mózgu i co? I nic. Pacjent zdrów. Twierdził, że ma problem z szyją. Lekarze wykazali, że szyja jest jednak zdrowa. To nie przeszkodziło stewardowi powiedzieć na policji o obrażeniach głowy i szyi. Problemy z łokciem z przeszłości zataił nie tylko przed sądem i policją, ale i przed służbami medycznymi, które pomagały mu po ekscesach. Czyli gość niby szalenie cierpi, twierdzi, że może mieć złamaną rękę i nie wspomina ani słowem o swoich przewlekłych problemach ludziom, którzy chcą mu pomóc? Czy to nie były istotne dla lekarzy informacje?

Jak widzicie – kupy się to wszystko nie trzyma.

Reklama

Nagrania z monitoringu wyparowały

Druga rzecz, która obnaża oskarżenia Holendrów, to brak nagrań z monitoringu. Prasa cytuje słowa prawnika Legii:
Według AZ nie ma tam kamer. Trudno uwierzyć w to, że na stadionie są obszary, które nie są filmowane. W interesie klubu jest nieudostępnienie zapisu z monitoringu.

Reprezentant klubu zażądał przed sądem przekazanie kompletnego obrazu z kamer na trasie z autobusu do szatni. Sędzia poprosił przedstawicieli AZ o sporządzenie protokołu, który wykazuje, gdzie na stadionie znajduje się monitoring.

To faktycznie zastanawiające. Miejsce, w którym drużyna gości wychodzi ze stadionu do autokaru wydaje się newralgiczne. I akurat tam nie ma żadnych kamer?

Wczoraj ustalono ponadto, że:

  • ochroniarz zostanie przesłuchany jeszcze raz
  • prokurator nie będzie wnosił o napaść z uszczerbkiem na zdrowiu, będzie starał się przekonać, że w ogóle doszło do napaści
  • sprawa w obecności Pankova odbędzie się w czerwcu (tak, by nie kolidowała z sezonem)

Legio, kontratakuj!

Wszystko wygląda na burzę w szklance wody. Serbski piłkarz zamierza zeznawać, że działał w samoobronie. – Pankov i ochroniarz trzymali się nawzajem. Mój klient został złapany za szyję, więc odepchnął stewarda – taką wersję przedstawia prawnik Legii.

Identycznie o wydarzeniach w Holandii mówi Dominik Piechota, nasz redakcyjny kolega, który obserwował zajście z takiej odległości, że bliżej w zasadzie się nie dało: – Byłem naocznym świadkiem tej sytuacji w Alkmaar, bo w zasadzie odbywała się metr ode mnie, a ja byłem przyklejony do ściany, żeby nie angażować się w konflikt. Ponad 20 facetów szarpało się na kilku metrach kwadratowych. Z tego co widziałem, ochroniarz doskoczył agresywnie do Pankova i zaczął go szarpać.

Jak to bywa w takich sytuacjach, obaj złapali się za ubrania i zaczęli przepychać. Pankov, będąc silniejszy i w lepszej formie, odepchnął go, żeby go puścił, a steward upadł na ziemię zaraz obok mojej nogi. Od razu złapał się za głowę i był w szoku, ale szybko wstał i ruszył ponownie do walki. Na malutkim korytarzu, w tak małej przestrzeni, było tak gęsto, że trudno tu wyrokować, kto z kim się bił, bo w zasadzie każdy szarpał się z każdym, a sytuacja rozpoczęła się od dużych błędów organizacyjnych ochrony stadionu i agresywnej, opryskliwej postawy, przez którą konflikt narastał – opowiada dziennikarz Weszło.

Czy to Holendrzy szeregiem swoich działań spowodowali i eskalowani konflikt? Tak.
Czy to „poszkodowany” zaatakował jako pierwszy? Tak.
Czy gdyby doznał tych wszystkich urazów, o których mówi, szedłby się bić dalej? Raczej nie.
Czy Pankov działał w samoobronie? Tak.

Wszystkie argumenty wydają się być po stronie Legii. Warszawski klub z dużą pewnością siebie podszedł do walki o swoje dobre imię. Dariusz Mioduski ledwo wylądował w stolicy, a już pędził na konferencję prasową, na której szybko przedstawił swoją wersję wydarzeń. Pankov zapewnia, że nie popełnił czynów, o które jest oskarżony. Linia obrony wydaje się być spójna i przekonująca.

Szkoda tylko, że straty wizerunkowe wynikające z całej akcji mogą być nie do odkręcenia. W Europę poszedł już skandalizujący przekaz. Dwaj piłkarze Legii na dołku. Bójka. Pobicie ochroniarza. Piłkarz z Ligi Konferencji stanie przed sądem oskarżony o napaść. Z tą Legią cały czas są jakieś problemy, piłkarze tacy sami jak kibice, co za dzicz – pomyślał sobie losowy kibic z Niemiec czy Hiszpanii, do którego docierają tylko nagłówki.

Żadna dzicz.

Legia to ofiara niewytłumaczalnej agresji, ksenofobicznej polonofobii i – wszystko na to wskazuje – zwykłego pomówienia ze strony stewarda.

Dlatego walcz, Legio, o swoje. Kiedy już Pankov okaże się niewinny, postaraj się o solidne zadośćuczynienie ze strony AZ Alkmaar. Łatwo przykleić warszawianom łatkę bydła, które narozrabia wszędzie, gdzie pojedzie. Tylko że akurat w Holandii tym bydłem było AZ Alkmaar i wszelkie służby pracujące przy meczu.

 

Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze NarodówBonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów

Bonus 600 zł za zwycięstwo Polski z Portugalią w Lidze Narodów

  • Postaw kupon singiel za min. 2 zł zawierający zakład na zwycięstwo Biało-Czerwonych w starciu z Portugalczykami
  • Jeśli kupon okaże się wygrany, to na twoje konto bonusowe wpłyną dodatkowe środki w wysokości 600 zł
  • Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund!

Kod promocyjny

SUPERWESZŁO

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.


WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA: 

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Ekstraklasa

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

19 komentarzy

Loading...