Reklama

Polska w finale United Cup! Świątek i Hurkacz nie zawiedli

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

06 stycznia 2024, 05:09 • 4 min czytania 3 komentarze

Przed meczem Polski z Francją, pewne było jedno – nasza reprezentacja miała stuprocentową skuteczność w wychodzeniu z grupy United Cup, udało się to bowiem drugi raz w drugiej edycji tego turnieju. Tym razem Biało-Czerwoni liczyli jednak, że wejdą do finału. Wskazywałoby zresztą na to rozstawienie – nasza kadra gra w Australii z „1”, co wynika z wysokich pozycji Igi Świątek w WTA (liderka rankingu) i Huberta Hurkacza w ATP (9.). Innymi słowy: finał był nam pisany. A Iga i Hubert potwierdzili to na korcie.

Polska w finale United Cup! Świątek i Hurkacz nie zawiedli

Choć jeszcze przed starciem z Francją, można było zakładać, że łatwo nie będzie. Hurkacz miał zmierzyć się dziś z Adrianem Mannarino. Francuz to żadna wielka gwiazda, ale tenisista solidny, od lat w szerokiej czołówce, aktualnie 22. w światowym rankingu. Mimo 35 lat na karku wciąż zdolny grać na wysokim poziomie, o czym przekonywał się zresztą w przeszłości sam Hubert – Mannarino pokonywał go w Australian Open 2022 (w trzech łatwych setach) i w zeszłym roku w Miami (po dwóch tie-breakach). Z kolei rywalką Igi Świątek była dziś Caroline Garcia. Francuzka co prawda nie gra już na poziomie, na którym występowała w 2022 roku, gdy weszła na 4. miejsce rankingu WTA, ale to wciąż groźna rywalka, która omal nie ograła Igi pod koniec zeszłego sezonu w Pekinie.

Jako pierwsi wyszli na kort tenisiści. I, o dziwo, był to mecz bardziej jednostronny z dwóch polsko-francuskich pojedynków. Hubert Hurkacz od samego początku narzucił bowiem swoje warunki i konsekwentnie realizował plan na ten mecz. Przy swoim serwisie właściwie nie dawał rywalowi okazji do załapania się na grę, a w gemach serwisowych Francuza regularnie atakował jego podanie i returnami wywierał presję. Efekt? Szybkie przełamanie, a potem utrzymanie własnego serwisu do końca seta.

W drugiej partii rywal nieco podniósł jakość podań, co sprawiło, że set trwał dłużej. Ba, przy stanie 5:4, Mannarino był nawet w stanie doprowadzić do równowagi (40:40) przy serwisie Polaka, ale nawet wtedy nie wypracował break pointa. A Hubert to zrobił, ledwie gema później. I od razu rywala przełamał, po czym domknął mecz pewnym utrzymaniem własnego podania. Wygrał 6:4, 7:5 i dał Polsce pierwszy z dwóch potrzebnych punktów. Z kolei Francuz wyglądał momentami na tak sfrustrowanego, jakby znów chciał skończyć spotkanie z… rozbitą głową. Tak bowiem kończył inny mecz, kilka dni temu, po tym, jak uderzył się kilkukrotnie rakietą.

Reklama

Co sobie zrobił Mannarino, niespecjalnie nas jednak obchodziło. Ważne było tylko to, że Iga Świątek mogła dać Polsce awans do finału United Cup, bez potrzeby rozgrywania decydującego miksta. I w mecz z Caroline Garcią liderka światowego rankingu faktycznie weszła tak, jakby chciała to zrobić szybko, sprawnie i przyjemnie. Pewnie wygrywała swoje gemy serwisowe, sprawiała problemy Francuzce przy jej podaniu. Aż nagle wszystko się zmieniło, a Caro przypomniała sobie, jak można grać z Igą – czyli mocno i na maksymalnym ryzyku. W efekcie to ona Polkę przełamała. Zrobiła to zresztą w znakomitym stylu, serwis Igi atakowała właściwie z połowy kortu, nie dawała Świątek chwili wytchnienia.

Tak wygrała kiedyś mecz z Igą w Warszawie, tak też długo przeważała w Pekinie. I w ten właśnie sposób zgarnęła pierwszego seta w Sydney. Ale na tyle było ją stać.

Od początku drugiej partii to bowiem Iga Świątek dominowała na korcie. Owszem, na początku miała jeszcze problemy przy swoim serwisie, ale gdy utrzymała podanie, to sama wywarła presje na rywalce. Znacząco poprawiła jakość returnu, do tego ograniczyła liczbę błędów. Szybko zyskała przełamanie, potem poszła za ciosem. Garcia, gdy Iga zaczęła wywierać na nią presję, coraz częściej się myliła. Drugiego seta przegrała 1:6, trzeciego tak samo. To było wielkie odrodzenie Świątek po kiepskiej drugiej połowie pierwszej partii. I kolejny dowód na to, że Iga jest w stanie coraz częściej odwracać spotkania, w których w pewnym momencie po prostu jej nie idzie.

Reklama

Czy będzie potrzebować takiego odwrócenia w finale United Cup? Nie wiemy (choć wolelibyśmy, by pewnie poszła po wygraną), podobnie jak nie wiadomo jeszcze, z kim Polska się w nim zmierzy. Rywali Biało-Czerwonych wyłoni bowiem drugi półfinał, rozgrywany od 7:30 polskiego czasu, pomiędzy gospodarzami, Australią, a Niemcami. Z kolei sam finał rozegrany zostanie też od 7:30, ale już w niedzielny poranek.

Hubert Hurkacz – Adrian Mannarino 6:3, 7:5

Iga Świątek – Caroline Garcia 4:6, 6:1, 6:1 

Fot. Newspix

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Tenis

Polecane

„Mój najlepszy mecz w tym roku”. Iga Świątek w kolejnej rundzie turnieju w Madrycie

redakcja
0
„Mój najlepszy mecz w tym roku”. Iga Świątek w kolejnej rundzie turnieju w Madrycie

Komentarze

3 komentarze

Loading...