Reklama

Manchester City najadł się strachu, lecz ostatecznie zwyciężył

redakcja

Autor:redakcja

27 grudnia 2023, 23:30 • 3 min czytania 1 komentarz

Manchester City zwyciężył 3:1 z Evertonem. Pomimo początkowego prowadzenia, gospodarze nie zdołali sprawić sensacji, choć momentami właśnie na to się zapowiadało.

Manchester City najadł się strachu, lecz ostatecznie zwyciężył

Manchester City wybierał się na ten mecz jako faworyt, lecz jednocześnie drużyna nieco pozbawiona tożsamości. Podopieczni Guardioli w tym sezonie grali dość chimerycznie i potrafili tracić punkty z takimi ekipami jak chociażby Crystal Palace, co skończyło się dla nich zaledwie piątym miejscem w tabeli. Everton z kolei wisiał nad strefą spadkową i chociaż trzeba pamiętać, że odjęto mu dziesięć punktów, to jednak nie stanowiłoby to wystarczającego usprawiedliwienia, gdyby zakończył sezon na samym dole. Sean Dyche miał przygotować swoją drużynę na tylko jedno – obronę własnej bramki. Manchester City strzelał przecież więcej goli w tym sezonie, mniej tracił, zdobył więcej punktów i miał znacznie więcej jakości w kadrze, więc gospodarzom pozostało jedynie mądrze się bronić i liczyć na szczęśliwy strzał.

Everton zaczął ten mecz zgodnie z planem i skupił się na defensywie. „The Citizens” kontrolowali przebieg spotkania, lecz bez efektów w postaci bramek. Duża w tym zasługa Jordana Pickforda, który w okolicach 16. minuty nabrał magicznych mocy i wybronił bardzo groźną akcję drużyny gości. W pewnym momencie posiadanie piłki wynosiło 76% do 26% dla ekipy Guardioli, tylko… Co z tego? Manchester City mówił “mamy piłkę”, natomiast Everton odpowiedział “a my trafiamy do bramki” i w 29. minucie Jack Harrison sensacyjnie zapewnił prowadzenie swojej drużynie. Po pierwszej bramce gospodarze chcieli pójść za ciosem i Manchester City przez kilka minut bronił się w bezradny i rozpaczliwy sposób, niemal tracąc kolejnego gola po strzale Harrisona. Później spotkanie jednak się uspokoiło, lecz to „The Citizens” mogli cieszyć się z zejścia do szatni, ponieważ ich rywal był znacznie groźniejszy. 

Drugą połowę tego spotkania żywiej zaczęli goście, którzy zdawali się komunikować, że przyjechali tutaj tylko po trzy punkty i nie zamierzają bez nich wracać. Najgroźniej zrobiło się w 51. minucie po pięknej, wyważonej akcji Manchesteru City. Zapachniało po niej golem i… długo na niego nie czekaliśmy, bowiem już w 52. minucie Phil Foden zdecydował się na dość zaskakujący strzał, który zmylił defensywę Evertonu i Jordana Pickforda, doprowadzając do wyrównania.

Reklama

Gospodarze beznadziejnie weszli w drugą połowę i mogli jedynie obserwować z podziwem przemieszczającą się piłkę między zawodnikami Manchesteru City. Nikt nie może być całkowicie pewien, czy to ręka Onany, czy szaleństwo w oczach protestujących “Obywateli” skłoniły sędziego do podyktowania rzutu karnego, lecz tak właśnie się stało i po strzale Alvareza z jedenastu metrów drużyna gości już prowadziła 2:1. Everton obudził się w 76. minucie, gdy po świetnym podaniu Harrisona z kilku metrów nie trafił Dominic Calvert-Lewin, lecz pobudka na nic się nie zdała, ponieważ dziesięć minut później Bernardo Silva podwyższył prowadzenie drużyny gości po strzale do… pustej bramki. Pickford poszedł na spacer, aby podać piłkę do Branthwaite’a, lecz przechwycił ją Silva, który bez chwili zastanowienia wpakował ją do bramki. Gospodarze na koniec zupełnie się rozsypali, a Phil Foden postraszył ich jeszcze strzałem w słupek. 

Manchester City wyglądał w tym spotkaniu jak mistrz z chorobą Alzheimera, który czasami zapomina o swoich umiejętnościach, lecz gdy już sobie przypomni, to nie ma na niego mocnych. Everton? Nie wszystko jest stracone. Drużyna Seana Dyche odrobiła zadanie domowe i gdyby ich przeciwnikiem nie był właśnie Manchester City, to mogliby zakończyć ten wieczór w znacznie lepszych nastrojach. „The Citizens” wskakują na czwarte miejsce w tabeli z dorobkiem 37. punktów, natomiast gospodarze pozostają krok nad przepaścią z 16. zdobytymi punktami.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot.Newspix

Najnowsze

Piłka nożna

Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Bartek Wylęgała
13
Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Suche Info

Komentarze

1 komentarz

Loading...