Reklama

Czy wynik zawsze jest sprawiedliwy? Współczynnik szczęścia, strategia, Śląsk i xG

Przemysław Mamczak

Autor:Przemysław Mamczak

22 grudnia 2023, 08:38 • 9 min czytania 68 komentarzy

Jak bardzo szczęście ma wpływ na ostateczny wynik meczu piłkarskiego? Czy końcowe rezultaty możemy w ogóle rozpatrywać w takim kontekście? A może złożoność futbolu nie pozwala na żadną obiektywną ocenę stanu danej rywalizacji i nierozsądnym jest twierdzić, że ta wynikowa sprawiedliwa nie jest?

Czy wynik zawsze jest sprawiedliwy? Współczynnik szczęścia, strategia, Śląsk i xG

Noc z większym posiadaniem

Poszedłem do baru. Byłem z kobietą. Flirtowaliśmy całą noc. Zapłaciłem za kilka drinków. Około piątej rano przyszedł facet, złapał ją i zabrał do łazienki. Kochał się z nią, po czym poszła do niego. Tej nocy miałem większe posiadanie – żartował kiedyś Jorge Sampaoli.

Nie chodzi o to, że nie podoba nam się, gdy jeden zespół utrzymuje się przy piłce przez siedemdziesiąt procent czasu gry, a drugi okopuje się tylko we własnym polu karnym. Nie chodzi o to, by piętnować tego typu strategię. Bo wybrany styl to kwestia gustu, a o gustach się nie dyskutuje. Nie zamierzamy więc dzielić fanów Pepa Guardioli od zwolenników Jose Mourinho, ani analizować czy przy określonym potencjale piłkarskim, który co tydzień musimy zestawić z innym potencjałem w ramach ligowego boju, taktyka oparta na niskim bronieniu była konieczna.

W futbolu jest miejsce na długie budowanie gry i na atak bezpośredni. Jest czas na wysoki pressing, ale i mądre ustawienie w kompakcie. Co innego jednak bronić nisko, lecz nieumiejętnie, a co innego znakomicie zamknąć wszelki dostęp do własnej bramki. Inaczej jest też, gdy przeciw nisko ustawionemu rywalowi stwarzamy zagrożenie raz za razem i golem pachnie co rusz, a inaczej, gdy nasze próby są nieudolne i walimy głową w mur. Zbyt wolno, w nieodpowiednim timingu.

Jakkolwiek byśmy na piłkę nożną nie spojrzeli, to jednak trudno zapomnieć, że celem tej gry jest strzelanie goli. A skoro strzelanie jest najważniejsze, to kreowanie strzeleckich szans oraz ich neutralizacja muszą być solą tego sportu. Tu dochodzimy… do xG.

Reklama

W naturze nic nie ginie?

Czy xG to wskaźnik, któremu najbliżej jest do weryfikacji jak bardzo szczęście miało wpływ na ostateczny wynik rywalizacji?

xG, czyli „Expected Goals”, mierzy się w każdej akcji meczu zakończonej strzałem. W zależności od prawdopodobieństwa trafienia do siatki może ono wynosić od zera do jednego, a każda liczba bliżej jedynki oznacza, że szanse na zamienienie strzeleckiej okazji na gola były większe. Im więcej poważnych szans na bramki, tym większa suma xG danej drużyny.

Algorytmy do pomiarów wskaźnika goli oczekiwanych są zróżnicowane, generalnie jednak uwzględniają zwykle: odległość od bramki, kąt, z jakiego oddawany jest strzał, część ciała, którą zawodnik go oddaje, rodzaj asysty czy umiejscowienie graczy drużyny przeciwnej i ich liczba na drodze do bramki.

Jesienią sezonu 2014/15 tabeli Bundesligi przodował Bayern Monachium. Na półmetku rozgrywek przedostatnią pozycję okupowała Borussia Dortmund. – Gdy zimą Colin Trainor zastosował model xG do występów BVB, tylko pokręcił głową. Nigdy wcześniej nie widział tak dużego odchylenia między oczekiwanymi golami a rzeczywistymi rezultatami. Dlatego uważał, że już wkrótce drużyna Kloppa znacznie poprawi wyniki. „Nawet gdyby forma zespołu nie poprawiła się w stosunku do tego, co prezentował on na boisku do tej pory, moim zdaniem istnieje niewielka szansa, by dortmundczycy mieli problemy z utrzymaniem”, napisał – czytamy w książce „Piłkarscy hakerzy”.

Ostatecznie Klopp i spółka uplasowali się na siódmym miejscu, potwierdzając, że statystyki „oczekiwane”, w ujęciu długofalowym, współgrają ze stwierdzeniem „suma szczęścia równa się zero”. Długofalowe oznacza jednak czasem nawet więcej… niż jeden sezon. – Sztab Borussii zignorował wszystkie próby rozmowy o roli szczęścia lub pecha w piłce nożnej. Niechęć do roztrząsania tej kwestii podzielają wszyscy ludzie związani z zawodowym futbolem. Właśnie wskutek takiej postawy wciąż znakomicie ma się jedno z największych piłkarskich kłamstw: tabela nie kłamie. Słyszy się to zdanie cały czas, we wszystkich krajach. Zawodnicy, trenerzy i działacze klubowi powtarzają tę mantrę, przekonani, że bilans szczęścia i pecha pod bramką, błędnych decyzji sędziowskich czy urazów kluczowych zawodników wyrównuje się na koniec sezonu, a ostateczna tabela ściśle odzwierciedla przebieg rywalizacji. To przekonanie dobrze koresponduje z naszą potężną potrzebą, by wszystko wyjaśnić i zracjonalizować, ale tak czy owak jest błędne. Tabela znacznie częściej bezwstydnie kłamie, niż mówi prawdę.

Do powyższego przekonanie ma między innymi szkoleniowiec Warty Poznań, Dawid Szulczek. – Sumarycznie uważam, że jesienią my zasługiwaliśmy na więcej, Widzew wygrał, nie stwarzając sobie klarownych okazji, poza bramką. Dzisiaj to my wygraliśmy, a Widzew zasłużył na więcej. Biorąc pod uwagę dwa spotkania, dla nas i dla Widzewa lepsze od dwóch remisów są trzy punkty dla każdej z drużyn – powiedział po wiosennym zwycięstwie nad łodzianami. 33-latek wielokrotnie podczas konferencji prasowych emanuje wiarą, że zła lub dobra passa odwróci się, jeśli nie koreluje ona ze statystycznymi trendami, które sztab poznaniaków na bieżąco śledzi.

Reklama

O szczęściu, które stało się zarzutem

Dariusz Adamczuk, członek zarządu Pogoni Szczecin, zapytany w Lidze+Extra co wziąłby od Śląska Wrocław, odpowiedział, że… szczęście. Takie słowa rozsierdziły wrocławskich fanów, którzy teraz ironizują, że cały sezon 2023/24 to jedno wielkie szczęście. „Że przecież 16 meczów z rzędu bez porażki to szczęście”, „że 18 na 19 ligowych spotkań z golem to też zwykły fart”.

Ale statystyki niejako potwierdzają punktowy „odchył” Śląska. Lider Ekstraklasy wygrał dwanaście meczów, pięć spotkań zremisował i zanotował tylko dwie porażki. 41 punktów przed świąteczną przerwą to wynik lepszy od dorobku wrocławian w całym sezonie 2022/23. Gdy zliczymy jednak gole oczekiwane, WKS uzbierałby aż o 16 oczek mniej! Wtedy w stawce mistrz jesieni byłby dziewiąty.

Fot. WyScoutFot. WyScout

Takie historie się zdarzają? Jasne, tak było też kilka lat temu z BVB, tak było z mistrzostwem Leicester City, ta sama historia przed sezonem łączyła Union Berlin z Arsenalem. Niemniej w zdecydowanej większości matematyka, w końcowym rozrachunku, jak mawia Szulczek: oddaje to, co zabrała. Albo zabiera to, co dała?

Oczywiście, zdarza się kozak na miarę Erika Exposito. Ale kozak ten najczęściej nie tylko strzela najwięcej goli – również oddaje najwięcej strzałów, kreuje najwięcej okazji. Jego motoryka i poziom rozumienia gry czy umiejętności indywidualne są wyższe od pozostałych? Zazwyczaj widać to w liczbach. W strzałach, w strzałach celnych.

A w statystykach Śląsk prowadzi tylko w tabeli. Pod kątem strzałów jest w lidze trzynasty. W odbiorach jest piętnasty, w podaniach również, średnie posiadanie piłki miał lepsze tylko od Warty i Puszczy. Zagrania w ostatnią tercję? Ostatni. Podania progresywne? Szesnasty. Kontakty w polu karnym? Pozycja piętnasta. Dośrodkowania? Znów ostatni, tak jak i w PPDA. Nawet w dryblingach podopieczni Jacka Magiery plasują się na miejscu jedenastym. Wysoko wrocławianie są w skuteczności pojedynków ofensywnych (piąte miejsce), ale już w zestawieniu defensywnym zajmują przedostatnią pozycję. Na trzynastym miejscu są także w pojedynkach powietrznych.

O co więc w tym wszystkim chodzi?!

Współczynnik piłkarskiego szczęścia

Czy wskaźnik xG to statystyka będąca najbliższym weryfikatorem tego, jak bardzo szczęście miało wpływ na końcowy wynik? Czy boiskową sprawiedliwość możemy rozstrzygać na jego podstawie? Christoph Biermann, autor „Piłkarskich hakerów”, uważa, że nie ma czegoś takiego jak wskaźnik szczęścia. Ale gdybyśmy oceniali dłuższą perspektywę…

Jeśli mówimy o jednym meczu, na pewno nie – nie ma wątpliwości Paweł Kapuściński, inżynier danych w Zelus Analytics. – Zakładając, że na wynik spotkania wpływa forma, jakość i wspomniane szczęście, nie jesteśmy w stanie wyizolować jednego z tych czynników i przypisać jego udziału do xG. Zawodnik strzelający w kilka kolejek cztery gole z xG równym 1,5 może mieć albo sporo szczęścia, albo być w bardzo dobrej formie. Samo stworzenie sytuacji strzeleckiej może być wynikiem szczęścia – jak gol Jarroda Bowena w ostatnim meczu West Hamu przeciwko Tottenhamowi. Strzał Kudusa ze średniej pozycji, pinball pomiędzy obrońcami i Bowen ma na nodze strzał „wyceniany” na 0,45 xG. Trzeba pamiętać, że xG to narzędzie predykcyjne. Ma ono nam odpowiedzieć na pytanie, która drużyna jest lepsza na przestrzeni sezonu i jakich wyników można oczekiwać od poszczególnych drużyn (i jest w tym lepsza niż zdobyte gole czy liczba oddanych strzałów). W ujęciu meczowym mówi nam tylko, która drużyna stworzyła lepsze sytuacje, w których został oddany strzał.

To statystyka, która lepiej niż bramki odzwierciedla dyspozycję drużyny. Bramki często są efektem przypadkowych, często niepowtarzalnych i pojedynczych akcji, które trudno zasymulować w treningu, natomiast xG jest mierzone na troszkę większej próbce – wtóruje Kapuścińskiemu Andrzej Gomołysek, były analityk Śląska, obecnie w Odrze Opole. – Łatwo tę statystykę wyśmiać, kiedy przegrasz o:2, a w xG masz 5 do 1, ale w dłuższej perspektywie praktycznie zawsze jest tak, że to wyrównuje się do zera. Jeśli nie w jednym sezonie, to w kilkuprzyznawał wywiadzie dla Weszło.

I w perspektywie oceny tego, co może zdarzyć się wiosną, Śląsk powinien się matematyki obawiać. – Wskaźnik xG to dzisiaj ważny element z punktu widzenia statystycznego. Mówi on o jakości stworzonych sytuacji strzeleckich – twierdzi Arkadiusz Szczerbowski, drugi trener Warty. – Im wyższa wartość, tym sytuacje, które wykreowaliśmy, były dobrymi okazjami na strzelenie gola. Jednak wielokrotnie zdarza się, że dany zespół stworzył dogodne sytuacje, a wynik jest niekorzystny, bo piłka po strzale nie wylądowała w bramce. Analizując te akcje, zadaję sobie pytanie: czy to brak szczęścia, czy też informacja o tym, że jako zespół dobrze funkcjonujemy w fazie budowania gry, bo dochodzimy do strzałów z dogodnych pozycji, ale brakuje nam skuteczności? To samo tyczy się naszego pola karnego i tego jakie xG osiągnął nasz rywal: czy jesteśmy skuteczni w obronie pola karnego? Uważam, że o ile na bazie jednego spotkania można mówić o szczęściu lub pechu, kiedy zsumujemy większą liczbę meczów, jesteśmy wstanie zdiagnozować problem. W naturze nic nie ginie i jeśli w jednym spotkaniu mieliśmy pecha i nie wykorzystywaliśmy sytuacji o dużym xG, istnieje prawdopodobieństwo, że innym razem strzelimy bramkę z sytuacji trudnej lub przypadkowej, i to da nam korzystny wynik.

Na pewno styl, jaki preferuje dany zespół, ma swój wpływ na xG. Na pewno to, do czego przyzwyczaił nas Śląsk, jest utrudnieniem, by wykręcać „oczekiwane” liczby. – Ten współczynnik potrafi zmylić. Czasami drużyna ma statystykę na poziomie 0,50, a wygrywa 2:0. W mojej ocenie statystyka ta często jest spójna z modelem gry zespołu. Broniący przez większość spotkania w obronie niskiej na przykład, może nie wykreować zbyt wielu szans do zdobycia bramki, więc i współczynnik będzie miał niski – ukazuje drugą stronę medalu Konrad Gerega, trener Skry Częstochowa.

Śląsk wyróżnia się liczbą strzałów po kontrataku. Choć w ofensywnie mają niskie xG, mają gościa, który strzela powyżej średniej, a Exposito ciągnie wózek – rzuca okiem na statystyki Karol Zniszczoł, drugi trener Widzewa Łódź. – W drugą stronę: wrocławianie nie dopuszczają do zbyt wielu okazji. W meczach Śląska xG po stronach obu drużyn bywa niskie. Nie wiem czy to kwestia szczęścia, ale na pewno im niższe wartości, tym losowość jest tutaj wyższa.

Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!

Bonus 300 PLN za wygrany zakład na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem!

  • Postaw kupon singiel za min. 2 zł na zakład z oferty przedmeczowej na gola Arsenalu w meczu z Tottenhamem (typ zakładu: Arsenal Strzeli Gola – tak lub Arsenal – Liczba Goli – powyżej 0.5)
  • Jeśli typ okaże się poprawny, otrzymasz bonus 300 PLN!
  • Tylko dla nowych użytkowników. Rejestracja zajmuje 30 sekund

Kod promocyjny

SUPERWESZŁO

18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.

Czy zatem kibice Śląska mogą obrażać się na tych, którzy pozycję ich klubu w tabeli oceniają za szczęśliwą? Jeśli na wiosnę nic się nie zmieni, byłoby to walką z wiatrakami. Bo drużyna Magiery gra reaktywnie, a gdy tylko wychodzi na prowadzenie, stara się dalszą część meczu przetrwać. Obniżyć do piątki, przeczekać, jakoś wytrzymać. Do ostatniego gwizdka. Czy taka gra przystaje mistrzowi Polski? Tu znów ocena zawsze będzie subiektywna.

Pewnym jest jednak to, że jeśli wrocławianie swojego podejścia nie zmienią wiosną, karta może się szybko odwrócić. Bo po przeciwnej stronie poza ligowymi rywalami będzie też… matematyka.

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix

Kompletnie zafiksowany na punkcie szkolenia. Poza nim nie widzi świata. I poza nim, zasadniczo, nie zna się na niczym innym. Większość sytuacji jest dla niego zero-jedynkowa, dlatego trudno zrozumieć mu absurdy związane z polską piłką. Wierzy, że każdy klub piłkarski może działać jak korporacja i kompetentni ludzie, poprzez odpowiednią organizację, są w stanie szybko i sprawnie go rozwinąć. Koordynator Weszło Junior z licencją trenerską UEFA A. Autor podcastu "Jak Uczyć Futbolu" i twórca EkstraTrenera. Asystent trenera reprezentacji Polski szóstek. Reportaże, wywiady, treści taktyczne, szkoleniowe i merytoryka.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Gikiewicz ostro do byłego kapitana Widzewa. „Mogę mu chusteczki wysłać”

Kamil Warzocha
0
Gikiewicz ostro do byłego kapitana Widzewa. „Mogę mu chusteczki wysłać”
1 liga

Trenował w Legii, teraz jest wielką nadzieją Lecha. „Rozumie grę lepiej od Linettego”

Jakub Radomski
7
Trenował w Legii, teraz jest wielką nadzieją Lecha. „Rozumie grę lepiej od Linettego”

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Gikiewicz ostro do byłego kapitana Widzewa. „Mogę mu chusteczki wysłać”

Kamil Warzocha
0
Gikiewicz ostro do byłego kapitana Widzewa. „Mogę mu chusteczki wysłać”
1 liga

Trenował w Legii, teraz jest wielką nadzieją Lecha. „Rozumie grę lepiej od Linettego”

Jakub Radomski
7
Trenował w Legii, teraz jest wielką nadzieją Lecha. „Rozumie grę lepiej od Linettego”

Komentarze

68 komentarzy

Loading...