Reklama

Krakowski kryptonit cały czas działa na Raków

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

25 listopada 2023, 18:50 • 5 min czytania 23 komentarzy

Nie ma w Ekstraklasie drugiej drużyny, z którą częstochowski klub notuje tak słabe wyniki. Od powrotu Rakowa do najwyższej klasy rozgrywkowej w 2019 roku Cracovia pokonywała „Medaliki” czterokrotnie, cztery razy był remis, a tylko dwukrotnie lepsi byli gracze spod Jasnej Góry. Dziś oba zespoły znowu podzieliły się punktami, chociaż długo zapowiadało się, że goście wywiozą z Limanowskiego komplet oczek. Wychodzi na to, że Pasy są dla mistrzów Polski jak komiksowy kryptonit dla Supermana.

Krakowski kryptonit cały czas działa na Raków

Niezależnie o co grają oba kluby i które miejsce zajmują w lidze w danym momencie sezonu, to zawsze Cracovia potrafiła napsuć krwi Rakowowi. To już zasada. Wystarczy spojrzeć na wyniki od sezonu 2019/20, kiedy RKS wrócił do Ekstraklasy:

  • 2019/20: Raków – Cracovia 1:3 (ESA)
  • 2019/20: Cracovia – Raków 0:0, karne 4:1 (PP)
  • 2019/20: Cracovia – Raków 3:0 (ESA)
  • 2020/21: Cracovia – Raków 2:2 (ESA)
  • 2020/21: Raków – Cracovia 0:0 (ESA)
  • 2020/21: Cracovia – Raków 1:2 (PP)
  • 2021/22: Cracovia – Raków 1:0 (ESA)
  • 2021/22: Raków – Cracovia 1:1 (ESA)
  • 2022/23: Cracovia – Raków 3:0 (ESA)
  • 2022/23: Raków – Cracovia 4:1 (ESA)

Niby w poprzednim sezonie ostatni mecz zakończył się zwycięstwem częstochowian, ale i tak w dłuższej perspektywie wychodzi na to, że krakowski zespół ma jakiś niepisany patent na to, żeby grabić Raków z punktów.

Raków – Cracovia 1:1. Czwarty gol Ghity

No i dziś zwłaszcza w pierwszej połowie znów wyglądało na to, że goście z Krakowa mogą okazać się lepsi w bezpośredniej rywalizacji. Zaczęło się od szybkiej wymiany podań na linii: Skovgaard, Makuch, Kallman i ten ostatni wyszedł sam na sam z Vladanem Kovaceviciem. Fin jest znany z tego, że lubi spartolić najprostszą sytuację i tak było w przypadku. Kopnął piłkę w taki sposób, że golkiper Rakowa musnął futbolówkę stopą i ta poleciała na korner. „Setka” zmarnowana.

Kolejna groźna akcja przyjezdnych dała im prowadzenie. Atanasov dośrodkował z rożnego, Ghita wyszedł wysoko w powietrze, strzelił głową tak, że nie było co zbierać. Rundić został w blokach i dał się wyprzedzić Rumunowi, dla którego było to już czwarte trafienie w sezonie.

Reklama

No i później zaczęło się długieeeee rozgrywanie piłki przez Raków. Powolne i przewidywalne podania. Nadal atak pozycyjny nie jest atutem drużyny trenera Dawida Szwargi. Brakowało przyspieszenia, udanych dryblingów i decyzji o strzale. Czasami można było odnieść wrażenie, że gospodarze chcą wejść z piłką do bramki. Najlepszym tego przykładem jest sytuacja, w której Kittel, Tudor i Koczerhin podawali sobie piłkę w taki sposób, że Ukrainiec ostatecznie nie miał jak zrobić odpowiedniego zamachu, składając się do uderzenia, bo byli przy nim obrońcy Cracovii i bramkarz Sebastian Madejski, który go zablokował.

Najlepszą sytuację przed przerwą Raków stworzył po rzucie wolnym. Kittel zacentrował w kierunku dalszego słupka, a tam Racovitan strzelił głową tak, że Madejski jakoś odbił futbolówkę niemal z linii bramkowej. Sytuacja była jeszcze sprawdzana na VAR, ale na powtórkach nie było ujęcia, w którym piłka przeszłaby całym obwodem linię.

Po przerwie Cracovia mocno prosiła się o problemy. Niemal od początku drugiej połowy piłkarze Pasów bronili się całym zespołem. Stwarzało to czasami dość przypadkowe okazje dla Rakowa, ale marnowali je: Kittel (dwa razy) czy Nowak.

Goście po zmianie stron tylko raz byli blisko podwyższenia wyniku, kiedy Vladan Kovacević skiksował przy próbie zagrania piłki lewą nogą i w zasadzie podał ją do Atanasova. Macedończyk, który ostatnio strzelił dwa gole w swojej reprezentacji w starciu z Włochami (2:5), tym razem nieznacznie spudłował.

Totalna głupota Oshimy

Raków przeważał, ale męczył się i niewiele z tego wszystkiego wynikało. Zespół starał się ciągnąć Koczerhin, który nawet próbował skopiować swoją niedawną asystę ze starcia z Pogonią (1:1), ale tym razem Nowak po jego dograniu został zablokowany. Ukrainiec był w zasadzie jedynym zawodnikiem, który szukał jakichś niekonwencjonalnych rozwiązań (momentami próbował to robić też Cebula, który pierwszy raz od dawna robił użytek ze swoich umiejętności dryblingu).

Cracovia w pewnym momencie zaczęła już wybijać piłkę na oślep. Głupią stratę zaliczył między innymi Oshima, co sprokurowało rzut wolny dla Rakowa. Pasy zostały zamknięte tuż przed swoim polem karnym. Chwilę później Japończyk sfaulował w swojej „szesnastce” Sorescu. Rumun oddał niecelny strzał, ale pomocnik Pasów władował mu się w nogi. Totalna głupota. Sędzia Raczkowski wskazał na jedenasty metr, a później koledzy z wozu VAR utwierdzili go w jego decyzji. Karnego na bramkę zamienił Nowak. Ten sam zawodnik w samej końcówce dostał idealne podanie od Koczerhina, ale dosłownie kopnął piłką w Madejskiego.

Reklama

Tradycji stało się zadość

Raków uchronił się przed porażką. To trzeci mecz z rzędu mistrzów Polski bez zwycięstwa (Sporting 1:2, Pogoń 1:1, Cracovia 1:1). Nadal jednak są niepokonani u siebie, jako jeden z trzech zespołów w tym sezonie, obok Lecha i Jagiellonii. To był jednak trzeci domowy remis RKS (wcześniejsze z Wartą 2:2 i Widzewem 1:1) przy sześciu triumfach. Gospodarze byli dzisiaj do pokonania, ale Cracovii zabrakło po przerwie odwagi. Pasy mają obecnie serię sześciu kolejnych meczów bez wygranej w Ekstraklasie, na którą składają się: trzy remisy i trzy porażki. Punkty są tam potrzebne jak tlen, bo ekipa Jacka Zielińskiego ma tylko trzy oczka przewagi nad strefą spadkową.

Ten mecz nie jest najlepszym prognostykiem dla Rakowa. Obrońcy tytułu cały czas szukają formy, a już w czwartek zagrają mecz jesieni, bo tak trzeba patrzeć na starcie ze Sturmem Graz w Lidze Europy. Tylko zwycięstwo w tym spotkaniu pozwoli nadal walczyć o trzecie miejsce w grupie, które oznaczać będzie występy w Lidze Konferencji wiosną. Częstochowianie muszą zagrać jednak zdecydowanie lepiej niż dziś. Fatalni byli zwłaszcza dwaj napastnicy: Crnac i Piasecki. Piłka bardzo często im odskakiwała i w zasadzie żaden z nich nie doszedł do dobrej sytuacji. To jest jedno z największych zmartwień trenera Szwargi – brak skuteczności „dziewiątek”.

Krakowski kryptonit działał dziś pod Jasną Górą bardzo długo. Raków trudno nazwać obecnie Supermanem naszej ligi, ale to nadal urzędujący mistrz Polski. W końcówce miejscowi w mękach, bo w mękach, ale wyrównali. Tradycji ostatnich sezonów stało się jednak zadość, bo Pasy znów zabrały częstochowianom punkty.

 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Magiera: Cieszę się, że gola strzelił Żukowski. Zasłużył ciężką pracą na trafienie

Piotr Rzepecki
1
Magiera: Cieszę się, że gola strzelił Żukowski. Zasłużył ciężką pracą na trafienie

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Magiera: Cieszę się, że gola strzelił Żukowski. Zasłużył ciężką pracą na trafienie

Piotr Rzepecki
1
Magiera: Cieszę się, że gola strzelił Żukowski. Zasłużył ciężką pracą na trafienie

Komentarze

23 komentarzy

Loading...