Reklama

Nie tańczcie jak Papu

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

21 października 2023, 17:55 • 14 min czytania 2 komentarze

W uznaniu za zasługi dla Atalanty mianowano go honorowym obywatelem Bergamo. Swoją inspirującą historię przekuł w książkę dla dzieci – opowieść o idolu, o spełnianiu marzeń. Gdy w końcu został częścią reprezentacji kraju, to akurat wtedy, gdy nadeszły jej złote lata. W gablocie ma złote medale mistrzostw świata, Copa America i Ligi Europy. Magik na boisku i dobra dusza szatni. Papu Gomez poziomem nie zbliżył się do zastępów argentyńskich idoli, ale mimo to został kimś więcej niż tylko piłkarzem: gwiazdą popkultury. Czy jego wizerunek legnie w gruzach, gdy przedwcześnie zakończy karierę z powodu dopingowej wpadki?

Nie tańczcie jak Papu

Cały zespół
Cały stadion
I cały świat
Tańczcie jak Papu!

W świecie, w którym łatwo stać się viralem, Alejandro Papu Gomez doskonale wykorzystał swoją pogodę ducha do zbudowania społeczności śledzącej jego każdy ruch. Na Instagramie obserwuje go 6,7 miliona kont, co jest jedenastym wynikiem spośród wszystkich reprezentantów Argentyny. Followersów zdobył uroczymi postami z życia rodzinnego, szerokim uśmiechem, wkręcaniem żony w wymyślne pranki i żarty, otwartością, serdecznością, brakiem tajemnic.

No i przede wszystkim baila como el Papu. „Papu Dance”, taniec-cieszynka, który niespodziewanie okazał się prawdziwym hitem; który doczekał się dedykowanej mu piosenki.

Reklama

Mistrz świata Alejandro Papu Gomez przyłapany na dopingu. Argentyńczyk zakończy karierę?

Czterdzieści osiem milionów wyświetleń. Ciut mniej niż „Thiago Silva”, rapowy banger od Dave’a, ale „Baila como el Papu” i tak jest jednym z najpopularniejszych kawałków dedykowanym piłkarzom, na jakie trafimy w sieci. Przy czym Dave to gość zgarniający złote i platynowe płyty w Wielkiej Brytanii, twarz rapowej sceny prosto z Brixton, podczas gdy Gli Autogol nie mają wiele wspólnego z muzyką. Popularni youtuberzy z Włoch na kanale, który śledzi ponad dwa miliony osób, zamieszczają głównie parodie, krótkie filmiki, serie luźno komentujące piłkarską rzeczywistość w Italii.

„Baila como el Papu” to najpopularniejsze wideo na ich kanale. Z blisko pięciokrotną przewagą nad numerem dwa.

Podstawa ich działalności? Fantacalcio, która dla Włochów jest jak religia. Na długo zanim świat podbiła Fantasy Premier League, południowcy szaleli na punkcie swoich autorskich rozgrywek. W 1990 roku zasady gry opublikował Riccardo Albini, pionier, naśladowca miłośników baseballu, którzy tworzyli własne ligi fantasy. Cztery lata później „La Gazzetta dello Sport” zwietrzyła w tym szansę na biznes, przyłączając się do zabawy. Największy włoski dziennik sportowy przewidywał, że w rozgrywce weźmie udział dziesięć tysięcy osób.

Zainteresowanie okazało się siedmiokrotnie większe.

Fantacalcio śledzi się z wypiekami na twarzy, a goście tacy jak Papu Gomez są nad wyraz cenieni z uwagi na kapitalne liczby wykręcane co tydzień lub dwa. Gdy Atalanta Bergamo zauroczyła Europę ofensywnym stylem, Argentyńczyk był jej liderem. A że świetnie czuł się w sieci, chętnie brał udział w nagrywkach dla Gli Autogol. Sześć lat temu youtubowa ekipa wpadła na genialny plan.

Reklama

– Chłopaki parodiowali niektóre sytuacje ze świata calcio, parę razy im pomogłem. Kiedy zobaczyli wideo, na którym odstawiam głupawy, spontaniczny taniec w szatni, stwierdzili: nagrajmy o tym piosenkę, zatańczysz w teledysku, zrobimy z tego akcję charytatywną. W tamtym okresie byłem patronem zespołu niepełnosprawnych chłopaków z Bergamo, więc pomyślałem, że to dobry pomysł. Zaprosiłem ich do udziału w teledysku, nagraliśmy ten kawałek i… zupełnie się nie spodziewałem, że będzie tak popularny! – opowiadał oficjalnej stronie FIFA Papu Gomez.

Reszta, jak to w przypadku virali bywa, potoczyła się już lawinowo. Papu Gomez tańczył, gdy Argentyna wygrywała Copa America. Pląsał, kiedy Scaloneta walczyła o mistrzostwo świata. Biodro w lewo, ręce w prawo, biodro w prawo, ręce w lewo. Nic trudnego, więc Papu Dance podbijał świat. Argentyńczyk zabrał go ze sobą do Sevilli, a AC Monza zyskała popularność, gdy opublikowała wideo z 79-letnim Adriano Gallianim, który poprosił swojego nowego piłkarza o lekcję tańca.

– Czasami jestem tym już trochę zmęczony, ale nie mam serca odmawiać, gdy ktoś prosi, żebym znów zatańczył – mówił sam zainteresowany. Marzył o tym, żeby zademonstrować Papu Dance w Katarze, co ostatecznie nie wypaliło.

Alejandro, drobny chłopaczek z Buenos Aires, nie może jednak rozpaczać. Jeszcze kilka lat temu to, że znajdzie się w kadrze na mistrzostwa świata, było jeszcze mniej prawdopodobne niż to, że jego taneczne popisy obejrzy tyle osób, że liczba ta przebije populację Polski. Choć we Włoszech weteran, którego forma eksploduje po trzydziestce, nie jest szczególnym zaskoczeniem, to w przypadku Gomeza to, że kiedykolwiek osiągnie on taki poziom, było mimo wszystko osobliwością.

Alejandro Gomez wystąpił w dwóch spotkaniach Argentyny podczas Mistrzostw Świata w Katarze

Argentyna. Papu Gomez był ważną częścią kadry mistrzów świata

– Papu to wyjątkowy piłkarz, który nie osiągnął pełni potencjału, bo nigdy nie trenował jak należy. Kiedy zaczął to robić, wzniósł się na poziom, który uczynił go jednym z najlepszych zawodników w Europie. Zmarnował czas, mając wszystko, żeby być nim wcześniej – stwierdził kiedyś Gian Piero Gasperini.

Tyran, geniusz, dyktator, motywator. Wszystkie twarze Gasperiniego

Trener, który uczynił z Atalanty Bergamo nad wyraz piękną maszynę, w jej sercu umieścił dwóch gości, którzy mieli duszę niedzielnych kopaczy. Zarówno Alejandro Gomez, jak i Josip Ilicić mieli łatkę magików od wielkiego dzwonu. Drzemały w nich ogromne możliwości, jednak brakowało im chęci, motywacji czy dyscypliny, żeby je wykorzystać. Niech świadczy o tym fakt, że Papu Gomez jako nastolatek załapał się do reprezentacji Argentyny U-20, która zdobyła złoty medal w Kanadzie.

Tak, dokładnie wtedy, gdy Albicelestes ograli kadrę Michała Globisza.

Dwunastu z dwudziestu jeden członków tej drużyny zadebiutowało w seniorskiej reprezentacji kraju w latach 2008-2011 (wliczając Sergio Aguero, który pojechał do Kanady już po debiucie w kadrze A). Tylko dwóch spośród pozostałej dziewiątki w późniejszym okresie wspięło się na poziom gwarantujący miejsce w najważniejszym zespole w Argentynie. Papu Gomez i Lautaro Acosta czekali na swoją szansę równą dekadę. Acosta szybko się zawinął, Alejandro stał się etatowym kadrowiczem.

Fakt, że w dużej mierze jako atmosferović, bo Argentyna na boisku poradziłaby sobie bez niego. Rzadko kiedy pojawiał się na murawie w ważnych spotkaniach. Zarówno na mundialu, jak i w Copa America, zaliczył dwa występy. Lionel Scaloni doceniał jednak to, jak Gomez scala szatnię. Razem z Rodrigo de Paulem zapisali się do szajki Lionela Messiego. Po sieci krąży wideo, na którym Papu i wspomniana dwójka „grają w rugby” w szatni. Messi rzuca do filigranowego kumpla, ten wyciąga się jak struna i wpada w szafę. Trzyma się za plecy, krzywi z bólu, reszta pęka ze śmiechu.

Gdy Francisco Galarrga, argentyński restaurator z Warszawy, tłumaczył nam, dlaczego asado – tradycyjny grill – oraz yerba mate mają tak duże znaczenie nie tylko dla narodu, ale i drużyny narodowej, pomocnik pojawił się w jego opowieści jako jedna z kluczowych postaci.

— Rodrigo de Paul, Papu Gomez i Leo Messi zawsze stają wcześniej, przed innymi i wspólnie przygotowują yerba mate, potem wspólnie je piją. Parę tygodni temu de Paul stwierdził, że mate Messiego nie jest tak dobra, że nie przygotowuje jej tak dobrze, jak oni. Messi naprawdę się tym przejął, a jeszcze bardziej przejął się, gdy w jednym z późniejszych wywiadów dziennikarz zapytał go, czy może zobaczyć jego yerbę. To brzmi kuriozalnie, ale najlepszy piłkarz świata w tamtym momencie zestresował się bardziej niż podczas innych, teoretycznie trudniejszych rozmów. Kiedy ten dziennikarz zaczął mówić, że jego mate nie wygląda zbyt dobrze, Messi zaczął wyjaśniać, że pije ją od dłuższego czasu i to dlatego. Dziennikarz nie dawał wiary i stwierdził, że Leo chyba nie przywiązuje dużej uwagi do przygotowania yerby, Messi starał się z tego wytłumaczyć i usprawiedliwić. Najlepszy piłkarz świata przejęty tym, że komuś nie spodobała się jego yerba mate, niebywałe!

Asado, yerba mate i futbol. Jak Argentyna łączy kuchnię z piłką nożną

„The Athletic” zaglądając za kulisy argentyńskiej kadry w gronie liderów szatni wymienia Papu Gomeza obok Angela di Marii, Rodrigo de Paula i Emiliano Martineza. Bez nich nie byłoby jedności i czaru Scalonety. Nie sprowadzajmy jednak wszystkiego do dbania o uśmiechy innych. Alejandro Gomez doczekał się debiutu w reprezentacji Argentyny świeżo po zakończeniu sezonu Serie A, w którym wypracował dwadzieścia sześć bramek dla Atalanty Bergamo.

W kolejnych latach jeszcze parokrotnie zbliżał się do tego wyniku, dlatego gdy wdał się w kłótnię z Gian Piero Gasperinim, która zakończyła się odejściem Gomeza z Bergamo, włoski szkoleniowiec rzucił:

Niech nie zapomina, że to ja zrobiłem z niego reprezentanta kraju.

Atalanta Bergamo. Papu Gomez był idolem, został wygnańcem

Na dziesięć minut przed końcem meczu kazał mi przejść na prawą stronę, podczas gdy dobrze grało mi się na lewej. Postawiłem się, wszyscy to widzieli. Wiedziałem, że się wścieknie i że w przerwie zdejmie mnie z boiska, co zresztą zrobił. Ale w szatni przekroczył granicę, próbował mnie zaatakować fizycznie. Prezydent Antonio Percassi nie miał jaj, żeby kazać trenerowi mnie przeprosić. Nagle stałem się niewidzialny. Dziennikarze nie pytali o mnie w klubie, ani w zespole. Chcieli zrzucić na mnie winę za całą sytuację – tłumaczył się Alejandro Gomez, gdy pytano go o to, dlaczego jego budowany latami pomnik legendy Atalanty Bergamo runął bezpowrotnie.

Gian Piero Gasperini odpierał te zarzuty stwierdzając, że to Papu Gomez zaatakował jego, nie odwrotnie. Słowo przeciwko słowu, ale szybko okazało się, że to Argentyńczyk jest usuwalny, że mimo 246 występów, 57 bramek i 62 asyst La Dea może istnieć bez niego.

Alejandro musiał czuć złość, bo w Lombardi ułożył sobie życie. Kilka lat wcześniej na półkach tamtejszych księgarni pojawiła się bajka sygnowana jego podpisem. Książka dla dzieci opowiadała o drodze Gomeza na szczyt. W 2019 roku władze miasta zorganizowały huczną imprezę, na której Papu odebrał tytuł honorowego obywatela Bergamo. Nagrodę opatrzono laurką, w której wychwalano wkład Argentyńczyka w rozsławienie Bergamo w całej Europie, jego niezaprzeczalny profesjonalizm i niezachwianą miłość do Atalanty, dla której na przestrzeni lat odrzucił mnóstwo lukratywnych ofert.

Spoiwem łączącym Gomeza z Lombardią była argentyńska restauracja „Boedo”, którą otworzyła jego żona – Linda Raff. Papu poznał ją jeszcze w liceum i od tamtej pory szli razem przez życie. Linda wielokrotnie wychwalała Alejandro jako najukochańszą osobę na świecie, gotową poświęcić wszystko dla swoich najbliższych – nie ograniczając tego tylko do rodziny, ale też do zespołu. Papu Gomez nie zawsze jednak był człowiekiem, który drużynie pokazywał najlepsze oblicze. Lata przed tym, jak posprzeczał się z trenerem, któremu zawdzięcza największe sukcesy w karierze, Argentyńczyk dał sporo powodów ku temu, żeby Gasperini w końcu sformułował tezę o lekkoduchu, który marnował swój potencjał.

Jeszcze w maju Papu Gomez świętował pierwszą wygraną w europejskich rozgrywkach w karierze

W 2013 roku Alejandro Gomez był o krok od wypisania się z poważnej piłki. Miał za sobą trzeci rok gry w Catanii, ten najlepszy, po którym zgłosiły się po niego Atletico Madryt – prowadzone przez Diego Simeone, z którym Papu współpracował już w San Lorenzo; który przekonał go, żeby porzucił rolę „dziesiątki” na rzecz gry na skrzydle, bo tylko na tej pozycji zwróci na siebie uwagę europejskich klubów – oraz Inter Mediolan. Oferty z topowych drużyn nie przekonały go jednak tak, jak miliony rosyjskiego oligarchy Serhija Kurczenki, który odkupił Metalist Charków z rąk wypędzonego z ukraińskiego futbolu Ołeksandra Jarosławskiego i chciał po raz pierwszy w historii wprowadzić drużynę do Ligi Mistrzów.

Sprawa rypła się bardzo szybko. Pod koniec sierpnia UEFA wykluczyła Metalist Charków z europejskich pucharów za korupcyjne grzechy sprzed lat. W 2008 roku Ukraińcy ustawili mecz ligowy z Karpatami Lwów. Papu Gomezowi szybko zbrzydła gra na wschodzie. Mógł pluć sobie w brodę, że nie postawił na Atletico Madryt, które w maju dotarło do finału Ligi Mistrzów. Wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej po zakończeniu sezonu, w którym Metalist zdobył brązowy medal mistrzostw kraju. Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę w 2014 roku, ucieczką z Szachtara Donieck salwowało się sześciu zagranicznych piłkarzy. Gomez postąpił podobnie.

– Nie mogę tu zostać, gdy sytuacja polityczna wygląda tak, że ludzie są zabijani na ulicach. Jest niestabilnie, żyjemy w ciągłej panice. Po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu wiem już, że nie ma szans na to, że wrócę do Charkowa. Zostaję w Buenos Aires, nie narażę rodziny na niebezpieczeństwo – mówił Papu.

Jego żona wpadła w depresję, zaczęła tracić włosy. Chwilę później rodzina wróciła do Włoch. Metalist zbankrutował dwa lata później. Jego długi sięgały wówczas 30 milionów hrywien.

Tańczył od zawsze. Papu Gomez, Catania i historia rozbitego Porsche

Pucharowe marzenia trzeba było odłożyć. Jedenasta w tabeli Atalanta Bergamo mogła mieć ciekawe plany, natomiast latem 2014 roku nikt nie przypuszczał, że choćby przez moment zaistnieje w Europie. Papu Gomez był po prostu niezłym piłkarzem ściągniętym do ligowego średniaka. Zupełnie jak w Catanii, gdzie współtworzył kolonię argentyńskich zawodników i korzystał z uroków życia.

Jak wygramy mecz, to nie mają nic przeciwko. Przymkną oczy nawet jak przyjdą głosy z zewnątrz, że pijany ktoś był w dyskotece. No ale jak przegramy i pójdziesz do dyskoteki, to masz przerąbane. Od razu kara. Po porażkach to się nie chce zresztą tak chodzić. W Catanii mnie wszyscy znają i ją (narzeczoną Błażeja – przyp.) tak samo, bo jest modelką. I wiesz: nie wypada czasami odpierdalać głupot – opowiadał nam kiedyś Błażej Augustyn, kumpel Papu Gomeza z szatni Gli Elefanti.

Błażej Augustyn o Catanii i Sycylii – szczery wywiad dla Weszło

Futbol na Sycylii nie był jeszcze upadły. Wyspa cieszyła się dwójką przedstawicieli w Serie A, jednak jakiekolwiek sukcesy ekip z południa były niewiele znaczącymi wyskokami. Zamkami na piasku, które zaraz miała zmyć fala. Można nie dawać wiary Augustynowi, który malował wizerunek piłkarza Catanii w niezbyt profesjonalnych barwach…

Upijają się, człowieku, piją do siódmej rano, a potem palą papierosa i zapierdalają trzy razy szybciej niż ci co nic nie robią. We Włoszech co najmniej połowa piłkarzy pali regularnie. Jak trener jest wyluzowany, to nawet sobie przy nim staniesz po wygranym meczu, weźmiesz kawę i sobie zapalisz, porozmawiasz.

… ale Alejandro Gomez w 2011 roku zaliczył wpadkę, która uprawdopodabnia taką wersję wydarzeń.

– Maxi Lopez kochał sportowe samochody i przekonał mnie, żebym kupił Porsche. Kiedy utrzymaliśmy się w lidze z Catanią, ruszyliśmy w miasto świętować. Nie zmieniliśmy nawet klubowych ciuchów. Po dwóch czy trzech drinkach stwierdziłem, że to nie mój dzień i pora wracać do domu. Wsiadłem do mojego nowiutkiego Porsche i chwilę później rozbiłem je na pierwszym zakręcie – opowiadał sam Papu.

23-letni piłkarz Serie A rozbijający po pijaku nowe Porsche w momencie, w którym połowa jego kumpli ze złotej młodzieżówki mieniła się już reprezentantami kraju.

Jak to szło z tym potencjałem?

Alejandro Papu Gomez zawieszony za terbutalinę rok po wykryciu. Kulisy afery dopingowej Argentyńczyka

Terbutalina jest stosowana w leczeniu astmy oksrzelowej, jest zabroniona w sporcie. Ma bardzo silne działanie obkurczające, może być przyjmowana przez krótki okres. Żeby zawodnik mógł ją stosować potrzebuje wyłączenia dla celów terapeutycznych. Dla terbutaliny istnieje wiele alternatywnych dozwolonych substancji, które mogą być stosowane w leczeniu astmy – wyjaśnia nam Michał Rynkowski z Polskiej Agencji Antydopingowej.

Alejandro Gomez został przyłapany na dopingu w listopadzie 2022 roku. W jego organizmie wykryto właśnie terbutalinę, której obecność sam zainteresowany tłumaczył „wypiciem syropu na przeziębienie dla dziecka z powodu ciężkiej nocy”. Złośliwi z miejsca przypomnieli, że już wokół Atalanty Gian Piero Gasperiniego unosiły się opary dopingowej afery. Teorię spiskową o tym, że nieprawdopodobna intensywność gry La Dei nie jest efektem niesamowitego przygotowania fizycznego zawodników, podpierano dopingową wpadką innego Argentyńczyka – Jose Luisa Palomino. Stoper stosował sterydy, ale został już oczyszczony z zarzutów. Podejrzenia wzbudzało jednak także zachowanie samego Gasperiniego, któremu zdarzyło się przerwać antydopingową kontrolę w swoim zespole i zwyzywać komisarza wysłanego przez federację.

Papu Gomez w barwach Catanii, sezon 2012/2013

Niemniej Papu Gomez wpadł podczas niezapowiedzianej kontroli na treningu Sevilli, nie Atalanty. Kuriozum w tej sprawie stanowi fakt, że zanim Argentyńczyk został ukarany, zdążył wygrać mistrzostwo świata, zwyciężyć Ligę Europy i zmienić klub. Zwłaszcza, że środowisko doskonale wiedziało, jakie problemy ma Papu. Wyniki testu były znane od dawna, to dlatego latem, gdy Argentyńczyk próbował opuścić Andaluzję, nikt nie ustawiał się w kolejce, żeby zaoferować mu kontrakt. Michał Rynkowski mówi nam, że sprawa faktycznie ciągnęła się wyjątkowo długo.

Jest to substancja określona, więc nie jest obligatoryjne żeby zawieszać zawodnika. Natomiast nie zmienia to faktu, że ta sprawa była rozpatrywana bardzo długo. Termin instrukcyjny na wydanie decyzji w sprawie, wynikający z przepisów WADA, to 6 miesięcy.

W końcu Papu rozwiązał umowę z Sevillą, a po miesięcznym bezrobociu Monza zdecydowała się podjąć ryzyko. Gomez nauczył Gallianiego swojego tańca, ale na boisku pląsał zaledwie przez czterdzieści minut. Zanotował dwadzieścia jeden kontaktów z piłką, nie oddał żadnego strzału na bramkę. To jego ostatnie podrygi, bo włoskie media zdążyły już poinformować, że dwuletnie zawieszenie w praktyce oznacza, że Papu Gomez przejdzie na emeryturę.

Argentyńczyk odchodzi w sposób wstydliwy. Miasto, które go najbardziej pokochało, wygnało go już wcześniej. Od teraz słowo „pozytywny” będzie kojarzyło się z czymś innym niż jego charakter. Rodzinne żarty i docinki publikowane w mediach społecznościowych mogą przynieść ripostę-przestrogę: uważaj na syrop. Scaloneta nie ma się czego obawiać, pucharu z gabloty nikt jej nie wywiezie, ale Włosi i Hiszpanie twierdzą, że Gomez straci zarówno złoto mistrzostw świata, jak i medal za wygraną Ligi Europy.

Być może ktoś jeszcze zatańczy jak Papu, ale jemu samemu nastrój do hulanek zapewne minął już na dobre.

WIĘCEJ O WŁOSKIEJ PIŁCE:

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

2 komentarze

Loading...