Reklama

Świerczewski rozpoczął sezon na „Krychowiak jaki był, to był, ale był”

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

19 października 2023, 21:44 • 4 min czytania 16 komentarzy

Grzegorz Krychowiak na swoje i nasze szczęście zakończył już karierę reprezentacyjną, ale jeśli ktoś sądził, że różnej maści eksperci (i eksperci tak zwani) nie będą się modlić do jego świętego obrazka, to okazał się bardzo naiwny. Krychowiak na boisku już przeminął, ale sezon na tęsknotę za Krychowiakiem dopiero się rozpoczął. Pierwszy przed szereg wyszedł Piotr Świerczewski, który wziął pałkę z kurczakiem do buzi, potem oblizał kciuka, popił wodą i westchnął: Krychowiak był, jaki był, ale był!

Świerczewski rozpoczął sezon na „Krychowiak jaki był, to był, ale był”

W rozmowie z Faktem „Świr” się rozmarzył: – W meczu z Mołdawią zabrakło mi takiego zawodnika jak Grzesiek Krychowiak. Może nie był wybitny, ale miał cechy mentalne, których w tej drużynie teraz brakuje. Jak dostajemy bramkę to spuszczone głowy, jeden patrzy na drugiego. A Krychowiak może nie grałby jakoś rewelacyjnie, ale w takich kryzysowych momentach potrafiłby krzyknąć, „przyostrzyć” w środku pola, powalczyć. Może dostałby żółtą kartkę, ale na pewno umiałby pociągnąć drużynę. Mentalnie postawić ją na nogi. Tego mi brakuje u Piotrka Zielińskiego. Co się musi stać, żeby się on się wkurzył? Wszedł mocniej w rywala, krzyknął… Widać, że nie ma takiego przełożenia na drużynę. Ale skoro wybrała go drużyna, wybrał go trener, to trzeba mu gratulować. Bo być kapitanem w reprezentacji Polski to wielki zaszczyt.

Przede wszystkim bardzo podoba nam się konstrukcja argumentów, które stałyby za Krychowiakiem. „Może nie był wybitny, ale…”. „Może nie grałby jakoś rewelacyjnie, ale…”. „Może dostałby żółtą kartkę, ale…”. Przypomina to wspominki za starym samochodem.

Może nie odpalał za każdym razem, ale ile mieliśmy śmiechu, jak przy minus piętnastu stopniach czekaliśmy na pomoc drogową.

Może co chwilę trzeba było coś naprawiać, ale jakim fajnym gościem okazał się mechanik Marek.

Reklama

Może radio nie grało, ale jak ciotka Danka zanuciła „Hej, Sokoły”, to całe S8 śpiewało z nami.

Widać, że Świerczewski nie potrzebuje bardzo dużej dawki lecytyny, coś tam mu świta, że cholera, ten Krychowiak to nie był specjalnie sensowny, natomiast mimo wszystko musi wcisnąć coś po „ale”, że może-może jednak. Jak z wyidealizowaną byłą dziewczyną – nie chce się pamiętać, że była jędzą i rzucała talerzami, tyle że na tym talerzu kiedyś podała rosół. Dawno, bo dawno, ale podała!

Dlatego w ramach dawki ledwie przypominającej, upewnijmy się, panie Piotrze, że kojarzy pan, iż z Krychowiakiem rosołku nie było od siedmiu lat, a w ostatnim czasie to tylko pyzy ze styropianem.

Dalecy bylibyśmy od machnięcia ręką na żółtą kartkę Krychowiaka, już kiedyś ktoś machnął ręką i Krychowiak z boiska wyleciał, przez co przerżnęliśmy mecz otwarcia na Euro 2020. W ogóle konstrukcja, że „Krychowiak może dostałby żółtą kartkę” jest dość karkołomna, raczej należałoby powiedzieć, że na pewno by ją dostał, skoro uciekali mu amatorzy z Wysp Owczych. I to nie była kwestia „podostrzenia”, tylko właśnie spóźnienia. A jeśli – tak jak z Farerami – mielibyśmy mieć defensywnego pomocnika z żółtą kartką od 22. minuty, którego Świerczewski namawia do podostrzenia, to troszkę jednak bez sensu.

Ponadto Świerczewski chyba zapomina, że ostatnie występy medialne Krychowiaka opierały się głównie na tym, że tego nie potrafimy, tamtego nie potrafimy i musimy grać tak, a nie inaczej, bo jesteśmy przeciętni. Tak chyba nie zachowuje się lider mentalny, gdyż jak jeden z drugim przed meczem usłyszałby, że jest słaby, a w trakcie meczu ten sam facet z kucykiem machałby na niego łapami, że ma grać lepiej, mógłby się zdziwić.

Wreszcie – po trzecie – futbol nie opiera się tylko na krzyku (w zasadzie należałoby zadać pytanie, czy w ogóle). Jeśli by tak bowiem było, Wojtek Hadaj grałby z dziesiątką w środku pola i rzucał prostopadłe piłki na Dzikiego Trenera. A jakoś nie gra i nie rzuca, a ten drugi nie odbiera i nie strzela. Piłkarz – jakikolwiek – może krzyknąć, ale przede wszystkim musi dobrze grać. Krychowiak od lat dobrze nie grał, na ostatnim zgrupowaniu to się wręcz kompromitował, więc jeśli on miałby krzyczeć na kogokolwiek, byłoby to przecież karykaturalne.

Reklama

Występy kabaretowe mogą integrować drużynę, ale na litość boską – przed meczem, nie w jego trakcie!

Co tu więcej gadać – panie Piotrze, daj pan spokój. Pewnie był pan kiedyś zadowolony ze swojego discmana, bo można było tam płytę wsadzić, do większej kieszeni go schować i iść na spacer. Teraz też można, ale rodzi się jedno zasadnicze pytanie – po co?

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI: 

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piłka nożna

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

16 komentarzy

Loading...