Reklama

Pomnik Jordana Hendersona ostatecznie runął

Patryk Fabisiak

Autor:Patryk Fabisiak

14 października 2023, 15:35 • 7 min czytania 45 komentarzy

Zdarzyło się to nie pierwszy raz. Zwyczaj buczenia czy wygwizdywania zawodników jest w Anglii wciąż żywy. Na Wembley dotknęło to już chociażby Wayne’a Rooneya czy Petera Croucha. Ostatnio główną ofiarą angielskich kibiców był Harry Maguire, a teraz wyrósł na nią Jordan Henderson. Jednak po raz pierwszy stało się to z zupełnie innych powodów, niż zwyczajnie słaba gra, prezentowanie poziomu niegodnego występów w trykocie drużyny narodowej. Byłemu kapitanowi Liverpoolu, obecnie zawodnikowi saudyjskiego Al Ettifaq, wytyka się przede wszystkim hipokryzję. I słusznie. 

Pomnik Jordana Hendersona ostatecznie runął

Reprezentacja Anglii zmierzyła się w piątek na Wembley z Australią w spotkaniu towarzyskim. Mecz zdecydowanie nie poszedł po myśli gospodarzy, bo ci wyjątkowo się męczyli i pomimo ostatecznego zwycięstwa po bramce Watkinsa w 57. minucie, znaleźli się pod ostrzałem brytyjskich mediów. Jednak nie sama postawa drużyny narodowej stała się tematem numer 1 na Wyspach Brytyjskich następnego dnia. Szeroko komentowana jest sytuacja, do której doszło w 62. minucie meczu, kiedy to z boiska schodził kapitan zespołu tego dnia – Jordan Henderson.

33-latek zmierzał ku ławce rezerwowych przy akompaniamencie gwizdów i buczenia kibiców zgromadzonych na stadionie.

Najbogatszy w historii

Henderson nie może zaliczyć piątkowego spotkania do specjalnie udanych, podobnie jak pozostali zawodnicy reprezentacji Anglii. Ale gwizdy, które towarzyszyły jego zejściu z boiska, wcale nie były związane ze słabą grą. Doszło w tej sytuacji do wydarzeń, do których po prostu dojść musiało, a sam piłkarz musiał zdawać sobie z tego sprawę.

Były kapitan Liverpoolu nie ma dobrej prasy w swojej ojczyźnie od 27 lipca, czyli dnia, w którym zdecydował się na transfer do saudyjskiego Al Ettifaq. Można by było pomyśleć, że nie jest to nic wyjątkowego, bo 33-latek nie był przecież jedynym zawodnikiem, który przeniósł się tego lata do Arabii Saudyjskiej. Nie był nawet jedynym zawodnikiem The Reds, który się tam przeniósł, bo w jego ślady poszli też Roberto Firmino i Fabinho. I faktycznie, co do zasady, nie było to nic wyjątkowego, ale akurat w przypadku tego piłkarza było. Z zupełnie innych względów.

Reklama

Trudno podejrzewać angielskich kibiców, żeby krytykowali Hendersona za sam fakt przeprowadzki do Arabii Saudyjskiej. W końcu tamtejsi fani są przeciwni petrodolarom z Bliskiego Wschodu tylko do momentu, w którym nie zaczną one płynąć do klubu, któremu kibicują. Wtedy problem magicznie znika, a nowy właściciel-szejk staje się ich nowym bohaterem.

Nikogo nie oburzyło więc to, że Henderson stał się najbogatszym brytyjskim piłkarzem w historii, który na mocy kontraktu obowiązującego do czerwca 2026 roku będzie zarabiał 700 tysięcy funtów tygodniowo, co jest gigantyczną kwotą nawet dla zawodników występujących na co dzień w Premier League. Angielscy fani po prostu wytykają Hendersonowi hipokryzję i to taką naprawdę pokaźnych rozmiarów.

Wielce Wspaniały Order Imperium Brytyjskiego

Anglik przez lata był bowiem wzorem piłkarza zaangażowanego w pomoc ludziom w potrzebie. Jego działalność pozaboiskowa była ceniona znacznie bardziej niż ta boiskowa. Zaczęło się w grudniu 2020 roku, kiedy to Henderson wsparł jednego z nastoletnich fanów Liverpoolu, który żalił mu się, że jest prześladowany ze względu na swoją orientację seksualną. Piłkarz okazał mu wsparcie, podkreślał, że w Liverpoolu jest miejsce dla każdego, bez względu na orientację, pochodzenie czy kolor skóry. Od tamtego momentu sam zaczął inicjować różne akcje wspierające społeczność LGBTQ+. Powtarzał, że „jeżeli założenie przez niego tęczowych sznurówek w trakcie meczu Premier League miałoby pomóc choć jednej osobie, to będzie oznaczało, że było warto„. I tak też przez kolejne lata nosił sznurówki, tęczowe opaski i angażował się w pomoc na różne inne sposoby.

Wsławił się też swoją niewątpliwie szczytną działalnością podczas pandemii Covid-19. To on skontaktował się z pozostałymi kapitanami zespołów grających w Premier League i namówił ich do założenia specjalnego funduszu na rzecz brytyjskiej służby zdrowia. Rok później został zresztą za to odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego przez królową Elżbietę. Stał się wówczas bohaterem numer 1 w całej Wielkiej Brytanii i nie tylko.

Dlatego też latem 2023 roku, kiedy to rynek transferowy opanowała saudyjska gorączka, wydawało się, że kto jak kto, ale akurat Jordan Henderson do Arabii Saudyjskiej się nie przeniesie. Przede wszystkim z uwagi na to, że za homoseksualizm można tam trafić do więzienia, że jest to państwo nieprzestrzegające praw człowieka, a w szczególności praw kobiet, że jest to kraj, który nie ma pojęcia, czym jest demokracja.

Stało się jednak zupełnie inaczej. 27 lipca Jordan Henderson podpisał kontrakt z saudyjskim Al Ettifaq prowadzonym przez Stevena Gerrarda. I wtedy ruszyła lawina. Takiego ruchu obronić się nie dało, dla Brytyjczyków było i jest to coś nie do wybaczenia. Stąd piątkowe buczenie, kiedy były kapitan Liverpoolu schodził z boiska.

Reklama

„Czyny mówią więcej niż słowa”

Sam zawodnik usilnie próbował tłumaczyć swój ruch, podkreślając przede wszystkim, że… wcale nie przeniósł się do Arabii Saudyjskiej dla pieniędzy. – Ludzie mogą mi wierzyć lub nie, ale w moim życiu i karierze pieniądze nigdy nie były motywacją. Nigdy – powiedział Henderson w rozmowie z The Athletic sprzed kilku tygodni. – Naprawdę nadal interesują mnie te sprawy, w które jestem zaangażowany i wszystkie te społeczności… naprawdę mnie to obchodzi. A to, że ludzie mnie krytykują i mówią, że się od nich odwróciłem, naprawdę mnie boli. Mogę tylko powiedzieć, że przepraszam. Przepraszam, że przeze mnie tak się poczuli. Ale nie zmieniłem się jako osoba.

Jego tłumaczenia od razu spotkały się z ostrą reakcją m.in. grupy fanów LGBTQ+ Liverpoolu „Kop Outs”, która napisała na swoim profilu na Twitterze/X: – To brzmi bardziej, jak próba odbudowania jego „marki ”. Przepraszamy, ale to za mało. Czyny mówią więcej niż słowa. 

Krytyka, która dotyka Hendersona na Wyspach, jest miażdżąca. Na początku oliwy do ognia dolał choćby filmik prezentujący Hendersona jako nowego zawodnika Al Ettifaq, na którym noszoną przez niego tęczową opaskę w Liverpoolu, zmieniono na czarno-białą. Piłkarz w żaden sposób tego nie skomentował. Jeszcze większym przegięciem było jednak to, co wydarzyło się kilka dni temu. W mediach gruchnęła informacja, że to Arabia Saudyjska będzie gospodarzem mundialu w 2034 roku. Co zrobił Henderson? Wystąpił w filmie promocyjnym i stał się jednym z ambasadorów tej kandydatury. Zabrnął w to wszystko na maksa.

Nieuchronny koniec

Postawa angielskich kibiców nie dziwi więc w ogóle. Inna sprawa, że (być może) sytuacja wyglądałaby nieco inaczej, gdyby Henderson był główną postacią reprezentacji Anglii. Może gdyby chodziło w tym przypadku o Harry’ego Kane’a, strzelającego kolejne bramki dla Synów Albionu, kibice przymknęliby oko, podobnie jak przymykają oko na arabskich właścicieli swoich klubów. Ale Henderson wygląda na boisku dokładnie tak, jak wygląda 33-letni piłkarz grający na co dzień w lidze saudyjskiej, czyli niespecjalnie ekskluzywnie.

Oczywiście Gareth Southgate broni swojego zawodnika i otwarcie mówi, że byłby głupi, gdyby pomijał kogoś takiego przy powołaniach. Po piątkowym meczu podkreślał jednak przede wszystkim jego wpływ na drużynę, szczególnie na młodych zawodników. Mówił, że to on wziął pod swoje skrzydła m.in. Bellinghama i stworzył mu odpowiednie warunki do rozwinięcia skrzydeł w drużynie narodowej. Henderson ma według niego dawać przede wszystkim tę wartość pozaboiskową, niewidoczną dla przeciętnego kibica, doskonale widoczną dla selekcjonera.

Można się zastanawiać, czy po tym, co ostatnio się wydarzyło, Henderson powinien reprezentować angielskie barwy. Kibice wyraźnie przeciwko temu zaprotestowali, ale selekcjoner i zapewne cała drużyna, stoą za nim murem. Jest to sytuacja wyjątkowa. Niewątpliwie słusznie 33-latkowi wytyka się ogromną hipokryzję, ale czy jest to powód, żeby całkowicie scancelować kolejną osobę, tylko za to, że sprzeniewierzył się własnym wartościom, które, przynajmniej oficjalnie, do tej pory reprezentował?

Siła opinii publicznej jest znacznie większa, niż każdego trenera, więc można się domyślić, jak skończy się ta historia.

Pozostaje mieć przynajmniej nadzieję, że to wszystko było warte tych 700 tysięcy funtów szterlingów.

Czytaj więcej na Weszło:

Fot. Newspix

Urodzony w 1998 roku. Warszawiak z wyboru i zamiłowania, kaliszanin z urodzenia. Wierny kibic potężnego KKS-u Kalisz, który w niedalekiej przyszłości zagra w Ekstraklasie. Brytyjska dusza i fanatyk wyspiarskiego futbolu na każdym poziomie. Nieśmiało spogląda w kierunku polskiej piłki, ale to jednak nie to samo, co chłodny, deszczowy wieczór w Stoke. Nie ogranicza się jednak tylko do futbolu. Charakteryzuje go nieograniczona miłość do boksu i żużla. Sporo podróżuje, a przynajmniej bardzo by chciał. Poza sportem interesuje się w zasadzie wszystkim. Polityka go irytuje, ale i tak wciąż się jej przygląda. Fascynuje go… Polska. Kocha polskie kino, polską literaturę i polską muzykę. Kiedyś napisze powieść – długą, ale nie nudną. I oczywiście z fabułą osadzoną w polskich realiach.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
0
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Anglia

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
0
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

45 komentarzy

Loading...