Reklama

Kto za „Lewego”? Trzech napastników, brak optymalnego rozwiązania

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

08 października 2023, 09:19 • 8 min czytania 10 komentarzy

Ogłoszone tuż przed północą powołania przez Michała Probierza tylko potwierdziły czwartkowe doniesienia o absencji kapitana kadry Roberta Lewandowski podczas październikowego zgrupowania. Oznacza to konieczność przeformatowania ofensywy reprezentacji Polski. Jaki możemy mieć na to plan i jak radziliśmy sobie dotychczas bez „Lewego”?

Kto za „Lewego”? Trzech napastników, brak optymalnego rozwiązania

Czasy, gdy polscy napastnicy trzęśli Europą i seriami ładowali gole w Niemczech, we Włoszech, czy gdziekolwiek indziej, gdzie stawiali swoje stopy, odeszły już w zapomnienie. Krzysztof Piątek wciąż wozi się furą z szyldem „strzeliłem 30 goli we Włoszech”, rozmieniając swoją karierę w Turcji. Robert Lewandowski doznał kontuzji kostki i wypadł na blisko miesiąc. Wobec tego z trójki snajperów sprzed pięciu lat w kadrze pozostał tylko Arkadiusz Milik, choć i jego ciężko zakwalifikować do bomberów, skoro w Juventusie pełni rolę zmiennika, a w tym roku strzelił tylko pięć goli. W sezonie 2018/19 to ofensywne trio tylko w swoich klubach zdobyło 90 bramek. Dziś to bardzo odległe wspomnienie.

Tylko dwie wygrane o punkty bez „Lewego”

Wobec tego przed październikowym zgrupowaniem nowy selekcjoner Michał Probierz został postawiony przed trudnym zadaniem. Kontuzja Lewandowskiego popsuła mu plany, bez względu na to, co mówiło się w mediach o tym, że kapitana należy odstawić od kadry na jakiś czas. Potwierdzają to również dane. Odkąd „Lewy” zadebiutował w reprezentacji Polski w 2008 roku za kadencji Leo Beenhakkera, opuścił 35 spotkań reprezentacji. 16 z nich wygraliśmy, 14 zremisowaliśmy i pięć przegraliśmy. Bilans dobry, ale wyciągnijmy przed nawias spotkania o pietruszkę i wychodzi nam, że w meczach o stawkę ponieśliśmy trzy porażki, trzy razy podzieliliśmy się punktami i dwukrotnie zwyciężyliśmy z San Marino i Bośnią i Hercegowiną. A właśnie na triumfach nad Wyspami Owczymi i Mołdawią zależy nam najbardziej. Co w takim razie może zrobić nowy selekcjoner?

Jak do meczu z Węgrami Polska radziła sobie bez Lewandowskiego?

Pierwsze decyzje Probierz już podjął. Powołał trzech napastników: Milika, Karola Świderskiego i Adama Buksę. Pierwsza dwójka miała już okazję sprawdzić się w duecie pod nieobecność Lewandowskiego. Zagrali w zeszłym roku tuż przed mistrzostwami świata z Chile i spisali się słabo. Po ciężkostrawnym widowisku Polska wygrała 1:0, a gola strzelił Piątek, który w kadrze pozostawał skuteczny, pomimo że w klubie zawodził. Tak było również w innym zeszłorocznym starciu, w którym zabrakło „Lewego”. Jedną bramkę w remisie 1:1 ze Szkocją zdobył właśnie Piątek. Jednak gdy otrzymał szansę gry od pierwszej minuty z Holandią, musieli go wyręczać Matty Cash i Piotr Zieliński. Napastnika Basaksehiru w kadrze jednak nie ma, więc na kogo postawi Probierz?

Reklama

Karol za Sousy, Karol po Sousie

Naturalnym wyborem jest Karol Świderski. Regularnie strzela gole i asystuje za oceanem. W tym roku zdobył już 23 punkty w klasyfikacji kanadyjskiej w 37 meczach. Jaka jest jednak realna wartość tych zdobyczy? 30 proc. jego dorobku to trafienia po rzutach karnych. Wciąż również mówimy o amerykańskich rozgrywkach i choć nie deprecjonujemy siły MLS, trafił tam bowiem Leo Messi czy Sergio Busquets, to zrobił to sam zawodnik. Chce się stamtąd zawijać czym prędzej, by mógł zmierzyć się w lidze bardziej konkurencyjnej, najlepiej w TOP5 z Europy.

Nie ukrywam, że chciałbym wrócić do Europy i zagrać w lidze TOP5. Robię wszystko na boisku, aby tak było. Oczywiście, nie mam na co narzekać, bo warunki mamy tu bardzo dobre i niczego nam nie brakuje, ale jesteśmy daleko od naszego kraju i to nam doskwiera – powiedział latem na łamach sport.pl, otwarcie deklarując konieczność opuszczenia MLS. Podobną drogę, widząc potrzebę dalszego rozwoju, wybrali Przemysław Frankowski i Buksa.

Na kandydaturę Świderskiego trzeba również patrzeć w perspektywie reprezentacji, w której zanotował już dwie różne epoki. Pierwszy etap przypada na kadencję Paulo Sousy. Portugalczyk regularnie stawiał na napastnika Charlotte, a ten odpłacał mu się dobrą grą. Zdobył sześć bramek i zanotował jedną asystę w 14 meczach. Jako jedyny wystąpił we wszystkich spotkaniach w 2021 roku. Po odejściu Sousy, przez kolejne 22 miesiące Świderski nie grał już tak regularnie. W swoich planach nie widzieli go ani Czesław Michniewicz, ani Fernando Santos. Efekt? Trzy gole i jedna asysta i to przy wydatnym udziale Lewandowskiego, który dwukrotnie asystował 26-latkowi i raz wykorzystał jego podanie.

Sześć dobrych meczów po roku bez gry

W podobnych kategoriach można rozpatrywać kandydaturę Buksy, który podąża tą samą drogą, co Świderski tylko o dwa kroki szybciej. W USA wylądował w 2020 roku, Świderski dwa lata później. Do Europy wrócił w 2022 roku, Świderski zrobi to prawdopodobnie w przyszłym. Pierwsze powołanie do kadry otrzymał w 2019 roku, Świderski dwa lata później. Obaj zadebiutowali jednak w 2021 roku i zaliczyli świetne wejście, dlatego Buksę również można rozpatrywać w kategoriach gry w dwóch epokach: za Sousy i po Sousie.

Za kadencji Portugalczyk snajper Antaylasporu zdobył pięć bramek w pięciu meczach. Po jego odejściu rozegrał jeszcze cztery spotkania, ale do siatki już nie trafił, a później nie grał. Z powodu kontuzji stracił rok w Lens. Po wyleczeniu urazu nadal nie znajdował się w orbicie zainteresowań trenera i nawet nie podjął rywalizacji o miejsce w składzie. Od razu postanowił odejść na wypożyczenie do ligi tureckiej, gdzie dość szybko się odnalazł, strzelając cztery gole i notując jedną asystę w pięciu meczach. Niemniej jednak jego słowa o pobycie we Francji są dość znamienne i poniekąd pokazują, że został zweryfikowany na poziomie lig TOP5.

Reklama
Adam Buksa i Przemysław Frankowski

Po dziesięciu miesiącach w dość deszczowej części Francji, chciałem udać się gdzieś, gdzie jest więcej słońca. Mogłem zostać w Lens i walczyć o skład w okresie przygotowawczym albo od razu udać się na wypożyczenie. Wybrałem tę drogę opcję, głównie ze względu na sytuację w klubie. Gdy przychodziłem, ja i Openda mieliśmy regularnie grać w ataku. Po mojej kontuzji trener Franck Haise musiał zmienić taktykę i przeszedł na dwie dziesiątki. To się sprawdziło i postanowił nie zmieniać nic po moim powrocie. A transfer Elye Wahiego tylko to potwierdził. Nie chciałem być w klubie, który nie będzie na mnie stawiał. Czy wrócę do Lens? Nie wiem, czy Ligue 1 będzie tym miejscem, w którym chciałbym jeszcze raz się pokazać. W topowej lidze mimo wszystko chcę się sprawdzić – powiedział na łamach „Kanału Sportowego”.

A może „Marchewa”?

W odwodzie pozostał jeszcze Milik, który w kadrze strzela raz na rok, i to nie ruski, tylko kalendarzowy, a w tym już trafił do siatki w spotkaniu z Mołdawią. On również uzależniony jest od Lewandowskiego. Robi zagrożenie pod bramką rywali, tylko wtedy, gdy na boisku znajduje się kapitan. Ostatnie trzy gole, w których bezpośredni udział brał snajper Juventusu to dwa trafienia po podaniach „Lewego” i asysta do niego. Ciężko przypuszczać, że Milik stanie się nagle zbawieniem kadry w ofensywie. Lata, gdzie seriami strzelał gole odeszły w zapomnienie po kolejnych kontuzjach kolana i nie ma co tuszować rzeczywistości.

Na pierwszy rzut oka Probierz ma trzech kandydatów, żadnego idealnego. Świderski strzela regularnie, ale w reprezentacji od blisko dwóch lat trenerzy nie byli w stanie go odblokować. Buksa zaliczył dopiero sześć dobrych spotkań po roku bez gry, natomiast Milik to rezerwowy w Juventusie, gdzie dotychczas zdobył dwie bramki. Ale czy to wszystkie możliwe opcje?

Patrząc na powołania, widać, że Probierz zaskoczył na wielu pozycjach. Jest kilka niespodzianek, głównie w linii defensywnej. Na grafice udostępnionej na profilu „Łączy nas piłka” uwzględniono tylko trzech napastników. Wydaje się jednak, że jeden rodzynek zagubił się w pomocnikach. Dla kibiców Ekstraklasy od wielu tygodni pozostaje jasne, że Filip Marchwiński to napastnik i to jakże skuteczny. We wszystkich rozgrywkach strzelił już siedem goli i zanotował dwie asyst w 13 meczach. Jest najlepszym polskim strzelcem Ekstraklasy. W nagrodę po raz pierwszy otrzymał powołanie do dorosłej reprezentacji. Czy tylko po to, żeby poczuł atmosferę seniorskiej kadry? A może Probierz ma na niego ukryty plan?

Dwie „dziesiątki” czy dwóch napastników?

Na papierze mamy zatem dwie wieże i dwóch mobilnych napastników. Zapewne na taką mieszankę postawi Probierz. Albo Buksa, albo Milik będą pełnili rolę rosłego snajpera, walczącego w powietrzu i starającego się przytrzymać piłkę bądź zgrywać ją na ścianę. Obok jednego z nich orbitować będą gracze dużo bardziej dynamiczni i kreatywni. I tu w grę wchodzi ustawienie z cofniętym napastnikiem, którym może być Świderski lub Marchwiński, albo taktyka na dwie „dziesiątki”, praktykowana m.in. przez Legię Warszawa. Wtedy naturalnym jest, że pierwszymi wyborami Probierza powinni być Zieliński i Sebastian Szymański, którzy od początku sezonu znajdują się w wybitnej formie i są najlepszymi piłkarzami swoich drużyn.

Wiele w tym wypadku zależy o taktyki, która owiana jest tajemnicą. Nowy selekcjoner skrzętnie ukrywa myśl, jaka przyświeca mu na kadrę, choć deklaruje, że rozpatruje trzy różne rozwiązania. Wydaje się jednak, że powołaniami nieco się zdradził, nominując klasycznych wahadłowych w postaci Casha, Frankowskiego, Pawła Wszołka czy Tymoteusza Puchacza, którego odkopał dla kadry po ponad roku. Premiowałoby to rozwiązanie na dwie „dziesiątki” w ustawieniu 1-3-4-2-1, choć do czasu pierwszych treningów, to jedynie teoretyzowanie.

Jednak bez względu na to, w jakim ustawieniu taktycznym i personalnymi byśmy nie zagrali, to do spotkań z Wyspami Owczymi i Mołdawią należy podejść na chłodno. Jeśli z takimi drużynami nie poradzimy sobie bez Lewandowskiego, to czego chcemy szukać w starciu z Czechami czy w barażach o mistrzostwa Europy. Nie powinno mieć znaczenia, czy zagra Świderski, Buksa, Milik, czy Marchwiński, zwycięstwa w obu tych meczach są obowiązkowe. Gdyby nie udałoby się ich odnieść, należałoby przegonić towarzystwo i zacząć od nowa, żegnając się z wieloma nazwiska, również niektórymi z ofensywy.

WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piłka nożna

Ekstraklasa

Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Piotr Rzepecki
1
Myśliwiec: Mam poczucie, że bylibyśmy w stanie wygrać, gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu

Komentarze

10 komentarzy

Loading...