Paweł Dawidowicz bez żadnego skrępowania opowiada „Kanałowi Sportowemu” o tym, że chciał wyjechać z ostatniego zgrupowania reprezentacji Polski. Piłkarzowi stała się niewyobrażalna wręcz krzywda: został wysłany na trybuny.
– Mówię: jadę do domu. Jadę do klubu, przynajmniej dobrze się przygotuje do meczu – grzmi o swoich rozterkach, po tym jak znieważył go portugalski trener. – Jeżeli tu mnie nie widzą, to nie chcę być tu na siłę. Bez sensu tracę czas. Jeśli siedzisz na ławce, to jesteś zawsze gotowy, że wejdziesz. Na treningach się przykładałem. Nie, że olewałem. Nie zrozumiałem tej decyzji. Byłem nastawiony mentalnie: dziękuję, wracam – wyznaje piłkarz, którego zabrakło w kadrze meczowej na Wyspy Owcze.
Paweł Dawidowicz, jak z Wyspami Owczymi został odesłany na trybuny chciał opuścić zgrupowanie reprezentacji Polski 🇵🇱
Wkrótce premiera całej rozmowy 💥 pic.twitter.com/s7JiOfDNEf
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) October 1, 2023
Ale byłaby to strata dla reprezentacji Polski, gdyby Dawidowicz wyjechał przed czasem… Przed tragedią uchronił nas Robert Lewandowski, który przypadkowo spotkał młodszego kolegę w drodze na obiad i zaprosił go na szybką gierkę w ping-ponga, podczas której obrońca zwierzył się ze swojego pomysłu, dodając, że „nie chce robić syfu”.
– A on [Lewandowski] mówi: „Pawka, nie rób tak, poczekaj, zostały cztery dni, nie warto”. Biłem się z myślami. „No dobra, masz rację jednak, po co mi to”. Schowałem dumę do kieszeni – opowiada Dawidowicz.
I został.
Nie opuścić zgrupowania po czymś takim… no naprawdę, trzeba mieć stalowe jaja. Nawet Hiob nie był wystawiany na tak drastyczne próby, jak Dawidowicz przez Fernando Santosa. A jednak – dał radę. Nie złamał się. Wytrzymał te kilka dni. Serduszko bolało, ale dalej trenował w pocie czoła. Nawet pojechał do Albanii.
To jest kompletnie żenujące. Tak żenujące, że nawet nie chce nam się tego komentować. Niech Paweł Dawidowicz odpowie sobie na kilka istotnych pytań:
Czy może czuć się jak zasłużony piłkarz, którego nie wypada wysyłać na trybuny, czy jednak jak piłkarz, który ma osiem meczów w kadrze?
Czy może czuć się jak ważna postać tej konkretnej drużyny, czy jednak jak ktoś, kto zagrał w niej ostatnio jesienią 2021 roku?
Czy może czuć się gwiazdą europejskiej piłki, której miejsce należy się z urzędu, czy może jednak jak piłkarz Hellasu Werona?
Przeciętny piłkarz z przeciętnym stażem i przeciętną pozycją (ale wielkim wyobrażeniem na swój temat) chce uciekać z kadry, bo trener go nie wybrał. W wywiadzie brzmi jak jakiś heros, który wspiął się na wyżyny silnej woli, by jednak sprostać tej ekstremalnej sytuacji. Ręce opadają. Jednym z największych problemów reprezentacji Polski jest to, że nie za bardzo da się ją lubić. Ale jak tu lubić kadrę, gdy słyszy się takie wypowiedzi? Ile instynktu samozachowawczego trzeba mieć, by mówić w taki sposób akurat w momencie, gdy reprezentacja ma tak fatalną opinię? Robert Lewandowski narzekał ostatnio, że kadra nie ma osobowości. Jeden z dowodów dostaliśmy jak na dłoni.
Pawle… Po prostu dziękujemy. Jako Weszło. Jako Polska. Jako świat. Większość z nas po czymś takim zakończyłaby swoją karierę już na amen. A ty dałeś radę. Pojechałeś do Albanii. Byłeś do dyspozycji…
Kiedyś byli „Niekochani”, a dziś są „Niezłomni”.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Krychowiak nie schodzi ze sceny niepokonany, ale też nie odbierajmy mu, co jego
- Wzlot i upadek. 10 najważniejszych momentów Krychowiaka w reprezentacji Polski
- Czy Jakub Piotrowski to materiał na reprezentanta Polski?
- Piątek w takiej formie, że zaraz wjedzie na autostradę do Ekstraklasy…
Fot. FotoPyK