Przyzwyczailiśmy się, by nazywać Roberta Lewandowskiego najlepszym zawodnikiem reprezentacji Polski. I trudno się temu przyzwyczajeniu dziwić, ostatecznie przez długie lata “Lewy” w stu procentach na ten tytuł zasługiwał. Był gigantem, automatem do strzelania goli, wielokrotnie wyciągał kadrę z poważnych tarapatów. Przez moment – choćby w 2020 roku – mógł nawet uchodzić za najwybitniejszego piłkarza globu. Jednak nic nie trwa wiecznie i dzisiaj nawet wśród napastników jesteśmy w stanie wskazać kilku graczy robiących znaczenie lepsze wrażenie od Lewandowskiego, poczynając rzecz jasna od Erlinga Haalanda. Mało tego, także w ekipie biało-czerwonych dostrzegamy piłkarza, który od pewnego czasu daje zespołowi znacznie więcej niż “Lewy”. Czas zatem napisać wprost – dziś najlepszym zawodnikiem reprezentacji Polski jest Piotr Zieliński.
Najlepszym i, co też istotne, najrówniejszym. Nawet gdy zespół gra słabo, na ogół jedynym graczem, o którym można powiedzieć cokolwiek pozytywnego jest właśnie pomocnik Napoli. W przypadku Lewandowskiego mamy do czynienia z odwrotnym procesem – on ostatnio gaśnie wraz z drużyną.
Zieliński najlepszy w kadrze. Mistrzowie w klubach
Oczywiście biorąc pod uwagę całokształt karier Zielińskiego i Lewandowskiego, trudno w ogóle tych dwóch zawodników ze sobą zestawiać. Ten pierwszy napisał fantastyczną kartę w Serie A, od dawna jest graczem europejskiego formatu i zapracował na status legendy Napoli. To wszystko niebagatelne osiągnięcia, jasne, ale wciąż mówimy o dorobku wielokrotnie mniejszym od tego, jakim może się poszczycić kapitan biało-czerwonych. “Lewy” to jeden z najskuteczniejszych napastników w całych dziejach futbolu, autor blisko stu trafień w Lidze Mistrzów i generalnie jeden z najwybitniejszych piłkarzy swojej generacji. Gwiazda przez wielkie “G”. Mimo że nie sięgnął nigdy z kadrą po medal na wielkiej imprezie, niewątpliwie zasługuje na miano najlepszego polskiego zawodnika w historii. Przed Zbigniewem Bońkiem, Włodzimierzem Lubańskim czy Kazimierzem Deyną. I nie przypominamy o tym wszystkim już na wstępie po to, by was zanudzić. Po prostu zdajemy sobie sprawę, że Lewandowski osiągnął w futbolu tak wiele, iż trudno jest pogodzić się z faktem, że to co najlepsze jest już zwyczajnie za nim.
Chciałoby się, by zachwycał bez końca.
Widać to nawet na płaszczyźnie klubowej. Wprawdzie “Lewy” w sezonie 2022/23 sięgnął w barwach Barcelony po mistrzostwo Hiszpanii i koronę króla strzelców La Ligi, ale z pewnością nie był takim dominatorem, jak niegdyś w ekipie Bayernu Monachium. Naturalnie ma na to wpływ fakt, że “Duma Katalonii” nie jest aż tak sprawnie funkcjonującą maszyną, ma wiele problemów w grze ofensywnej, no i nie jest to również zespół skonstruowany konkretnie pod kreowanie sytuacji Lewandowskiemu. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że zjazd formy jest u Polaka ewidentny. 35-latek w 2023 roku zapisał na swoim koncie dwanaście trafień w lidze hiszpańskiej – niby wcale nie tak mało, lecz katalońska prasa coraz częściej zwraca uwagę, że “Lewy” spisuje się poniżej oczekiwań.
Po raz pierwszy od dawna możemy się zatem zastanawiać, czy to aby na pewno Lewandowski ma za sobą najlepszy klubowo sezon w europejskiej piłce spośród wszystkich reprezentantów kraju. No bo spójrzmy na dokonania Zielińskiego. Krajowe podwórko? Też mistrzostwo, aczkolwiek zdobyte w nieco lepszym stylu od Barcelony. Europejskie puchary? Cóż, Napoli rozczarowało przegrywając w ćwierćfinale Ligi Mistrzów z Milanem, ale to wciąż lepszy rezultat niż trzecie miejsce w fazie grupowej Champions League w wykonaniu “Blaugrany”. Pod kątem indywidualnym trudno zestawiać pomocnika z napastnikiem, lecz także i na tym polu trudno Zielińskiemu cokolwiek zarzucić. Należał do kluczowych elementów taktycznej układanki Luciano Spallettiego.
Do historii przeszła sytuacja, gdy mamy w polskim futbolu Lewandowskiego, a potem długo, długo nikogo. W sumie to czy uzasadnione jest w ogóle stwierdzenie, że to “Lewy” występuje obecnie w najsilniejszym klubie spośród wszystkich reprezentantów kraju? W największym, najpopularniejszym, o najbogatszej historii – zgoda. Ale tak patrząc czysto na kwestie boiskowe, Napoli przez lwią część sezonu 2022/23 prezentowało się znacznie ciekawiej od Barcelony.
Lepsza forma w kadrze
Zostawmy jednak z boku tematy klubowe, ostatecznie wciąż trudno przewidywać, co przyniesie rozpoczęty dopiero sezon 2023/24. Jeśli jednak wziąć pod lupę ostatnich kilka, czy wręcz kilkanaście meczów reprezentacji Polski, również rzuca się w oczy fakt, że Lewandowski nie jest już niekwestionowanym numerem jeden w zespole narodowym. Jeszcze kilka lat temu kapitan biało-czerwonych często zgarniał co najmniej niezły noty nawet po meczach, które się drużynie nie udały. I nie musiał wcale wpisywać się na listę strzelców. Chodziło o to, że “Lewy” ambitnie walczył, rozbijał obrońców w czysto fizycznych starciach, wygrywał pojedynki główkowe. Kiedy nie dostawał dobrych dograń w obrębie pola karnego rywala, szukał sobie przestrzeni na skrzydłach lub bliżej środkowej strefy.
Bywało to niekiedy wręcz irytujące, gdy musieliśmy zbyt często oglądać Lewandowskiego w okolicach koła środkowego. Jak na ironię, zastanawialiśmy się wtedy, gdzie u licha jest Zieliński, dlaczego to on nie bierze na siebie ciężaru rozegrania akcji, dlaczego wszystko musi spoczywać na barkach “Lewego”. Teraz jest odwrotnie. Pomocnik Napoli stara się cały czas być pod grą i przyspieszać akcje Polaków, a Lewandowski znika lub drażniąco wyhamowuje ataki.
Zieliński już nie jest tym zahukanym gościem, który w kadrze wiecznie gra poniżej potencjału. Teraz to partnerzy mają kłopot, by za nim nadążyć.
Zerknęliśmy na nasze noty z ostatnich dwóch lat (mecze o stawkę za kadencji Czesława Michniewicza i Fernando Santosa):
- Piotr Zieliński – średnia 4,7
- Robert Lewandowski – średnia 3,9
Jak widać, średnia ocen Zielińskiego balansuje w okolicach noty wyjściowej, co jest – wbrew pozorom – całkiem dużym osiągnięciem, biorąc pod uwagę pasmo niepowodzeń kadry w ostatnich miesiącach. “Zielu” nie jest tu zresztą całkiem bez winy, narozrabiał choćby w feralnym spotkaniu z Mołdawią. Niemniej, od jakichś dwóch lat jest on o wiele pewniejszym punktem w zespole biało-czerwonych od Lewandowskiego. A pamiętajmy, że Czesław Michniewicz i Fernando Santos – pragmatyczni aż to obrzydzenia – to nie są dla Piotrka wymarzeni szkoleniowcy. Piłkarz Napoli jeszcze efektowniej wyglądał wcześniej u Paulo Sousy. Wtedy znacznie lepiej dysponowany był zresztą także Lewandowski, no i między innymi dlatego Polacy mieli znacznie więcej do zaoferowania w ofensywie.
Nowe otwarcie
Robert Lewandowski wyrażał kilka dni temu nadzieję, że wrześniowe zgrupowanie okaże się dla reprezentacji Polski nowym otwarciem. Wyszło z tego jednak raczej zamknięcie pewnego etapu, zwieńczone gwałtownym rozstaniem z Fernando Santosem. A jeśli kadra faktycznie ma się nowego otwarcia doczekać, to być może swego rodzaju symbolem takiej przemiany powinna być zmiana lidera i kapitana zespołu? Może czas, by ekipa biało-czerwonych zaczęła się kręcić wokół Zielińskiego, a nie Lewandowskiego? Kiedyś przecież sam “Lewy” był beneficjentem podobnego procesu, gdy przejął kapitańską opaskę od Jakuba Błaszczykowskiego. Ten drugi pewnie do dzisiaj tego nie przebolał, wielokrotnie dawał wyraz swemu rozczarowaniu, ale prawda jest taka, że zespół na tym wydatnie skorzystał, a Błaszczykowski summa summarum i tak pozostał przecież jego częścią, odgrywając szalenie istotną rolę podczas mistrzostw Europy we Francji.
Lewandowski również powinien przyjeżdżać na powołania kadry dopóki pozwoli mu na to zdrowie. Nawoływania, by odstawić go od zespołu razem z Krychowiakiem czy Grosickim są niepoważne. Ale my już po mundialu apelowaliśmy, by teraz wysunąć Zielińskiego na piedestał.
To już ten czas, by budować reprezentację wokół Piotra Zielińskiego
– Zieliński wreszcie chciał być liderem tej kadry, jednak mu nie pozwolono. On nie może być jednym z wielu, tylko graczem kluczowym w reprezentacyjnej układance – pisaliśmy wówczas. Dziś posuwamy się jednak jeszcze dalej. Zieliński nie może być jednym z wielu, musi stać się numerem jeden. Jest od Lewandowskiego młodszy, jest w lepszej formie i od dłuższego czasu lepiej gra w narodowych barwach. Trudno o mocniejszy zestaw argumentów.
To jego czas. I także pod tym kątem władze PZPN powinny poszukiwać nowego selekcjonera. Kadra potrzebuje szkoleniowca, który ma pomysł i plan, jak wycisnąć sto procent potencjału z Zielińskiego. Inni zawodnicy, Lewandowskiego nie wyłączając, muszą zejść na dalszy plan.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Byłam jego więźniem”. Wszystkie demony Antony’ego
- Trela: Odzyskać niemieckie cnoty. Gospodarze Euro 2024 w poszukiwaniu prostoty
- Fernando Santos i reprezentacja Polski – dlaczego to nie mogło się (teraz) udać?
- Oczekiwania vs rzeczywistość. Jak Santos kłamał na pierwszej konferencji prasowej
fot. 400mm.pl