Reklama

Velde o spotkaniu z kibicami Wisły Kraków: – Musiałem uciekać. Jeden szturchnął mnie w klatę

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2023, 19:43 • 2 min czytania 58 komentarzy

Piłkarz Lecha Poznań Kristoffer Velde z rozmowie z „Foot Truckiem” opowiedział o nieprzyjemnym doświadczeniu w Krakowie. W „Żabce” natrafił na kibiców Wisły, którym nie spodobało się to, że był w dresie „Kolejorza”. Norweg wyznał, że musiał przed nimi uciekać.

Velde o spotkaniu z kibicami Wisły Kraków: – Musiałem uciekać. Jeden szturchnął mnie w klatę

Velde jest piłkarzem Lecha Poznań od stycznia 2022 roku. Nie miał najlepszego wejścia do drużyny, ale z czasem stał się jednym z najlepszych piłkarzy „Kolejorza”. W szczególności zachwycał w Lidze Konferencji. Norweg w „Foot Trucku” opowiedział o swoich wrażeniach dot. Poznania, ale także innych miast. Gdy padło słowo „Kraków”, zawodnik przytoczył historię, jaka go spotkała w tym mieście.

– Nie udało mi się niestety zwiedzić Krakowa. Ostatni raz byłem tam z drużyną. I musiałem uciekać przed jakimiś ludźmi. Rozpoznali mnie. Musiałem uciekać. To było dzień przed meczem. Uciekałem przez 150 metrów z Żabki. Wpadłem do hotelu, siedział tam trener. I pyta, co się stało? Powiedziałem, że musiałem uciekać przed jakimiś gośćmi. Byłem ubrany jak członek drużyny – opowiada Velde.

Mam pewną obsesję na punkcie pistacji i wody gazowanej. Jako drużyna nie mamy wody gazowanej, więc poszedłem kupić ją do Żabki. Kiedy kupiłem, zobaczyłem tych wielkich kolesi stojących na zewnątrz. Stali i patrzyli się na mnie. Żabka jest mała, więc ich widziałem. Wyglądali na wkurzonych. Zapytali mnie, czy jestem piłkarzem. Pomyślałem, że jestem w dużych tarapatach. Starałem się nie prowokować i być bardzo miły. Prawie kupiłem im piwo, papierosy, czy co tam chcieli. Kiedy wyszedłem, jeden z nich chwycił mnie za ramię, szturchnął w klatkę piersiową i zapytał: „To jest Lech Poznań?”. „Tak”. „A to jest Wisła Kraków” – kontynuuje historię.

Kiedy wbiegłem do recepcji, trener zapytał, co się stało? Było widać, że jestem pod wpływem dużej adrenaliny. Moje tętno było szalone. „No cóż, spotkałem jakichś kolesi, którzy nie wiadomo, czego ode mnie chcieli”. I wtedy trener bramkarzy powiedział, że mieszkamy na terenie Wisły Kraków. Nie sądzę, że byli mi w stanie coś zrobić. Ale zobaczyłem tych gości i nie wiedziałem, czego się spodziewać, bo nie jestem w swoim kraju. Byłem sam w Krakowie. Pistacje zabrałem. Przynajmniej to miałem. Wydaje mi się, że Wisła grała tego dnia mecz. Myślę, że ci kibice byli w drodze do domu  – zakończył.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Najnowsze

Anglia

Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Michał Kołkowski
0
Publiczne przeprosiny „cudotwórcy” ze Sportingu. Ruben Amorim tym razem przeszarżował

Suche Info

Komentarze

58 komentarzy

Loading...