Reklama

Brak osobowości, charakteru, jakości i poczucia żenady [NOTY]

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

07 września 2023, 23:58 • 8 min czytania 122 komentarzy

Nie ma osobowości. Nie ma charakteru. Nie ma jakości. Nie ma pomysłu. Nie ma stylu. Nie ma granic we wprawianiu swoich kibiców w zażenowanie. Polska reprezentacja nie ma praktycznie niczego poza wymęczonym 2:0 z Wyspami Owczymi na Stadionie Narodowym. Za chwilę usłyszymy z ust kadrowiczów paplaninę o trudnym meczu, twardej grze i niewygodnym rywalu, który postawił na własnej połowie autobus. Nie wierzcie w nią. Biało-czerwoni mieli zmazać plamę po Mołdawii, lecz znów zaprezentowali się katastrofalnie (z tą różnicą, że tym razem nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa). Zapraszamy na oceny po starciu Polski z drużyną Farerów.

Brak osobowości, charakteru, jakości i poczucia żenady [NOTY]

WOJCIECH SZCZĘSNY — 5

To na jego bramkę oddany został pierwszy celny strzał w tym spotkaniu – mniej więcej tak groźny, jak mucha przelatująca w okolicach Narodowego. Pozwolił piłce doturlać się w jego ręce, a później nie miał praktycznie żadnej roboty.

BARTOSZ BERESZYŃSKI — 3

Lekko złapaliśmy się za głowy, gdy rozpisano go na lewej obronie. To oczywiście wariant, który doskonale znamy, ale raczej z meczów z rywalami o zupełnie innej klasie niż Wyspy Owcze. Ostatecznie zagrał na prawym wahale lub prawej obronie (obie pozycje płynnie się przeobrażały, trochę jak za Paulo Sousy). Schemat był następujący: kiedy broniliśmy, grał w czwórce, kiedy atakowaliśmy, podchodził wyżej.

Reklama

W obronie? Spoko, choć za bardzo nie było czego bronić. W ataku? Średniawka, choć to po jego wrzutce było największe zagrożenie w pierwszej połowie (główka Zielińskiego), to on podawał też przy naszym pierwszym celnym uderzeniu (główka Milika). Był niedokładny przy dośrodkowaniach, choć jeśli porównany go do kolegów, to w miarę często się pokazywał. Strzelamy, że skoro znalazł się w jedenastce, to Matty Cash dostanie 90 minut z Albanią. Sportowe argumenty za “Beresiem” dziś nie przemawiały.

Żałosna wygrana żałosnej zbieraniny

TOMASZ KĘDZIORA – 3

Wystarczył zwykły zwód na zamach jednego z piłkarzy Wysp Owczych, by pojechał na tyłku jak jakiś junior. Naprawdę nie wiemy, jak to skomentować. Gdyby na murawie przebywał dziś Wojciech Kowalczyk, to prawdopodobnie też zdołałby wkręcić w glebę naszego obrońcę. Przypomnijmy – „Kowal” ma 51 lat. Kędziora zagrał dziś tam, gdzie na wiosnę w PAOK-u: na środku defensywy. Poza wspomnianą sytuacją, która jest kompromitująca, niczego nie zawalił.

JAN BEDNAREK – 3

Raczej nie popełniał błędów. Wygrywał główki. Sporo go było przy pojedynkach. Przy rozegraniu dynamiczny tak, jak leżący na dupie Kędziora po nabraniu się na zamach.

Reklama

JAKUB KIWIOR – 5

W fazie obrony grał jako lewy defensor, w fazie ataku schodził do środkowej trójki. W tej pierwszej spisał się bez zarzutu. W tej drugiej – coś tam zdarzyło mu się próbować. Na początku meczu, w tych najbardziej jałowych momentach, próbował szukać kolegów z linii ataku podaniem za linię obrony. Próbował brać na siebie odpowiedzialność, mając świadomość tego, że jeśli on nie zagra czegoś odważnego z linii obrony, to nie zrobi tego nikt.

GRZEGORZ KRYCHOWIAK – 2

Od czego by tu zacząć…

Gdy chce podać, trafia w swoją brodę. Fajnie przejmuje, fajnie podciąga z akcją, tworzy przewagę, ale podaje na zapalenie płuc. Próbuje szarżować skrzydłem, przegrywa walkę z grawitacją, posyła jakieś rozpaczliwe podanie będąc w parterze. Ratuje się faulem pod polem karnym rywala i dostaje żółtą kartkę. ŻÓŁTĄ KARTKĘ! Na tle Wysp Owczych. Kraju o populacji tak dużej, jak dzisiejsza frekwencja na Narodowym (mniej więcej). Michał Przybylski mówił w Kanale Sportowym, że niektórzy reprezentanci kraju z północy zarabiają po 2000-3000 euro i łączą piłkę z regularną pracą. 2000-3000 euro – za tyle to Grzegorz Krychowiak kupuje pewnie spinki do mankietów. 

Więcej o grze Krychowiaka z Wyspami Owczymi napisaliśmy TUTAJ

Santos ostentacyjnie go odstawił. Ten później narzekał w mediach, że selekcjoner nawet z nim nie rozmawia. Potem nagle dostaje zaproszenie na kadrę. Nagle znajduje się w wyjściowej jedenastce. Postawienie na pomocnika grającego w Arabii Saudyjskiej to krzyk rozpaczy portugalskiego trenera. Sam Krychowiak zagrał dokładnie tak, jak mogliśmy się spodziewać.

Nie no, ileż można.

Przecież ten gość był wolny w rozegraniu nawet na tle Farerów. Zdarzyła mu się akcja, gdy wypuścił Zielińskiego podaniem z pierwszej piłki, ale to jeden przebłysk na tle festiwalu prostych błędów i ślamazarności.




MICHAŁ SKÓRAŚ – 1

Pośmialiśmy się z Kędziory, który leciał po murawie, lecz swoje za uszami w tej akcji miał także Skóraś: niby wrócił z asekuracją, ale źle się ustawił i podobnie jak jego kolega w niczym nie przeszkodził swojemu rywalowi. Wrzutki okazały się dla niego zbyt trudną sztuką, choć nie chcemy się za to przesadnie czepiać: taki to mecz, że trzeba próbować podawać z bocznych sektorów, choć szanse na sforsowanie zagęszczonych szyków obronnych przeciwnika są niewielkie. Najbliżej było, gdy po jego dośrodkowaniu strzelał Milik (najbliżej, ale wciąż daleko, napastnik został mocno wyrzucony). Niczego nie pokazał. Zszedł w przerwie. Jego obecność w wyjściowym składzie mogła nieco dziwić: po przeprowadzce do Belgii wciąż się aklimatyzuje w przeciwieństwie do Sebastiana Szymańskiego, który robi furorę w Turcji.

PIOTR ZIELIŃSKI – 5

Jeśli kadra ma lidera, to jest nim Piotr Zieliński. Może nie mówi tyle w wywiadach, co jego kolega z linii ataku, ale na boisku od dłuższego czasu próbuje brać na siebie odpowiedzialność. Tak samo jak dzisiaj. To on wywalczył karnego, nastrzeliwując w rękę farerskiego rywala. To on oddał jedyny groźny strzał w pierwszej połowie (główka, przy której Lamhauge musiał się wyciągnąć). 

Zdarzało mu się przesadzić z dryblingiem w polu karnym, po którym defensorom rywala udawało się wrócić. Często schodził z lewej do środka i posyłał przerzut na prawą stronę (trochę w stylu podania do Łukasza Piszczka z eliminacyjnego meczu z Rumunią). Wyszedł sam na sam, próbował lobować, nie wyszło: raz, że był spalony, dwa, że bramkarz wykazał czujność. Wrzucił na głowę Lewandowskiego, gdy ten trafił w poprzeczkę. Wypuścił też Lewego sam na sam. Wyłożył napastnikowi Barcelony piłkę w polu karnym. W sumie mógł mieć trzy asysty. 

Wiadomo – wiele też mu się nie udawało. Ale akurat do Zielińskiego nie możemy mieć pretensji po tym spotkaniu. 

JAKUB KAMIŃSKI – 2

Chyba mocno wziął do siebie słowa Roberta Lewandowskiego o braku osobowości młodych zawodników (choć damy sobie uciąć palec, że to nie jego kapitan reprezentacji miał na myśli), bo bardzo chciał zaznaczyć swoją inicjatywę. Czasami aż do przesady – oddał kilka uderzeń sprzed pola karnego, w które chyba nawet samemu nie wierzył. Typowe strzały na alibi: pokażę, że jestem aktywny, choć wszyscy wiemy, że moja próba to w zasadzie oddanie piłki przeciwnikowi. To on zaczął naszą pierwszą akcję ofensywną. To on szarpnął w naszej drugiej akcji ofensywnej. Chciało mu się.

ARKADIUSZ MILIK – 1

Dwa razy strzelał – najpierw prosto w bramkarza, potem prosto poza bramkę. Próbował też nogą – raczej nie podciągniemy tego pod strzał. Snuł się po boisku. Niby podchodził do rozegrania, ale rozumiał się z kolegami mniej więcej tak, jak Fernando Santos z polską rzeczywistością, gdy Grzegorz Mielcarski ma rozładowany telefon.

ROBERT LEWANDOWSKI – 3

Jakkolwiek spojrzeć: uratował ten mecz. Najpierw wykorzystał karnego, a później podwyższył wynik całkiem efektowną podcinką. Koniec końców pokazał osobowość i charakter, o której tak głośno mówił w „Meczykach”. Ale zanim doszło do trafienia na 1:0, czyli aż do 70 minuty…

No cóż, to był dramatyczny Lewandowski. Jak już wyszedł sam na sam z bramkarzem w pierwszej połowie, to szukał kontaktu. I faktycznie, farerski golkiper subtelnie go trącił, ale dajcie spokój, aż nie przystoi, by piłkarz o takiej klasie tak wiele dodawał od siebie przy upadaniu na glebę w meczu z półamatorską drużyną. Jak już ponownie wyszedł sam na sam, tym razem w drugiej połowie, to dał się dogonić dwóm obrońcom z Wysp Owczych. To coś zupełnie niewytłumaczalnego – napastnik Barcelony, podobno kapitalnie przygotowany fizycznie, miał przed sobą tylko bramkarza i kilkadziesiąt metrów. I dał się dogonić. Farerom. Nasze rozumy tego nie ogarniają.

No, ale finalnie strzelił dwie.

Trudno się czepiać.

Wcześniej ucelował poprzeczkę po główce. W innej akcji, po około godzinie gry, Zieliński wyłożył mu piłkę w polu karnym. Lewy powinien strzelać, zamiast tego – próbował przyjmować, robił to niezgrabnie, futbolówka mu odskoczyła. Nie był liderem na boisku. Nie brał na siebie ciężaru gry. Popełniał błędy techniczne.

Ale strzelił dwie.

PAWEŁ WSZOŁEK – 3

Początkowo nie został w ogóle powołany. Został zaproszony na kadrę w trybie awaryjnym, czyli – tak można wnioskować po okolicznościach – raczej do załatania dziury. Fernando Santos nie ukrywał, że widzi w nim prawego obrońcę (kolejnego po Cashu, Bereszyńskim i Kędziorze). 

Ten sam Wszołek… jest pierwszym do wejścia, gdy nam nie idzie.

I to wcale nie na obronę, a prawe skrzydło. Innymi słowy: piłkarz, którego Santos nie widział w składzie (a jeśli już, to na prawej obronie), pojawił się na murawie w roli strażaka (i to na prawej pomocy, choć po kwadransie cofnął się do linii defensywnej). To nie jest żaden przytyk do Wszołka, jeśli już, to do portugalskiego szkoleniowca. Z jednej strony to dobrze świadczy o selekcjonerze: widocznie zawodnik Legii spobował mu się na treningach i trener potrafił schować dumę do kieszeni. Z drugiej, to kolejny dowód na to, że ta kadra jest budowana bez jakiegokolwiek konsekwentnego planu. I nam bliżej do tej drugiej wersji.

Sam Wszołek niczego konkretnego nie zdziałał: raz wypuścił Zielińskiego z klepki, raz fajnie się zachował w polu karnym, gdy zszedł na lewą nogę przyjęciem piłki, ale został zablokowany.

Nic wielkiego.

KAROL ŚWIDERSKI – 4

CHCIAŁO MU SIĘ. Czujemy się niezręcznie, bo to mniej więcej tak, jakby chwalić pracownika za to, że zjawił się w biurze o wyznaczonej porze, ale no cóż: taką mamy kadrę. Zaliczył asystę przy trafieniu Lewego na 2:0. Jego bilans w biało-czerwonych barwach: 1033 minuty, 9 goli, 2 ostatnie podania. Not bad.

SEBASTIAN SZYMAŃSKI – 2

Wielu widziało go dziś w pierwszym składzie. Niewielu widziało go dziś na boisku.

DAMIAN SZYMAŃSKI – bez oceny

Wejście bez historii.

KAMIL GROSICKI – bez oceny

Choć pojawił się na murawie dopiero w 88. minucie, to zdołał posłać jedną ciekawą piłkę na Wszołka, co oznacza, że wejściem na ogon zdziałał więcej niż Skóraś przez całe 45 minut.

WIĘCEJ O MECZU POLSKA – WYSPY OWCZE:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

122 komentarzy

Loading...