Reklama

Kittel na pokładzie, czyli Raków pręży muskuły

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

20 lipca 2023, 11:33 • 5 min czytania 120 komentarzy

Rzadko do Ekstraklasy przychodzi zagraniczny piłkarz, którego nazwiska nie trzeba wyszukiwać w Google. Jeszcze rzadziej do Ekstraklasy przychodzi zagraniczny piłkarz, którego nazwiska nie trzeba wyszukiwać w Google, a za sobą ma sześć kolejnych bardzo porządnych sezonów w przyzwoitej lidze Starego Kontynentu. I oto jest, Sonny Kittel w Rakowie Częstochowa. 

Kittel na pokładzie, czyli Raków pręży muskuły

Już kilka lat temu Sonny Kittel miał trafić do Polski. Stąd pochodzi jego rodzina, mówi w tym języku, zna tekst hymnu, złożył wniosek o paszport i liczył na występy w polskiej reprezentacji. PZPN za rządów Zbigniewa Bońka nie był jednak specjalnie przychylny mniej lub bardziej „farbowanym lisom”, więc temat nie wypalił, ale niech to będzie jakaś wskazówka przy odbiorze jakości tego zawodnika: mówiło się, że mógłby być realnym wzmocnieniem dosyć silnej personalnie drużyny narodowej.

Teraz Kittel trafia do drużyny mistrza Polski.

I tak, jest to hit transferowy w Ekstraklasie.

Raków rozbija bank

Z naszych informacji wynika, że Raków Częstochowa monitorował kilku ofensywnych pomocników z niemieckiego rynku. Mocne nazwiska, silne pozycje w zachodniej branży, początkowo wszyscy odmówili. Kittel, jeden z nich, w końcu dał się jednak przekonać, choć miał lepsze finansowo oferty z Turcji i Bliskiego Wschodu, wcześniej kusiły go kluby MLS. Przychodzi na zasadzie wolnego transferu, ale trzeba będzie płacić wielkie pieniądze na jego wynagrodzenie, przynajmniej w ekstraklasowej skali.

Reklama

Tak, Raków rozbił bank.

Tak, Raków szasta kasą.

Tak, Raków ryzykuje problemami natury finansowej, jeśli nie uda dostać się do fazy grupowej Ligi Mistrzów, Ligi Europy czy Ligi Konferencji.

Z drugiej strony: nie narzekajmy, bo żeby wbić się do któregokolwiek z europejskich pucharów, wystarczy wygrać tylko jeszcze jeden eliminacyjny dwumecz, więc nie jest to wyzwanie o jakiejś nieprawdopodobnej skali trudności, a wręcz obowiązek mistrza kraju.

Do tego władze Rakowa zrobiły wszystko, żeby zminimalizować skutki kontuzji Iviego Lopeza. Z rotacji wypadł największy gwiazdor, potrafiący robić różnicę na międzynarodowych boiskach, a pozycje dwóch „10” obsadzić można następującymi piłkarzami: Sonny Kittel, John Yeboah, Bartosz Nowak, Marcin Cebula, Władysław Koczerhin, Maxime Dominguez. Na warunki Ekstraklasy, bo to pewnie najbardziej miarodajne i wymierne, są tu trzy gwiazdy i trzech wyróżniających się grajków.

Reklama

Kittel to kozak

Sonny Kittel to kozak, amen. Od dobrych kilku lat wymiata na drugim poziomie rozgrywkowym w Niemczech, notuje udział w akcji bramkowej co 129 minut, oto jego liczby z ostatnich pięciu sezonów w 2. Bundeslidze:

  • 2022/23: 31 meczów, 5 goli, 7 asyst
  • 2021/22: 33 mecze, 9 goli, 16 asyst
  • 2020/21: 31 meczów, 9 goli, 8 asyst
  • 2019/20: 31 meczów, 11 goli, 7 asyst
  • 2018/19: 31 meczów, 10 goli, 6 asyst

W tym okresie „Kicker” regularnie umieszczał go w czołówce najlepszych ofensywnych pomocników 2. Bundesligi. W ostatnich zestawieniach na dziewiątym miejscu, ale wcześniej potrafił zajmować pierwszą czy drugą lokatę. Niemal za każdym razem dziennikarze prestiżowego niemieckiego magazynu tłumaczyli ten wybór prostym argumentem: „10” musi mieć liczby, a Kittel liczby dowozi.

Do Rakowa przychodzi po niezłej końcówce sezonu w barwach permanentnie zawodzącego i chyba przeklętego HSV. W ostatnich dziesięciu meczach regularnego sezonu 2. Bundesligi strzelał przeciwko Hannoverowi, Magdeburgowi, Paderbornowi i Regensburgowi, asystował przeciwko Fortunie Dusseldorf i St. Pauli. W barażu ze Stuttgartem też trafił, na 1:0 w rewanżowym spotkaniu, ale w dwumeczu Hamburger SV dostał 1:6, więc przemilczmy…

Tak czy inaczej, Sonny Kittel z miejsca staje się kandydatem do miana absolutnego gwiazdora Ekstraklasy. W formie powinien być też liderem ofensywny Rakowa. John Yeboah odbił się od trzech zachodnich lig, Władysław Koczerhin i Maxime Dominguez dopiero niedawno wyjechali z ojczyzny, Bartosz Nowak i Marcin Cebula (jeszcze) nie spróbowali swoich sił w zagranicznych rozgrywkach, a 30-letni niemiecki zawodnik już dawno potwierdził swoją klasę w 2. Bundeslidze.

Lato ciekawych transferów

Ścisła czołówka Ekstraklasy nie próżnuje podczas letniego okna transferowego. Raków sprowadził już dziesięciu nowych zawodników, a gdy trzeba było łatać dziurę po Ivim, zagrał va banque i wydał krocie na Yeboaha i Kittla. Legia szybciutko skompletowała zespół i do rotacji dołożyła kilka mocnych nazwisk: Marca Guala, Patryka Kuna, Juergena Elitima czy Radovana Pankova. Lech podobnie, odważnie podziałał na rynku, ściągnął potencjalnych kozaków: Aliego Gholizadeha, Eliasa Anderssona, Mihę Blazicia i Dino Hoticia. Pogoń nie była może aż tak spektakularna, ale przynajmniej się nie osłabiła.

Tak wygląda… normalność.

Tak, normalność, polska liga wciąż jest przede wszystkim miejscem do wychowywania, promowania i sprzedawania piłkarzy do silniejszych piłkarsko krajów, ale przecież te wszystkie zarobione miliony euro można wykorzystywać do rozpędzania wewnętrznej koniunktury. Przedłużania kontraktów z czołowymi piłkarzami albo sprowadzania coraz lepszych zawodników na ich miejsce.

I to się dzieje.

Michał Świerczewski zawsze powtarza, że w negocjacjach transferowych najważniejsze są dwie rzeczy: siła pieniądza i siła projektu. Kiedyś właściciel Rakowa powiedziałby pewnie, że jest na odwrót – siła projektu i siła pieniądza. Te czasy jednak minęły, poprzeczka zawieszona jest znacznie wyżej niż rok czy dwa lata temu, kwoty odstępnego i pensje rosną, trzeba głębiej sięgać do kieszeni i śmielej drenować portfel. Prawda jest jednak taka, że Sonny Kittel nigdy nie przyszedłby do Rakowa, gdyby mistrz Polski nie skusił go atrakcyjnym projektem.

Tak, projektem.

I tak, kasą.

WIĘCEJ O RAKOWIE:

Fot. Jakub Ziemianin/Raków Częstochowa

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

120 komentarzy

Loading...