Reklama

Połowa zadania wykonana. Czy Djoković zgarnie Klasycznego Wielkiego Szlema?

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

12 czerwca 2023, 16:55 • 6 min czytania 3 komentarze

Po triumfie na kortach Rolanda Garrosa, Novak Djoković powrócił na pierwsze miejsce w rankingu ATP. Serbski tenisista wysunął się także na samodzielne prowadzenie pod względem wygranych wielkoszlemowych turniejów w karierze. Obecnie posiada ich na koncie aż 23 i pewną ironią losu jest to, że wygrywając French Open wyprzedził w tym zestawieniu Rafaela Nadala, króla mączki, który w tym roku opuścił zawody z powodu kontuzji. Tym samym Nole ponownie ma szansę na zdobycie Klasycznego Wielkiego Szlema. A to osiągnięcie będzie kolejnym potężnym argumentem w dyskusji nad tym, który z Wielkiej Trójki – Djoković, Nadal oraz Federer – jest najlepszym w historii.

Połowa zadania wykonana. Czy Djoković zgarnie Klasycznego Wielkiego Szlema?

STATYSTYKI PRZEMAWIAJĄ ZA NOVAKIEM

Za każdym z nich przemawia coś innego. Jeżeli mielibyśmy wybrać najlepszego ze względu na widowiskowy styl oraz to, jak wielką jest ikoną nie tyle tenisa, co w ogóle sportu, to postawilibyśmy na Szwajcara. Jeżeli skupilibyśmy się na cechach wolicjonalnych, poszukiwaniu największego walczaka, kogoś kto poświęciłby zdrowie w imię zwycięstwa, nasze oczy zwróciłyby się ku Hiszpanowi.

Być może właśnie z powodu widowiskowości oraz waleczności obu wyżej wymienionych tenisistów, dyskusja nad tenisowym GOAT-em wciąż jest żywa. Novak Djoković na korcie nie wzbudza aż takich emocji. Ale również dlatego, że jeżeli mielibyśmy nazwać kogoś tenisowym cyborgiem, to pomyślelibyśmy właśnie o nim. To gość, w którego grze nie ma w zasadzie żadnych mankamentów. W dodatku pod względem fizycznym wciąż jest potworem, o czym we wczorajszym finale przekonał się Casper Ruud. O 12 lat młodszy Norweg w trzecim secie zdawał się już odczuwać trudy meczu, podczas gdy po drugiej stronie siatki serbska maszyna goniła do każdej piłki.

W dodatku statystyki i sukcesy Djokovicia przemawiają za nim w rywalizacji o miano najlepszego tenisisty w historii. Według danych dostępnych na stronie Tennis Abstract, Nole od początku swojej gry w tourze zwyciężył 83,5% spotkań (Nadal 82,6%, Federer 81,9%). Owszem, Federer prowadzi w liczbie ogólnie zdobytych tytułów – ma ich aż 103. Djoković posiada ich o 9 mniej, Rafa zaś p o 11. Jednak Szwajcar swoją karierę już zakończył. Hiszpan jest blisko podjęcia tej decyzji. A Nole wciąż gra i jest na topie. A przecież tenisista z Bałkanów już deklasuje stawkę w liczbie tygodni spędzonych na fotelu lidera rankingu ATP. Ma ich na koncie 388. Drugi Federer „tylko” 310.

Reklama

Wreszcie to, co dla wielu liczy się najbardziej. Triumfy w turniejach wielkoszlemowych. A tych Djoković uzbierał 23. O jeden więcej niż Nadal. I o trzy więcej od Rogera.

KAŻDY Z NICH MA WIELKIEGO SZLEMA. ALE KARIEROWEGO

36-letni Serb będzie jeszcze miał okazję, by powiększyć tę przewagę. W końcu za niecały miesiąc rusza Wimbledon. Djoković w ostatnich pięciu latach czterokrotnie wygrywał angielski turniej. Czyli od 2018 roku zwyciężał tam za każdym razem, bo raz zmagania nie odbyły się z powodu pandemii.

Nole uwielbia te zawody, a w swej dominacji na kortach Wimbledonu w tym roku będzie mógł zrównać się z… Rogerem Federerem. I to z dwóch powodów. Po pierwsze, Szwajcar jako jedyny zawodnik w historii triumfował tam osiem razy. Djoković ma jedną wygraną mniej. Po drugie, w erze Open Federer jest liderem w liczbie wygranych Wimbledonów z rzędu (do spółki z Bjoernem Borgiem) jeżeli chodzi o grę pojedynczą mężczyzn. Djoković ma ogromną szansę dołączyć do tej dwójki. Według opinii ekspertów, w obecnej stawce nawet nie za bardzo widać kandydata, który na trawie mógłby mu się przeciwstawić.

Ale wygrana w Wielkiej Brytanii to tylko część tego, na co poluje Serb. Jeżeli Novak za nieco ponad miesiąc zwycięży na Wyspach, to ponownie będzie miał okazję do tego, by podczas US Open dokonać rzeczy historycznej. Nole jako drugi męski zawodnik w historii ery Open – a trzeci ogólnie – zdobyć Klasycznego Wielkiego Szlema.

Już wywalczenie Karierowego Wielkiego Szlema to ogromne osiągnięcie. Dla tych z was którzy słabiej orientują się w tenisowej terminologii, należy się wyjaśnienie. Karierowy Wielki Szlem polega na wygraniu przynajmniej raz każdego z wielkoszlemowych turniejów. Już takie osiągnięcie jest zarezerwowane dla najwybitniejszych tenisistów w historii, bowiem zaledwie ośmiu zawodnikom udało się tego dokonać. Oczywiście, Wielka Trójka znajduje się w tym zestawieniu.

Klasyczny Wielki Szlem polega natomiast na wygraniu Australian Open, Roland Garros, Wimbledonu i US Open w jednym sezonie. Dla każdego z trzech tenisowych tenorów to była szalenie trudna sztuka. Zwłaszcza, że przez lata wszyscy mieli swoje ulubione zawody. Nadal królował w Roland Garros, Djoković w Australian Open, a Federer w Wimbledonie – choć z czasem musiał pogodzić się tam z panowaniem Novaka.

Reklama

Na tym etapie sezonu Nole dwa razy w swojej karierze zachowywał szansę na wygranie czterech wielkoszlemowych tytułów w ciągu roku. Ostatnio w 2021 roku, kiedy w finale po pięciu setach pokonał Stefanosa Tsitsipasa, choć przegrywał mecz już 0:2, a w półfinale ograł – jakżeby inaczej – Rafę Nadala. Następnie Nole zwyciężył w Wimbledonie, więc podczas US Open mógł dokonać wielkiej rzeczy. Jednak na kortach w Nowym Jorku w finale lepszy okazał się Daniił Miedwiediew.

Jeszcze wcześniej, Djoković wygrywał dwa pierwsze szlemy sezonu w roku 2016 (choć niektórzy powiedzieliby, że pomogła mu kontuzja Nadala podczas French Open). Tym samym już przeszedł do historii, gdyż triumfował w czterech wielkoszlemowych zawodach z rzędu… ale nie w jednym roku. Swój triumfalny marsz rozpoczął bowiem od Wimbledonu 2015.

I niespodziewanie zakończył go na brytyjskich kortach rok później, odpadając w 3. rundzie z Samem Querrey’em. W tym roku podobny scenariusz byłby równie wielką sensacją.

WSZYSTKIE OCZY SKIEROWANE NA WIELKIE JABŁKO

Jeżeli więc wszystko pójdzie zgodnie z planem, oznacza to jedno. Novak Djoković po dwóch latach ponownie zawita do Nowego Jorku jako zwycięzca trzech z czterech tytułów wielkoszlemowych w roku kalendarzowym. Ale czy i tam mu się powiedzie?

Jak wspomnieliśmy, Nole znakomicie czuje się na kortach Wimbledonu, a także Australian Open. Na wolniejszych nawierzchniach Djoković wciąż jest świetny, ale już nie dysponuje aż taką przewagą nad czołówką. Rzecz w tym, że nowojorskie boiska, choć podobnie jak Australijskie są zrobione z betonu, to specyfika gry na nich jest zupełnie inna od nawierzchni w Melbourne. Wielkoszlemowe korty ze Stanów Zjednoczonych są znacznie wolniejsze.

Przez to US Open uchodzi za najbardziej wyrównany turniej. Łatwo w nim o niespodziewanych triumfatorów i wpadki faworytów. Owszem, niegdyś królował tam Federer, ale to było dawno temu. W ostatnich pięciu latach nowojorskie zawody doczekiwały się pięciu innych zwycięzców. Począwszy od ostatniej edycji, byli to Carlos Alcaraz, wspomniany już Daniił Miedwiediew, Dominic Thiem, Rafa Nadal i… Novak Djoković.

Jeżeli więc Nole pragnie przejść do historii, będzie musiał w Nowym Jorku zagrać najlepiej od pięciu lat. Ale w przypadku cyborga, który w US Open w trakcie kariery wygrywał trzykrotnie, to wcale nie jest taki nieprawdopodobny scenariusz.

Fot. Newspix

Czytaj też:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...