Przystępowanie do decydującej fazy rywalizacji o powrót do Ekstraklasy ze świadomością, że wystarczyło pokonać u siebie Zagłębie Sosnowiec, by awansować bezpośrednio, to dla Wisły Kraków gotowy przepis na katastrofę. A przecież, choć baraże są z natury francowate, także jej rywale mają bardzo solidne powody, by obawiać się rywalizacji z Białą Gwiazdą. Przecież w futbolu nie zawsze, ale jednak często, mimo wszystko wygrywa lepszy.

Pod koniec zeszłego roku ukazała się najnowsza książka Marcina Napiórkowskiego „Naprawić przyszłość. Dlaczego potrzebujemy lepszych opowieści, by uratować świat”. Spłycę teraz straszliwie jej przekaz. Żyjemy w najlepszym z możliwych światów, ale nie umiemy tego sprzedać. Otaczają nas dowody spektakularnych sukcesów ludzkości, lecz mamy powszechne poczucie, że świat schodzi na psy. Bojąc się katastroficznych wizji, oddajemy się w ręce tych, którzy obiecują, że nas przed nimi uratują. Musimy nauczyć się lepiej opowiadać o świecie. To fascynująca lektura, która przypomina mi się w ostatnich tygodniach, gdy obserwuję narrację towarzyszącą Wiśle Kraków. To znacznie niższy szczebel, strywializowanie przesłania Napiórkowskiego, ale w gruncie rzeczy sytuacja wydaje mi się podobna. Dlatego: Wisła Kraków potrzebuje lepszych opowieści, by uratować sezon.
Jak opowiedzieć finisz sezonu
Są dwie opowieści o tym sezonie Wisły Kraków. Obie prawdziwe. W pierwszej zakończony sezon zasadniczy I ligi był kontynuacją postępującej od lat degrengolady tego klubu. Najwyższy budżet płacowy w stawce nie wystarczył, by zmieścić się choćby w pierwszej trójce. Mimo znacznie większego generowanego szumu Wisła nie okazała się nawet najlepszym z zeszłorocznych spadkowiczów, bo wyprzedził ją Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Bezpośredni awans krakowianie przegrali ze zdecydowanie biedniejszym rywalem, który jeszcze dwa lata temu grał trzy ligi niżej niż oni. I z również słabszym kadrowo i finansowo ŁKS-em prowadzonym przez trenera, który z Wisły był wielokrotnie wyganiany.
Wiosenne kłopoty
Wiosna wyglądała wprawdzie lepiej, ale tylko do momentu, gdy pojawiły się poważniejsze wyzwania. Z bezpośrednimi rywalami do awansu Biała Gwiazda przegrała. Nie dała też rady Puszczy Niepołomice, z którą teraz zmierzy w barażach. Dała się pokonać Zagłębiu Sosnowiec, które wcześniej miesiącami nie tylko nie potrafiło na wyjeździe wygrać, ale nawet strzelić gola. Zawodnicy udowodnili, że wciąż są miękcy psychicznie, bo gdy tylko pojawiła się realna szansa wskoczenia na drugie miejsce, to jej się przestraszyli. A trener Radosław Sobolewski wyszedł na ograniczonego taktycznie, bo nie potrafił znaleźć odpowiedzi na rywali, którzy grali z wiślakami ostrzej, odważniej, wyżej podejmując próby odbioru piłki.
Z kolei zaciąg Kiko Ramireza okazał się fajny tylko na dobrą pogodę. Bo gdy ktoś poskrobał Hiszpanów po Achillesach, wybił im z głowy radość futbolu, nie byli w stanie się pozbierać. Świadczą o tym cztery porażki w ostatnich dziewięciu meczach. Wisła na własne życzenie wypuściła bezpośredni awans. A teraz będzie miała w barażach bardzo trudno. Z Puszczą przegrała oba mecze ligowe w tym sezonie. Nawet jeśli ją przejdzie, najprawdopodobniej trafi na Bruk-Bet, który w tym sezonie przegrał u siebie tylko raz.
Tą opowieścią raczyłbym się na miejscu rywali Wisły. Jest jednak także druga opowieść.
Krótka pamięć zbiorowa
Mówienie o zaprzepaszczonym na własne życzenie awansie bezpośrednim to dowód na to, jak krótka jest zbiorowa pamięć. Bo trzy miesiące temu, gdy startowała runda wiosenna, Wisła była bliżej strefy spadkowej (dziewięć punktów nad Skrą), niż premiowanej awansem (dziesięć punktów do Puszczy). Była w tabeli nie tylko za ŁKS-em, Ruchem czy Niecieczą, których ostatecznie nie zdołała wyprzedzić, ale też za GKS-em Katowice, Chrobrym Głogów czy Arką Gdynia, co dziś wydaje się absolutnie odległą przeszłością. Stanowiła kompletną niewiadomą, bo właśnie władzę przejął w niej spec od sztucznej inteligencji, jeszcze chwilę wcześniej uznawany przez piłkarską społeczność za kosmitę.
Transfery przeprowadzał dyrektor sportowy, który nigdy wcześniej nie pełnił tej funkcji, a zespół wzmacniał zgrają Hiszpanów. Wielu z nich trzeba było odbudowywać po miesiącach bez gry. A zadania tego miał się podjąć trener, któremu niektórzy wciąż odmawiają odpowiednich kompetencji, by prowadzić klub tego kalibru. W skrócie: nie brakowało podstaw, by obawiać się, że cała ta ekipa nie zdoła odrobić nawet czterech punktów straty do baraży.
Idealna zima
Wszyscy okazali się jednak znakomicie dopasowani. Królewski drugi raz w ciągu kilku lat tchnął w ten klub ducha, a – przynajmniej krótkofalowo – okazał się też znacznie lepszym codziennym zarządcą niż poprzednicy. Zatrudnienie Kiko Ramireza w nowej funkcji wyszło świetnie, bo niemal każdy ze sprowadzonych przez niego nowych nabytków okazał się wzmocnieniem.
Owszem, największą gwiazdą drużyny wciąż był Luis Fernandez, sprowadzony już wcześniej, ale David Junca, Miki Villar, James Igbekeme, Tachi czy Alex Mula zdecydowanie podnieśli poziom podstawowej jedenastki. Sobolewski wszystkich dobrze odbudował i wkomponował do drużyny. Zadbał też o odpowiednią koncentrację. Jego drużyna od początku rundy grała bez żadnego marginesu błędu. Presję odczuwała przed każdym spotkaniem. Przecież choćby mecz w Gdyni z drugiej kolejki jawił się jako kluczowy, by nie uciekła strefa barażowa. Z żadnego zwycięstwa nie można było w pełni się ucieszyć, bo zawsze było kolejne zadanie do wykonania.
Najlepsza runda od 16 lat
Wisła rozegrała jednak znakomitą rundę. Zdobyła w niej 36 punktów, czyli o cztery więcej niż drugi Bruk-Bet, a sześć i siedem więcej od zespołów, które już awansowały. Wygrała dwanaście z szesnastu spotkań, co w każdej lidze należałoby uznać za rewelacyjny wynik. W tym klubie nie zdarzyło się to od szesnastu lat i pamiętnej znakomitej jesieni za Macieja Skorży. Od tego czasu często nawet w całym sezonie nie zawsze udawało się osiągnąć dwanaście wygranych.
Pechowe porażki
Wisła dobrze zarządzała zbiorowymi emocjami i pozwoliła sobie na raptem jedną wpadkę z niżej notowanym rywalem. Potrafiła odrabiać straty, co wcześniej kompletnie jej nie wychodziła. Była w 2023 roku najlepszą drużyną w lidze. Pokazuje to dorobek punktowy, pokazują statystyki. Według punktów oczekiwanych wyliczanych na podstawie sytuacji bramkowych dla Wisły i jej rywali krakowianie zapracowali na najwięcej punktów. Mieli trochę pecha, ale zasadniczo pokazali w ostatnich miesiącach, kto rządzi w I lidze.
Szukanie głębszych przyczyn w porażkach to tylko dorabianie ideologii pod tezę: przewaga w golach oczekiwanych z Zagłębiem wyniosła 2,67 do 0,66. Z Ruchem 0,84 do 0,56. Tu teza o rywalach, którzy rozszyfrowali sposób gry po prostu się nie broni. W tym sporcie czasem tak po prostu bywa, że lepszy zespół nie wygrywa.
Poprawa w meczach bezpośrednich
Mówienie o słabości w meczach bezpośrednich też zawiera zresztą element dobierania faktów pod tezę, bo zwykle sprytnie pomija się zasłużone wygranie meczu z Niecieczą, który miał spory ciężar gatunkowy i odbywał się z niewygodnym rywalem. Odcina się narracyjnie pewne zwycięstwo ze Stalą Rzeszów, która awansowała do baraży, czy strzelenie sześciu goli w Bielsku-Białej i w Gdyni drużynom, które też do końca liczyły się w grze o czołową szóstkę.
Owszem, w tabeli bezpośrednich meczów najlepszych sześciu drużyn ligi Wisła zajmuje ostatnie miejsce. Ale mają na to duży wpływ jesienne niepowodzenia (porażki ze Stalą i Puszczą, remisy z Niecieczą, ŁKS-em, Ruchem). Biorąc pod uwagę samą wiosnę, Stal wyglądała w bezpośrednich meczach gorzej, Puszcza tak samo. A ŁKS przegrał w Niecieczy i Niepołomicach, Ruch w Niecieczy, Puszcza w Rzeszowie. Nikt przez te mecze nie przechodził suchą stopą. Wisła szansę na bezpośredni awans zaprzepaściła jesienią. Tym, że z Sandecją zgubiła pięć punktów, że z Chojniczanką trzy. A nie tym, że zdarzył jej się pod koniec rundy jeden mecz, jaki zdarza się każdej drużynie świata zawsze, że rywal wygrał, mimo że nie zasłużył. Wspominamy go tylko dlatego, że był niedawno. Punkty stracone w Tychach w sierpniu ważyły tyle samo.
Zrzucony ogon
Mimo potężnego ogona z jesieni, który trzeba było ciągnąć przez całą wiosnę, Wiśle udało się zdobyć miejsce w barażach. Udało się jej nawet wywalczyć prawo gry u siebie w przynajmniej jednym meczu, a może i w obu. Baraże są oczywiście francowate, jeden błąd, jeden pechowy epizod, mogą zaprzepaścić cały sezon. Ale jednocześnie są pierwszym tej wiosny momentem, kiedy Wisła nie musi dźwigać żadnego bagażu z jesieni. Już go zrzuciła.
Teraz wreszcie startuje od wyniku 0:0. Liczy się tylko to, kto lepiej gra w piłkę. A Wisła tej wiosny robi to lepiej niż jakikolwiek inny zespół w lidze. Owszem, w futbolu częściej niż w innych dyscyplinach zdarza się, że lepszy zespół nie wygrywa. Ale wciąż lepsi wygrywają częściej niż słabsi. Nie ma powodu się bać. Każdego z potencjalnych barażowych rywali Wisła już w tym sezonie ograła (Puszczę w Pucharze Polski po rzutach karnych). Patrząc na 2023 rok, a to przecież w nim odbędzie się baraż, to rywale muszą się martwić tym, że zagrają z Wisłą.
Procenty za pozytywne myślenie
Taką właśnie opowieścią raczyłbym się na miejscu piłkarzy Wisły. W barażach przy tej formule awans wciąż jest dla każdego mało prawdopodobny. Wyjściowo każdy ich uczestnik miałby jakieś 25% szans na awans, czyli 75% ryzyka braku awansu. Ci, którzy grają u siebie, mogą liczyć na minimalną korektę w górę, ale wciąż należy trzeźwo zakładać, że raczej się nie uda.
O wszystkim mogą zdecydować drobne procenty. Minimalne przewagi nad rywalem. Jedną z nich może być przystąpienie do decydujących starć z myślą, że zdobyło się miejsce w barażach, a nie przegrało bezpośredni awans. Wisła ma wszelkie podstawy, by tak właśnie się czuć. Musi tylko wtłoczyć sobie w głowy optymistyczną, ale prawdziwą opowieść o tym, co się u niej wydarzyło w ostatnich miesiącach.
CZYTAJ WIĘCEJ O 1. LIDZE:
- Głośno i z klasą. Tak Ruch Chorzów wrócił do Ekstraklasy [REPORTAŻ]
- Marzenie zwykłych ludzi. Puszcza Niepołomice gra o Ekstraklasę
- Dadełło: Zbyt mocno uwierzyliśmy, że jesteśmy już na właściwej drodze
Fot.
to byl wielki klub jak wielkie byly pieniadze cupiala, od 12 lat ligowa popierdolka i lepiej nie bedzie
pieknie podsumowales swoja legie
A co idioto miał cupila wspólnego z legią. Z takimi wicami idź do kabaretu
Try this online job right now which gave you an opportunity to earns every daymore than $750 by only working in part time. last month i have received $22291from this job simply by working online after my whole busy day. this job is soeasy to do and regular income from this are amazing. no special skills requiredto do this job just need some basic internet knowledge. join this now by followinstructions here.
.
.
HERE ——->> https://Fastdoller5.blogspot.Com
My last month’s paycheck was 11500 dollars. All I did was simply 0nline work from comfort at home for 5-8 hours/day that I got from this agency d1560 I discovered over the internet and they paid me 50 dollars every hour. Visit this article for more detail…https://dollarboost247.blogspot.com/
Baraże to olbrzymi sukces. Nie można patrzeć na to inaczej, skoro przez sporą część sezonu prowadził ich Jerzy „wszyscy mnie prześladują” Brzęczek. W ogóle fajny ten sezon 2022/23 w tym względzie, że bardzo wyraźnie pokazał, jak miernymi trenerami są Brzęczek właśnie, czy choćby Ojrzyński. Ich następcy zmienili oblicze prowadzonych drużyn oraz wyniki, zaś wyżej wymienieni, mam nadzieję, znikną w odmętach kibicowskiej niepamięci i nie wrócą już na trenerską karuzelę.
Sobol raczej nie jest o wiele lepszy od ww dwójki, tu raczej hiszpański zaciąg zrobił robotę.
dokładnie. Dopóki nie trzeba zespołu specjalnie ustawiać taktycznie, to praktycznie samograj, który ogrywa pachołki i ogórki.
Ale z Sandecją było 0:0 i 1:1 czyli straciliśmy 4 nie 5 pkt.
jedno jest pewne
wisla z chuja wytrysla
Wracaj do szkoły chłopcze
Ja sie zastanawiam dlaczego Tachi wymieniany jest jakos mega wzmocnienie.. To juz Sapala w normalnej formie duo lepiej wyglada.
Tachi przychodził jako stoper, a jego przesunięcie wyżej to efekt kontuzji Sapały i Bashy oraz gospodarowanie siłami Jamesa i Dudy, którzy nie wytrzymują po 90 minut. Zdarzają się Hiszpanowi złe zagrania, nie ma nawyków środkowego pomocnika (typu szybsze myślenie, granie na jeden kontakt, przyjęcie kierunkowe), ale wniósł do drużyny sporo pozytywnej agresji w środku pola czy czytania gry – kilka bramek Wisła strzeliła po jego przechwytach. Do tego potrafił się podłączyć do akcji ofensywnych, co przy nawykach z gry na środku obrony jest bardzo cenne, gdyż rywale nie spodziewali się go pod swoją bramką.
Nie jest on oczywiście kozakiem środka pola, na którym można budować drużynę, ale swoje zadanie wypełnił i realizował założenia taktyczne – tylko tyle wystarczy, by być nazwanym wzmocnieniem.
Tachi ma pecha, bo ktoś pomyślał, że Łasicki i Moltenis muszą grać, więc dla niego nie ma miejsca. Z drugiej strony, z ŁKS-em zagrał Colley… ech, trzeba się zapytać Sobola, co poeta miał na myśli.
Przewalą te baraże.
Jb skisłe.
Ciekawe z kim? Chyba sami ze sobą co najwyżej. Barażowi rywale to są popierdółki w skali Wisły w normalnej formie. Co oczywiście oznacza również że nie wolno ich lekceważyć żeby nie było powtórki z Niepołomickiego kartofliska albo drugiej połowy z Sosnowcem.
No i przegrali z samymi sobą i bramkarzem który dał dwie asysty 😉
No np. z puszczą Niepołomice
Wisła tylko swojemu frajerstwu z jesieni (masa pogubionych głupio punktów) i wiosennych niektórych meczów wyjazdowych (zwłaszcza na boiskach tych co awansowali bezpośrednio) zawdzięcza że musi się kopać z drwalami w barażach…
Jednak jak widać drwale to i tak za wysokie progi
Wisła obsra się w barażach na bank
Wyszli z dużego dołka (Brzęczka) ,dzisiaj Puszcza ograna ale finał z Termaliką będzie ciężki ,kibicowsko Wisła to liga mistrzów ale sportowo to narazie średniak ,po Jurku jednak trzeba się długo odbudowywać
Dziś im Puszcza zrobi bukakke.
Mocne słowa. Obiecaj mi że wrócisz do tego komentarza wieczorem. Coś Ci wówczas tutaj napiszę…
Tu nie ma co obiecywać Puszcza Wygra ten ważny mecz
Bede obserwowal wasza potyczke slowna
Masz teraz coś do powiedzenia kurwiu wiślacki?
Czekam z niecierpliwością
Co tam Macieju wieczorem teraz piszesz? Podkuliłeś ogon i nie wrócisz, co?
maciek z klanu, gdzie jesteś
I co tam byczku
Miało być bukake i było bukake.
Gdzie jesteś przegrywie?
Jestem ciekaw co przygotowałeś.
Miałeś rację …
PZPNowska utrzymanka, ciągnięta przez czarnych leddwo co dotarła do baraży. Sukces na jej miarę.
widziałem, jak nas ciągnęła do baraży. Kopanie Fernandeza, kungfu Foszmańczyka, skandaliczne mecze z Chrobrym na jesieni czy z Niepołomicami (facet robi wślizg, piłka trafia go w rękę i sędzia milczy – a to byłaby sytuacja na 2-2).
serio, to większego pecha nie można było mieć: kuriozalny mecz z Puszczą, kumulacja kontuzji z Ruchem, zaćmienie Colleya w meczu z ŁKS-em, poprzeczka Dudy ze Sosnowcem (xg prawie na 3 gole.).
Oby się to dzisiaj zmieniło. Jak sędzia przekręci coś na korzyść Wisły, to nie powinno być nawet powodu do wrzasku. Ale jak już coś takiego ma się zdarzyć, to z Puszczą proszę. Termalika próbuje przynajmniej grać w piłkę i wolałbym sportowy wynik.
Brz sędziów to pupilki PZPN-u byłyby w środku tabeli, wystarczy przy[pomnieć jak skandalicznie okradziono Tychy
I chuja wam przekręcił, na razie 0-2 i niech tak zostanie do końca.
To Historyczny mecz o Awans do Ekstraklasy dla Puszczy Niepołomice.Puszczo możesz zapisać się po dzisiejszym i następnym wygranym meczu Złotymi Zgłoskami w Historii 100-letniej Klubu jakim jest Awans do Ekstraklasy.Nie zaprzepaśc tej szansy.
Po pierwsze, Wisła straciła punkty już wiosną z bezpośrednimi rywalami – porażki z Ruchem, ŁKS, Puszczą. Z tych trzech tylko z Puszczą porażka była niezasłużona, porównanie xG w meczy w Chorzowie jest pod tezę – Wisła w tym meczu nie istniała, przyznał to sam Sobolewski, zmiana ustawienia w Ruchu na czterech obrońców zabiła wiślackie skrzydła a trener-wuefista nie miał planu B. A ten mecz był przełomowy – wygrana z Niebieskimi prawdopodobnie dałaby rozpędzonej Wiśle nie tylko awans ale pewnie i pierwsze miejsce na koniec sezonu.
Po drugie: „Wisła szansę na bezpośredni awans zaprzepaściła jesienią. Tym, że z Sandecją zgubiła pięć punktów, że z Chojniczanką trzy. A nie tym, że zdarzył jej się pod koniec rundy jeden mecz, jaki zdarza się każdej drużynie świata zawsze, że rywal wygrał, mimo że nie zasłużył”. No to też trochę pod tezę – Ruch stracił 4 pkt ze Skrą, 5!!! pkt z Resovią, 4 pkt. z Łęczną. A jednak umiał awansować.
Reasumując – przykład Ruchu pokazał, że jednak banda chłopaków z charakterem z regionu pokonała bandę najemników z Hiszpanii. I dobrze 🙂
I znow Szanowny Redaktor T onanizuje sie kazdym slowem ktore wydala……
Termalica awansuje róbcie screny
ŁKS nie przegrał w Niecieczy.
Jak można było przejąć ekstraklasowy klub, z ponad 100 letnią tradycją za pożyczkę 4 milionów złotych (we trzech)? Taka zagadka. Taka historyja
Spokojnie Ci Chiszpanii z Wisły odejdą.Za frytki nie będą grali w Klubie zadłużonym.Tylko ciekawe dlaczego PZPN dopuścił do transferów zadłużonego klubu,ale to jest jego Tajemnicą
bo nikt inny nie chciał. Rynek dyktuje warunki.
Puszcza Niepołomice, Puszcza Niepołomice, Puszcza Niepołomice WYGRA DZISIAJ MECZ.Dla sprawiedliwości w futbolu polskim powinna awansować do Ekstraklasy Drużyna Puszczy Niepołomice , która nie była zamieszana w żadne afery pieniężne ani narkotykowe jak Wisła Kraków.Druzyna Puszczy , która nie była Cholbiona przez różnych redaktorów sportowych w którym wyróżniał się Pan Kowalczyk były reprezentant Polski , jak również media sportowe.Ten klub trenowany przez Trenera Tułacza o własnych siłach(vide Ruch Chorzów) Awansował z trzeciej ligi na zaplecze Ekstraklasy ,a teraz ma niepowtarzalną szansę na 100-lecie Klubu awansować do Ekstraklasy.To przypomina też drogę Rakowa Częstochowa, który wspinając się po wszystkich szczeblach piłkarskich awansował do Ekstraklasy , a w tym roku sięgnął po tytuł Mistrza Polski.Dlatego sądzę iż jakby Puszczy udało się teraz wejść do Ekstraklasy to byłaby kolejnym zespołem pokazującym iż plany długofalowe zostały zrealizowane w Stu procentach
Aj waj!!
Jasnowidz 🙂
Moim zdaniem do ofensywy nie ma się co przyczepiać. Najlepsza w lidze. Za to obrona… powiedzmy sobie szczerze, Łasicki to nie jest ostoja obrony. Colley który wchodził na trzeciego zawalał. Igbekeme może ma ciąg do przodu, ale notuje kuriozalne straty i często notuje puste przeloty. Ustawienie podczas SFG to dramat. Biegański jest dobry na linii, kiedy ma wyjść do wysokiej piłki, sam na sam albo karnego – dupa, ręcznik. Jaroch i Junca grają tak wysoko, że za ich plecami są wielkie dziury. Fajnie, że mają ciąg do przodu, ale w tyłach kiepsko. Nawet Moltenis ma zaćmienia, ale on coś strzeli z przodu. W sumie Jaroch i Szot też, tylko że od obrońców wolałbym 5 goli straconych mniej niż 5 z przodu.
To niech swiat przestanie zmierzac w coraz bardziej popierdolonym kierunku.
Na cala ksiazke pana napiorowskiego mozna odpowiedziec jednym, bardzo znanym cytatem einsteina.
Mam nadzieje, że te maminsynki co piszą, że Wisła z chuja wytrysła to odszczekają to jak zobaczą Wisłę w Ekstraklasie. Boli Was, że ten klub dymał wasze wieśniackie drużyny prosto w japę przez ponad dekadę a kibicowsko dalej Was rucha na sucho.
ale po co się odgryzasz. To od hiszpańskiej ferajny zależy, czy będą mieli z czego prankować. Rokiem z Brzęczkiem Wisła trochę sobie na podśmiechuje zasłużyła.
Przed 12 czerwca musimy to poznosić.
Już szczekam, krakowski słoiku, na razie wyszczekałem 0-2 do przerwy.
i co? jak poszlo? 😀
Wisłę? W ekstraklasie? Buhahahhahha :)))))
ahahahaha no chyba nie 😀
I zesrała się Wisła 2 metry przed kiblem.
Rozumiem że jutro napisze Pan drugą część tekstu? 🙂