Reklama

Młodzieżowcy sezonu 22/23. Kto okazał się najlepszym bąbelkiem?

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

01 czerwca 2023, 11:24 • 12 min czytania 39 komentarzy

Ilu młodzieżowców to gotowe produkty na zagraniczne wyjazdy? W tym roku jest ich wyjątkowo niewielu, po polskich boiskach nie biegał nikt pokroju Jakuba Kamińskiego, Kacpra Kozłowskiego czy Kamila Piątkowskiego. To główny wniosek, jaki przebija się po lekturze rankingu młodzieżowców. Oto top 15 piłkarzy z rocznika 2001 bądź młodszych w sezonie 22/23.

Młodzieżowcy sezonu 22/23. Kto okazał się najlepszym bąbelkiem?

Inne wnioski? Przepis o młodzieżowcu w zmienionej formie nie sprawił, że polskie kluby w imię buntu przeciwko systemowi muszą sięgać głęboko do portfela w celu wykrzesania środków na opłacenie kar. Wymaganego limitu nie wypełniły tylko Raków Częstochowa (z pełną premedytacją) i Lechia Gdańsk (miała wszystko wyliczone, ale przytrafił jej się wakower). Można więc uznać, że nowa regulacja nie pogrążyła polskich klubów.

Czy przedłużenie przepisu o młodzieżowcu w tej formie to dobra informacja? To kwestia na inną dyskusję, którą zresztą podjęliśmy.

Kończymy już ten wstęp i lecimy z piętnastką. Nabjliżej załapania się na pokład byli Szymon Włodarczyk (Górnik), Jakub Myszor (Cracovia), Łukasz Bejger (Śląsk) czy Bartłomiej Kłudka (Zagłębie).

15. MARCEL WĘDRYCHOWSKI (Pogoń Szczecin)

Reklama

Stracił przez kontuzję początek sezonu. Umie rozruszać drużynę po wejściu z ławki. Radzi sobie w dryblingach, co zawsze jest wartością dodaną u polskiego piłkarza. A jednocześnie trochę wyhamował. Toczył znacznie łatwiejszą rywalizację o miejsce na pozycji młodzieżowca niż wcześniej, gdy musiał szukać minut na wypożyczeniu w Górniku Łęczna. Kozłowskiego już nie ma. Smoliński wypadł z gry we wrześniu. Fornalczyk został zimą wypożyczony. 

WĘDRYCHOWSKI: – Kiedyś jazda na desce była ważniejsza od gry w piłkę

A mimo to Jens Gustafsson wolał kombinować z ustawionym na prawej flance Biczachczjanem niż dać większą szansę Wędrychowskiemu. Trochę nas to dziwi, bo zwykle wprowadzał na boisko ożywienie, o czym świadczy chociażby średnia not Weszło (5,15). Nie możemy pozbyć się wrażenia, że najlepsze wciąż przed nim i już za chwilę odpali na dobre. 

14. TOMASZ PIEŃKO (Zagłębie Lubin) 

Często wygląda, jakby mu nie zależało. Biega w zblazowany sposób. Atakuje piłkę jakby od niechcenia. To tylko pozorny obraz. Po prostu taki ma styl, trochę jak – zachowując wszelkie proporcje – Dymitar Berbatow.

Gdy biegnie z piłką, czcasem wydaje się, że nie ma żadnego pomysłu, a po chwili oszukuje obrońcę jednym ruchem nogi. To z pewnością chłopak, o którym można powiedzieć, że ma talent, dar, iskrę. Zdarzało mu się sadzać na ławce Filipa Starzyńskiego, to mówi samo za siebie. W przeszłości grywał w ataku. Podobnie jak w przypadku poprzednika: to chłopak, który z pewnością odpali tak, że stanie się ligową gwiazdą.

Reklama

13. MACIEJ ROSOŁEK (Legia Warszawa)

Blaż Kramer. Carlitos. Tomas Pekhart. Oni wszyscy zgromadzili w tym sezonie mniej minut niż Maciej Rosołek, który wystąpił w każdym meczu w tym sezonie. Ba! Jeśli zsumujemy czas gry całej trójki, wyjdzie nam niewiele większy bilans niż ten młodzieżowca. Kto by się spodziewał, przecież napastnik Legii to raczej synonim piłkarskiego brzydkiego kaczątka, które można zaakceptować, ale w którym trudno się zakochać. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkich warszawskich atakujących, więcej przebywał na boisku jedynie Ernest Muci.

Może być grafiką przedstawiającą tekst

Pięć goli. Jedna asysta. To nie jest wybitny sezon tego chłopaka, po którym włoskie kluby ustawiają się już w kolejce. Mimo to i tak wypadł powyżej oczekiwań. Oczekiwań, które były na stosuknow niskim poziomie, ale chyba powinniśmy wyżej wieszać temu chłopakowi poprzeczkę.

12. FILIP SZYMCZAK (Lech Poznań)

Napastnik z trzema golami w ciągu sezonu? Szału nie ma. Na szczęście gry Szymczaka nie musimy zamykać jedynie w zdobyczach strzeleckich, bo to nie jest napastnik typu szufla. Wyraźnie poszerzał wachlarz możliwości van den Broma, który ewidentnie mu ufał nie tylko przez konieczność grania młodzieżowcami (zaliczył choćby osiem pucharowych występów od pierwszej minuty). Szymczak grał i jako pomagier Ishaka, i jako typowa dycha, i na skrzydle.

Szkoda, że wiosną się rozsypał i wróci prawdopodobnie dopiero w trakcie przyszłego sezonu. W obliczu choroby Ishaka mocno by się „Kolejorzowi” przydał.

11. KONRAD MATUSZEWSKI (Warta Poznań)

Trochę niedoceniany ligowiec. Gdy mówimy o najlepszych młodych w Ekstraklasie, rzadko ktoś wpada na to, by wskazać Konrada Matuszewskiego. A w stu procentach na to zasługuje. Wydawało się, że to zwykły wyrobnik, który powyżej określonego poziomu nie podskoczy. A jednak całkiem fajnie śmiga po swoim wahadle. Wygryzł ze składu Jakuba Kiełba, co też należy potraktować z uznaniem, mowa przecież o posadzeniu na ławce kapitana zespołu. Zanotował cztery asysty.

Solidność. Solidność. Jeszcze raz solidność. Wiek młodzieżowca już wygasa, więc przed Matuszewskim sezon, w którym wyjaśni się, czy stanie się ekstraklasowiczem pełną gębą, czy podzieli drogę, powiedzmy, Sebastiana Milewskiego, który też zawsze był solidny, też mówiono o nim zbyt mało, a koniec końców osiadł na zapleczu.

10. ARKADIUSZ PYRKA (Piast Gliwice)

Nie wiemy, czym karmi go Aleksandar Vuković, ale należy na stałe wpisać to do jadłospisu wszystkich młodych skrzydłowych, którzy mają już dość wahań formy. Oczywiście żartujemy, w przypadku Pyrki kluczowe okazało się nie żywienie, a zmiana pozycji. Vuković zobaczył w nim – trochę jak swego czasu w Karbowniku – bocznego defensora. I tak samo jak w przypadku byłego legionisty, rewolucyjną zmianę wymusiła potrzeba chwili.

Piast stracił zeszłego lata Martina Konczkowskiego i nie ściągnął nikogo na jego miejsce. W efekcie na prawej stronie defensywy występowali albo Constantin Reiner (który jest stoperem), albo Tomasz Mokwa (który jest słaby). Licho? I to jak. W efekcie Pyrka, grając tam od rundy wiosennej, prezentuje się spektakularnie. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, przesunięcie go do formacji obronnej sprawiło, że wreszcie rozkwitł w grze do przodu. Może to kwestia tego, że ma więcej miejsca, by się rozpędzić. A może to po prostu urodzony prawy defensor, o czym nikt jeszcze nie wiedział.

9. KAROL KNAP (Cracovia)

Kto by pomyślał, że Cracovia będzie wyznaczała trendy, jeśli chodzi o jakościowych młodzieżowców? Ma Karola Knapa, który okrzepł w ligowej jedenastce. Ma Michała Rakoczego, który – uprzedzając fakty – znalazł się w czołówce. Ma też Jakuba Myszora, który stracił większość rundy wiosennej, przez co nie znalazł się w stawce (a jesienią był czwarty).

Knap wszedł do ligi jako jeden z tych młodzieżowców, którzy początkowo zdają się nie mieć zbyt wielu jaskrawych atutów, by po jakimś czasie rozwinąć skrzydła. Fajnie wygląda przy stałych fragmentach. Jeden z reprezentantów Krosna, które niespodziewanie rozgaszcza się na piłkarskich salonach.

8. FILIP MARCHWIŃSKI (Lech Poznań)

Czekamy na werble, fanfary, kwiaty, złoty dywan i szpaler. Kibice już wielokrotnie go skreślili. Nie potrafili zrozumieć, dlaczego dostaje kolejne szanse. Był modelowym przykładem wiecznego talentu. Po ciekawym wejściu w dorosłą piłkę, i wymiataniu w tej młodzieżowej, nie potrafił zrobić kroku do przodu. Niby grał, ale bezbarwnie. Niby dostawał szanse, ale nie wiadomo po co.

I odpalił.

W końcu odpalił.

Ręka w górę, kto z was zwątpił. Bo my – nie będziemy was przecież bajerować – zwątpiliśmy i to kilka razy. Zwłaszcza zimą, gdy zaliczył niebywałe pudło w meczu z Bodo/Glimt, kiedy pisaliśmy o tym, że Lech go najprawdopodobniej zagłaskał. Marchwiński odkupił swe winy w starcjach z Djurgarden, gdy dwukrotnie trafił do siatki. Końcówkę rundy spędził na ataku, gdzie w obliczu choroby Ishaka wypadł nieźle. Wkroczył na dobre tory. Wreszcie. To wciąż daleko od tego, by głośno myślał o zagranicznych wojażach, bo przed nim sezon, w którym ma sporo do udowodnienia.

Marchewa staje się kijem. Na rywali. Tak dobrze poznaniak jeszcze nie grał

7. MATEUSZ ŁĘGOWSKI (Pogoń Szczecin)

W końcówce sezonu rozbił bank w meczach domowych. Rzućcie okiem, jakie oceny dostawał od nas w tych spotkaniach:

  • Mecz z Cracovią – nota 7
  • Mecz ze Stalą Mielec – nota 7
  • Mecz z Legią Warszawa – nota 7
  • Mecz z Miedzią Legnica – nota 4
  • Mecz z Radomiakiem Radom – nota 8

Trudno więc polemizować z Fernando Santosem, który – wzorem Czesława Michniewicza – zaprosił go na zgrupowanie. Jeśli widzimy jakiś argument przeciwko, to tylko taki, że… kadra nie zagra na stadionie w Szcecinie, gdzie młodzieżowiec czuje się najlepiej. Obawialiśmy się już o tego chłopaka. Po tym jak dostał pierwszą szansę w reprezentacji Polski, wyraźnie przygasł. Ale wrócił na dobre tory. Dynamiczny box to box, który czuje się dobrze z piłką przy nodze – mniej więcej tak opisalibyśmy Łęgowskiego, gdybyśmy mieli sporządzić na jego temat raport skautingiowy.

6. KACPER TOBIASZ (Legia Warszawa)

Wciąż aktuane jest wszystko to, co o nim pisaiśmy. Ma rewelacyjny mental. To potencjanie przyszły kapitan Legii. Może nie sprzeda się tak dobrze jak Radosław Majecki, ale warszawianie zarobią na nim kilka baniek. Oddany klubowi i dobry w bramce.

A jednocześnie Tobiasz zaliczył lekki zjazd, czego efektem jest dopiero szóste miejsce. Dopiero, bo przecież po rundzie jesiennej ustawliśmy go na czele naszego rankingu młodzieżowców. Znamienny był moment, w którym golkiper z rocznika 2002 wypadł z powodu urazu, a jego miejsce w bramce zajął Dominik Hładun, który – przyznajmy to uczciwie – radził sobie lepiej i spektakularniej niż młodszy kolega. Nie mamy poczucia, że o zmianie powrotnej w bramce zdecydowała forma obu panów. Legia chce promować Tobiasza, żeby go wkrótce spieniężyć, co jest zrozumiałe. Największy zarzut do tego chłopaka z Żylety? To, że nie wybronił żadnego meczu. Wiosną zawsze był solidny, niezły, dobry, ale ani razu nie pokusił się o coś ekstra.

Przyszły kapitan Legii. Historia Kacpra Tobiasza

5. KAJETAN SZMYT (Warta Poznań)

A niby dlaczego miałby nie wykupić go Lech Poznań? Warta oczekuje za swojego chłopaka, po starej poznańskiej znajomości, miliona euro. Za milion euro „Kolejorz” ściągał choćby Adriela Ba Louę, o którym ostatnie co możemy powiedzieć, to że spłaca się w liczbach. Wiadomo, że żaden trasnfer poznaniaków nie jest gwarancją jakości, o czym przekonaliśmy się choćby patrząc na losy Heorhija Citaiszwiliego, niejmniej spytajmy jak Roman Kosecki: a dlaczego nie?

Szmyt ma w sobie naturaną bujankę, luz i odwagę z piłką przy nodze. To do niego należy największe zezłomowanie w sezonie. W roli ofiary wystąpił Mario Maloca, który po dryblingu skrzydłowego stracił kontakt z bazą i wyłożył się jak długi w szesnastce…

4. MAIK NAWROCKI (Legia Warszawa)

Dobrze wygląda z piłką przy nodze i świetnie odnajduje się w polu karnym rywaa (4 gole). Tak, w minionym sezonie Maik Nawrocki był jednym z tych obrońców, u którego widzimy zwłaszcza atuty charakterystyczne dla – jak to się ładnie mówi – nowocześnie grającego defensora. W tyłach zaliczył kilka wtop i zakładaliśmy generanie, że jego kariera będzie rozwijać się szybciej. Przecież swego czasu był rozpatrywany pod kątem reprezentacji – i to zupełnie reanie, jako opcja na tu i teraz.

Kilka, kilkanaście miesięcy później… No nie, dziś już nie jest postrzegany w ten sposób. Sygnały w stronę Nawrockiego wypuszcza Galatasaray (zimą mówiło się o trzech milionach euro), ale sam obrońća preferuje inne kierunki. Z największym zaciekawieniem patrzy w stronę Niemiec, gdzie się wychowywał i gdzie ma jeszcze sporo do udowodnienia.

3. MICHAŁ RAKOCZY (Cracovia)

Jacek Zieliński zastanawiał się swego czasu, czy to najlepszy młodzieżowiec w lidze. I były to rozważania oparte na racjonalnych podstawach. Rakoczy to piłkarz stworzony do bezpośredniej gry. Najlepiej czuje się wtedy, gdy podczas kontrataku może wbiec w drugie tempo. To jego firmowa akcja – gra toczy się gdzieś na skrzydle, napastnik ściąga na siebie obrńców, a młodzieżowiec tylko wyczekuje momentu, w którym może przyspieszyć i wbiec w wolną przestrzeń. Świetnie czuje się pomiędzy liniami. Jeśli chodzi o tę wąską specjaizację, w lidze ustępuje w niej chyba tylko Jesusowi Imazowi. Jest dynamiczny, energiczny, poradzi sobie i na skrzydle, i jako dziesiątka. Ma świetny mental, o czym opowiadali nam jego trenerzy.

A to, że nie pęka w starciach z mocnymi rywalami, pokazał nam na boisku. Rakoczy trafił do siatki siedmiokrotnie. Na ten bilans składają się…

  • trzy gole przeciwko Rakowowi Częstochowa,
  • dwa trafienia z Legią Warszawa.

Do tego można dołożyć skalpy na Radomiaku i Górniku. Elegancki dorobek.

2. ŁUKASZ ŁAKOMY (Zagłębie Lubin)

Świetna jesień, lekki dołek i powrót na dobre tory. Pomocnikowi „Miedziowych” marzy się gra w Hiszpanii. Jest jednym z tych, którzy pasowaiby do gry w LaLiga ze wzgędu na swoją elegancję w ruchach. Na Łakomego po prostu dobrze się patrzy, o ile oczywiście nie grymasi, bo jego miny i gesty są sferą, nad którą bez dwóch zdań musi popracować. Gdy jednak ograniczymy się do boiskowych zagrań, dostrzeżemy piłkarza, którego trudno nie polubić.

Ma wizję. Potrafi w kółeczka, potrafi w dryblingi, potrafi wreszcie w prostpadłe podania. Jego największą bolączką jesienią były liczby, którymi nie potwierdzał świetnej formy. Sezon kończy z solidnym jak na ósemkę bilansem: 4 gole, 3 asysty, 1 asysta drugiego stopnia. Nieprzypadkowo, bo zawsze szuka gry ofensywnej. Zaliczył w sezonie 614 podań do przodu, więcej spośród pomocników mieli tylko Josue (670) i Dąbrowski (828). Jest trzecim piłkarzem Ekstrakasy w statystyce kluczowych podań (za Grosickim i Josue) i dwunasty w liczbie udanych dryblingów.

Kwitnie aż miło.

1. ARIEL MOSÓR (Piast Gliwice)

– Nic nie chcę im mówić, pokazałem swoją postawą na boisku, że to nie jest prawda. Każdy ma prawo do swojego zdania i ja nie będę go podważał – mówił dojrzale Ariel Mosór, trzymając statuetkę dla najlepszego młodzieżowca, gdy braliśmy go pod włos po Gali Ekstraklasy, przywołując głosy płynące dwa lata temu z Legii, jakoby obrońca miał być zbyt niski na zrobienie dużej kariery.

Bzdura? Bzdura. Stołeczni mogą sobie pluć w brodę, bo Mosór to ich kolejny wyrzut sumienia. W Warszawie woleli postawić na Maika Nawrockiego, a grającego w rezerwach Ariela oddali bez żalu. Ba! Zawdnik miał kontrakt, który po wypełnieniu określonej liczby minut automatycznie by się przedłużył. Niewielu defensorów w tej lidze gra tak równo, jak laureat z rocznika 2003, któremu po dwóch sezonach w Ekstraklasie (57 meczów) wystawiliśmy tylko trzy złe oceny (dwie dwójki i jedną trójkę). To jeden z tych obrońców, którzy bazują na inteligencji. Nie potrzebuje pokaźnego wzrostu, skoro świetnie się ustawia. Gdy odbiera piłkę, to często dzięki odpowiedniej antycypacji. Zwykle wie, jak zachowa się przeciwnik.

Gotowy materiał do wyjazdu na zachód? Prawdopodobnie tak. W Gliwicach już zacierają ręce, transfer Mosóra pozwoli załatać kilka dziur w budżecie.

WIĘCEJ O MŁODZIEŻOWCACH:

Fot. FotoPyK

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Michał Trela
1
Trela: Napastnicy drugiego wyboru. Kto w Ekstraklasie ma w ataku kłopoty bogactwa?

Komentarze

39 komentarzy

Loading...