Raków do końca utrzymał w tajemnicy, kto będzie kierował zespołem w nowym sezonie. Raków też nie wywrócił niczego do góry nogami, Dawid Szwarga ma być tylko i aż kontynuatorem myśli Marka Papszuna. Wszystko prawda, ale o jednej kwestii mówi się jednak dość mało – w kontekście łączenia europejskich pucharów z ligą taki wybór to przecież bardzo duże ryzyko.

Bardzo duża wątpliwość: jak trener bez doświadczenia połączy puchary z ligą?

Częstochowianie zaraz zdobędą mistrzostwo Polski, mają szansę też na Puchar, ale nawet jeśli się nie uda – w gablocie takie trofeum przecież stoi, żadna nowość. Jasnym jest więc, że Raków na krajowym podwórku zdobył wszystko, co było możliwe do zdobycia i teraz trzeba zrobić krok dalej: pójść mocniej w Europę. A „pójść mocniej” oznacza ni mniej, ni więcej to, że należy załapać się do fazy grupowej – co najmniej – Ligi Konferencji.

No i właśnie: granie co trzy dni to przecież zupełnie inna para kaloszy niż pykanie co tydzień w Ekstraklasie. Jak możesz się skupić tylko na jednym meczu w tygodniu, to sprawa jest dużo prostsza – nie musisz mieć wielce szerokiej kadry, nie musisz aż tak rotować, kombinować z mikrocyklami, grasz co weekend i nie ma sprawy. Zawsze najgorzej mają u nas ci, których trzeba rozliczać dwa razy w tygodniu, niż ci, którym spotkania w – najczęściej – czwartek nie grożą.

Spójrzmy na Lecha – czy jest słabszy niż w zeszłym sezonie? Nie, być może wręcz mocniejszy, ogranie Fiorentiny czy Villarrealu nie wzięło się znikąd. Niemniej pary na Ekstraklasę już nie wystarczyło, a łatwo sobie wyobrazić, że przy jednym froncie Kolejorz dałby radę i wciąż byłby w grze o mistrzostwo. A van den Brom i tak jest chwalony, bo w naszych warunkach kręcenie się koło podium przy jednoczesnej obecności w Europie to już sukces.

Można bowiem skończyć jak Legia rok temu. Jak Legia, którą kierował przecież – jakkolwiek chcecie go oceniać, mówimy o obiektywnym stwierdzeniu – doświadczony Michniewicz.

Tymczasem to, co nie udało się wielu szkoleniowcom z większym nazwiskiem – przypomnijcie sobie Skorżę przy pierwszym podejściu do Lecha, cóż tam był za dramat w lidze po mistrzostwie – ma udać się Szwardze. Można opowiadać, jak ujął właściciela Rakowa, jak jest inteligentny i perspektywiczny. Ba, nikt tutaj nie twierdzi, że to nieprawda, ale gdy trzeba najpierw jechać na Cypr, a parę dni później odwiedzić Grodzisk Wielkopolski, to nawet najwięksi kozacy w naszych realiach mają problem.

Kiedy Papszun zaczął odjeżdżać lidze w tym sezonie? No przecież nie na jej początku – wtedy przegrał z Górnikiem Zabrze, zremisował z Jagiellonią, a na końcu wypuścił awans w Pradze. A więc coś, co nie udało się – nazwijmy to – mentorowi Szwargi, ma się udać samemu Szwardze. Oczywiście okoliczności będą inne w Europie, bo nowy trener zacznie na 99% z półki eliminacji do Ligi Mistrzów, ale to wciąż jest skok na ogromnego konia.

Raz, że wchodzi w buty legendy klubu. Dwa, że musi jednocześnie – po raz pierwszy w życiu – spróbować Europy jako pierwszy trener. Zresztą też nie deprecjonujmy ścieżki do fazy grupowej LK nawet przy starcie z dwóch szczebli wyżej, cały czas trzeba być uważnym i mieć oczy dookoła głowy.

Ponadto wspomniany Lech udowodnił, że polski klub w tejże Lidze Konferencji może zdziałać dużo i grać z powodzeniem nawet w fazie pucharowej. Nie ma wątpliwości, że spora w tym zasługa van den Broma, zresztą sami włodarze Lecha stwierdzali, że chcą trenera, który sukces w Europie uprawdopodobni. Mówił o tym też Świerczewski przy poprzedniej konferencji.

No i cóż, nie ma wątpliwości, że myśląc o pucharach i porównując Holendra z Polakiem, to jednak ten pierwszy zdecydowanie bardziej obniża poziom ryzyka.

Naturalnie Raków to też klub na tyle specyficzny, że wpuszczenie tam kogoś obcego również mogłoby przynieść za sobą kłopoty, niemniej nie wynośmy mimo wszystko tej specyfiki do potęgi – na końcu to po prostu futbol. Treningi trzeba odpowiednio przygotować, taktykę zaplanować, kadrę ułożyć. Inaczej się Ekstraklasy z pucharami nie połączy.

Podkreślmy też, że Raków miał dwie drogi – albo asystent, albo ktoś zagraniczny. Nie mamy dostępnych polskich trenerów, którzy udanie łączyli puchary z ligą. Żeby znaleźć takiego, trzeba wyściubić nos poza nasz kraj. Częstochowianie się na to nie zdecydowali.

Co ważne: nikt nie chce przekreślać szans Szwargi na udaną kampanię 23/24. Dobre mecze w pucharach, dobre w lidze – to wciąż możliwe. Pytanie jak bardzo prawdopodobne?

CZYTAJ WIĘCEJ O DAWIDZIE SZWARDZE:

Fot. Newspix

Liga Europy? Chyba raczej Liga Sevilli!

Damian Smyk

Piękny gol Dybali i bezcenna reakcja Mourinho [WIDEO]

redakcja

Kolejna pięciosetówka. Hurkacz wygrał najdłuższy (!) mecz w karierze

Kacper Marciniak

Josue gratuluje Grosickiemu: – Jesteś najlepszy, głosowałem na ciebie

redakcja

Fatalny początek mistrzostw świata dla polskich koszykarzy oraz koszykarek 3×3

redakcja

Media: Dani Ramirez może wrócić do Polski

redakcja

Liga Europy? Chyba raczej Liga Sevilli!

Damian Smyk
12

Kolejna pięciosetówka. Hurkacz wygrał najdłuższy (!) mecz w karierze

Kacper Marciniak
1

Arabska perła w koronie Sevilli. Youssef En-Nesyri wraca na przeklęty stadion w Budapeszcie

Maciej Szełęga
1

Dariusz Sztylka wyląduje w Sandecji Nowy Sącz?

Jakub Białek
8

Kiedy Krychowiak rządził w Sevilli…

Jan Mazurek
26

ŁKS sprzeda swoje talenty? Znamy transferowe plany beniaminka Ekstraklasy

Szymon Janczyk
12