Reklama

Pirulo to za mało. ŁKS nie odjechał reszcie ligi

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

16 kwietnia 2023, 15:18 • 5 min czytania 40 komentarzy

2:0 to niebezpieczny wynik, o czym tym razem przekonał się ŁKS Łódź. Liderowi I ligi wychodziło niemal wszystko w pierwszej połowie meczu z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. Jego wiodącą postacią był Pirulo, ale nawet świetna postawa Hiszpana nie wystarczyła na Słonie, a w szczególności Wiktora Biedrzyckiego, który kompletując dublet, utrzymał status quo na szczycie zaplecza Ekstraklasy.

Pirulo to za mało. ŁKS nie odjechał reszcie ligi

Zapowiadając poniekąd to, co będzie się działo na naszej stronie w najbliższych dniach, zapytaliśmy Chat GPT, co zrobić, by awansować do Ekstraklasy. W odpowiedzi otrzymaliśmy szereg ogólnych stwierdzeń, jak zajęcie odpowiedniego miejsca w tabeli, stworzenie spójnej taktyki czy silnej drużyny. Nie ma jednak jednoznacznej odpowiedzi, a raczej pojawiają się komunały w stylu wałęsowskim: „kiedy pytają mnie, co zrobić, by awansować do Ekstraklasy, odpowiadam”. Nie posądzamy byłego prezydenta o oglądanie I ligi, dlatego to my postaramy się odpowiedzieć na to pytanie, a wydaje się to dość łatwe. Zatem kiedy pytają nas, co zrobić, by awansować do Ekstraklasy, odpowiadamy: zatrudnić jakościowych Hiszpanów.

Hiszpański koń pociągowy

Najdobitniej widzimy to po Wiśle Kraków. Zimą do zespołu Białej Gwiazdy dołączyło pięciu Hiszpanów, powiększając kolonię zawodników z tego kraju do siedmiu. Błyskawicznie przyniosło to oczekiwany rezultat. Wisła odniosła zwycięstwa w ośmiu z dziewięciu meczach rundy wiosennej, a w całym sezonie Hiszpanie zdobyli 31 z 47 bramek. Dzięki temu krakowianie przeskoczyli z dziesiątego na drugie miejsce. Choć do awansu wciąż potrzeba kolejnych punktów, to Biała Gwiazda pozostaje na dobrej drodze do powrotu do Ekstraklasy. Na jeszcze lepszej pozycji znajduje się ŁKS Łódź, który również przyjął hiszpański styl.

Cała gra łodzian podporządkowana jest pod najlepszego pierwszoligowca według tygodnika „Piłka Nożna” – Pirulo. 30-latek jest zarówno egzekutorem, jak i asystentem. Kreatorem, jak i walczakiem. A gdy jedyny raz w tym sezonie przypadła mu rola jokera i z niej wywiązał się w należyty sposób, strzelając gola dającego jeden punkt ŁKS w meczu z GKS Tychy. Jest również dużym wsparciem dla kolegów, którzy grając przy nim, prezentują się lepiej bowiem albo mają więcej miejsca, gdy krycie skupia się na Hiszpanie, albo są obsługiwani przez pomocnika świetnymi podaniami. W starciu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza beneficjentem tego był debiutujący w podstawowym składzie Rycerzy Wiosny – Maciej Śliwa.

Pozyskany zimą z Miedzi Legnica zawodnik najpierw przypadkowo asystował przy trafieniu Pirulo, a następnie dzięki Hiszpanowi zdobył bramkę po efektownym rajdzie. Choć 30-latek tylko subtelnie odegrał piłkę do Śliwy, to właśnie dzięki takim delikatnym, pozornie nieznaczącym kontaktom robi różnicę na pierwszoligowych boiskach. W tym sezonie zdobył już 13 bramek i zanotował sześć asyst, co oznacza, że ma bezpośredni udział w blisko 40% strzelonych przez ŁKS goli. Niemniej jednak jeden Pirulo to za mało, by łodzianie wygrywali każde spotkanie, szczególnie jeśli to mecz na szczycie. A takim było starcie z Bruk-Betem.

Reklama

„Biedrza” pracuje na powrót do Ekstraklasy

Słonie, podobnie jak Wisła Kraków, krok po kroku pną się w górę tabeli. Pozostają niepokonane od 14. kolejki, czyli od połowy października i nic się nie zmieniło po niedzielnym spotkaniu z ŁKS. Choć do przerwy Bruk-Bet przegrywał już 0:2, to z gry wcale nie wyglądał źle. Posiadał piłkę przez dłuższy czas, starał się budować ataki pozycyjne od własnej bramki, stwarzał sobie również wiele okazji. Największym mankamentem w grze niecieczan pozostawały straty na własnej połowie, co skrzętnie wykorzystał ŁKS, strzelając dwa gole. Niemniej jednak i lider I ligi miał swoje problemy, które do czasu tuszował jeszcze Aleksander Bobek. Bramkarz tylko w pierwszej połowie zatrzymał Murisa Mesanovicia w sytuacji sam na sam i dwa groźne uderzenia głową Andrzeja Trubehy i Wiktora Biedrzyckiego. W drugiej połowie koledzy mu jednak nie pomagali.

Duet Artemijus Tutyskinas – Władysław Ochronczuk w niegroźnych sytuacjach, w bezsensowny sposób sprokurował dwa rzuty karne. Te na gole zamienił Wiktor Biedrzycki, kompletując dublet. W doliczonym czasie gry mógł zdobyć pierwszego w karierze hat-tricka, ale ponownie na wysokości zadania stanął Bobek, odbijając groźne uderzenie głową stopera, który pracuje na kolejny powrót do Ekstraklasy. Do tej pory nie potrafił w niej zagrzać miejsca. W Górniku Zabrze nie otrzymywał wielu szans na grę i po roku powrócił do I ligi. Gdy w niej zapracował na transfer do mocnego Bruk-Betu, a z nim zrobił awans, to w elicie utrzymał się tylko przez rok. Gdy niedawno chciała go sprowadzić Stal Mielec, nie była w stanie spełnić oczekiwań finansowych wszystkich stron. Teraz „Biedrza” ponownie pracuje na powrót do Ekstraklasy i znowu robi to z Termalicą.

Słonie dzięki wywalczonemu remisowi zrównały się pod względem punktowym z Wisłą Kraków. Nie pozwoliły również na ucieczkę ŁKS, który pozostaje liderem z dość bezpieczną pięciopunktową przewagą. Taką samą miał na zakończenie rundy jesiennej, co pokazuje, że łodzianie nie najlepiej weszli w wiosnę i daleko im do przydomku Rycerzy Wiosny. Wygrali tylko cztery z dziewięciu ligowych spotkań w tym roku. Zachowali tylko jedne czyste konto, a łącznie stracili już 12 goli. Choć nie należy jeszcze bić na alarm, to lider I ligi powinien myśleć nieco szerzej o swoim awansie, by ponownie nie skończyło się jedynie na rocznym pobycie w Ekstraklasie i błyskawicznym spadku.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza – ŁKS Łódź 2:2 (0:2)

Bramki: Biedrzycki 53′ i 80′ z karnego – Pirulo 13′, Śliwa 30′

Reklama

WIĘCEJ O I LIDZE:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Komentarze

40 komentarzy

Loading...