Leniwa sobota, słońce nawet przyjemnie dokazuje, na boisku Śląsk Wrocław i Stal Mielec. Typowy mecz do kotleta, który toczył się w średnim tempie, ale od czasu do czasu miał naprawdę kuriozalne momenty. Szkoda tylko, że swoje dołożyli tu sędziowie.

Piotr Lasyk ma całkiem dobry sezon z gwizdkiem, żadnej większej wpadki nie zaliczył. Ciągle mamy w pamięci, jak kilka lat temu załatwił Wisłę Płock w Białymstoku, pozbawiając ją szansy na pokazanie się w pucharowych eliminacjach, ale trzeba przyznać, że w ostatnim czasie trzymał poziom. Aż do dziś. W zasadzie bardziej te uwagi dotyczą jego asystenta, no ale w końcu mówimy o pracy zespołowej, błędy jednego idą na konto drugiego.
Śląsk Wrocław – Stal Mielec 1:1. Jak można było tego nie widzieć?!
To jakaś totalna aberracja, że w erze tysiąca kamer, technologiach multi mega super fantastic pińcet HD i powtórek video (coś jest nie tak z protokołem VAR, skoro takiego błędu nie mógł już skorygować) sędziowie mogą nie zauważyć, że piłka opuściła boisko o jakieś pół kilometra i jakby nigdy nic, pozwalają kontynuować grę. Co gorsza, zaraz potem Stal, która powinna piłkę stracić, miała rzut rożny na – jak się okazało – wagę remisu.
Skandal pic.twitter.com/b8UbsIlnWS
— Stanisław Kominiak (@stankom41) March 18, 2023
Oczywiście gospodarze nadal największe pretensje powinni kierować do siebie. Mogli wyjść z tej akcji inaczej niż z rzutem rożnym (Verdasca!), a rzut rożny to jeszcze zdecydowanie nie gol. Warto zapytać Gretarssona, dlaczego nie zdążył doskoczyć do zgrywającego Flisa i jeszcze intensywniej żądać odpowiedzi od Poprawy, dlaczego uznał, że nie warto do końca kryć Sappinena. No dobra, w sumie znalazłby argumenty pomagające zrozumieć jego postawę, ale akurat ta drzemka pozwoliła Estończykowi zdobyć wreszcie pierwszą bramkę w barwach Stali. Historyczne rzeczy.
Flis trochę zrehabilitował się za totalne odpuszczenie Exposito kilka minut wcześniej. Najbardziej i tak zawalił Alex Vallejo. Hiszpański pomocnik w prosty sposób stracił piłkę na rzecz Nahuela Leivy, który już leżąc zdołał odegrać do Konczkowskiego, a ten przypomniał sobie, że kiedyś w barwach Piasta był w czołówce dośrodkowujących całej Ekstraklasy. Swoją drogą, zwróćcie uwagę, jak Vallejo fantastycznie zbierał się do naprawienia swojego błędu. Szacun, warto brać 31-latka z ligi cypryjskiej dla takich chwil.
Śląsk powinien strzelić więcej
Lasyk potem dobrze prowadził ten mecz. Pozwalał grać, ale jak któryś gagatek próbował zrobić go w bambuko w polu karnym rywala, to natychmiast dawał „żółtko”. Tak, panowie Sappinen i Yeboah, to o was. Na sam koniec jednak arbiter z Bytomia tak się zapędził z kartkami, rozdając jedną po drugiej po przepychankach, że pokazał ją też Getingerowi, który chwilę wcześniej został upomniany za skasowanie kontry Yeboaha. Oznaczałoby to wykluczenie, ale Lasyk na swoje szczęście po chwili się zreflektował i nie doszło do kolejnego skandalu.
W Mielcu mogą rozważać strzał Kasperkiewicza w poprzeczkę, jednak to Śląsk powinien odczuwać niedosyt. Yeboah zmarnował dwie świetne sytuacje, z kolei po jego akcji Gretarsson jakimś cudem nie zdołał posłać piłki do siatki. Groźnie z dystansu walił Exposito. A i tak odnosiło się wrażenie, że wrocławianie mogli zrobić dużo więcej. Parę razy wydawało się, że mogą wskoczyć na wyższe obroty jak wczoraj Górnik z Wisłą Płock, że zaczyna się ogień i… nic, zawsze kończyło się na iskierkach.
Śląsk w tym roku nadal ma na liście pokonanych jedynie Pogoń i Lecha. Strefa spadkowa znajduje się niepokojąco blisko. Stal bez wygranej pozostaje już od dziewięciu kolejek. Nieprzegranie meczu i gol Sappinena to w zasadzie jedyne pozytywy, bo w samej grze wciąż mało jakości.
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Spokojny wieczór dla Legii, niespokojny dla Josue
- Przekonująca wygrana Gaula. Świetny trener!
- Niepotrzebnie czekając na sobotę. Ile dla wojewody znaczy kibic
Fot. Newspix
Najpierw pismak pisze o kamerach i jęczy, że jak to możliwe, a potem sam przyznaje, że sędzia nie mógł z tego skorzystać. No jełop
Różnica była kiedyś, kiedy takie podanie pomogło Legii w zdobyciu kolejnego tytułu,
w podobnym stylu i wśród mnóstwa innych sędziowskich kontrowersji co mecz
(co mecz rywali też)
Piekny twój ból dupy 🙂 Boli? Ma boleć!
Nie! Zupełnie nie… Ba, nawet nie jest mi przyjemnie!
Miłość do Legii chorobliwa i wybiórcza.. Że też pamiętasz tylko pomyłki w jedną stronę.
Po prawdzie to jest coś takiego w naturze człowieka, tzn. nie człowieka a kibica, że po serii ważkich błędów przeciwko swojej drużynie, „człowiek” odbiera każdą pomyłkę na swoja korzyść jako sprawiedliwą, acz tylko minimalnie rekompensującą nasze krzywdy 😉
Słowiki pierdolą o pomaganiu Legii co mecz, a jak przychodzi co do czego to potrafią pokazać tylko jedną sytuację z jednego meczu. śmieszni jesteście.
Legia wygrała tamten sezon 6 punktami. Nie jednym, nie dwoma. Sześcioma. Nawet bez tej bramki by zdobyli tytuł. Takie są fakty.
Biorąc pod uwagę, że VAR nie mógł tutaj interweniować i że nie bezpośrednio po tym padł gol to nie obwiniałbym tu jakoś mocno sędziów. Zgaduje że sędzia był za plecami zawodnika robiącego wślizg, wystarczyło by był 1m od chorągiewki by nie mieć prawa widzieć piłki (biały strój piłkarza napewno nie pomógł). Tak sprawdzając to można by cofać akcje niemal do początku meczu bo coś tam ktoś mógł zrobić. To już jest czepianie się szczegółów.
Jeżeli ten błąd wypacza wynik meczu, to to już nie jest szczegół, to jest WAŁEK PZPNu, jak w meczu poLegłej i co wtedy też miał prawo nie widzieć tego, co widziała cała Polska?!!! DRUKARZE !!!
Goście z VAR powinni od razu głównemu powiedzieć, że wyszła. Tylko „protokół nie pozwala”. Zatem, trzeba zmienić protokół.
To taki sam skandal, jak wtedy, gdy Jędza wygarnął piłkę jeszcze dalej za linią.
Jestem pewien że oni i tak są w ciągłym kontakcie i doskonale wiedzą co było.
A te protokoły to taka zmyła, bo i tak sędzia może zastosować to co na VARze mówią,
bez konieczności przyznawania sie do tego.
Gdyby zmienić protokół by można było zareagować należałoby wówczas cofać się do każdego źle podyktowanego autu. Wiele razy było tłumaczone, a i tak znajdą się „geniusze” którzy tego nie rozumieją.
Gdyby zmienić protokół by można było zareagować należałoby wówczas cofać się do każdego źle podyktowanego autu. Wiele razy było tłumaczone, a i tak znajdą się „geniusze” którzy tego nie rozumieją.
Gdyby zmienić protokół by można było zareagować należałoby wówczas cofać się do każdego źle podyktowanego autu. Wiele razy było tłumaczone, a i tak znajdą się „geniusze” którzy tego nie rozumieją.
wtedy był jeszcze zabramkowy sędzia, który stał może z metr od akcji, ale skoro miał nie zobaczyć to nie zobaczył
Ten sędzia nazywał się Jarzębak. Miał nie zauważyć to i nie zauważył. ” Na władzę nie poradzę ” – Jest jeszcze wielu naiwnych ludzi którzy uważają że po wyrokach we Wrocławiu , Polska piłka jest krystalicznie czysta 🙂 . Za duże pieniądze , nadal „betonowe klocki ” w PZPN , i ocena klubów wg. budżetu i posiadanych aktywów a nie wg. wyników na boisku. To co na boisku to może 25-30 % rzetelnej piłki . Reszta meczy odbywa się w zaciszu gabinetów przy zielonym stoliku.
Coś ci się mecze pomyliły. Kolejny „kibic” Legii.
„To taki sam skandal, jak wtedy, gdy Jędza wygarnął piłkę jeszcze dalej za linią.”
I za dwa tygodnie nikt nie będzie o nim pamiętał, tak samo jak szybciutko zapomniano o ratującej Arkę ręce Siemaszki czy o Filipiaku dumnie ogłaszającym, jak to negocjował z PZPN karę za korupcję.
Co można Lasyka nie lubić ale to liniowy odjebal
Dajecie Lasykowi 2, ale Lasyk tu nie zawinił ani trochę. Nic nie mógł zrobić.
Kontrowersjna akcja znajduje się w 43 sekundzie tego skrótu. Piłkarz Stali zagarnia piłkę spoza boiska, a sędzia tego nie widzi. Czy to jest normalne?
https://www.ekstraklasa.tv/play/f7bb5b7a-0839-47bf-ab81-04cf6f236ad3_FB3544
Los (rękami sędziów) oddał Stali bramkę, której nie uznano w meczu z Górnikiem (strzał po przepychance przy rożnym, chyba Hiszpańskiego).
Dla Stali różnicy nie ma, stracony tam punkt odzyskała dzisiaj, jest za to dla Górnika, który powinien mieć 2 punkty mniej i dla Śląska, który powinien mieć 2 więcej.
I tak to się toczy w tej naszej Ekstraklapie.
VAR powinien mieć możliwość interwencji w sytuacjach decydujących o możliwości dośrodkowania w pole karne. Czyli np. przekroczenie linii końcowej (bo ew. rożny), faule/rzuty wolne w odległości – przykładowo – 35 m od linii końcowej. Dobrze wykonany stały fragment to duża szansa na bramkę a nurkowania VAR nie weryfikuje. Lopez nie powinien dziś dostać rzutu wolnego bo nie był faulowany, co było widać na powtórkach. Raków i tak by wygrał ale niesmak pozostał.
Gadanie że VAR nie może interweniować odsyłam między bajki.
Proszę obejrzeć serial C+ o pracy sędziów. Nie kompromitujcie się do końca. Oficjalnie ma interweniować w 4 przypadkach ale podpowiedzi są cały czas. Zabrakło dobrej woli.