Grzałka na temat sędziowski była tydzień temu, więc wahadełko odbiło i w tej kolejce wyjątkowo o sędziach mówiło się mniej. Sędzia Przybył dźwignął klasyk i nie popełnił jakichś rażących błędów w starciu Legii z Widzewem, nie było tym razem mierzenia długości barku oraz objętości bicepsa któregokolwiek z lechitów, aaaaaleee… No właśnie. Jedno poważne “ale” i tak mamy.
A mamy je w przypadku nieuznanego gola Fabiana Hiszpańskiego w starciu Stali z Górnikiem. Przedstawmy chronologię:
- tuż przed wrzutką Getingera z rzutu rożnego dochodzi do jakiegoś starcia w polu karnym Górnika
- piłka zostaje kopnięta
- następnie spada przed pole karne
- Hiszpański celuje, trafia i cieszy się z gola
A później mamy całą tę historię z długim VAR-em, tłumaczeniem kapitanom obu drużyn co się wydarzyło i powtórką rzutu rożnego. Sędzia Sylwestrzak orzekł, że to starcie w polu karnym było faulem, ale że miało miejsce jeszcze zanim Getinger zagrał piłkę, to trzeba wszystko powtórzyć.
Ale czy tam faul faktycznie był?
No i tu mamy zgryz. Na pierwszy rzut oka bliżej nam było do stwierdzenia, że faul jest, bo Lebedyński wyeliminował z gry Janżę. Ale patrzymy sobie na pierwszą, drugą, dziesiątą powtórkę i już tacy przekonani co do tego stwierdzenia nie jesteśmy. Obrońca Górnika wyskakuje do rywala, obniża pozycje, schodzi niżej na nogach, a co robi Lebedyński? Przemieszcza się. Generalnie przepisy gry w piłkę nożną pozwalają się przemieszczać piłkarzom po boisku. Jeszcze. Ale pozwalają. Czy jest tu jakieś uderzenie? Ręka szukająca twarzy rywala? Bark wycelowany w lico przeciwnika? No nie. Janża postawił zasłonę, ale Lebedyński nie zrobił nic takiego, by za przemieszczanie się go karać.
Przyznajemy bramkę Stali i weryfikujemy ten rezultat na remis.
Druga kontrowersja tej kolejki, o której trochę się mówiło – czerwona kartka dla Murawskiego w meczu ze Śląskiem.
Faul jest, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Tak naprawdę do oceny tej sytuacji kluczowa jest pozycja Rebocho. Zdążyłby? Czy jednak by nie zdążył? Jeśli by zdążył, to mamy SPA (zatrzymanie obiecującego ataku) i żółtą dla Murawskiego. A jeśli nie, to DOGSO (skasowanie akcji bramkowej) i asa kier dla kapitana Lecha. Jak dla nas – czerwona. Dlaczego? Yeboah ma piłkę opanowaną i właśnie ją sobie zagrał. Rebocho jest krok, może półtora roku wolniejszy od niego. W następnym kroku Yeboah może już strzelać w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Jest twarzą do bramki, nie musi już ten piłki poprawiać. Dlatego decyzja arbitra w naszym przekonaniu jest słuszna.
W kwestii anulowanego gola Śląska to wszystko jest bardzo klarowne.
Nahuel bezpośrednio przed golem zagrywa piłkę ręką. Przypadkowo, owszem, ale tutaj przepisy są jasne – tuż przed golem jakiekolwiek zagrania ręką są przewinieniem.
Do dość kuriozalnego zdarzenia doszło przy rzucie karnym Pogoni w starciu z Wisłą.
Niektórzy kibice mogli być zdziwieni, że bramka nie została uznana. Ale Kowalczykowi odjeżdża noga postawna i po uderzeniu piłki prawą nogą dotyka futbolówkę lewą nogą. A przepisy mówią jasno: “wykonawca nie może zagrać piłki po raz drugi, zanim nie dotknęła ona innego zawodnika”. To sytuacja analogiczna jak przy dobitce jedenastki po tym, jak piłka odbiła się od słupka/poprzeczki bez kontaktu z bramkarzem. Gwizdek, rzut wolny dla zespołu broniącego, brak gola. Wszystko tu się broni.
I kończymy to hitem Legia-Widzew. Generalnie sędzia Przybył dźwignął ten mecz, mamy tylko dwa zastrzeżenia: przedziwna tolerancja względem Josue (np. przed rzutem wolnym Pawłowskiego przy golu) oraz brak dwóch żółtych kartek dla Sokołowskiego.
Druga kartka jest klarowna i tę kartkę dostał. Ale dosłownie dwie sekundy wcześniej też faulował (sędzia dał korzyść) i to w sposób nierozważny:
A że można pokazać dwie żółte kartki w jednej akcji, to nic nie stało na przeszkodzie, by Sokołowski w tym momencie z boiska wyleciał. Jako że sytuacja miała miejsce w 81. minucie, to nie weryfikujemy rezultat, a jedynie nakładamy poprawki na rubryki “sędzia pomógł/zaszkodził”.
WIĘCEJ O SĘDZIACH: