Reklama

Cały sport przeniesie się do Arabii Saudyjskiej

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

15 lutego 2023, 15:29 • 9 min czytania 79 komentarzy

Arabia Saudyjska właśnie przekupuje Grecję i Egipt, żeby tylko zgarnąć prawa do zorganizowania mistrzostw świata 2030, a książę Muhammad ibn Salman napędza machinę sportswashingu na niespotykaną dotąd skalę. Bierna reakcja świata na taki stan rzeczy oznacza, że sport zasłużył, żeby niemal w całości przenieść się na teren tego pustynnego kraju na Półwyspie Arabskim. 

Cały sport przeniesie się do Arabii Saudyjskiej

Ostatnie dni października minionego roku. Muhammad ibn Salman spotyka się z reprezentację Zielonych Sokołów przed startem mundialu w Katarze. – Nie odczuwajcie żadnej presji, bądźcie spontaniczni i radośni. Zero punktów nie będzie tragedią. Dla mnie ważne jest, abyście cieszyli się trzema meczami – mówi łagodnie i mądrze prawowity następca tronu Arabii Saudyjskiej.

Jakaż to cyniczna dobroć.

Mogą nazywać go odważnym reformatorem i silnym przywódcą, ale to człowiek, który z udowodnionego nakazania zabójstwa opozycyjnego dziennikarza Dżamala Chaszukdżiego potrafił wyłgać się bezczelnym tekstem: – Gdybyśmy zabijali publicystów, którzy nas krytykują, Chaszukdżi nie znalazłby się nawet w pierwszym tysiącu nazwisk na naszej liście.

Autokrata, który zlecił aresztowanie 200 wpływowych saudyjskich plutokratów i przymusowe umieszczenie ich w hotelu The Ritz-Carlton w Rijadzie pod zarzutem skorumpowania. Zarzutem magicznie wycofanym, gdy tylko wpłacili miliard dolarów na jedną z jego słupowych instytucji.  Zamordysta, który mami zachodnie cywilizacje gadkami o pokoju na świecie, a jednocześnie bez mrugnięcia oka przykłada rękę do wojen w Jemenie i Syrii. Samowładca, który obsesyjnie boi się o swoje bezpieczeństwo, bo doskonale wie, że tępienie krytyków, wsadzanie ludzi do więzień, łamanie wszelkich praw człowieka, uciszanie prasy i zuchwale aroganckie szastanie petrodolarami powinno spotkać się z gremialnym gniewem i potępieniem reszty globalnych potęg.

Reklama

Ale się nie spotyka.

Bo Muhammad ibn Salman śpi na ropie i kasie.

No i hojnie inwestuje w sport.

Tajny plan

Trwają podchody pod zdobycie praw do zorganizowania mistrzostw świata w 2030 roku. Chrapkę na turniej ma południowoamerykańska kandydatura Argentyny, Chile, Paragwaju i Urugwaju, europejska Hiszpanii, Portugalii i Ukrainy, a także samodzielna Maroka. Gdzieś na horyzoncie majaczy jeszcze Korea Południowa ze swoimi niejasnymi planami połączenia sił z Koreą Północną, nieśmiało do rywalizacji włączyć próbują się też Kamerun czy Kazachstan, ale prawda jest taka, że wszystkie wspomniane kraje dygają przed pieniędzmi Arabii Saudyjskiej.

Ta plan ma prosty. Dołączyć Grecję. Wpleść Egipt. Stworzyć propozycję atrakcyjną i dla Europy, i dla Azji, i dla Afryki. Tym samym przymilić się do garniturów FIFA i zgarnąć MŚ. Politico informuje, że Muhammad ibn Salman proponuje pokrycie „wszystkich turniejowych kosztów infrastrukturalnych i strukturalnych” potencjalnych współorganizatorów przy jednoczesnym ukonstytuowaniu układu, w którym aż 75% meczów mundialu odbędzie się na terenie Arabii Saudyjskiej. Oznacza to, że – przy formacie z 48 reprezentacjami i 104 rozegranymi spotkaniami – rekordowe 78 starć odbędzie się na terenie jednego kraju.

Reklama

Brzmi totalnie absurdalnie i przesadnie imperialistycznie?

Gdzie tam!

Brzmi współcześnie i akuratnie.

Układ sił się zmienia. Grecy krzywią się na samo wspomnienie organizowanych przez siebie igrzysk olimpijskich w 2004 roku. Wydali na nie dziewięć miliardów euro i żyją w przekonaniu, że tamta rozrzutność rządu przyczyniła się do późniejszego kryzysu ekonomicznego, który zdemolował kraj na ponad dekadę. W tym czasie grecka gospodarka skurczyła się o ponad jedną czwartą, bezrobocie wzrosło do prawie 28%, zadłużenie sięgnęło 300 miliardów euro.

Obszar jednego ze światowo uznanych rajów turystycznych trafił z grupy państw rozwiniętych do grupy państw rozwijających się, również przez wzgląd na szokujące niskie wydatki na szkolnictwo i naukę, technologie informatyczne i telekomunikację, indolentną nieobecność na polu odkryć i wynalazków, po dziś dzień greccy pracownicy są najgorzej wykształceni w skali Unii Europejskiej. I choć rząd Grecji stworzył niedawno pierwszy od 12 lat projekt budżetu, który powstał bez nadzoru Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, a minister finansów Kristos Staikuras zapowiedział, że kraj wraca do normalności, to Politico sugeruje, iż premier Kyriakos Mitsotakis, który utrzymuje bliskie stosunki polityczno-energetyczne z Muhammadem ibn Salmanem, nie może pozostać obojętny na hojną mundialową propozycję Arabii Saudyjskiej. Tym bardziej, że z greckim futbolem – i tym klubowym, i tym reprezentacyjnym – kiepsko się dzieje.

Podobnie Egipt, którego prezydent Abdel Fattah el-Sisi niedawno podpisał lukratywne umowy inwestycyjne w ramach dwustronnej współpracy regionalnej z tym potężnym pustynnym krajem znad Zatoki Perskiej. Ponadto FIFA niezbyt przychylnie reaguje na każdą wspominkę o fanatycznych egipskich ultrasach, którzy 10 lat temu zebrali się na placu Tahrir w Kairze i walnie przyczynili się do historycznego obalenia despoty Hosniego Mubaraka po 30 latach jego tyrańskich rządów. Tamtemu zrywowi przodowali zwolennicy kultowego klubu Al Ahly, którzy na co dzień słyną z zatwardziałego doktrynerstwa i bezwzględnego fundamentalizmu, niebezpiecznie często ocierającego się o stadionowy bandytyzm i chuligankę. Dopiero pieniądze i inicjatywa Arabii Saudyjskiej mogą sprawić, że FIFA przymknie oko na ryzykowność tej kandydatury.

Oswojenie

Superpuchar Hiszpanii. Superpuchar Włoch. Dwa cyrki obwoźne odwiedzają King Fahd International Stadium w Rijadzie. Gdzieniegdzie trybuny świecą pustkami. Barcelona pokonuje Real. Inter gnoi Milan. Na banerach raz po raz wyświetlała się reklama Neomu. I ładne hasełko: „made to change”. Arabia Saudyjska wydaje 500 miliardów dolarów amerykańskich na budowę futurystycznego megalopolis w prowincji Tabuk położonej w północno-zachodniej części kraju. Teraz to pustynia, ale za kilka lat powstanie tam futurystyczne miasto The Line o długości 170 kilometrów, wysokości 500 metrów i szerokości zaledwie 200 metrów.

Tak, miasto to będzie miało 200 metrów (!) szerokości, zamieszkają w nim sami bogacze, a w projektach już pojawiają się wzmianki o utworzeniu megadrużyny FC Neom. W kompleksie znajdzie się też wioska narciarska Trojena, w której odbędą się Zimowe Igrzyska Azjatyckie w 2029, choć śnieg jest tam pogodową anomalią. Plan jest taki, żeby The Line – wąskie miasto umieszczone między dwoma lustrami – gotowe było już na 2030 rok, więc zespoiło się nie tylko z krajową Wizją 2030, ale też z ewentualnym mundialem 2030, a w Trojenie odbyły się też prawdziwe zimowe igrzyska olimpijskie. Bo i czemu nie?

Arabia Saudyjska potrafi przyjmować nie tylko ten koślawy Superpuchar Hiszpanii i nieprzesadnie ekscytujący Superpuchar Włoch, ale też Klubowe Mistrzostwa Świata 2023, Rajd Dakar, Grand Prix Formuły 1, obrzydliwie kontrowersyjny cykl LIV Golf,  zawody jeździeckie Global Champions Tour, walkę bokserską Oleksandra Usyka z Anthonym Joshuą czy galę WWE, na której swoje show zaprezentował prawdopodobnie najbardziej znany i wpływowy influencer na świecie, Logan Paul. Public Investment Fund kupuje angielskie Newcastle United, a saudyjskie Al Nassr podpisuje lukratywny kontrakt z Cristiano Ronaldo, który – podobnie jak Leo Messi – został ambasadorem całego kraju.

W tekście „Sezon na Rijad. Cristiano Ronaldo, Lionel Messi i Arabia Saudyjska” pisaliśmy następująco: Arabia Saudyjska ma obsesję wielkości i doskonałości. Buduje największy park miejski świata na środku pustyni, ma największe powierzchniowo lotnisko globu, ale że niektórzy śmieją się, że trzy czwarte jego terenu nie ma większego związku z samolotami, to powstanie jeszcze większe, w pełni użytkowane, bez naciągania. Futurystyczne miasta też będą naj — najdłuższe, najnowsze, najnowocześniejsze. Nie wiadomo tylko czemu Abradż al-Bajt nie zmierzył się z rekordem Burdż Chalify, ale spokojnie: o ile najwyższy budynek świata znajdziemy w Dubaju, tak już pod względem powierzchni nic nie może się równać z gigantem z Mekki. A żeby postawić kropkę nad „i”, zamontowano na nim zegar, który z miejsca stał się najwyższym na naszej planecie.

W tym wszystkim uwagę zwraca jedno. Saudyjczycy owszem, inwestują globalnie, jednak zawsze dbają o to, żeby namiastka ich potęgi nie była jedynie klejnotem święcącym w odległej części globu. Wielkość ma być widoczna w miejscu, w którym rodzą się wszystkie pomysły. Dlatego do Dżuddy zawitała Formuła 1, dlatego Arabia Saudyjska stworzyła własną ligę golfistów, dlatego inwestycja w Newcastle United była tylko przystawką przed ściągnięciem Cristiano Ronaldo, największej globalnie ikony futbolu, we własne progi. Najlepszy piłkarz świata w Paryżu to sukces, ale to nakłonienie CR7 do tego, żeby codziennie stawiał się w ośrodku Al-Nassr, przylegającym do boisk wyglądających w ten sposób jest większym wyzwaniem”. 

Arabia Saudyjska działa mądrzej i rozważniej niż inni naftowi giganci. Malutki Katar przeżył największe chwile swojej chwały podczas mistrzostw świata 2022, luksusowe Zjednoczone Emiraty Arabskie kuszą wizjami turystycznego blichtru i pozerstwa, ale to Arabia Saudyjska wyrasta na lidera regionu. Dofinansowuje Egipt, Oman, Irak, Jordanię, Sudan czy Bahrajn. Czerpie z zapaści ekonomicznej Turcji i niepokojów politycznych w Iranie. Wykorzystuje wojnę na Ukrainie i międzynarodowe sankcje nałożone na Rosję, żeby uzależniać od siebie świat w obliczu globalnego kryzysu energetycznego. Tak imperium oswaja ośmiomiliardową społeczność globu ze swoim imperializmem.

Cały sport w Arabii Saudyjskiej

Saudyjskie kluby zaczynają dominować w Azjatyckiej Lidze Mistrzów. Al-Hilal z czterema zwycięstwami jest rekordzistą triumfów w tych rozgrywkach. W czubie tej klasyfikacji jest też Al-Ittihad. Plan Wizja 2030 zakłada, że niedługo reprezentacja Arabii Saudyjskiej znajdzie się w pierwszej 20 najlepszych drużyn narodowych na świecie. Czy to możliwe? Trudno powiedzieć, zawsze z dużą rezerwą pochodzimy do tego typu wiekopomnych deklaracji, ale skoro na ostatnim mundialu potrafili pokonać wielką Argentyną, a następnie powalczyć z Polską i Meksykiem, to coś w tym może być, nie jest to jakaś nierealna imaginacja.

Książę Muhammad ibn Salman wydaje pieniądze na sportwashing z gestem i zadufaniem, hojnie i wielkodusznie, krwawo i barbarzyńsko, ale nie można odmówić jego ruchom ładu i składu. Jest to wynik trafnej diagnozy – Arabia Saudyjska kocha sport, szczególnie piłkę nożną, którą kocha też świat, więc czemu Arabia Saudyjska miałaby w tym sporcie, a szczególnie w piłce nożnej, nie wyręczyć starzejącej się Europy?

Bo tak, Europa się starzeje.

Średnia wieku na Starym Kontynencie wynosi prawie 43 lata. We Włoszech – prawie 47. W Niemczech – prawie 46. W Hiszpanii – ponad 44. W Polsce – ponad 43. We Francji – ponad 42. W Anglii – ponad 41. A w Arabii Saudyjskiej? Ciut ponad 32 lata. Tam wykres starzenia się społeczeństwa galopuje w dużo wolniejszym tempie niż w Europie. A sport zawsze i wszędzie napędzać będzie młodzieńcza energia. No dobra, tylko trochę podlana zielonymi z sakiewek starych grubych ryb.

Po prawdzie: mundial w 2030 roku musi odbyć się w Arabii Saudyjskiej. Ameryka Południowa kusi piłkarskim szaleństwem Argentyny, ale odstrasza politycznym burdelem i dramatyczną sytuacją ekonomiczną. Maroko to absolutny faworyt moralny i kibicowski, ale przez swoją jednowymiarowość prawie skazany na porażkę w brudnej gabinetowej naparzance o głosy wśród śliskich fifowskich kacków. Hiszpania, Portugalia i Ukraina? Jak to brzmi…

Ktoś może burzyć się, że dopiero oglądaliśmy inicjacyjny turniej na Bliskim Wschodzie, ale niech wypchają się nieudacznicy z Chin i Indii, fanatyczni biedacy z Ameryki Południowej, samotni Marokańczycy, starcy z Europy i cała reszta, bo jeszcze nie zdarzyło się, żeby książę Muhammad ibn Salman nie dopiął swego. Na katarskich lożach zasiadał obok samego Gianniego Infantino. Już wtedy coś tam knuł. Mijają dni, tygodnie, miesiące, a sport w coraz większym stopniu przenosi się do Arabii Saudyjskiej.

I będzie się przenosił.

Bardziej i bardziej.

I chyba coraz bardziej na to zasługuje.

Czytaj więcej o Arabii Saudyjskiej:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

79 komentarzy

Loading...