Reklama

Z wizytą u Krychowiaka. Jak wygląda hit ekstraklasy w Arabii Saudyjskiej?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

11 października 2022, 13:48 • 8 min czytania 67 komentarzy

Sześć zwycięstw w sześciu ligowych kolejkach i pięć czystych kont. Al-Shabab z Grzegorzem Krychowiakiem, autorem dwóch bramek i asysty, w składzie to rewelacja ligi w Arabii Saudyjskiej. Al Leith wyrastają na faworyta do tytułu, ale żeby zasłużyć na to miano, trzeba jeszcze udowodnić wyższość nad najpotężniejszym lokalnym klubem: Al-Hilal. Stwierdziliśmy, że derby Rijadu to doskonała okazja, żeby na własne oczy zobaczyć, jak wyglądają rozgrywki w kraju naszego mundialowego rywala.

Z wizytą u Krychowiaka. Jak wygląda hit ekstraklasy w Arabii Saudyjskiej?

Piętnaście. Tylu kolejnych spotkań z Al-Shabab nie przegrali mistrzowie kraju, czyli Al-Hilal. Saudyjskie media raczyły o tym przypomnieć, żeby podgrzać atmosferę przed derbowym meczem. Niewiele brakowało, a byłoby to starcie na szczycie tabeli, tyle że Azjatyccy Galacticos na początku sezonu nie radzą sobie tak dobrze, jak zwykle. Tak naprawdę mało kto przypuszczał, że Al Leith rzucą im tak poważne wyzwanie. Ostatnie lata Al-Hilal to:

  • 3 z rzędu mistrzostwa Arabii Saudyjskiej
  • 2 triumfy w azjatyckiej Lidze Mistrzów
  • zwycięstwo w Pucharze Króla

Nie powiemy, że Shabab to przy nich kopciuszek, bo jednak wciąż jest to czwarty najbardziej utytułowany zespół w kraju; zwycięzca ligi z 2012 roku. W Rijadzie ważniejsze są jednak derby pomiędzy Hilal a Nassr, a w całym kraju największy respekt ma ten, kto zwycięży Saudyjskie El Clasico, czyli starcie Al-Hilal z Al-Ittihad. Historię trzeba jednak odłożyć na bok. 10 października wszystkie oczy zwróciły się w kierunku stadionu Księcia Faisala.

Trener Krychowiaka: Nie martwcie się, będzie gotowy na mundial

Reklama

Al-Hilal – Al-Shabab. Jak wygląda hit ligi w Arabii Saudyjskiej od kulis?

Zakorkowana ulica w Rijadzie nie świadczy o tym, że za moment rozpocznie się ważne spotkanie w tutejszej lidze. Co prawda Saudyjczycy kochają futbol, a na mecz Hilal z Shabab wybrało się kilkanaście tysięcy osób (co ciekawe, kluby mają bonusy finansowe za zapełnienie stadionu), ale dźwięk klaksonów i stojące w sznurku samochody to widok zupełnie normalny dla tak ogromnego miasta. W pobliżu obiektu widzimy jednak migawki typowe dla piłkarskich widowisk. Chłopiec przechadza się między autami, targając ze sobą kilkanaście niebiesko-białych szalików, szukając niezaopatrzonych w ten atrybut fanów Al-Zaeem. Dwóch mężczyzn w tradycyjnych strojach zmierza na stadion z niebieską flagą na kiju. Większość jest jednak ubrana „po europejsku” – sektor ultras, który mieści się pod i nad trybuną prasową to morze niebieskich koszulek.

Na chwilę i ja poczułem się jak ultras największego klubu w Arabii Saudyjskiej, bo widoczność przysłoniła nam ogromna sektorówka. Nie zapowiadała ona pirotechniki, ale wbrew pozorom kibicowanie na Bliskim Wschodzie nie wygląda zupełnie inaczej niż w Europie. Kilka rzędów niżej, na specjalnym gnieździe stał szef kibiców Al-Hilal, który przez megafon zarzucał kolejne przyśpiewki, doping dla gospodarzy nie ustawał. Co jakiś czas niektórzy odwracali się do nas, żeby na zawieszonym przy suficie telewizorze zobaczyć, jak bardzo w ocenie sytuacji pomylił się arbiter z Paragwaju. Bo że się pomylił, to pewne. Gdyby miał rację, nikt nie wykręcałby szyi tylko po to, żeby go pochwalić.

Reakcja fanów Al-Hilal na trafienie Maregi

Warte przegapienia kilkudziesięciu sekund ciekawego widowiska okazało się jednak co innego. Zrobienie zdjęcia albo wysłanie filmiku na Snapchacie. W sektorze ultrasów Azjatyckich Galacticos tańczono labada, machano szalikami i flagami. Ale w tym samym sektorze ochoczo sięgano też po telefony, którymi nagrywano wszystko i wszystkich. W szczególności skupiano się jednak na — podobno — najczęściej fotografowanej osobie w Arabii Saudyjskiej.

Reklama

Ibra Alfrayan jest dziennikarzem, choć chyba bardziej pasowałoby do niego określenie showman. Na Twitterze śledzi go blisko ćwierć miliona osób i co chwilę lądują tam nagrania i zdjęcia z jego udziałem. Od lat jeździ za reprezentacją kraju i obiecuje mi bilety na mecz z Polską w Katarze. Wchodzi do młyna i ściska się z gniazdowym. Zbija piątki z piłkarzami. Przytula trenera Al-Hilal, którego wcześniej pytał o to, czy Odion Ighalo powinien wykonywać rzut karny przeciwko Al-Shabab, skoro wcześniej grał w tym zespole. Ighalo rzecz jasna się pomylił.

Jego strzał wyciągnął jeden z najlepszych bramkarzy ligi – Seung-Gyu Kim. Nikt nie uchronił swojej drużyny przed większą liczbą potencjalnych bramek niż reprezentant Korei Południowej (3,46).

Na boisku jest na co popatrzeć

Kibice Al-Shabab nie przebili się z falą radości po tamtej interwencji przez rozśpiewanych fanów Al-Hilal. W ogóle rzadko dochodzili do głosu, chociaż zajęli pokaźną część trybuny, rozwiesili flagi i biało-czarne płótna. W Rijadzie powiedziano mi, że kibicowską rywalizację (na gardła, rzecz jasna, bo ustawek tu nie uświadczymy) zobaczyłbym prędzej w starciu z Al-Nassr. Shabab pozostaje trzecią, mniej rzucającą się w oczy siłą w mieście, choć jeden z kibiców spotkanych przy budce z herbatą przekonuje mnie, że czas Azjatyckich Galacticos dobiegł końca i teraz to Al Leith zdominują rozgrywki. Otaczający go fani w niebiesko-białych szalikach machają tylko ręką. Słyszę, że część fanów Al-Shabab, która przyszła na hitowe spotkanie, w zasadzie stawiła się w pracy, bo za taki wypad otrzymają wypłatę z klubu. Być może tak jest, choć gdy Carlos Junior efektownym strzałem wykończył dośrodkowanie Hattana Bahebriego, świętowali gola tak samo naturalnie, jak fani Al-Hilal, którzy eksplodowali po trafieniu Moussy Maregi z ostrego kąta.

Bramka byłego napastnika FC Porto była sporym wydarzeniem, bo był to pierwszy gol z gry stracony przez Al-Shabab w obecnym sezonie. Wcześniej drużyna Grzegorza Krychowiaka przy jego ogromnym udziale (dwie piękne bramki) odrobiła straty w meczu z Al-Fayha, jednak wówczas rywale trafili do siatki z rzutu karnego. W Arabii Saudyjskiej spotkanie z Al Zaeem nazywano pierwszym prawdziwym testem niepokonanego lidera. Do tej pory ekipa Vicente Moreno mierzyła się z niżej notowanymi rywalami. Al-Hilal natomiast na przydomek Galacticos pracuje od lat. Pal licho liczne sukcesy, widać to było na boisku, gdzie w barwach mistrza kraju brylowali:

  • Michael — mistrz Brazylii i zdobywca Recopa Sudamericana z Flamengo
  • Moussa Marega — autor ponad 100 goli i asyst dla FC Porto
  • Odion Ighalo — ponad 150 spotkań w topowych ligach w Europie
  • Andre Carrillo — legenda reprezentacji Peru, blisko 200 spotkań dla Sportingu i Benfiki

A do tego trzeba doliczyć reprezentantów Arabii Saudyjskiej, jak Saud Abdulhamid, który ma wygrać niezwykle zaciętą rywalizację o miejsce na prawej obronie (trzech mocnych rywali) czy stoper Ali Al-Bulayhi. Pięciu kolejnych potencjalnych kadrowiczów siedziało na ławce rezerwowych (Otayf, Sheri, Al-Burayk, Al-Malki), a największe gwiazdy kadry z Al-Hilal wypadły z gry z powodu kontuzji (Salem Al-Dawsari, Salman Al-Faraj, Yasser Al-Shahrani) lub zawieszenia (Mohamed Kanno podpisał kontrakt z dwoma klubami).

Po drugiej stronie w oczy rzucał się przede wszystkim Ever Banega, przez którego przechodziła niemal każda akcja Al-Shabab. Al Leith nie mają w swoich szeregach zbyt wielu kadrowiczów, ale obunożny Hattan Bahebri swoje potrafi, a prawy obrońca Fawaz Al-Sagour nie łapie się do reprezentacji tylko dlatego, że Saudyjczycy mają kłopot bogactwa na prawej obronie i jednego rodzynka na lewym boku. Przebojowy boczny defensor ma pecha: los rzucił go na tę stronę, na której jest przesyt. Ligowy hit udowodnił jednak, że w Arabii nie boją się gry w piłkę. Prostego, prymitywnego kopania w zasadzie nie oglądaliśmy, bo latynoscy technicy sprawiają, że poziom idzie w górę — lokalsi muszą się dostosować.

Za dowód na to niech posłuży pewne porównanie: efektywny czas gry w meczu Al-Hilal vs Al-Shabab to 51 minut i 21 sekund. W hicie Ekstraklasy (Lech Poznań — Legia Warszawa) było to 42 minut i 11 sekund. Oczywiście nie jest to odpowiedź na pytanie o poziom całej ligi, ale tak — spotkanie na szczycie w Arabii Saudyjskiej było piłkarskim widowiskiem.

Kibice Al-Shabab świętują wyrównującego gola

Dziennikarze jak kibice

A czy był widowiskiem także pod innymi względami? Saudyjczycy coś o polskiej lidze słyszeli — znajomy zachwalał to, jak opakowana jest nasza liga. Oglądając skróty spotkań stwierdził, że jest to świetnie opakowany produkt. W Arabii stadiony raczej się nie zapełniają: Al-Hilal nie korzysta z największego obiektu w Rijadzie, ale z mniejszego, ponad 20-tysięcznego obiektu. Ciekawostką jest to, że każde spotkanie ma swoich medialnych opiekunów, a pracą dziennikarzy zarządza odgórnie cała liga. Z kolei sami dziennikarze są… mocno przywiązani do swoich drużyn. Oglądając mecz z loży prasowej można było bez problemu zauważyć, któremu klubowi sprzyjają. Być może stąd wzięło się specyficzne umiejscowienie ultrasów?

VAR jest wszędzie!

Saudyjczycy byli jednak tak pomocni, jak tylko się dało. Przyjazd zagranicznego dziennikarza na mecz tutejszej ligi okazał się dla nich tak dużym wydarzeniem, że nieoczekiwanie zostałem „gwiazdą” całego wydarzenia — o rozmowy proszono mnie częściej niż piłkarzy. Z miejsca stałem się habibi wszystkich osób, które przewinęły się przez klubowe korytarze: od pracowników klubu do lokalnych dziennikarzy i działaczy. W najbliższych dniach odwiedzę jeszcze kilka spotkań saudyjskiej ekstraklasy, zajrzę też do poszczególnych drużyn, które chcą pokazać, jak ich futbol funkcjonuje za kulisami.

Spodziewajcie się dużej dawki wiedzy o naszym grupowym rywalu!

WIĘCEJ O PIŁCE NOŻNEJ W ARABII SAUDYJSKIEJ:

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]
Niemcy

Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Maciej Szełęga
0
Była gwiazda Bayernu: Neuer jest na tym samym poziomie co Messi

Komentarze

67 komentarzy

Loading...