Reklama

Gdzieś zgubił się Raków Częstochowa

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

10 lutego 2023, 21:16 • 4 min czytania 107 komentarzy

Dawać tu Scooby’ego Doo, Sherlocka Holmesa, Auguste Dupina czy Herkulesa Poirota. Albo chociaż Krzysztofa Rutkowskiego. Może być nawet Marcin Najman. W końcu lubi dreptać w miejscu, rozglądać się na boki i szukać wiatru w polu, szczególnie przy częstochowskiej ulicy Limanowskiego. Nada się, bo sytuacja jest poważna (tylko trochę i powierzchownie, ale staramy się nadać problemowi dziejowy wymiar) – otóż: zgubił się gdzieś prawdziwy Raków Częstochowa. 

Gdzieś zgubił się Raków Częstochowa

Trochę głupio pisać o kryzysie klubu, który przewodzi ekstraklasowej stawce, a ostatni mecz przegrał ponad pół roku temu, ale na bok fakty, zaszalejmy: to nie jest udany początek rundy wiosennej Rakowa.

Koniec i kropka.

Miara możliwości

Marek Papszun i Adam Majewski to obecnie najdłużej pracujący trenerzy w jednym ekstraklasowym klubie. Od tego drugiego o osiem dni pokaźniejszym stażem legitymuje się Janusz Niedźwiedź, ale on robotę w Widzewie dostawał jeszcze w pierwszej lidze, więc jego w tej kategorii nie rozpatrujemy. I to całkiem dobry moment, żeby porozmawiać o projektach obu szkoleniowców.

Niedawno Adam Majewski przyznał, że odrzucił propozycję z innego ligowego klubu. Argumentował to uczciwością wobec aktualnego pracodawcy, który dał mu możliwość spróbowania swoich sił w elicie. Jednocześnie zaznaczył, że po sezonie wygasa jego umowa w Mielcu, co należy interpretować w sposób jasny i klarowny: powoli sam myśli o nowych wyzwaniach. Nic dziwnego, bo wykonuje w Stali absolutnie kapitalną robotę. I już chyba tylko jakaś gargantuiczna katastrofa mogłaby sprawić, że zmienilibyśmy zdanie.

Reklama

Zobaczmy nawet te ostatnie tygodnie.

Sceptyk może psioczyć: trzy mecze, dwa punkty, zero goli. Kontra wydaje się jednak banalnie prosta: remis z mistrzem i wicemistrzem z minionego sezonu, wyciskanie maksimum z zespołu, z którego właśnie odszedł gwiazdor Said Hamulić i w którym Arkadiusz Kasperkiewicz biega w środku pola, Fabian Hiszpański na wahadle, a Rauno Sappinen na szpicy. Ba, czy w tym meczu Stal nie mogła wygrać? Gdyby Mak (bardziej) przepisowo przepchnął Svarnasa, jasne, że tak, mogłaby wygrać. Bo, po prawdzie, Raków miał swoje sytuacje, znów klasowo bronił Mrozek, ale wielka dominacja faworytów spod Jasnej Góry to nie była.

Majewski robi robotę.

I mądrze mówił w TVP: – Gramy na miarę możliwości.

Co gryzie Raków Częstochowa?

Krótko: nie gryzie sędzia Daniel Stefański. Też chcielibyśmy, żeby prowadził mecze mniej chaotycznie, nie wprowadzał takiej niepotrzebnej atmosfery nerwowości i aż tak często nie uciekał się do spacerku w stronę monitora VAR, bo to nuda i przesada, a na dworze zimno i w ogóle, ale nie można powiedzieć, że koniec końców Stefański podejmował błędne decyzje. Bo Mak pchał Svarnasa przy golu Hinokio, a Svarnas absorbował uwagę Mrozka, znajdując się na pozycji spalonej. To sobie ustalmy.

Reklama

Raków Częstochowa ma zupełnie inne problemy. Męczy się przy kopaniu piłki. Aż dziw, bo to do niego niepodobne. Jest ślamazarny, niezborny, męczący, irytujący, pewnie nawet nudny. Pasuje nawet do tej nieszczęsnej pory. Piątek, późne popołudnie, wczesny wieczór, jak mawia Kowal: ludzie jeszcze w korkach po pracy. Nie jest to wszystko zbyt atrakcyjne.

Pewnie można zajrzeć w zaawansowane statystyki. Pokażą, że rzadziej wparowuje w pole karne drużyny rywali, wymienia mniej podań w trzeciej tercji boiska czy jeszcze cokolwiek podobnego w tym typie, ale czy jest jakiś większy sens, żeby się w to teraz zagłębiać, skoro gołym okiem widać, że to jest ten sam zespół, co kilka miesięcy temu, tylko na drugim biegu. Nie szóstym, piątym, czwartym czy nawet trzecim, jak to bywało jesienią, tylko właśnie na drugim.

Ivi Lopez dawno nie strzelił gola. Ale czy zawsze musi strzelać? Stratos Svarnas jednak nie jest bezbłędny. Ale czy gdyby był, naprawdę grałby w Polsce? I tu, i tu: nie. Mało. Gustav Berggren bardzo dobrze wyglądał w sparingach, a w lidze nie rozegrał jeszcze ani jednego w pełni udanego spotkania, więc czemu oczekujemy od niego cudów? Patryk Kun, tak jak nigdy gamechangerem nie był, tak chyba gamechangerem już nie zostanie, nie ma w tym nic złego.

I tak też bywa.

Raków wciąż jest liderem, Raków wciąż – niezależnie od tego, co zdarzy się w innych meczach – będzie miał komfortową przewagę nad kolejnymi zespołami w stawce, Raków wciąż jest faworytem do mistrzostwa kraju. Pięć punktów w trzech meczach to chyba nie jest jeszcze właściwy czas, żeby bić w tarabany, prawda? Może to też właśnie świadczy o klasie tej drużyny, że już niektórzy chcieliby tu rozprawiać o wielkiej marności?

Czytaj więcej o Ekstraklasie:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

107 komentarzy

Loading...