Tomas Pekhart w Legii Warszawa? To śpiewka przebrzmiała jak zeszłoroczna gazeta. Po raz kolejny można się pukać w głowę i zastanawiać, po co sięgać po odgrzewany kotlet, z którego odejścia zadowolone były wszystkie strony. A może to Jacek Zieliński widzi nieco więcej i Czech ponownie zaliczy bardzo dobry okres w stolicy?

Krąży opinia, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Ci, którzy lepiej znają się na powiedzeniach tłumaczą, że akurat rzeka nigdy nie jest taka sama, bo stale płynie. A właśnie przed tą rzeką stoi obecnie Tomas Pekhart, który powrócił do Legii Warszawa. I choć minęło zaledwie pół roku od jego odejścia, to napastnik zastaje zupełnie inny zespół. Czy ściąganie czeskiego snajpera ponownie na Łazienkowską to dobry pomysł? Zwolenników tego transferu jest niewielu. Wobec kontuzji Carlitosa można było spodziewać się zawodnika o innym profilu, ale niewkluczone, że nie do końca zrozumiały pomysł Jacka Zielińskiego wypali po raz kolejny.
Tomas Pekhart w Legii Warszawa. Czy to dobry pomysł?
Pekhart opuszczał w Warszawę w mało przyjemnej atmosferze. Zarówno Legia, kibice, jak i sam piłkarz byli sobą zmęczeni. W dwa i pół roku czeski wieżowiec przeszedł drogę od czołowego strzelca Ekstraklasy do zawodowego partacza okazji. W tle toczyła się również zażarta walka o pieniądze, które nigdy nie są dobrą okazją do zacieśniania więzi. Było wyraźnie widać, że napastnik stracił serce do polskiej stolicy, a sytuacja tylko się pogorszyła, gdy do jego mieszkania włamali się złodzieje i skradli jego kosztowności. Mówił wtedy otwarcie, że nie czuje się bezpiecznie. Wobec tego rozstanie wydawało się nieuniknione, co oficjalnie nastąpiło po pół roku.
Odpowiedni stosunek jakości do ceny
Pekhart przeniósł się z rodziną do Turcji. Gaziantep FK to nie drużyna z czuba tabeli Super Lig, ale z pewnością trafił lepiej niż wielu polskich ligowców, którzy niekiedy nie otrzymują nawet szans w tamtejszej elicie. O ile początek miał jeszcze całkiem niezły, okraszony golem, asystą i trzema zwycięstwami z rzędu, o tyle od września do końca roku jego drużyna wygrała tylko jedno spotkanie w lidze. Z biegiem czasu trener Erol Bulut dawał mu coraz mniej czasu na grę, co finalnie przerodziło się w rozwiązanie kontraktu z końcem listopada. Dwa miesiące później czeski napastnik związał się półtoraroczną umową z Legią. Wtedy też pojawiły się pierwsze znaki zapytania.
Do zespołu Kosty Runjaicia dołącza bowiem piłkarz bez przepracowanego okresu przygotowawczego, po dwóch miesiącach bez gry, bez jakiegokolwiek gola od trzech miesięcy, a bez bramki zdobytej przeciwko poważnej drużynie od pięciu miesięcy. Na czym ma zatem bazować optymizm związany z tym transferem? Wyłącznie na tym, że Pekhart zna Legię i powinien się szybko zaaklimatyzować?
Z pewnością to istotny czynnik bowiem jeśli czeski napastnik wypełni kontrakt, Legia będzie klubem, w którym spędzi najwięcej czasu. Dotychczas najdłużej pozostawał w Norymberdze – trzy lata. Decyzja o sprowadzeniu Pekharta z pewnością podyktowana jest również finansami. Z bardzo ograniczonym budżetem Zieliński mógł zapewne sprowadzić jego albo nikogo. Biorąc pod uwagę jakość do ceny, posuchę w ataku i kontuzje dyrektor sportowy nie mógł sobie pozwolić na bezczynność. Pozycja napastnika jest aktualnie najsłabiej obsadzoną w całej drużynie i to z wielu powodów.
Niedopasowana konkurencja
Rok dla Legii zaczął się dość pechowo pod względem personalnym. Szykowany do transferu Lindsay Rose złapał kontuzję i nie zagra co najmniej do marca. Z tego powodu na środek defensywy został przesunięty Yuri Ribeiro. Prawdziwy pomór nastąpił jednak w ataku. Chroniczne problemy ze zdrowiem dręczą Blaza Kramera. Sam szkoleniowiec stwierdził, że jest zupełnie rozczarowany postawą słoweńskiego wieżowca i raczej jego dni przy Łazienkowskiej są policzone. Na domiar złego w ostatniej kolejce w niewiadomych okolicznościach Carlitos złamał rękę. Hiszpan podczas zimowego obozu zaczął dochodzić do dobrej formy. Przeciwko Koronie Kielce zanotował asystę, ale będzie musiał pauzować kilka tygodni. Konkurencja w ataku jest zatem nikła.
Ernest Muci to nie klasyczna „dziewiątka”. Zdecydowanie bardziej woli atakować z głębi. Do tego wystawiając go jako wysuniętego napastnika, odbiera się mu największy atut, czyli potężny strzał z dystansu. W podobnym tonie można się wypowiedzieć o Macieju Rosołku, który również występuje z konieczności w ataku. 21-latek dużo lepiej czuje się na skrzydle, gdzie w większym stopniu może skorzystać ze swojej szybkości. Odzwierciedla to również fakt, że w tym sezonie zanotował więcej asyst, niż strzelił goli. Choć i nie brakuje takich, którzy to skrzydło widza dla niego raczej jako konieczność i sądzą, że najlepiej ustawiać go gdzieś obok typowego strzelca.
Nawet zdrowego Carlitosa ciężko zakwalifikować jako klasyczną „dziewiątkę”. Dużo lepiej czuje się za plecami napastnika, gdzie w większym stopniu może się angażować w grę pozycyjną. Natomiast Kramera jak na razie nie można rozpatrywać nie tylko w roli snajpera, co nawet zawodnika. Prawdopodobnie będzie kolejnym z wielu epizodów w historii klubu.
Indolencja strzelecka napastników
Dlatego nie dość, że Pekhart nie powinien mieć problemu z rywalizacją, to być może bardzo szybko otrzyma szansę gry bez względu na to, w jakiej obecnie znajduje się formie. Aktualni napastnicy nie grzeszą skutecznością. Najlepszym strzelcem z dziewięcioma golami pozostaje Josue. Za jego plecami plasują się Filip Mladenovic (5) i Paweł Wszołek (3). Tyle samo bramek, co prawowahadłowy zdobyli jeszcze Muci i Carlitos, ale trzeba oddać, że obaj mieli zdecydowanie więcej okazji do wykazania się, niż Wszołek, który w zespole jest bardziej od asystowania niż trafiania. Pokazuje to również statystyka goli spodziewanych w Ekstraklasie za rundę jesienną.
- Ernest Muci: xG: 1,46 – gole: 2
- Blaz Kramer: xG: 0,67 – gole: 0
- Carlitos: xG: 2,43 – gole: 1
- Maciej Rosołek: xG: 3,01 – gole: 1
- Paweł Wszołek: xG: 2,29 – gole: 3
Oprócz Muciego żaden z napastników nie strzelał tylu goli, ile wypracowali mu koledzy. Jesienią skuteczność snajperów znajdowała się na żenująco niskim poziomie. A to jak wiele od niej zależy, pokazała Wisła Płock, która przez znaczną część sezonu utrzymywała się na szczycie Ekstraklasy. Nafciarze zdobyli o dziewięć bramek więcej, niż wskazywałaby statystyka goli spodziewanych, co przełożyło się na dodatkowe sześć punktów względem danych wskaźnika expected points. I choć Legia radzi sobie w tej statystyce całkiem nieźle, to te kilka dopisanych punktów zmieniłoby postrzeganie walki o mistrzostwo Polski.
Kreatywna druga linia
Niska skuteczność napastników to spory ból głowy dla Runjaicia. W zeszłym roku odpowiedzialność za bramki w ekipie Wojskowych rozłożyła się na cały zespół, a szczególnie linię środkową. Co, gdy i ona zawodzi? Zespół traci punkty. Na osiem meczów, których Legia nie wygrała, w połowie z nich nie strzeliła nawet gola. W pozostałych Josue, Mladenovic i Wszołek podrywali drużynę swoimi golami i asystami, co tylko w jednym przypadku, przeciwko Wiśle Płock, nie przyniosło choćby remisu. Nikt nie ma jednak wątpliwości, że cała trójka powinna przede wszystkim zajmować się kreowaniem okazji kolegom, a nie ich wykańczaniem. A predyspozycje do tego mają jedne z najlepszych w lidze.
Stworzone okazje bramkowe w rundzie jesiennej Ekstraklasy:
- Mladenovic: 8 – 2. miejsce
- Wszołek: 7 – 5. miejsce
- Josue: 5 – 12. miejsce
Kluczowe podania w Ekstraklasie:
- Josue: 42 – 1. miejsce
- Mladenovic: 25 – 11. miejsce
- Wszołek: 20 – 20. miejsce
Celne dośrodkowania w Ekstraklasie:
- Josue: 47 – 1. miejsce
- Mladenovic: 28 – 5. miejsce
- Wszołek: 19 – 17. miejsce
To właśnie z tego powinien korzystać Pekhart. Josue, Wszołek i Mladenovic tworzą mnóstwo bramkowych szans. Niewiele z nich wykorzystywali jednak dotychczasowi napastnicy. O ile z płaskimi podaniami jeszcze sobie radzili, (czasem nawet lepiej niż w minionej kolejce z Koroną, w której trakcie w sytuacji dwóch na bramkarza Legia nie strzeliła gola) o tyle potencjał w powietrzu pozostawał niewykorzystany. A w końcu na to nastawił swój zespół Runajic, zmieniając taktykę na 1-3-5-2, która jak żadna inna premiuje bezpośrednie dośrodkowania z bocznych sektorów w pole karne.
Panowanie w górze
Problem w tym, że dotychczas Wojskowi wykorzystywali niewiele z nich. W tym sezonie wygrali 220 pojedynków powietrznych. Pod tym względem są piątą najgorszą drużyną w lidze i nie dotyczy to wyłącznie tego, że próbują grać piłką. Najlepiej czujący się w ataku pozycyjnym Raków Częstochowa, zwyciężył o ponad 30 główek więcej niż legioniści. Wszystko dlatego, że wie, jaki potencjał drzemie w dośrodkowaniach i stałych fragmentach gry.
Medaliki zdobyły już blisko 40% bramek po wrzutkach ze stojącej piłki. Legia strzeliła w ten sposób pięć goli mniej. Jednak już pierwsza noworoczna kolejkach pozwoliła Wojskowym na podreperowanie tego dorobku. Najpierw zdobyli bramkę po rzucie karnym, a później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Szczególnie w tych drugich sytuacjach, wydatnie mógłby pomóc rosły Pekhart. Nad każdym z rywali w ataku ma co najmniej 10 centymetrów wzrostu przewagi, bo tak jak już pisaliśmy Kramera ciężko na razie klasyfikować jako realnego konkurenta do składu. Gra bardzo dobrze głową i zapewne nie byłoby dla niego problemem dogonienie Rosołka pod względem wygranych pojedynków powietrznych. Porównujemy go do 21-latka bowiem spośród wszystkich napastników radzi sobie z tym najlepiej, co prezentuje 15 zwycięskich główek w tym sezonie. Niemniej jednak to i tak wynik poniżej oczekiwań.
Lepszy niż wszyscy sądzą
Napastnik jest jednak od strzelania goli, a nie jedynie wygrywania główek. Gdyby tak było, Patryk Makuch byłby najlepszym snajperem Ekstraklasy. A tak nie jest. Można mieć wątpliwości, że Pekhart zacznie od razu zdobywać bramki, szczególnie że nie robił tego od trzech miesięcy. Trzeba mu jednak oddać, że w trakcie swojej poprzedniej przygody z Legią, zawsze trafiał częściej, niż wskazywałby na to wskaźnik expected goals, co oznacza, że w przeciwieństwie do niemal wszystkich aktualnych snajperów był skuteczniejszy, nawet wtedy, gdy mocno krytykowano go za strzelecką indolencję.
Wskaźnik expected goals Tomasa Pekharta w Legii Warszawa:
- Sezon 2019/20: 4,31 – 5 goli
- Sezon 2020/21: 16,15 – 22 gole
- Sezon 2021/22: 8,06 – 9 goli
Pekhart ponownie musi mierzyć się z krytyką, choć jeszcze dobrze nie postawił stopy na murawie w Ekstraklasie. Może się jednak okazać, że choć w teorii ten transfer wygląda nieprzekonująco i jak próba łatania metalowego okrętu drewnianymi deskami, to w praktyce może okazać się, że to miś na miarę legijnych możliwości, parafrazując kultowy polski film.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Dlaczego Warta znów zmieniła właściciela? Przedstawiamy kulisy
- Strach przed lataniem. Dlaczego polskie kluby nie potrafią w transfery?
- Kamil Kuzera: – Nie sztuką jest stanąć i łupnąć piłkę. Samo stanie na boisku nic nie da
Fot. Newspix
Stolica, pełno kibiców, sponsorzy. Żaden inny klub nie ma tak dużych możliwości a organizacyjnie jest takie dziadostwo. Do Europy czy nawet Afryki brakuje
Cash making job for evey american to earn and work online. earns more than doller15k every month with this home based job.bvg i made doller18521 from this job in my spare time afte my college
Open The Link———–>>> https://workjob2.blogspot.com/
Co to za pierdolenie, że Pekhart w tamtym sezonie partaczył sytuacje? Nawet w excepted goals ma więcej niż współczynnik. Pekhart tych sytuacji właściwie nie miał po tym jak Czesio rozpierdolił tę drużyne.
Google paying a splendid earnings from domestic 6,850 USD a week, this is awesome a 12 months beyond I was laid-off in a totally horrible financial system. “w many thank you google every day for blessing the ones guidelines and presently it’s miles my ad-92 responsibility to pay and percentage it with all and sunday.
.
.
Proper right here I started————————>>> https://mub.me/3sLH
stolyca 17 tys na meczu inauguracyjnym sezonu… mniej niz 10tys karnetow sprzedanych na wiosne
Każdy wie, że Polonii kibiców jest więcej w Warszawie. Tylko nie mamy jeszcze stadionu ale to sie wkrutce zmieni.
„Polonii kibiców jest więcej w Warszawie”. A to dobre. Szkoda tylko że jak rozpalicie na Konwiktorskiej grilla to nawet zapachem kiełbachy nie udaje się wam ściągnąć na stadion przechodniów 😀
Nie wychwyciłeś ironii i podszywki
Wkrutce? Baranie z odpustu?
Wkrótce
Mnie bawi fakt, że fakty minusowane są przez legiuniowych troglodytów… Bayern Warszau i jego odjazd za kasę z LM – chyba największy kit w polskiej piłce po ’89 XD
Przeca stoczyli zwycieskie potyczki Dortmudem
Kitów po MP 2015 amiki, gdy rutek twierdził, że teraz odjadą Legii i że Thomala i Robak to lepsi napastnicy, niż Nikolić i Prijović długo nic nie przebije 🙂
Chuje z kurewnej daja ci minusy. Prawda w oczy kole
Zostawiając całą resztę artykułu na boku: szacuneczek za poprawne użycie powiedzenia o rzece. Rzadko spotykany ewenement.
Nie na darmo autor skończył Wyższa Szkole Przysłów i Powiedzonek w Padwie.
Nie wiem co skończył, ale z pewnością nieco więcej niż tylko podstawówkę.
Zakładam, że to ironia? Bo po raz kolejny powiedzenie zostało użyte NIEpoprawnie.
Zakładając, że to jednak nie ironia, dopiszę jak należy mówić i interpretować te powiedzenie: „Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki”… ponieważ rzeka płynie i się zmienia, więc nawet wchodząc w to samo miejsce, wchodzisz do innej wody. Powiedzenie to stosuje się określając, że czegoś się nie da, a nie że czegoś się nie robi.
A jest jakaś inna wersja?
Pekhart wygrywa(ł) tyle pojedynków w powietrzu bo opiera ręce na wyskakującym przed nim kryjącym go rywalem. W każdej cywilizowanej lidze to jest gwizdane jako faul. W naszej? Różnie z tym bywa.
Niech sprowadzą Ljuboje – też były piłkarz Legii.
Jest Brychczy, Jedzą, Kowalczyk i Astiz. Dochodzi Pekhart to będzie idealny zespół emeryta i rencisty z wiecznym genem przegrywa
Legia ma scierwo w ataku. To pilkarskie dno i beztalencia. Byl Wlodarczyk co przerasta lige to zostali z kaleka Kramerem, nieopierzonym Rosolkiem, ciota Carlitosem i zlomem Mucim. Tyle w temacie, a Pekhart to kolejny do wiezy Babel. Tragedia ten mierny klubik przegrywow
Czekaliśmy wszyscy na twoje złote myśli, głąbie. Co dalej? Masz jeszcze do wykorzystania inne swoje wcielenia KKS/Wizir/Antylegia/CWKS/Medalik/Odys/Wahata/WojnarTyPrzegrywie
Ma prawie rację. Zamiast Włodarczyk powinno być Niezgoda. Niezgoda oraz Nikolić to dwaj jedyni napastnicy którzy w ostatnich 10 latach byli gwarantami bramek.
Była promocja więc przyszedł ale nie oszukujmy się:
Bez sensu.
Już lepiej dać prawdziwą szansę Rosołkowi, który fajnie wyglądał podczas okresu przygotowawczego czy Muciemu, który w zasadzie takiej szasny nie dostał.
> Rosołek wprost w wywiadach mówi, że jest napastnikiem i grał na skrzydle z konieczności
> Kosta i Zieliński również mówią, że jego docelową pozycją jest napad
Dziennikarz Weszło pisze, że ulubiona pozycja Rosołka to skrzydło i w ataku gra z braku laku xDDDD
Przecwelone biedaki. Zakład ligi. Jesteście śmiechu warci.
Ty tak dobrze potrafisz pisać jak analfabeta, czy po prostu jesteś bardzo głupi?
Dam sobie rękę uciąć, że nie wypali
robie screena…dawaj adres…i szykuj łapę:D:D:D
Mieli Wlodarczyka, maja pech art’a, zadluzeni, a sciagaja emeryta, nie bojcie sie, bedzie jednymz tych, ktorzy zarobia na Legii najwiecej
Nosz kurwa . Jakis drewniak a tyle pisania. Mysle ze Darek Dziekanowski bije na łeb i szyje tego słupa
Na swoich KODowskich występach, po zwolnieniu z psychiatryka?
Tomek da radę, może królem strzelców nie zostanie;), ale ok. 8-10 bramek jeszcze strzeli, a z dyńki to będzie nakurwiał, że aż miło.
Prawdopodobnie będzie tak:
Pekhart przychodzi i trafia na Zagłębie. A że to Zagłębie to co robi?
Strzela cztery gole, w kolejnym meczu trzy razy nabija go bramkarz rywala i jest w czołówce strzelców. Piłka regularnie będzie trafiać go w łeb i skończy w czubie królów strzelców.
Wtedy się obudzę.
A wystarczyło postawić na Szymona Włodarczyka zamiast dawać drugą(!) szansę wracającemu z I ligi Rosołkowi. A tak Włodarczyka nie ma w klubie, Rosołek strzelił aż jedną bramkę i trzeba się ratować expected goals starego Czecha. Mioduski top!
Normalnie wzruszyłem się ..
Teraz Zieliński rozdaje karty , dyrektor sportowy Legii może a Pekgart musi , bo niem nim zainteresowania że względu na wiek i dość przeciętnie wyglądał w Turcji , jak odchodził z Legii staeial warunki żeby zostać, teraz Zieliński stawia mu warunki jak chce grać w Legii, wybór należy do niego, czasem nie opłaca się kozaczyć, bo historia lubi się powtarzać
Najlepiej czujący się w ataku pozycyjnym Raków – no wiele można powiedzieć o Rakowie, ale nie, że jest dobry w ataku pozycyjnym. Ma najlepszą fazę przejścia z obrony do ataku, najlepiej zakłada pressing, ale nie gra dobrze w ataku pozycyjnym.
xG – autor przytacza dane, ale widać brak elementarnej wiedzy na temat statystyki, a tym samym estymatorów takich jak xG. Statystyka to nauka działająca na dużych zbiorach. Wyciąganie wniosków z pojedyńczych zdarzeń i to jeszcze nie wybranych losowo, to „zbrodnia na nauce” 😉
Odchylenie od xG nie jest zbyt dobre, bo zaciemnia obraz. W skórcie aby nie zanudzać wykładem na temat estymatorów – w dłuższym okresie xG dąży do liczby strzelonych bramek, podlegając jednak fluktuacjom. Instynktownie uważamy, że zawodnik który strzela powyżej xG jest lepszym napastnikiem. Sprawdźmy łącznie 9 sezonów (za tyle można za understat.com pobrać dane zawodników) i graczy którzy strzelili najwięcej goli. Czyli Lewandowski 252 gole (xG to 251,74), Ronaldo 234 gole(xG to 229,46), Messi 246 goli (i tu odstępstwo od xG, bo 213,32). Porównajmy jeszcze Piątka 44 gole (47 xG – ale doszło do kumulacji nadwyżki w jednym sezonie), czy Lukaku 137 goli przy (130,57 xG). Widać, że najlepszy wynik ma Messi +15% goli powyżej estymatora.
Jakie wnioski można wyciagnąć – liczba bramek w długim okresie jest pochodną xG – czyli najważniejszą cechą napastnika jest dochodzenie do sytuacji strzeleckich, a nie wykręcanie wyników ponad stan. Dlatego też dobrymi posunięciami było sprzedanie Davo i Hamulicia, bo mieli ok 80% więcej goli niż xG. Trzeba było na tym skorzystać. W poprzednim sezonie wynik ponad stan wykręcili Amaral i Ivi, wcześniej byli Bohar i Żiviec itp. W Lechu zawsze mieli 9 która dawała wynik zbliżony do xG. Ishak +1 gol w ubiegłym sezonie. Gytkjaer zawsze się kręcił wokół xG. Dlatego, też w praktycznie każdym sezonie napastnik Lecha jest w czołówce kalsyfikacji strzelców. Nie ma się co dziwić, że Carlitos któtry miał sezon z bardzo wysoką nadwyżką nad xG teraz zawodzi. Pekhart też raczej będzie musiał „oddać statystyce” to co „wziął wcześniej”.
Podobne wnioski można wyciągnąć do przytaczanych xP. Raków nie prowadzi w tej chwili w tabeli, bo zdobywa więcej punktów niż xP. Ma najwyższe xP, więc jest na pierwszym miejscu. Lech w ubiegłym sezonie też miał najwięcej xP. Wczesniej też Legia dominowała, więc wygrywała ligę. Zdarzało się, że zespół punktował lepiej niż xP – Radomiak, świetny początek sezonu po awansie. Warta Poznań po awansie. I wiele podobnych sytuacji. Jeśli więc dziś Stal Mielec punktuje powyżej tego wskaźnika, to znaczy, że ma szczęście. I kiedyś się odwróci. Dlatego też trener raczej powinien szukać pracy, bo wykręca wyniki ponad stan, a u nas odchył w górę w punkatach / golach jest traktowany jako wyznacznik klasy, umiejętności, bez nałożenia na to statystyk. Dlatego też często kluby u nas kupują „jednosezonowców” za grubą kasę, a nie prowadzą scoutingu. Dlatego też np. Raków brał zawodników typu Gutek, Piasecki, którzy pasowali im do koncepcji, a nie dlatego, że mieli w jednym sezonie wywalone w górę statystyki.
Jeśli więc jakiś zespół / zawodnik – wykręca wyniki ponad stan, to należy się nim cieszyć. Ale wnioski powinny być takie, że to odstępstwo od normy, a nie norma. Zachwyty dziennikarzy nad taki zawodnikami / klubami nie mają więc uzasadnienia. Przywoływanie takich statystyk powinno więc zapalić lampkę, a nie być przyczynkiem do zachwytów.