Warta Poznań zmieniła właściciela. A właściwie – Warta Poznań wróciła w ręce poprzedniego właściciela. „Zieloni” znaleźli się ponownie w punkcie, w którym byli w zeszłym roku. Klub znów trafił w ręce Bartłomieja Farjaszewskiego, z którym „Zieloni” awansowali do Ekstraklasy.
Bartłomiej Farjaszewski wchodził do Warty jako postać anonimowa i przez cztery lata pozostawał w cieniu. Ale za jego kadencji „Zieloni” wywalczyli awans do Ekstraklasy, wyszli finansowo na prostą, dwukrotnie utrzymali się w Ekstraklasie oraz otarli się o awans do europejskich pucharów w pierwszym sezonie po powrocie na salony. A krajobraz, który zastał Farjaszewski w klubie, był przecież obrazem nędzy i rozpaczy. Zaległości wobec piłkarzy sięgające kilku miesięcy, kompletnie zdewastowany wizerunek klubu poprzez działalność rodziny Pyżalskich, brak płynności finansowej, gra na sypiącym się stadionie przy Drodze Dębińskie, gdzie pleśń pożerała klubowy budynek… Wolał jednak pozostawać w cieniu – nie brylował w mediach, sporadycznie udzielał wywiadów. I nie ukrywał też, że szuka nowego inwestora dla Warty, by klub mógł zrobić krok naprzód. – Ja przyjdę i odejdę, podobnie piłkarze, prezesi, trenerzy, a ten klub będzie trwał dalej – powtarzał.
W lipcu zeszłego roku pojawiła się na biurku Farjaszewskiego ciekawa oferta. Zgłosiła się do niego spóła DD12 Lab. Formalnie prezesem spółki była Paulina Sypniewska, ale był w niej chociażby Paweł Poleński, były członek rady nadzorczej Jagiellonii Białystok, ale i CEO spółki Space Digital Group. To było o tyle istotne, że w bardzo istotnym elementem nowej umowy było to, że Space Digital Group obejmie Wartę sponsoringiem. Zaznaczamy, bo to ważne.
CV Sypniewskiej wyglądało poważnie – doktorat na Uniwersytecie Ekonomicznym ze strategii w biznesie międzynarodowym, podyplomówka na UAM, skończone studia Havard Business School. Jest CEO Griston Mgmt Group, czyli mocnego gracza na rynku technologii żywienia, wykładała na poznańskim UE, jest doradcą Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. W klubie usłyszeliśmy wówczas: – To poważna osoba, żaden podejrzany człowiek. Umowy zobowiązują spółkę do odpowiedzialnego potraktowania klubu.
Sęk w tym, że pojawiły się problemy. Zmiana właściciela właściwie od formalnego podpisania dokumentów (sierpień zeszłego roku) do dziś była w permanentnym stanie przejściowym. Klub działał po staremu jeśli chodzi o strukturę wewnątrz firmy – nadal były przeprowadzane transfery, w codziennym funkcjonowaniu niewiele się zmieniło, bo czuwali nad tym niemal ci sami ludzie, co wcześniej. Do klubu jednak nie wpłynęły pieniądze, które zobowiązała się przelać wspomniana spółka SpaceDigital.
Jeszcze w zeszłym roku próbowaliśmy skontaktować się z wspomnianym Pawłem Poleńskim. Sypniewska postawiła na pracę operacyjną, nie chciała brylować w mediach, więc uznaliśmy, że warto zadzwonić i spotkać się z Poleńskim, by spróbował wytłumaczyć jaki mają plan na Wartę i jak wygląda od środka ta zmiana właścicielska. Po kilku dniach prób, odrzucanych połączeń, przekładania umówionych rozmów uznaliśmy, że widocznie Poleński nie chce zabierać głosu publicznie.
A z Warty zaczęły dochodzić do nas głosy, że SpaceDigital nie wywiązał się z umów i obietnic. Jeden przełożony deadline – okej, można wybaczyć, zdarza się nawet w większych firmach. Drugi, trzeci, czwarty, piąty… W pewnym momencie miarka się przebrała. I rada nadzorcza Warty, i Farjaszewski powoli dochodzili do skraju cierpliwości. To on kupił m.in. część hotelową stadionu w Grodzisku Wielkopolskim i w tej części ma w przyszłości powstać bursa dla młodych zawodników Warty.
A przecież ich plany brzmiały może nie mocarstwowo, ale innowacyjnie. – Zamierzamy powoływać koncepty biznesowe nie tylko samodzielnie, ale również z zewnętrznymi partnerami. Potencjał tych inicjatyw będzie potwierdzany między innymi w środowisku sportowym, a następnie przedsięwzięcia te będą promowane poprzez klub, co bezpośrednio ma przełożyć się na wzrost przychodów Warty Poznań. Cele DD12 Lab są więc szersze niż tylko sama inwestycja w klub piłkarski. Działalność spółki będzie jednak przede wszystkim wspierała funkcjonowanie klubu, którego rozwój jest nadrzędną kwestią – mówiła Sypniewska na stronie oficjalnej klubu po przejęciu pakietu większościowego spółki.
Wreszcie cierpliwość skończyła się zarówno Warcie, jak i Farjaszewskiemu. Ten uznał, że trzeba zareagować, bo dalsze funkcjonowanie klubu w stanie permanentnego remontu nie ma najmniejszego sensu i grozi po prostu wpędzeniem „Zielonych” w problemy. Gdy pytamy przy ul. Spychalskiego o to, czy tych problemów nie ma już teraz, słyszymy: – Na szczęście nie, bo po prostu kleiliśmy to jakoś na klej. To był stan przejściowy do sierpnia, więc niewiele posunęło się do przodu, ale i nic takiego się nie zepsuło.
Sam Farjaszewski na stronie oficjalnej mówi tak: – Klub ma uregulowaną sytuację w zakresie zobowiązań pracowniczych oraz publiczno-prawnych. Wynagrodzenia realizowane są zgodnie z planem i tak też będzie w najbliższych miesiącach. Największym wyzwaniem znów jednak staje się ustabilizowanie struktury przychodowej, aby możliwy był dalszy rozwój klubu. Wracamy więc do punktu wyjścia, czyli momentu, gdy szukaliśmy dla Warty Poznań inwestora lub inwestorów.
Co oznacza zatem powrót klubu w ręce Farjaszewskiego? Powrót do punktu wyjścia z podobnymi perspektywami. Po pierwsze – to nie jest facet, dla którego Warta jest zabawką i pchnie ją w kąt. Po drugie – Warta nadal będzie szukała nowego inwestora, który będzie dysponował większymi możliwościami od Farjaszewskiego. Po trzecie – i klub, i sam nowy-stary właściciel są mądrzejsi o to, że trzeba lepiej przygotować się do kolejnej ewentualnej zmiany właścicielskiej. No i po czwarte – sytuacja w tabeli jest na tyle komfortowa dla poznaniaków, a ponadto do Warty należeć będzie część stadionu w Grodzisku, że nie pachnie tutaj jakimś krachem czy kryzysem.
– Na początku mojej obecności w Warcie Poznań nie sądziłem, że przez cztery lata aż tak bardzo zaangażuję się emocjonalnie w ten klub. Gdy w sierpniu 2022 roku doszło do transakcji, chciałem mieć gwarancję tego, że nowi właściciele od razu zaangażują się w finansowo w utrzymanie Warty. Teoretycznie nie powinno mnie to obchodzić, bo oddałem klub, przekazałem pałeczkę dalej i mogłem powiedzieć, że to już nie moja sprawa. Wracam na wyraźną prośbę osób najbardziej związanych z klubem – mówi Farjaszewski.
Nauczka dla Warty jest prosta: jeśli będzie znów chciała sprzedać klub, to tym razem mądrzej podejść do całego procesu transakcyjnego zmiany właściela.
Więcej o Ekstraklasie:
- Ligowa pigułka. Wszystko, co wydarzyło się zimą w Ekstraklasie (cz. 2)
- Strach przed lataniem. Dlaczego polskie kluby nie potrafią w transfery?
- 90 rzeczy, które nie wydarzą się w rundzie wiosennej Ekstraklasy
- Kamil Kuzera: – Nie sztuką jest stanąć i łupnąć piłkę. Samo stanie na boisku nic nie da
- Ekstraklasowa pigułka, część pierwsza (kluby 9-18)