Reklama

Z jednej strony Messi, z drugiej Ronaldo. Najwięksi wygrani i przegrani 2022 roku w światowej piłce

redakcja

Autor:redakcja

31 grudnia 2022, 11:39 • 10 min czytania 8 komentarzy

Leo Messi na szczycie z upragnionym Pucharem Świata w dłoniach. Cristiano Ronaldo we łzach, żegnający się z wielkim futbolem. Fenomenalne Maroko, przegrani Niemcy. Odrodzenie Carlo Ancelottiego, zapaść formy Romelu Lukaku. Czas podsumować rok 2022 w światowym futbolu. Wytypujmy zatem największych wygranych i przegranych ostatnich dwunastu miesięcy.

Z jednej strony Messi, z drugiej Ronaldo. Najwięksi wygrani i przegrani 2022 roku w światowej piłce

Będziemy wyróżniać konkretne postaci, natomiast w wielu przypadkach dodamy również pochwałę lub krytykę dla całych drużyn. Zaczynamy.

NAJWIĘKSI WYGRANI I PRZEGRANI 2022 ROKU

WYGRANI

Leo Messi / reprezentacja Argentyny

Kandydatura najbardziej oczywista z możliwych. Brak mistrzostwa świata był w zasadzie jedyną rysą na pomniku Leo Messiego. Miłośnicy Diego Maradony mogli bez końca przypominać, że to temu drugiemu należy się status najwybitniejszego argentyńskiego zawodnika w dziejach, ponieważ ma on na koncie mundialowy triumf. W 2022 roku Messi wreszcie odciął się od tego rodzaju głosów. Poprowadził ekipę Albicelestes do upragnionego mistrzostwa globu. I uczynił to w wielkim stylu – był liderem zespołu zarówno pod kątem piłkarskim, jak i mentalnym. A z tym drugim elementem bywało u niego różnie, przynajmniej w kadrze.

Teraz Messi ma już w dorobku – bez cienia przesady – wszystko.

Reklama

Naturalnie nie wygrał on mundialu w pojedynkę. Należy doceniać również postawę takich graczy jak Emiliano Martinez, Angel Di Maria, Nicolas Otamendi, Rodrigo De Paul, Enzo Fernandez czy Alexis Mac Allister. Należy chwalić pracę wykonaną przez Lionela Scaloniego. No ale to na Messim ciążyła największa presja jako na najwybitniejszej jednostce w argentyńskiej ekipie. I on tym wszystkim oczekiwaniom w sposób spektakularny podołał.

Walid Regragui / reprezentacja Maroka

Pierwszy awans zespołu z Afryki do półfinału mistrzostw świata – to brzmi naprawdę cholernie dumnie. Walid Regragui osiągnął z reprezentacją Maroka sukces, na jaki czekano od dekad. I trzeba podkreślić, że ekipa Lwów Atlasu nie przebiła szklanego sufitu w trybie uproszczonym. Dzięki łatwej drabince albo łutowi szczęścia. Podopieczni Regraguiego na turnieju w Katarze zaprezentowali się z kapitalnej strony, jeśli chodzi o zdyscyplinowanie taktyczne, co przełożyło się na wyeliminowanie Belgów, Hiszpanów czy Portugalczyków. Serio – widywaliśmy już znacznie mniej kręte ścieżki wiodące do mundialowego TOP4.

Walid Regragui. Nowy idol marokańskiej publiki

Skończyło się bez medalu i to pewnie pozostawia jakiś tam ślad niedosytu, ale naprawdę minimalny. Z krążkiem czy bez, Marokańczycy napisali fenomenalną historię. A ich szkoleniowiec, jeśli tylko zechce, z pewnością otrzyma kiedyś szansę pracy w silnym europejskim zespole.

Carlo Ancelotti i Karim Benzema / Real Madryt

Mogło się wydawać, że Carlo Ancelotti w futbolu na najwyższym poziomie ugra już niewiele – jego kadencja w Bayernie Monachium była rozczarowująca, jego przygoda z Napoli również, a pobyt w Evertonie nie przyniósł wielkiego przełamania. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały zatem, iż Carletto znalazł się na fali opadającej. Innego zdania był jednak Florentino Perez, który ponownie zatrudnił Włocha w roli szkoleniowca Realu Madryt. Co okazało się strzałem w dziesiątkę, bo Królewscy odzyskali mistrzostwo Hiszpanii, a także w wielkim stylu zatriumfowali w Lidze Mistrzów. Jednocześnie życiową formę osiągnął Karim Benzema, który dosłownie szalał w Champions League, wyciągając swój zespół choćby i z największych opresji.

Francuskiego napastnika zabrakło na mundialu, jego relacja z selekcjonerem Didierem Deschampsem ponownie się zagmatwała, no ale nie sposób przecież nie wymienić zdobywcy Złotej Piłki w gronie największych wygranych tego roku kalendarzowego.

Reklama

Luka Modrić / reprezentacja Chorwacji

Na osobną laurkę zasłużył kolejny piłkarz Realu Madryt. Luka Modrić w 2022 roku nie tylko sięgnął po swój piąty triumf w Lidze Mistrzów, ale poprowadził też reprezentację Chorwacji do drugiego z rzędu medalu mistrzostw świata. Przed czterema laty w Rosji był to krążek srebrny, teraz w Katarze – brązowy. Niesamowite, jak pięknie się ten zawodnik starzeje. W wieku 37 lat został mianowany trzecim najlepszym graczem mundialu i otrzymał nominację do najlepszej drużyny sezonu w Lidze Mistrzów. Co tu dużo gadać, Modrić sprawia wrażenie po prostu niezniszczalnego.

Podobnie zresztą jak cała chorwacka kadra. Trudno drugi z rzędu awans do strefy medalowej mistrzostw świata uznać za sensację, ale z pewnością niewielu ekspertów prorokowało przed katarskim turniejem, iż podopieczni Zlatko Dalicia znów zdołają zawędrować aż tak daleko. Mistrzostwa wykreowały też nowych bohaterów, których może podziwiać chorwacka publiczność. Żeby wspomnieć choćby Josko Gvardiola czy Dominika Livakovicia.

Chwicza Kwaracchelia / SSC Napoli

Jeszcze nie tak dawno zaledwie garstka miłośników futbolu z Neapolu znała w ogóle jego nazwisko. Dzisiaj jest dla nich „Kwaradoną”. Chwicza Kwaracchelia to objawienie sezonu 2022/23 we włoskiej Serie A. Ekipa Napoli generalnie ma za sobą fenomenalne miesiące, ale to o błyskotliwym Gruzinie mówi się najwięcej. Kwaracchelia strzela bramki, asystuje, kręci przeciwnikami, napędza całą ofensywę neapolitańskiego zespołu. Piotr Zieliński czy Victor Osimhen też są oczywście kapitalnie dysponowani, no ale wokół nich nie ma już od dawna tej aury tajemniczości. Wiadomo było, że stać ich na wiele.

Dwa mecze wystarczyły. „Kwaramania” ogarnia Włochy, rośnie nowy król Neapolu

Kwaracchelia do pewnego stopnia był jednak zagadką. Ale dzisiaj nie ma już wątpliwości, iż może on poprowadzić Napoli do upragnionego mistrzostwa Italii.

Stefano Pioli / AC Milan

A skoro o mistrzostwie Włoch mowa, no to na kilka ciepłych zdań zapracował również trener, który w sezonie 2021/22 odzyskał scudetto dla Milanu. Stefano Pioli przejmował ekipę Rossonerich w rozsypce. Tak sportowej, jak i mentalnej. Wykonał jednak z mediolańskim zespołem niesamowitą pracę na obu tych płaszczyznach, no i na efekty nie trzeba było długo czekać. Po latać posuchy, Milan powrócił na tron włoskiej ekstraklasy. I nie jest wcale powiedziane, że ten tron utraci – okej, na razie Napoli znajduje się poza zasięgiem, ale Rossoneri też punktują rzetelnie. Straty wciąż są do odrobienia.

Mikel Arteta / Arsenal FC

Kanonierzy znów najlepsi w Premier League? To możliwe. Podopieczni Mikela Artety doskonale prezentują się w sezonie 2022/23 i jak na razie przewodzą w ligowej tabeli, a zatem hiszpańskiego szkoleniowca też wyróżniamy w naszym zestawieniu. Już poprzednia kampania była zresztą w wykonaniu Arsenalu całkiem niezła – wtedy skończyło się na piątej lokacie z niewielką stratą do pozycji numer cztery. Teraz jest jeszcze lepiej. Oczywiście dowiezienie przewagi będzie piekielnie trudnym zadaniem, biorąc pod uwagę możliwości Manchesteru City, który depce londyńczykom po piętach, ale jak na razie nic nie wskazuje na to, by Arsenal miał się zacząć potykać o własne nogi. Mimo przejściowych kłopotów Liverpoolu, Obywatele mają znów godnego rywala w walce o mistrzostwo Anglii.

Erling Haaland

Tego wariata również musimy skomplementować. Reprezentacji Norwegii zabrakło na mundialu, a Manchester City jesienią nie zawsze zachwycał, ale akurat Erling Haaland nie zwalnia tempa. Jeżeli ktokolwiek miał wątpliwości, czy rosły napastnik poradzi sobie w angielskiej ekstraklasie, to obecnie z całą pewnością już ich niema. Po czternastu występach w sezonie 2022/23 Haaland ma na swoim koncie 20 ligowych trafień w Premier League. Pachnie tutaj naprawdę wyśrubowanym rekordem strzeleckim, którego poprawienie będzie tylko w zasięgu samego Norwega. Haaland to oddzielna kategoria wagowa. Super-hiper-ciężka.

PRZEGRANI

Cristiano Ronaldo

Stało się. Cristiano Ronaldo – jeden z najwybitniejszych piłkarzy w dziejach, co do tego nikt nie ma prawa mieć wątpliwości – schodzi ze sceny. Niestety w wyjątkowo ponurych okolicznościach. W zasadzie wszystko w ostatnim czasie idzie nie po myśli Portugalczyka. Dramatyczne wydarzenia w życiu prywatnym, odsunięcie od składu w Manchesterze United, paskudne okoliczności rozstania z ekipą Czerwonych Diabłów, do tego nieudany mundial. Oczywiście reprezentacja Portugalii dotarła w Katarze do ćwierćfinału, trudno zatem mówić o jakiejś katastrofie, natomiast sam Ronaldo na turnieju wyglądał fatalnie – trafił do siatki tylko raz, zresztą z rzutu karnego, a w dalszej części mistrzostw wylądował na ławce rezerwowych. Nie uratował drużyny w starciu z Marokiem.

Gdy opuszczał murawę, nie potrafił powstrzymać łez. Wiedział, że to była jego ostatnia szansa na mistrzostwo świata.

Trela: Droga Messiego czy Ronaldo, czyli jak się zestarzeje Lewandowski


Nie ma już dla niego miejsca w światowym topie. Jorge Mendes dwoił się i troił, by umieścić swego klienta w jednym z najlepszych klubów Starego Kontynentu, ale nikt nie był zainteresowany usługami Ronaldo. Niektórzy działacze informowali o tym wprost, dodatkowo godząc swymi deklaracjami w ego CR7. Koniec końców 37-latek podpisał zatem lukratywną umowę z saudyjskim An-Nassr. I nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że Cristiano wielokrotnie zapowiadał, iż nie chce kończyć kariery w taki sposób. Chciał odejść okryty glorią chwały, najlepiej w Lidze Mistrzów. Po prostu nie dał rady tej ambicji zrealizować.

Hansi Flick / reprezentacja Niemiec

Reprezentacja Niemiec na mistrzostwach świata w Katarze nie wyglądała wcale tragicznie. Mecz z Japonią? Okej, druga połowa była nad wyraz marna, ale wcześniej nic nie zapowiadało klęski. Spotkanie z Hiszpanią? Świetne z obu stron, bardzo wyrównane. Starcie z Kostaryką? Zwycięstwo zgodnie z planem. No ale na koniec dnia podopieczni Hansiego Flicka nie wyszli z grupy, a to olbrzymi cios dla niemieckiej kadry. Zwłaszcza, że mówimy o drugiej klapie z rzędu.

W takich okolicznościach nie sposób nie wytknąć palcem selekcjonera. Flick jednak nie jest cudotwórcą.

Romelu Lukaku / reprezentacja Belgii

A skoro jesteśmy już przy mundialowych klopsach, no to na słowa krytyki zasłużył też Romelu Lukaku. Belgijski napastnik generalnie wpadł w trudny do pojęcia dołek kariery – niesamowicie się rozpędził w Interze Mediolan, z którym sięgnął po mistrzostwo Włoch, ale potem wszystko zaczęło się u niego gmatwać. Beznadziejna forma po powrocie do Chelsea, kontrowersyjne wypowiedzi w mediach, słaba dyspozycja fizyczna. Wreszcie – naznaczony kontuzjami powrót do Italii, no i ten nieszczęsny mundial. W meczu z Chorwacją zwalisty napastnik spartolił więcej sytuacji, niż Chorwaci wykreowali sobie na dystansie całego turnieju.

Krótko mówiąc – dramat. Belgowie liczyli, iż Lukaku ich uratuje, a on tymczasem do reszty ich pogrążył.

Tite / reprezentacja Brazylii

Odpadnięcie w ćwierćfinale mistrzostw świata to w sumie żaden wstyd. Zwłaszcza po serii rzutów karnych. Ale z drugiej strony, oczekiwania względem reprezentacji Brazylii były w tym roku tak wielkie, że należy jednak ekipę Canarinhos umieścić w gronie wielkich przegranych 2022 roku. Tite miał teoretycznie w garści wszystkie argumenty, by poprowadzić Brazylię do szóstego mundialowego triumfu. A jednak znowu czegoś zabrakło. I trudno nawet konkretnie wskazać, jaki element zawiódł. Przez 1/8 finału podopieczni Titego przeszli tanecznym krokiem. Od Chorwatów także byli wyraźnie lepsi.

Tylko co z tego? Dla Brazylijczyków liczył się wyłącznie Puchar Świata. A ten zgarnęli ich odwieczni rywale z Argentyny. Podwójna klęska.

Julen Lopetegui / Sevilla FC

Jeszcze nie tak dawno spekulowano, że Sevilla może pozostawić za plecami Real, Barcelonę oraz Atletico i sięgnąć po wyśnione mistrzostwo Hiszpanii. I nie były to spekulacje oderwane od rzeczywistości. Ekipa ze stolicy Andaluzji faktycznie zdawała się posiadać argumenty, by mierzyć aż tak wysoko. Dziś jednak tego rodzaju marzenia można odłożyć między bajki. Zespół z Estadio Ramón Sánchez Pizjuán plasuje się w strefie spadkowej hiszpańskiej ekstraklasy i musi się skoncentrować na tym, by nie wyrżnąć twarzą o dno tabeli. Zjazd Sevilli jest zatem naprawdę spektakularny. Aż przykro się to ogląda.

Kręcidło: Lopetegui w Wolverhampton. Jak wysoka będzie cena spełniania marzeń?

Za beznadziejne wyniki zespołu posadą zapłacić naturalnie Julen Lopetegui, który jeszcze nie tak dawno świętował z klubem triumf w Lidze Europy. Teraz hiszpański szkoleniowiec poprowadzi Wolverhampton. Jeśli tam również powinie mu się noga, jego kariera trenerska znajdzie się na kolejnym zakręcie.

Thomas Tuchel / Chelsea FC

Kiedy londyńska Chelsea pod wodzą Thomasa Tuchela sięgnęła w sezonie 2020/21 po zwycięstwo w Lidze Mistrzów, mogło się wydawać, że to dopiero początek długiego pasma sukcesów. Niemiecki szkoleniowiec w trybie ekspresowym poukładał ekipę ze Stamford Bridge, przede wszystkim uszczelniając przeciekającą wcześniej defensywę. Ale im dalej w las, tym mniej okazałe były rezultaty osiągane przez The Blues. Potem angielskie media zaczęły kolportować plotki o napiętej atmosferze na linii Tuchel – nowe władze Chelsea. No i stało się – we wrześniu 2022 roku niemiecki trener wyleciał z posady.

W tej chwili Chelsea ma aż szesnaście punktów straty do liderującego w tabeli Arsenalu. Delikatnie rzecz ujmując – na odzyskanie tytułu mistrzowskiego się nie zanosi. A przecież takie są właśnie ambicje włodarzy The Blues – ponownie zapanować w Premier League.

Andrea Agnelli / Juventus FC

Sportowo w Juventusie nie dzieje się najlepiej – mistrzostwa Włoch raczej nie uda się odzyskać, z Ligą Mistrzów ekipa Starej Damy już się pożegnała. Prawdziwie skandaliczne okazały się jednak kwestie pozaboiskowe. Finanse Juve znalazły się pod lupą prokuratury w Turynie, prokuratury sportowej przy Włoskiej Federacji Piłkarskiej (FIGC) oraz Narodowej Komisji Spółek i Giełdy. Samo widmo afery zmiotło z planszy zarząd klubu, z Andreą Agnellim na czele.

Pułapki kreatywnej księgowości. O co chodzi ze śledztwami w sprawie Juve?

Pisaliśmy na Weszło: „Postępowania przeciwko Bianconerim to jedno, a drugie to opłakany stan konta. Bilans za ostatni rok finansowy (zamknięty w czerwcu 2022) to strata 239 milionów euro, największa w historii całej Serie A. Co więcej, to już piąty rok z rzędu na minusie. Kiedy jesienią po serii słabych wyników kibic nawoływał do dyrektora Arrivabene o zwolnienie Massimiliano Allegrego, ten odpowiedział pytaniem: – A zapłacisz nowemu trenerowi? Wcale nie żartował. Zwyczajnie w obecnej sytuacji Starej Damy nie stać na pożegnanie z Allegrim, bo kosztowałoby to 36 baniek”.

Wszystko wskazuje na to, że w Juve dobrze już było i czas się szykować na chude lata.

CZYTAJ WIĘCEJ O ZAGRANICZNYM FUTBOLU:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

8 komentarzy

Loading...