Wcześniej tylko Hiszpania zdołała to zrobić. Przegrać pierwszy mecz na mistrzostwach świata, żeby potem zawędrować aż do finału i go wygrać. Stworzyć coś legendarnego, pamiętnego, tak trudnego przecież do powtórzenia. Popełnić błąd, stracić jedyne zapasowe życie już na samym początku, ale w ostateczności zyskać nieśmiertelność. Drogą przez męki, czasami na własne życzenie, krocząc po skraju przepaści.

Były chwile, kiedy Argentyńczycy w Katarze mogli upaść i już nigdy nie powstać. Zaznać smaku kolejnej wielkiej porażki, którą znają z wielu poprzednich turniejów. Tym razem jednak przygotowali się, wykuli brakujący element: mentalność nie do zdarcia. Dlatego dziś są najlepsi.
Przegrali z Arabią Saudyjską, choć wygrywali. Przystawili sobie nóż do gardła.
Do 64. minuty meczu z Meksykiem strach zaglądał im w oczy, wręcz wdzierał się do mózgu i paraliżował. Ale dali radę.
W pierwszej połowie z Polską uderzyli w mur, Messi przestrzelił jedenastkę. Ale później zrobili swoje.
Z Australią kontrolowali spotkanie tylko do 77. minuty, igrali z ogniem. Wytrzymali.
Z Holandią, gdy już witali się z gąską, wywołali pożar we własnym domu. Choć był gigantyczny, zdołali go ugasić.
Chorwacja była wyjątkiem od reguły. Letni spacer dla relaksu, deklasacja. Chwila wytchnienia między thrillerami.
Francję miażdżyli, była dla nich tłem, ale tylko do 80. minuty. Tracili prowadzenie dwa razy, zostali przypięci do karuzeli mentalnej aż do ostatniej akcji dogrywki. Ale wygrali mistrzostwo świata, znów byli perfekcyjni na ostatnich metrach dramatycznego wyścigu.
Żaden serial nie miał tyłu zwrotów akcji, ile cały ten turniej w wykonaniu Argentyny.
Jej mecze nie nudziły, gwarantowały coś magicznego. Czy to pod względem czysto piłkarskim, czy wynikowym. Zawsze można było spodziewać się czegoś niespodziewanego, co zresztą zapowiadał już mecz z Arabią. Okazało się jednak, już gdzieś w połowie drogi, a w szczególności na jej finiszu, że zawsze też Argentyńczycy mogli liczyć na samych siebie. Na to, że prędzej czy później zdążą naprawić swoje błędy, utrzymają nerwy na wodzy i oprócz walk fizycznych wygrają także przede wszystkim te psychiczne.
Patrząc na jakość poszczególnych piłkarzy i ją sumując, czy to była najlepsza reprezentacja na tym mundialu? Nie, tego byśmy nie powiedzieli. Francja w tej kategorii byłaby górą. Ale nie pierwszy raz przekonaliśmy się, że w futbolu liczy się coś więcej. Że musisz być wybitny również wtedy, gdy nie idzie. Gdy kłód pod nogami coraz więcej, a ty i tak potrafisz je przeskoczyć. To sprawia, że wygrywasz wojny.
Bitew w Katarze Argentyna przegrała przynajmniej kilka. Finał wpisał się w tę tendencję i chyba nie mogło być inaczej. Tak jest bardziej filmowo, tak bardziej porusza serce. I właśnie to będziemy pamiętać, ten porywający styl, w jakim „Aniołowie o brudnych twarzach” wspinali się na szczyt. Żadna inna reprezentacja nie pokazywała takiej zawziętości, takiej cholernej determinacji przyprawionej wielką dawką umiejętności. Zobaczyliśmy ekipę, która jakby została stworzona tylko do tego zadania – do walki o Puchar Świata dla Leo Messiego. Walki morderczej, wyniszczającej, w myśl: skoro to jego ostatni mundial w karierze, każdy mecz w nim jest ostatnim także dla nas.
Ta mentalność Argentyńczyków – wbrew temu, co działo się na kilku turniejach z ich udziałem w ostatniej dekadzie – przejdzie do legendy. Ci ludzie, którzy wznieśli dzisiaj najważniejsze trofeum w uniwersum piłki nożnej, poprzez klęski nauczyli się cierpieć. Najpierw w 2021 roku ból wreszcie przekuli w radość, wygrywając Copa America. A teraz, gdy patrzył na nich już cały świat, a nie tylko jego część o późnych godzinach nocnych, tylko potwierdzili, że stali się niezniszczalni. Nikt nie stanął nad nimi w geście triumfu po najtrudniejszych wymianach ciosów. Nikt nie zatopił we łzach. Nikt nie przerwał ich wędrówki prowadzącej do zyskania nieśmiertelności.
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:
- Marciniak i polscy sędziowie pozytywnymi bohaterami finału. Nienaganny występ Polaków!
- 20 lat wspinaczki Szymona Marciniaka na szczyt. „Piłkarsko był na Ekstraklasę”
- Niepasujący wyglądem, ale pasujący grą. Mac Allister wśród Latynosów
- Michał Anioł futbolu. Kylian Mbappe przegrał, ale zachwycił świat
- Najwspanialszy finał mundialu w historii! Argentyna mistrzem świata!
Fot. Newspix
Naćpani tramadolem i sterydami.
Żabinsyny?
Żabinfaker go matroszka!
MIna Mikrona bezcenna…….
Kamil 2 procent Warzocha.
Miłego spoglądania w lustro, czlowieku honoru.
Dokładnie. Prawdziwe dziennikarskie i ludzkie zero.
Obciągnę kutasa!!! Promocyjna cena – place 150zl. Możliwość trójkąta – ja, ty i mója matka – place 500. Kontakt na priv
Niezniszczalny, Niezatapialny obciagacz
Chyba brakowało siły. W trzech meczach przeciwnicy remisowali w końcówkach albo byli tego blisko jak Australia. Dzisiaj zmiany pomogły i podnieśli się w dogrywce bo wydawało się przez kilkanaście minut, że Francja pójdzie za ciosem.
Nie wiem czy to kwestia sił – w dwóch dogrywkach wyglądali lepiej niż przeciwnik. To raczej wynika z tego że nie potrafią się bronić nisko, jak oddają inicjatywę to już nawet rzadko kontrują.
Było kilka zmian pod koniec podstawowego czasu gry.
Campeones
Niezniszczalni to ze wygrali po karnych kupiony Mundial?
Podobne wałki były w 1978 r.
Kupiony to byl mundial w Katarze , cos ci sie czlowieku popierdolilo , ale to normalne
Gratulacje dla Argentyny, afrykanske zabojady tez zagraly szczesliwy mecz dzieki talentowi wyniesionemu z lodki…. zalosny Macron na trybunach i Argentynski bramkach z nagroda na chuju …. cos sie dzialo
Banda pastuchów, chamów i wieśniaków. Nie było innej opcji skoro fifa przez cały turniej robiła co mogła żeby karakan wygrał.