Selekcjoner reprezentacji Argentyny Lionel Scaloni wszedł ze swoją drużyną do finału mistrzostw świata po wygranej 3:0 z Chorwatami.
– Wynik nie do końca pokazuje, kto był stroną przeważającą. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, ale może nie w takich rozmiarach. Wiedzieliśmy, że Chorwaci na początku będzie chcieli więcej pograć piłką, mają świetnych pomocników. To jednak mogła być nasza siła, bo czasami rywal jest niezorganizowany po stracie piłki i zostawia dużo miejsca. Rozegraliśmy ten mecz tak, jak sobie założyliśmy – mówił Scaloni.
– Trudno to wszystko wyrazić słowami. Finał mundialu jest tym, o czym zawsze marzyłem jako Argentyńczyk. To jest emocjonalne, a nasi kibice wspierają nas w sposób, którego nie da się zapomnieć. Tworzymy historię. Świętujemy, ponieważ dokonaliśmy czegoś bardzo ekscytującego, ale wciąż pozostaje jeden krok do wykonania. Jest czas na radość, ale musimy już myśleć o tym, co nadejdzie – stwierdził w temacie atmosfery w drużynie.
W kwestii najlepszego piłkarza na świece Scaloni nie miał żadnych wątpliwości, wskazując na Messiego. – Czasami może się wydawać, że mówimy to tylko dlatego, że jesteśmy Argentyńczykami, ale ja nie mam żadnych wątpliwości. Za każdym razem jego gra jest źródłem ogromnej motywacji dla kolegów z drużyny. Nie mam już nic do powiedzenia na temat Messiego, to przywilej go mieć – podsumował selekcjoner Albicelestes.
WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA W KATARZE:
- Mikulski: Marciniak w finale? Jestem umiarkowanym optymistą. Decyzja w czwartek
- Sofyan Amrabat, czyli maszyna z Maroka. „Człowiek z misją, stworzony do futbolu”
- Alvarez i Fernandez – młodzież w służbie Messiego
Fot. Newspix