Reprezentacja Maroka bez wątpienia jest największą sensacją trwającego mundialu. Znakomicie broni, jest piekielnie skuteczna przy wyprowadzaniu kontrataków, a na dodatek dysponuje zawodnikami zdolnych do tworzenia przewagi w drugiej linii. Pojawiają się jednak tezy, że marokańscy zawodnicy bronią tak, jak reprezentacja Polski, a „Lwom Atlasu” nikt jakoś antyfutbolu nie zarzuca. Rozprawy się z tym mitem.

Dlaczego Maroko broni tak dobrze?

Na początku przyjrzyjmy się może współczynnikowi goli oczekiwanych przeciwko danej drużynie. xGA naświetli nam o jakiej dysproporcji w jakości stworzonych szans przez rywali mówimy, gdy porównujemy Polskę i Maroko.

Otóż reprezentacja Maroka pozwoliła rywalom na stworzenie sytuacji o łącznym współczynniku 4.92 xG, mniej chociażby od Anglii, Belgii, Francji czy Portugalii. Z zespołów, które dotarły do półfinałów, tylko Argentyna pozwoliła rywalom na stworzenie lepszych okazji strzeleckich. Tymczasem my w tym niechlubnym rankingu prowadzimy, choć biało-czerwoni rozegrali o mecz mniej od Marokańczyków. xGA w przypadku Polski wynosi 9.48, czyli niemal dwukrotność tego, co w przypadku „Lwów Atlasu” – a przypomnijmy, że graliśmy o mecz mniej, a Maroko miało na rozkładzie jeszcze dogrywkę z Hiszpanami. Możemy kłócić się co do jakości rywali, bo przecież graliśmy z Francją czy Argentyną, natomiast Chorwaci, Belgowie, Hiszpanie czy Portugalczycy to też nie są gracze, którzy wypadli sroce spod ogona, a kontynentalna i globalna czołówka.

Doprawdy nie ma co porównywać sposobu bronienia Polski i Maroka. Nie wiemy też skąd takie tezy się wzięły, ale prawdopodobnie od tych samych ludzi, którzy próbowali do pewnego momentu brnąć w retorykę, że możemy być jak Grecja na Euro 2004 – ale ten mit obaliliśmy już kilka dni temu. Nie jesteśmy tak skuteczni, nie gramy tak samo, nie wykorzystujemy tak swojego ataku, a przede wszystkim mamy dużo mniej mobilnych graczy w środku pola.

Zwróćmy uwagę chociażby na to, jak błyskawicznie potrafią wyprowadzać kontry zawodnicy Maroka. Dziewięciu piłkarzy pod własnym polem karnym, przechwyt przy linii końcowej, trzy podania i przeniesienie czterech graczy pod pole karne rywala. Ostatecznie Cheddira nie wykorzystał świetnej sytuacji na 2:0.

I Maroko w takich akcjach się lubuje. Wiedzą, że w starciach z rywalami o wyższej jakości piłkarskiej nie stać ich na prowadzenie gry, nie będą grać ataków pozycyjnych w meczach z Portugalią czy Hiszpanią. Kilkukrotnie próbowali robić to na tle Hiszpanów (zwłaszcza w pierwszej połowie), ale wówczas przerzucali grę na jedno ze skrzydeł i liczyli, że Boufal lub Ziyech wygrają pojedynek i dograją na pole karne. Zdecydowanie lepiej wyglądają w szybkich atakach.

Natomiast nie igrają w defensywie. Pozwalają przeciwnikowi pograć piłkę w okolicach koła środkowego czy na jego połowie, ale w okolicach własnej szesnastki są niezwykle agresywni. Widać to chociażby po tym, jak blokowali dostęp do własnego pola karnego w starciu ćwierćfinałowym.

Nisko ustawiony blok obronny i relatywnie wąsko zestawiona defensywa może przypominać to, jak my graliśmy z Argentyną. Sęk w tym, że Maroko skutecznie utrzymuje przeciwników poza własną szesnastką. Żaden zespół nie oglądał aż tak wielu podań rywala w trakcie mundialu, co Maroko – przeciwnicy „Lwów Atlasu” wymienili aż 3238 podań. Ale tylko 38 z nich było kierowanych w pole karne Marokańczyków. Dla przykładu – rywale Ghany wymienili 1432 podania, a aż 46 z nich było kierowanych w pole karne Ghańczyków.

Na korzyść Marokańczyków świadczy też fakt, że w defensywie są nie tylko agresywni, ale i skuteczni. Wygrywają aż 64% pojedynków w obronie, lepszą skutecznością na mundialu cieszą się jedynie Argentyńczycy i Brazylijczycy, których na mistrzostwach już nie ma.

Maroko jest zatem modelowym przykładem reprezentacji, której jakość piłkarzy nie pozwala na to, by dominować rywali, ale w perspektywie turniejowej może wykorzystywać szybkie ataki i szczelną defensywę. Nie ma bowiem nic złego w niskim bronieniu – tak przecież przez długi czas grało Atletico Madryt za kadencji Diego Simeone. Kluczem jest natomiast to, by nie bronić swojej bramki w sposób desperacki, by nie prosić się o kłopoty w postaci wielu strzałów na bramkę. Tak broniliśmy my w Katarze – do dziś żaden bramkarz na turnieju nie obronił więcej uderzeń od Wojciecha Szczęsnego, a jesteśmy w czołówce xG na strzał rywala, czyli innymi słowy – stosunkowo często dopuszczaliśmy do dobrych okazji strzeleckich.

Maroko tymczasem nawet jeśli pozwala na strzały, to np. takie jak ten Joao Felixa – zza dwóch zasłon, z kilkoma piłkarzami na linii uderzenia, z dość trudnej pozycji.

Swoją drogą – nieprzypadkowo nawiązaliśmy do Cholo Simeone, bo nawet Marokańczycy mówią o tych podobieństwach. – Graliśmy w stylu Simeone i wygraliśmy – mówił Yassine Bounou po zwycięstwie nad Hiszpanią.

Pokazaliśmy wielkie serce, nie zostawiliśmy rywalom wiele miejsce, mieliśmy technicznych piłkarzy robiących różnicę. Nasz styl był podobny do tego, który zastosowaliśmy przeciwko Hiszpanom i podobny do stylu Atletico za kadencji Simeone – dodał Walid Regragui po triumfie nad Portugalią.

A trzeba zaznaczyć, że styl Regraguiego był krytykowany – zarzucano mu minimalizm, kunktatorstwo, zabijanie potencjału swoich graczy. Brzmi znajomo, prawda? Aczkolwiek w przypadku Maroka gra na mundialu pokazała, że kluczowi piłkarze ofensywni mogą błyszczeć nawet wtedy, gdy zespół ma średnio 33% posiadania piłki. Fundamentem jest to, że tacy gracze jak Ziyech, Boufal czy Ounahi dostają piłkę do nogi, nie muszą się o nią bić w pojedynkach główkowych.

Kluczowy w tej układance jest jednak Amrabat – jednoosobowa armia wielofunkcyjna środka pola, być może najlepszy defensywny pomocnik mistrzostw do tej pory. Gracz Fiorentiny nie ogranicza się tylko do tytanicznej pracy w destrukcji, ale czuje się swobodnie z piłką przy nodze. Wielokrotnie wychodził spod pressingu prostym dryblingiem, precyzyjnie dogrywa piłkę w boczne sektory (z Portugalią kombinacja podań od Amrabata do Ziyecha była drugim najczęstszym sposobem rozgrywania akcji przez Marokańczyków).

Techniczne ofensywne trio potrafiące utrzymać się przy piłce i stworzyć przewagę w bocznym sektorze (Ziyech, Ounahi, Boufal), uniwersalny pomocnik odpowiadający za destrukcję i podstawę kreacji (Amrabat), a także spinający to wszystko szczelnie zorganizowany blok defensywy. Gotowy zestaw do tego, by skutecznie grać przy niskim posiadaniu piłki.

Jest jeszcze jednak języczek u wagi, który sprawia, że Maroko jest niezwykle groźne w fazach przejściowych i trudne do pokąsania przy re-kontrach. To bardzo mobilne boki defensywy. Hakimi i Mazraoui (ten drugi ma problemy zdrowotne, dlatego zszedł z boiska w starciu z Hiszpanią, nie grał z Portugalią) to konie do biegania na wysokiej intensywności. Hakimi z Portugalią pokonał 10,3 km, przebiegł największy dystans sprintem (powyżej 25 km/h), wykonał 104 szybkich biegów i 60 sprintów (więcej tylko Ounahi). Podobnie wypadł zastępujący Mazraouiego Attiat-Allah, który hasał na lewej stronie bloku obronnego. W ćwierćfinałach chyba tylko Josip Juranović z grona bocznych obrońców potrafił biegać tak dużo i na takiej intensywności.

SYLWETKA SELEKCJONERA REPREZENTACJI MAROKA

Oni grają bardzo kompaktowo. Dają mało czasu zawodnikowi rywala na to, by pomyślał, wykonał jakieś zagranie. Musisz grać szybko i próbować złamać ich organizację w tyłach, co jest trudne. Nawet wtedy, gdy znasz ich zalety. Będziemy musieli być bardzo szybcy i precyzyjni, by strzelić im gola, bo przecież do tej pory stracili tylko jedną bramkę, na dodatek samobójczą. To imponujące – mówi Jules Kounde, prawy obrońca reprezentacji Francji.

Środowy półfinał między Francją i Marokiem zapowiada się o tyle ciekawie ze względów taktycznych, że Francuzi lubią czasem podpuścić przeciwnika i wciągnąć go na swoją połowę krótkim otwarciem akcji od bramkarza. Tak przecież w pierwszej połowie grali z reprezentacją Polski. Wówczas Dembele i Mbappe, którzy są bardzo pasywni przy pressingu na rywalu, mogą pościgać się z przeciwnikami na flankach przy szybkich atakach. Matty Cash, gdy próbowaliśmy podejść bliżej pola karnego Francji, musiał być niezwykle czujny, gdy Mbappe ruszał za plecy wysoko ustawionej defensywy. W środę bez wątpienia podobnie wyczulony musi być Hakimi, który lubi obiec Ziyecha na prawej flance lub wbiec w centrum boiska, gdy Ziyech zbiega do linii bocznej i tam próbuje wygrać pojedynek z przeciwnikiem.

Maroko jest modelowym przykładem na to, że wcale nie trzeba wykonywać tysiąca podań na mecz jak Hiszpania, nie trzeba mieć ofensywy o jakości Francuzów, nie trzeba grać efektownie jak Brazylia. Dobra organizacja, uwypuklenie swoich atutów, zminimalizowanie zagrożenia ze strony przeciwnika, wyeksponowanie posiadanych atutów po własnej stronie – to wszystko dało „Lwom Atlasu” półfinał. Już teraz są sensacją turnieju. Czy stać ich na wywinięcie jeszcze większego numeru?

WIĘCEJ O MISTRZOSTWACH ŚWIATA:

Fot. Newspix

Suche Info

„Powołują tego drewniaka Piątka, który chyba już z 10 klubów zmienił, bo ma dobrego menedżera”

redakcja
Suche Info

Piąty gol Karola Świderskiego w sezonie! [WIDEO]

redakcja
Weszło

Spektakularny nokaut Mameda, Szpilka odciął Pudziana! KSW na Narodowym dopisało

Damian Smyk
Suche Info

Piłkarskie jaja w Ligue 1. Kuriozalny błąd bramkarza Lens w starciu z Auxerre [WIDEO]

redakcja
Inne sporty

Puchar Polski zostaje w Płocku! Podwójny pech kielczan

Kacper Marciniak
Suche Info

RB Lipsk z drugim Pucharem Niemiec. Błysnęli Nkunku i Szoboszlai [WIDEO]

redakcja
Weszło

Spektakularny nokaut Mameda, Szpilka odciął Pudziana! KSW na Narodowym dopisało

Damian Smyk
12
Inne sporty

Puchar Polski zostaje w Płocku! Podwójny pech kielczan

Kacper Marciniak
4
Weszło

Bruk-Bet Termalica wypełnił obowiązek, zagra w barażach

Kamil Warzocha
12
Weszło

Dyrygent Sapała i skuteczni partnerzy. Wisła Kraków ograła Górnika Łęczna

Paweł Ożóg
10
Weszło

RUCH CHORZÓW WRACA DO EKSTRAKLASY! Dobrze was znów widzieć, Niebiescy!

Paweł Paczul
115
Anglia

Guendogan grał na kodach. Manchester City o krok od potrójnej korony

redakcja
5