Reklama

To będzie ten sezon? Asseco Resovia wreszcie gra na miarę możliwości

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

15 listopada 2022, 15:31 • 13 min czytania 1 komentarz

Jeżeli mielibyśmy podsumować jednym słowem wyniki Asseco Resovii w ostatnich kilku sezonach PlusLigi, to nie moglibyśmy użyć innego zwrotu niż rozczarowanie. Wydawało się, że klub z Podkarpacia wpadł w błędne koło ciągłych transferów, zmian koncepcji budowy drużyny i wyrzucania trenerów, co kończyło się sportowym niepowodzeniem. I nic nie zapowiadało wyjścia z tej patowej – i trochę patologicznej – sytuacji. Tymczasem po dziewięciu kolejkach sezonu 2022/2023, Asseco Resovia zajmuje drugie miejsce w tabeli, zaraz za swoim jedynym pogromcą – ekipą Jastrzębskiego Węgla. Drużyna z Rzeszowa w końcu gra na miarę swojego ogromnego potencjału, a jej kibice nieśmiało zadają pytanie – czy to będzie TEN sezon?

To będzie ten sezon? Asseco Resovia wreszcie gra na miarę możliwości

NOWY ROK, STARA RESOVIA?

Niemalże równo rok temu napisaliśmy tekst poświęcony Asseco Resovii, który zatytułowaliśmy „w krainie pieniędzy i niepowodzeń”. Jak sugeruje sama nazwa, analizowaliśmy w nim, dlaczego zespół ze stolicy Podkarpacia, chociaż na papierze ma wszystko by zwojować PlusLigę, od kilku lat każdy sezon kończy większym lub mniejszym rozczarowaniem. Całość możecie przeczytać w tym miejscu. Przypomnijmy standardowy cykl życia Asseco Resovii, który wyglądał następująco:

Początek sezonu – uzbrojona w nowe gwiazdy Asseco Resovia Rzeszów zapowiada walkę o medale.
Środek sezonu – rywale z PlusLigi weryfikują siłę rzeszowskiego zespołu. Choć drużyna jest mocna na papierze, to brak jej zgrania. Nie jest w stanie nawiązać walki z najlepszymi zespołami ligi. Czasem po prostu jest bezradna.
Koniec sezonu –  kolejne rozczarowanie. Miał być medal – najlepiej złoty – tymczasem Resovia kończy rok z niczym. Następuje zwolnienie trenera (o ile nie został wyrzucony wcześniej), wyprzedaż połowy składu, zakup nowych, głośnych nazwisk i powrót do początku sezonu.

Czy w ubiegłym roku coś w Rzeszowie uległo zmianie? Cóż na papierze może się wydawać, że Resovia kolejny raz zatoczyła koło. Przed rozgrywkami 2021/2022 klub sprowadził Sam Deroo, Jana Kozamernika, Pawła Zatorskiego, Jakuba Kochanowskiego, Macieja Muzaja i Jakuba Buckiego. W klubie drużynie pozostali Fabian Drzyzga czy Klemen Cebulij, ale kolejny raz w pierwszym składzie nastąpiły spore roszady. Dalej było to, co zwykle. W zespole z potencjałem i nazwiskami widać było brak zgrania, a forma drużyny stanowiła wielką sinusoidę.

Reklama

Następnie karuzela trenerska weszła na wyższy bieg. Pod koniec grudnia z posadą pożegnał się Alberto Giuliani, którego zastąpił Marcelo Mendez. Argentyńczyk dokończył sezon, w którym rzeszowianie zajęli piąte miejsce. Ale niedługo później i on pożegnał się z robotą, zaś w czerwcu prezes Piotr Maciąg postawił na Giampaolo Medeia. Można było wtedy powiedzieć, że w Rzeszowie wszystko funkcjonuje po staremu.

Lecz względem ostatnich lat, nastąpiła istotna różnica w błędnym kole postępowania Asseco Resovii.

W KOŃCU BEZ REWOLUCJI W KADRZE

Otóż zwykle po rozczarowującym sezonie drastycznej zmianie ulegał cały pierwszy skład. Tymczasem pod względem transferów, przygotowania do następnej edycji rozgrywek w Rzeszowie upłynęły zaskakująco nudno. Z zawodników zagranicznych zespół opuścili Timo Tammemaa oraz Sam Deroo. W szczególności Belg wywinął niezły numer. Jeszcze po zakończeniu sezonu napisał do swoich rosyjskich kolegów po fachu oświadczenie/apel w mediach społecznościowych, by ci otworzyli się na fakty, słuchali informacji z obu stron i dopiero na ich podstawie ocenili, czy wojna ukraińsko-rosyjska jest uzasadniona. A we wrześniu tego roku podpisał kontrakt z Zenitem Kazań [sic!].

Owszem, zespół opuścili też Nicolas Szerszeń, Paweł Woicki i Rafał Buszek, ale żaden z nich nie pełnił kluczowej roli w drużynie. Ponadto Resovia pozyskała Torey’a DeFalco i Thibaulta Rossarda. Ten drugi grał w Rzeszowie w latach 2016-2019. Chociaż Francuz nie znajdzie w szatni ani jednego kolegi, który występował w jego ostatnim sezonie spędzonym w stolicy Podkarpacia, to zna miasto i realia funkcjonowania klubu. Takie jak wymagania kibiców, którzy zdają sobie sprawę z tego jaki potencjał ma ich drużyna. Rossard nie jest zupełnie obcym ciałem w zespole, choć oczywiście, potrzebuje jeszcze nieco zgrania z kolegami.

O tym, dlaczego Resovia odpaliła, mówił jej rozgrywający Fabian Drzyzga, który pod koniec października tego roku udzielił dużego wywiadu na kanale „Szósty Set” na platformie YouTube.

Reklama

– Rok temu oczekiwania były większe, ale istotna jest stabilizacja. Miejmy nadzieje, że ta stabilizacja w przyszłości da efekty. Siatkówka nie lubi zmian co rok – mówił Drzyzga, po czym kontynuował – Komunikacja i rozumienie się nawzajem jest łatwiejsze. Jeżeli ktoś robi krzywią minę lub się uśmiechnie, to wiesz czemu to robi. Na meczu czy poza boiskiem poznajemy się w lepszych i gorszych sytuacjach. To wszystko ze sobą współgra. Ciężko byłoby znaleźć w historii drużynę, która została zrobiona na jeden sezon i wygrała wszystko. Pewnie takie się zdarzały, ale to pojedyncze przypadki. Dużo więcej jest przykładów, że stabilizacja daje lepsze efekty. Okej, wiem że rozegraliśmy dopiero pięć spotkań, ale widać, że w szóstce mamy jedną zmianę.

Na temat Asseco Resovii porozmawialiśmy z Jakubem Bednarukiem, siatkarskim ekspertem Polsatu Sport.

– Sam biję się z myślami, czy grają bardzo dobrze czy po prostu na tyle, na ile wskazuje ich potencjał, który przez parę ostatnich sezonów był niewykorzystywany. Może jesteśmy trochę zaskoczeni, bo Resovia w ostatnich latach nie rozpieszczała swoich kibiców. Ale teraz gra to, co powinna grać – wygrywa ze słabszymi. Nawet kiedy sama gra przeciętne spotkanie, jak z AZS Olsztyn, to kończy go zwycięska. A to w poprzednich sezonach jej się nie udawało – mówi nam Bednaruk.

Asystent Vitala Heynena w reprezentacji Polski podkreśla również to, o czym mówił Drzyzga:- Tam ma kto grać. Odnoszę wrażenie, że w Jastrzębiu czy Resovii postawili na stabilizację. W Rzeszowie tych koncepcji było za dużo, one cały czas się zmieniały. Teraz od jakiegoś czasu jest spokój. Tam jest masa dobrych zawodników. Jeżeli grają dobrze, to wyniki przychodzą.

OBCOKRAJOWCY NIE ZANIŻAJĄ POZIOMU

Problem roszad o którym powiedzieliśmy powyżej, wynikał z rokrocznego rozczarowania wynikami drużyny. Skoro wyniki nie były zadowalające, to ktoś musiał odpowiadać za taki stan rzeczy. Pierwszym winnym zawsze był trener. A zaraz po nim zawodnicy – w szczególności ci spoza granic kraju. Nie raz uznawani za przepłaconych i nie rozumiejących ambicji klubu oraz jego fanów. Kibice Resovii często wyciągali wnioski, że zagraniczni siatkarze mają w Rzeszowie wręcz… za dobrze. Czy można się dziwić takiemu podejściu? W końcu kasa na kontach ich pupili się zgadzała i przychodziła na czas. W dodatku samo miasto jest dobrze skomunikowane, wszak posiada marzenie Michała Probierza – lotnisko.

Nie żebyśmy sugerowali hulaszczy tryb życia wszystkich gości zza granicy, którzy przez lata grali w Rzeszowie, ale na miejscu też jest sporo atrakcji. Porównując to miasto do miejscowości tych zespołów, które wyprzedziły Asseco Resovię w ubiegłym sezonie PlusLigi, stolica Porkarpacia jawi się wręcz jako metropolia. Wszak mówimy o takich metropoliach, jak Jastrzębie-Zdrój, Kędzierzyn-Koźle, Zawiercie i Bełchatów.

Żeby nie być gołosłownymi, niektórym Rzeszów spodobał się tak bardzo, że nawet zamieszkali w tym mieście po karierze. Na taki krok zdecydowali się Ivan Ilić czy Olieg Achrem. Zresztą ten drugi od 2020 roku pełni funkcję asystenta kolejnych trenerów Resovii.

Wracając do składu – w klubie została słoweńska para Kozamernik-Cebulij. I chociaż co do mentalności tego drugiego można usłyszeć nieco zastrzeżeń, to trudno odmówić im obu zaangażowania. Rossard, chociaż musi godzić się z pozycją rezerwowego, to dobrze znosi tę rolę. Francuski przyjmujący przegrywa walkę o skład między innymi z DeFalco. Amerykanin również przyszedł przed tym sezonem, ale wniósł do drużyny typową dla tej nacji mentalność zwycięzcy.

DRZYZGA W TOPOWEJ FORMIE

Postać Fabiana Drzyzgi zasługuje na osobny śródtytuł w tej analizie. Owszem, w przeszłości sami nie szczędziliśmy rozgrywającemu gorzkich słów. Jego ostatnie występy w kadrze były naznaczone graniem do bólu schematycznym, wyłącznie na skrzydła, bez wykorzystania środkowej strefy boiska.

Kiedy nowym selekcjonerem kadry został Nikola Grbić, Drzyzga stracił miejsce w pierwszym składzie kosztem Marcina Janusza. Ba, rozgrywający Asseco Resovii w ogóle nie znalazł się w reprezentacji – nawet jako rezerwowy.

Trudno mówić o tym, by Grbić pomylił się z wyborem składu – w końcu podczas siatkarskich mistrzostw świata Polacy zdobyli srebrne medale. Tym samym Fabian pierwszy raz od lat odpoczął od reprezentacyjnego grania. To mogło przełożyć się na wzrost formy Drzyzgi.

– Wydaje mi się, że każdy z zawodników, którzy grają w naszej kadrze od wielu lat, chętnie złapałby taki oddech. Troszkę zapomnieć o siatkówce, pobyć z rodziną. Jeżeli trafiasz do tej elity, to z jednej strony masz sukcesy, popularność i pieniądze. Ale z drugiej – kończy się sezon ligowy, masz tydzień wolnego i jedziesz na kadrę, a po kadrze masz kilka dni wolnego i zaczynasz ligę. Czasami po prostu brakuje oddechu, a nie da się grać dwanaście miesięcy na pełnym gazie – mówi nam Bednaruk.

Z kolei sam Drzyzga na kanale „Szósty Set” mówił:- Sam okres przygotowawczy dużo mi dał. Człowiek może dobrze zrobić siłownię, popracować nad swoim ciałem, zrobić nawet więcej powtórzeń siatkarskich. […] Potrzebowałem czasu, żeby przetrawić brak powołania. Nie było mi łatwo, to we mnie siedziało. Kiedy zaczął się okres reprezentacyjny, to dziwnie się czułem oglądając pierwsze dwa mecze. Ale potem przełknąłem tę żabę i byłem normalnym, polskim kibicem.

Można dostrzec, że podczas reprezentacyjnego grania kontakt Fabiana z siatkówką nie ograniczał się do oglądania poczynań kolegów, przed telewizorem i z paczką chipsów w ręku. Ten chłopak ostro zasuwał i widać tego efekty, choć jak podkreśla, atrybuty czysto fizyczne nie są najważniejsze u rozgrywającego.

– Zawodnik na mojej pozycji nie musi być maszyną, która podnosi nie wiadomo ile kilogramów czy też wysoko skacze. Ale fizyczność może pomóc w pracy nóg – czym rozgrywający jest szybszy, tym prędzej może podbiec pod piłkę i dokładniej ją wystawić. Ale co z tego, że potrafisz podbiec szybko na nogach, skoro nie umiesz odbić palcami? Skala procentowa jest taka, że do osiemdziesięciu procent piłek każdy dobiegnie i popracuje palcami, w pozostałych dwudziestu procentach można nadrobić nogami. Jednak samą fizycznością nie zadrobi się palców, ale odwrotnie już można uzupełnić braki – mówił Drzyzga.

Na początku sezonu udowadnia, że wciąż posiada dryg w rozegraniu. Jeżeli za jakiś element można w szczególności chwalić Resovię, to za widowiskową grę. A tę napędza nie kto inny jak właśnie on.

Bednaruk:– Fabian miał wyśmienity początek. Jeżeli pojawiały się u niego problemy, to z dokładnością, bo sam pomysł na granie zawsze u niego był, to bardzo bystry chłopak. Z przyjemnością patrzy się na jego grę, kiedy dokładność wróciła.

TO JEST TEN SEZON?

Podsumowując: Asseco Resovia w końcu nie rozmontowała składu po nieudanym sezonie, lecz dała tym zawodnikom szansę się zgrać. Fabian Drzyzga znajduje się w znakomitej formie, ale nie tylko on wyróżnia się wśród Pasiaków. Jakub Kochanowski jest obecnie liderem PlusLigi w rankingu blokujących – ex aequo z Mateuszem Bieńkiem, z którym mają po 27 udanych bloków. Na dziewięć rozegranych przez Resovię spotkań, Kochan cztery razy został MVP. DeFalco znakomicie wprowadził się do zespołu, na dobrym poziomie gra również Cebulij.

Ze stałych punktów rzeszowskiego cyklu życia, pozostała tylko zmiana trenera. I chociaż nie pochwalamy ciągłych zawirowań na tym stanowisku w jakimkolwiek klubie, to i pod tym względem prezes Piotr Maciąg wybrał odpowiedni moment. Klub zdecydował się zatrudnić Giampaolo Medeia już w czerwcu. To oznacza, że chociaż Włoch nie mógł skorzystać ze wszystkich zawodników, gdyż wielu wyjechało na zmagania reprezentacyjne, to i tak miał szansę spokojnie przygotować zespół do sezonu.

Czy widowiskowy styl Resovii to zasługa włoskiego szkoleniowca na ławce? Jakub Bednaruk nie wyciąga tak daleko idących wniosków:- Medei przez dwa lata pracował w Lube – topowym klubie we Włoszech. Kiedy go stamtąd zwolnili, znalazł zatrudnienie w Turcji. My często lubimy sobie dopowiadać, jaki to styl prezentuje dany szkoleniowiec. Ale w siatkówce ciężko doszukać się własnego stylu, gdyż większość topowych drużyn gra tak samo – mówi nam ekspert, po czym kontynuuje:- Kwestia jest tylko taka, jak trener dogada się z zawodnikami i czy wyciśnie z nich maksimum jeżeli chodzi o współpracę, nawet pozasportową. No i oczywiście, trener musi mieć trochę szczęścia do zdrowia zawodników. Wystarczy, że z szóstki wypadnie dwóch-trzech siatkarzy i wtedy nic nie pomoże.

Medei na razie to szczęście ma. Owszem, na początku sezonu z gry wypadł Maciej Muzaj, ale jego brak stał się w zasadzie nieodczuwalny. Wszystko za sprawą Jakuba Buckiego. Super rezerwowy, który dwa lata temu przesądził o losach mistrzowskiego tytułu dla Jastrzębskiego Węgla, po tym sukcesie przeniósł się do stolicy Podkarpacia. Zatem i on w poprzedniej edycji PlusLigi spokojnie zgrywał się zresztą drużyny. Teraz widzimy tego efekty. Poza pierwszą kolejką, w której Bucki pojawił się tylko w jednym secie, każdy mecz kończył z dwucyfrową zdobyczą punktową.

Co najlepsze, przed sezonem wśród kibiców Resovii nie było wielkiego hurraoptymizmu. W meczu sparingowym ze Stalą Nysa rzeszowianie wygrali dopiero po tie breaku. Następnie okazali się gorsi od Projektu Warszawa, z którym przegrali 1:3. Ale ten drugi mecz okazał się wypadkiem przy pracy. Natomiast zwycięstwo w pierwszym spotkaniu okazuje się cenne dopiero z dzisiejszej perspektywy – siatkarze z Nysy zaliczyli dobry początek sezonu i jeszcze w siódmej kolejce zajmowali trzecie miejsce w tabeli PlusLigi.

Tymczasem Resovia zaskoczyła. Jej kibice mogliby zapewne dodać do tego zdania słowo „wreszcie”. Na dziewięć rozegranych spotkań, zespół z Podkarpacia wygrał osiem. Fabian Drzyzga i spółka tylko raz musieli uznać wyższość rywali, kiedy przegrali 0:3 na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem. Choć dodajmy, że wynik w setach nie do końca oddaje przebieg meczu, gdyż każda z partii była wyrównana.

W ciągu tych dziewięciu kolejek Resovia nie zaliczyła głupiej wpadki ze słabszymi drużynami. A to w poprzednich latach zdarzało jej się nagminnie. Mało tego, zespół ze stolicy Podkarpacia odniósł w tym czasie kilka cennych zwycięstw. Wspominaliśmy o sparingowej przegranej z Projektem. Ale cóż ona znaczy, skoro w pierwszej kolejce tego sezonu Resovia odprawiła siatkarzy z Warszawy wygrywając 3:0 u siebie? Rzeszowianie poradzili sobie też na wyjeździe z PGE Skrą Bełchatów (3:2). Następnie pokonali 3:0 obecnie panującego mistrza Polski i triumfatora Ligi Mistrzów – Grupę Azoty ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle.

Można kontrować te wyniki faktem, że zarówno Pszczółki jak i Koziołki mają sporo problemów w tym sezonie i daleko im do optymalnej formy. Lecz wynik idzie w świat, robi nadzieję na dobry rezultat pod koniec sezonu. I kibice, choć na początku nieufni, dają temu wyraz swoją obecnością na trybunach. Podobno mecz z ZAKSĄ był pierwszym od kilku lat, podczas którego w Hali Podpromie zasiadł komplet publiczności. Bo Asseco Resovia w końcu zaczęła grać… no właśnie, jak? Wybitnie, spektakularnie? Jakub Bednaruk ma na ten temat nieco inne zdanie. Według niego, Pasiaki grają po prostu na miarę swoich możliwości.

– Resovia zrobiła to, co robiła ZAKSA czy od dwóch-trzech sezonów robi Jastrzębski Węgiel. Czyli praktycznie kosmetyczne zmiany w składzie. To co się zmienia, to trenerzy, bo ich najłatwiej jest wymienić. Zawodnicy zostali ci sami i w końcu to wypaliło. Moim zdaniem, oni nie grają nic spektakularnego. Jeżeli mielibyśmy powiedzieć o nadzwyczajnym graniu ponad potencjał, to możemy powiedzieć o Ślepsku Suwałki czy Stali Nysa. Resovia jest w miejscu, w którym powinna być od wielu sezonów.

Zatem kibice z Rzeszowa w końcu mają powody do optymizmu. W drużynie jest zgranie, jakość i atmosfera, co przekłada się na wyniki. Zespół omijają urazy, choć wiadomo, że to dopiero początek sezonu. Ale sumując to wszystko, zapewne fani ze stolicy Podkarpacia zadają sobie pytanie – czy to będzie ten sezon?

– Możliwe – odpowiada Jakub Bednaruk:- Na razie wygląda to tak, że dojdą do czołowej czwórki. Ważne, by wysoko zakończyli fazę zasadniczą, by nie trafić w półfinale na Jastrzębie, które na razie wydaje się poza zasięgiem. A co się wydarzy później – kto wie?

I gdybyśmy mieli przewidywać to, na jakiej pozycji Resovia zakończy tegoroczne rozgrywki, to postawilibyśmy na ich grę w finale PlusLigi. Ale by mieć szanse na ogranie Jastrzębskiego Węgla, siatkarze z Rzeszowa muszą trzymać kciuki za swoich rywali… w siatkarskiej Lidze Mistrzów. W końcu jeżeli coś może osłabić tegorocznych faworytów do mistrzostwa Polski, to gra na dwóch frontach, która niesie za sobą zmęczenie i kontuzje. Im dalej Jastrzębski Węgiel zajdzie w Europie, tym większa szansa otwiera się dla Asseco Resovii na to, by w decydującej fazie sezonu zaskoczyć przeciwnika.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj więcej o siatkówce:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Damian Popilowski
1
Świetna dyspozycja Michała Skórasia. Polak trafił do siatki w starciu z Genk [WIDEO]

Inne sporty

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
4
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Komentarze

1 komentarz

Loading...