Pożar w Zagłębiu Lubin zdaje się nie mieć końca. Seria meczów „Miedziowych” bez zwycięstwa wydłużyła się do pięciu z rzędu, z czego cztery ostatnie nie przyniosły nawet bramki dla ekipy Piotra Stokowca. Szkoleniowiec w teorii miał w spokoju pracować do końca rundy, jednak ostatnie wydarzenia mogą zmienić stan rzeczy.
Mówimy oczywiście o tym, jak wyglądało spotkanie trenera Zagłębia z kibicami po porażce z Cracovią. Po meczu, w którym „Miedziowi” drugi raz z rzędu doznali bolesnej porażki przed własną publicznością, Stokowiec stwierdził, że gdyby nie on, jego sztab i piłkarze, kibice „zapierdzielaliby na mecze do Niepołomic”. Trener miał na myśli skuteczną walkę o utrzymanie się w Ekstraklasie w poprzednim sezonie, jednak w obecnej sytuacji dolanie oliwy do ognia może mu zaszkodzić.
Słyszymy, że na Dolnym Śląsku panuje duża złość z powodu podgrzewania konfliktu na linii trener — trybuny.
Piotr Stokowiec kontra kibice Zagłębia Lubin – konflikt trwa
Gdy niedawno informowaliśmy najpierw o spotkaniu szkoleniowca z zarządem klubu, a potem o bezpiecznej posadzie Piotra Stokowca, słyszeliśmy, że trenerowi zapowiedziano bezpieczną pracę minimum do końca rundy jesiennej. Niewykluczone, że tak się to skończy, jednak w Lubinie w najbliższych dniach rozważane będą także inne opcje. Konflikt z kibicami nie zmierza bowiem w dobrym kierunku, zwłaszcza że piłkarze Zagłębia mają już za sobą rozmowy z fanami. Według naszych informacji w drodze powrotnej z Lublina autokar „Miedziowych” został zatrzymany przez kibiców, którzy rozmówili się z zespołem na stacji benzynowej. Plotki o tym spotkaniu były różne, natomiast ustaliliśmy, że nie doszło do niczego więcej poza mocną dyskusją o postawie drużyny.
Klub nie chce komentować tego zdarzenia, ale nie chce też eskalacji konfliktu, a wygląda na to, że relacje trenera z fanami są już nie do uratowania. Pomeczowa przemowa Stokowca była dla nich pokazem braku pokory szkoleniowca w obliczu przeciętnych wyników i słabej gry. Trener Zagłębia już ostatnio domagał się szacunku, przypominając, że od jego pierwszego odejścia z Lubina ciągłe zmiany trenerów nie sprawiły, że „Miedziowi” powtórzyli świetne wyniki jego drużyny. I to nie tak, że Stokowiec zupełnie mija się z prawdą, bo przecież trzeba docenić i utrzymanie i jego wcześniejsze sukcesy na Dolnym Śląsku, jednak słyszymy, że jego druga kadencja przebiega pod znakiem dużej pewności siebie i chęci uporządkowania klubu po swojemu, wobec poczucia poparcia w gabinetach.
Gdyby szły za tym dobre wyniki, albo chociaż niezła gra, dałoby się pewnie tę postawę wybronić. Obecnie coraz więcej osób w Lubinie zauważa jednak, że Stokowiec, mówiąc kolokwialnie, traci kontakt z bazą. Zwolnienie Waldemara Fornalika sprawia, że działacze Zagłębia zyskują ciekawego kandydata do poprowadzenia drużyny w rundzie wiosennej (choć trzeba pamiętać, że na Dolnym Śląsku nie mają rozdmuchanego budżetu). Najbliższe dni będą decydujące dla obecnego szkoleniowca „Miedziowych”. Jeśli góra zmieni zdanie i zdecyduje się go zwolnić przed końcem jesieni, zespół tymczasowo może przejąć Paweł Karmelita albo Adam Buczek.
WIĘCEJ O ZAGŁĘBIU LUBIN:
- Na Zagłębie nie da się patrzeć
- Afera alkoholowa w U-17. Zagłębie odsuwa piłkarza
- Cuda, cuda ogłaszają. W Zagłębiu pierwsze skrzypce zagrali napastnicy
- Stokowiec: Nie toleruję chamstwa i nie boję się starych piłkarzy
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix