Reklama

Cuda, cuda ogłaszają. W Zagłębiu pierwsze skrzypce zagrali napastnicy

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

09 września 2022, 20:44 • 4 min czytania 7 komentarzy

Dzisiaj w Grodzisku Wielkopolskim zdarzyły się rzeczy niesłychane. Warta zremisowała mecz, a w Zagłębiu skuteczni byli napastnicy. 9 września 2022 roku – ten dzień niewątpliwie trzeba podkreślić w kalendarzu. Ale dobra, żarty na bok, bo na otwarcie kolejki dostaliśmy kawał naprawdę niezłego futbolu. Choć skuteczność obydwu zespołów na początku sezonu nie wskazywała na to, że będą fajerwerki, zobaczyliśmy aż cztery bramki. W tym trzy strzelone przez napastników.

Cuda, cuda ogłaszają. W Zagłębiu pierwsze skrzypce zagrali napastnicy

Dla kibica Warty gole strzelone przez piłkarza na tej pozycji to zupełnie normalny obrazek. Adam Zrelak dzisiaj dorzucił czwarte trafienie w tym sezonie, choć powinien mieć pięć, ale nie trafił na pustą bramkę. Z kolei fani Zagłębia mają powody do większego niż zwykle optymizmu.

Warta Poznań – Zagłębie Lubin 2:2. Przełamanie Martina Dolezala

Jak na standardy ekstraklasowe, w pierwszej połowie było to całkiem ciekawe widowisko. Doceńmy to. Jak na standardy Warty – też nie było źle. Co najważniejsze: mieliśmy bramki, w tym jedną szczególną, bo autorstwa Martina Dolezala. Tak, Martina Dolezala, który od dłuższego czasu ma ewidentny problem ze strzelaniem goli. Dość powiedzieć, że ostatnie trafienie Czecha widzieliśmy 789 minut temu, czyli dość dawno, bo w kwietniu tego roku. Tak więc, jeśli napastnika mamy rozliczać z bramek, to akurat ten ma do nadrobienia spore zaległości.

Nie będziemy jednak teraz pastwić się nad Dolezalem, bo swoją robotę w meczu z Wartą wykonał jak należy. Podobnie jak Łukasz Łakomy, który po wrzuceniu koledze idealnej piłki na nos zaliczył pierwszą asystę w tym sezonie. Albo głowę, będąc bardziej precyzyjnym. Zgrabnie to wszystko wyglądało, przyznajmy. W takich sytuacjach aż chce się powiedzieć, że to mógłby być naprawdę ciekawy duet. Łakomy asystuje, Dolezal strzela. Ale nie raz na kilka miesięcy, tylko chociaż raz na miesiąc. Wypadałoby, bo jedno spojrzenie w tabelę mówi jasno, że w lubińskiej ofensywie po prostu się nie przelewa.

W drugiej połowie po raz kolejny zobaczyliśmy, że Giorbelidze raczej nie jest piłkarzem, który dużo widzi. A zatem – z grą w piłkę nawet na poziomie Ekstraklasy może mieć trudności. Podał bowiem do swojego kolegi z defensywy w taki sposób, że dwie sekundy później Zrelak miał na nodze strzał do pustej bramki. Napastnik Warty spartolił jednak tę sytuację niemiłosiernie, złapał się za głowę sam Gruzin. To spory kamyczek do ogródka Słowaka, szczególnie że na szali był wynik 2:1. Ale jeszcze większe pretensje należy kierować do zawodnika Zagłębia, który nie tyle nie radzi sobie w defensywie, co bardziej ma tendencję do bezmyślnych zagrań. Przypomina tykającą bombę, nie daje pewności. Trudno powiedzieć, co widzi w nim Piotr Stokowiec.

Reklama

Zrelak kontra Adamski – napastnicy na pierwszym planie

Trudno było powiedzieć również w trakcie drugiej połowy, kto jest bliżej ewentualnego zwycięstwa. Aż nagle wydarzyła się rzecz, którą w Lubinie mogą uznać za prawdziwe święto. Dzięki Adamskiemu w jednym meczu dla „Miedziowych” gola strzeliło dwóch różnych napastników. Dwóch! Młodzieżowiec Zagłębia zapracował na debiutanckie trafienie w Ekstraklasie, a zrobił to z takim spokojem – robiąc podcinkę nad bramkarzem – że chyba byśmy nie uwierzyli, że to dopiero jego pierwsza bramka w tych rozgrywkach. Zapamiętajcie ten dzień, bo nie jest pewne, że prędko się powtórzy… A tak zupełnie serio: może obaj panowie, Dolezal i Adamski, odblokują się na dobre. A przecież pamiętajmy, że na swoje szanse czeka jeszcze doleczający uraz Dawid Kurminowski. Za jakiś czas okaże się, czy tu jest jakiś większy potencjał do wykorzystania, czy może – tak jak dotychczas – spotkania, w których napastnicy Zagłębia grają pierwsze skrzypce, będą tylko rzadkością.

Skoro już tyle mówimy o napastnikach, nie możemy pominąć Zrelaka, który zapakował kluczowego gola na 2:2. Miał trudniejszą sytuację niż wcześniej, ale na wstydliwe pudło odpowiedział w najlepszy możliwy sposób. To się liczy. Ten punkcik, który na koniec zostaje w Grodzisku. Obie ekipy są ranne, musiały podzielić się zdobyczą, ale czy ktoś był wyraźnie lepszy? No nie, remis jest absolutnie sprawiedliwy.

 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Reklama

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
7
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…

Maciej Szełęga
7
Pomocnik Warty otwarcie krytykuje klub: zastanawiam się, co ja do cholery tutaj robię…
1 liga

Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Damian Popilowski
3
Lechia Gdańsk odpowiada byłemu prezesowi: Próba destabilizacji klubu

Komentarze

7 komentarzy

Loading...