Reklama

Wisła Kraków, przyjaźń z Carlitosem i gra w Arabii Saudyjskiej. Fran Velez dla Weszło

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

26 października 2022, 14:29 • 5 min czytania 6 komentarzy

Fran Velez w Polsce spędził tylko jeden sezon, ale i tak wciąż wspomina grę w Ekstraklasie. Hiszpan, który obecnie reprezentuje barwy saudyjskiego Al-Fateh opowiedział nam o futbolu w Arabii Saudyjskiej, Wiśle Kraków czy przyjaźni z Carlitosem.

Wisła Kraków, przyjaźń z Carlitosem i gra w Arabii Saudyjskiej. Fran Velez dla Weszło

Jak wspominasz Polskę?

Wyłącznie dobrze, zarówno kraj, jak i waszą ligę. Polacy początkowo są trochę zamknięci, ale z czasem stają się otwarci, możesz się z nimi zaprzyjaźnić. Czasami nie pasowała mi pogoda, ale dla odmiany jedzenie było pyszne. Często rozmawiam z Carlitosem, który gra teraz w Legii Warszawa i obaj mamy same pozytywne wrażenia. Carlos mówi, że Polska jest wspaniałym miejscem, a nowe centrum treningowe Legii jest niesamowite, na topowym poziomie.

To które polskie danie podbiło twoje serce?

Pierogi! Uwielbiam je aż za bardzo. Z mięsem albo ze szpinakiem i serem. Są przepyszne.

Reklama

Dwa dni na saudyjskiej prowincji. Jak szkoli i pracuje Al-Fateh?

Co kojarzy ci się z Wisłą Kraków?

Jest spora grupa moich rodaków, którzy tam grali. Carlitos, Pol Llonch, Julian Cuesta – to moi koledzy. Carlos i Jesus Imaz to byli czołowi piłkarze ligi, ja czułem się mocny, bo byłem dobrze przygotowany taktycznie. Pamiętam moje rozmowy z Kiko Ramirezem, nasza przewaga wynikała z pomysłu na grę, skutecznej taktyki. W Ekstraklasie często grało się jeden na jednego, my byliśmy lepsi jako zespół. Miałem też dobre relacje z Vullnetem Bashą, Arkadiuszem Głowackim, Pawłem Brożkiem. No i atmosfera na stadionie, kibice byli świetni. Ostatni sezon nie był jednak udany, nadal to śledzę. To klub, który ma wszystko, żeby być na szczycie. Musi być tylko dobrze poukładany od środka.

Kiko wciąż jest aktywny na polskim rynku.

Tak, zawsze bardzo chwali Polskę. Wiem, że ściągnął kilku piłkarzy do Rakowa Częstochowa. Ja także trafiłem do Ekstraklasy dzięki niemu, bo prowadził mnie, gdy miałem 17 lat. Ramirez przekonał mnie, że to dobre miejsce i wszystko, co mówił się sprawdziło.

Jakie są różnice między polską i saudyjską piłką?

Reklama

Poziom poszczególnych zawodników. Ofensywni piłkarze w Arabii Saudyjskiej są na absolutnie topowym poziomie, w Ekstraklasie mówimy raczej o “standardowych” zawodnikach, którzy mają podobne umiejętności. Liga saudyjska jest bardzo otwarta, czasami brakuje tu taktyki, ale w wielu zespołach znajdziesz trzech, czterech gości, którzy mogliby grać w topowych ligach w Europie. Wiem, o czym mówię, bo z nimi rywalizuję. Moussa Marega to świetny napastnik, ciężko grało mi się też na Lucasa Vietto. Abderrazak Hamdallah, Romarinho — to wszystko naprawdę klasowi ofensywni piłkarze. Dlatego chciałem tutaj trafić, żeby zmierzyć się z rywalami na takim poziomie.

W waszej drużynie napastnikiem jest Firas Al-Buraikan, podstawowy snajper reprezentacji Arabii Saudyjskiej.

Ma bardzo dobre warunki fizyczne, świetnie odnajduje się w poszczególnych przestrzeniach. Przede wszystkim jednak “ma gola”. Jedna sytuacja, jedna bramka. Potrafi się świetnie odnaleźć w polu karnym i wykorzystać konkretną okazję. Myślę, że przed nim udany mundial. Staram się mu pomagać, ale nie jestem dla niego zbyt ostry. Uważam, że jeśli poprawi kilka rzeczy, może kiedyś zagrać w Europie.

Mówiłeś o brakach taktycznych w lidze. Co masz na myśli?

To zależy od tego, kto prowadzi daną drużynę. Niektóre zespoły grają bardzo nisko w obronie, wystawiają trzech obrońców, pięciu pomocników i jednego napastnika. Inne są nastawione na ofensywę, atakują całym zespołem. Bywają mecze, w których jest dużo faz przejściowych. Niedawno graliśmy z Al-Ittihad, które prezentowało kompaktowy futbol, wykorzystywało kontrataki. Innym razem mieliśmy rywala, który grał tak, jakby miał pięciu obrońców i pięciu napastników. Piłka po prostu krążyła u nich od jednego pola karnego do drugiego.

A saudyjscy piłkarze? Jakie mają atuty, a co jest ich problemem?

Ich mentalność jest bardzo przyjazna, pomocna. Od pierwszego momentu w Al-Fateh wszyscy chcieli mi pomóc, wyjść ze mną na kawę, sprawić, że będę się tutaj dobrze czuł. Jeśli chodzi o umiejętności, to część z nich jak najbardziej je ma. To raczej techniczni piłkarze niż ludzie bazujący na sile fizycznej. W tej kwestii warunki fizyczne nadrabiają bieganiem, są bardzo wytrzymali. Na pewno muszą się podciągnąć taktycznie, ale ciągle się rozwijają dzięki zagranicznym trenerom i coraz lepszym akademiom.

Zagraniczne gwiazdy pomagają w tym rozwoju?

Jasne, zawsze. Może nie każdy zawodnik z Arabii Saudyjskiej to lubi i docenia, bo przecież część z tych gwiazd zabiera im miejsce w składzie, ale gdy dobrzy piłkarze przyjeżdżają do jakiegoś kraju, to ci lokalni robią postępy. Są otwarci na to, żeby czerpać z naszej wiedzy i doświadczenia. Myślę, że wciąż czeka ich jednak sporo pracy nad podejściem do piłki. Część zawodników nadal myśli, że nie trzeba się przesadnie wysilać, żeby zrobić karierę.

Herve Renard: Zaczynałem w 5. lidze. Nie myślałem, że pojadę na mundial

Rozmawiałem o tym z Herve Renardem, który zauważył, że problemem jest nocny tryb życia. Zawodnicy często kładą się spać bardzo późno, bo wieczory spędzają ze znajomymi.

To dlatego, że tutaj życie towarzyskie w takich godzinach, jak w Europie, jest po prostu niemożliwe. Nie da się wysiedzieć na mieście w środku dnia. Też było mi ciężko przyzwyczaić się do tego, ale trzeba było to przeżyć. Latem siedziałem w domu z włączoną klimą i wychodziłem tylko na siłownię i basen! (śmiech) Prawda jest taka, że do godziny 18 nawet wyjście na kawę czy obiad było wyzwaniem. Życie zaczynało się o 22.

Wielu hiszpańskich piłkarzy odzywa się do ciebie z pytaniami o możliwość gry w Arabii Saudyjskiej?

Teraz rozmawiam z dwoma, trzema zawodnikami, którzy mają propozycje z tych klubów i pytają mnie o opinię. W Europie panuje trochę inne wyobrażenie o Arabii Saudyjskiej, w telewizji i mediach pokazują życie tutaj inaczej niż ono w rzeczywistości wygląda. Nie spotkałem się tu z żadnymi problemami, wszyscy mnie akceptują.

A Polska? O nią też cię pytają?

Oj tak, cały czas! Mnóstwo hiszpańskich zawodników ma oferty z Ekstraklasy. To nie dziwi, bo oni podnoszą poziom rozgrywek. Wystarczy spojrzeć na Iviego, który ciągnie Raków Częstochowa do pucharów.

Z którym krajem wiążą się twoje najlepsze wspomnienia?

Zdecydowanie z Grecją. Mój jedyny puchar to zwycięstwo w krajowych rozgrywkach z Panathinaikosem. To zostanie ze mną do końca życia, niesamowite przeżycie. Kibice tam są fanatyczni, świętowanie trofeum było szalone. Ludzie tam przeżywają mecze jak bitwy, trzeba tego doświadczyć, żeby to zrozumieć.

WIĘCEJ O PIŁCE NOŻNEJ W ARABII SAUDYJSKIEJ:

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
9
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
9
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

6 komentarzy

Loading...