Gdyby piłka nożna opierała się na losowaniach, być może bylibyśmy już mistrzami świata. Polska znów trafiła na stosunkowo łatwą grupę eliminacyjną, z której nie ma prawa nie wyjść. To jednocześnie nie oznacza, że czeka nas spacerek. Naszym najtrudniejszym rywalem na drodze do Euro 2024 będą Czesi.
Przedstawiamy osiem podstawowych faktów o piłce w kraju naszych południowych sąsiadów.
Potrafią coś, czego nie potrafi Polska
Czesi nie są naszpikowani gwiazdami, ale jednocześnie to drużyna, z którą każdy w Europie powinien się liczyć. Nie pokazała tego ostatnia Liga Narodów, którą Czesi po raz pierwszy rozgrywali jako reprezentant dywizji A. Raz wygrali ze Szwajcarią, raz urwali punkt Hiszpanom i to by było na tyle. Spadli. Ale trafili na naprawdę trudną grupę, w której była jeszcze Portugalia, która nie pozostawiła złudzeń, rozbijając ich 4:0 i 2:0.
WYNIKI LOSOWANIA ELIMINACJI DO EURO 2024
Nasz rywal na drodze do Euro 2024 ma jednak coś, czego od 2014 roku brakuje polskiej reprezentacji. Wie, jak pokonać światowego giganta. W 1/8 Euro 2020 wyeliminował Holandię. Pomogła w tym zapewne czerwona kartka Matthijsa de Ligta na początku drugiej połowy, ale niech ten fakt nie odbiera Czechom należnego im respektu. Najpierw strzelili po świetnie wykonanym fragmencie gry, a później dobili rywala szybkim atakiem, sensacyjnie awansując do kolejnej fazy (gdzie lepsza była Dania). W eliminacjach do mistrzostw Europy Czesi wygrali u siebie z Anglią (2:1). Inna sprawa, że w tych samych eliminacjach zebrali od niej też oklep 0:5.
Ulubiony turniej? Mistrzostwa Europy
Mistrzostwa Europy są ulubionym turniejem wszystkich Czechów. Wszyscy pamiętamy ekipę z 2004 roku – z Nedvedem, Kollerem, Barosem czy Poborskym – która doszła do półfinału. Osiem lat wcześniej skończyli dopiero na finale. Ale nie były to jednorazowe wyskoki, bo nasi południowi sąsiedzi występowali na KAŻDYM Euro, od kiedy rozpadła się Czechosłowacja. Na co drugim z nich przynajmniej wychodzili z grupy.
- 1996 – finał
- 2000 – faza grupowa
- 2004 – półfinał
- 2008 – faza grupowa
- 2012 – ćwierćfinał
- 2016 – faza grupowa
- 2020 – ćwierćfinał
Na ostatnich mistrzostwach zatrzymali się dopiero na Duńczykach, rewelacji całej imprezy. Jeśli będą kontynuować ten trend, pojadą na niemiecki turniej, ale nie wyjdą z grupy. Wstydliwym kontrastem dla tego świetnego bilansu są mistrzostwa świata. Po rozpadzie Czechosłowacji pojechali na mundial… tylko raz. W 2006 roku, gdy skończyli na fazie grupowej.
Niedoszły rywal barażowy
Mogliśmy w marcu wysłać za południową granicę kilka krat ciemnego piwa, bo Czesi mocno napsuli krwi Szwedom w pierwszej rundzie barażów, gdzie trzymali się aż do dogrywki. Dzięki temu, że ekipa „Trzech Koron” miała w nogach dodatkowe 30 minut, grało nam się trochę łatwiej. Zwłaszcza, że dostaliśmy wolny los w pierwszej rundzie po tym, jak Rosja została wykluczona z rozgrywek.
No właśnie, Rosja. Polska dała sygnał całemu światu, że nie wyobraża sobie gry z haniebnym agresorem. Mocne stanowisko naszej federacji poparli Szwedzi. Czesi z kolei w pierwszym tempie zachowywali dyplomację. Z jednej strony potępiali inwazję na Ukrainę. Z drugiej mówili, że „prawdopodobnie” poprą stanowisko dwóch innych federacji, ale są przecież jeszcze procedury. Dzięki działaniom dyplomatycznym PZPN-u i SvFF, w końcu przedstawili jednoznaczne, niepozostawiające wątpliwości oświadczenie.
Choroba lokomocyjna
Czesi mogli nabawić się choroby lokomocyjnej, bo przed dwoma bardzo istotnymi meczami mieli przygody logistyczne. Przed wspomnianym barażem ze Szwecją musieli zmienić swoje plany i opóźnić wylot o 24 godziny, przez co dotarli do Sztokholmu dopiero dzień przed meczem. Powód? Problemy techniczne samolotu. Podobnie było na rozrzuconym po całym kontynencie Euro 2020, gdy przed spotkaniem 1/8 z wyczarterowanego samolotu wysunęła się dmuchana zjeżdżalnia, przygotowana na ewentualną ewakuację. Nie udało się sprawnie rozwiązać tej usterki, a więc piłkarze opuścili pokład i udali się… na dodatkowy trening. Dopiero po kilku godzinach wylecieli do Budapesztu. W niczym to im nie przeszkodziło, bo po dotarciu do stolicy Węgier awansowali do ćwierćfinału.
Na równi z idolem z dzieciństwa
Największa gwiazda czeskiej reprezentacji? Prawdopodobnie Patrik Schick, który w poprzednim sezonie został wicekrólem strzelców Bundesligi. Robert Lewandowski był oczywiście nie do przeskoczenia, ale napastnik Bayeru (24 gole) może szczycić się wyprzedzeniem Erlinga Haalanda (22 trafienia), któremu oczywiście nie pomogły kontuzje.
Strzelił jednego z najładniejszych goli na Euro 2020 – Szkocji z 45 metrów. Trafił w ćwierćfinale. Trafił w 1/8. Trafił też w dwóch meczach grupowych. Zdobył na turnieju tyle samo bramek, co Cristiano Ronaldo (pięć), którego uznano królem strzelców ze względu na to, że dołożył jeszcze jedną asystę. Znalazł się na poziomie Portugalczyka, którego plakat wieszał sobie nad łóżkiem, o czym wspominał w wywiadach. Ogółem ma 18 goli w 35 meczach dla kadry narodowej. Potrafił też wylecieć z boiska podczas meczu eliminacyjnego z Walią za głupią czerwoną kartkę (atak ręką na przeciwnika).
Latem stał się naturalnym celem dla Bayernu Monachium i Borussii Dortmund, które straciły najważniejszych napastników. Bayer Leverkusen twardo jednak zapowiedział, że nikt nie ma najmniejszych szans, by wyciągnąć Patrika Schicka.
Ekstraklasowe akcenty
Od czasu do czasu w czeskich barwach oglądamy starych dobrych znajomych z Ekstraklasy. Spośród tego grona największą rolę w reprezentacji odgrywał w ostatnim czasie Tomas Pekhart, który jako piłkarz Legii nawet pojechał na Euro 2020, gdzie urwał piętnaście minut. Bliski wyjazdu był także Tomas Petrasek, który wskoczył do kadry niedługo przed turniejem, lecz plany pokrzyżowały mu urazy. Byłaby to świetna historia, bo przecież rosły obrońca wyjeżdżał z kraju jako totalny no name, grający w drugiej lidze, a to w Rakowie urósł, przemierzył drogę od piłkarza trzeciego poziomu rozgrywkowego do czołowego defensora Ekstraklasy.
W ostatnich latach szanse dostawali też między innymi Jan Sykora (były piłkarz Lecha Poznań), Zdenek Ondrasek (Wisła Kraków), Tomas Poznar (Bruk-Bet) i Martin Doleżal (Zagłębie Lubin), który jakimś cudem wykręcił sześć meczów dla reprezentacji. Ostatni we wrześniu 2021 roku, a debiutował w sparingu z Polską.
Wpędzanie nas w kompleksy
Czy czeska piłka ma więcej pieniędzy? Niekoniecznie. Zyski z praw do transmisji ligi – w porównaniu z polską Ekstraklasą – wyglądają wręcz śmiesznie. Czy mają większy potencjał jako kraj? Nie. Czy Czesi żyją piłką bardziej niż Polacy? Mają większe marki piłkarskie? Lepszą infrastrukturę? Także nie.
Teoretycznie nie ma powodu, dla którego polska piłka klubowa miałaby radzić sobie gorzej niż czeska. Tymczasem południowi sąsiedzi od lat zawstydzają nas w europejskich pucharach. Wystarczy spojrzeć na osiągnięcia czołowych klubów.
Slavia Praga:
- 22/23 – Liga Konferencji
- 21/22 – 1/4 Ligi Konferencji
- 20/21 – 1/4 Ligi Europy (wyeliminowanie Leicester!)
- 19/20 – Liga Mistrzów
- 18/19 – 1/4 Ligi europy (wyeliminowanie Sevilli!)
- 17/18 – Liga Europy
Viktoria Pilzno:
- 22/23 – Liga Mistrzów
- 18/19 – Liga Mistrzów
- 17/18 – 1/8 Ligi Europy
Sparta Praga:
- 21/ 22 – Liga Europy
- 20/21 – Liga Europy
FK Jablonec
- 21/22 – Liga Konferencji
- 18/19 – Liga Europy
Imponujące. Często patrzymy na Zachód, skąd chcemy czerpać wzorce. Prawdopodobnie to nasz sąsiad jest w stanie dostarczyć nam znacznie lepszych wniosków.
Gdzie odbędzie się mecz z Polską?
Jeszcze nie wiadomo. Niewykluczone, że na pięknym stadionie w Kralovcu, który gościł mundial 2018.
WIĘCEJ O LOSOWANIU ELIMINACJI EURO 2024:
- Eliminacje, które tworzą mity i budują reprezentacje
- Najsłabsza grupa w całych eliminacjach? Awans jest obowiązkiem
- Wszystkie grupy eliminacyjne do Euro 2024
Fot. FotoPyK