Reklama

Lech wygrał, ale zafundował kibicom nerwówkę

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

09 października 2022, 20:39 • 4 min czytania 40 komentarzy

Lech Poznań zdobył trzy punkty, od siedmiu kolejek jest niepokonany w Ekstraklasie, a licząc pucharowe starcie z Hapoelem Beer Szewa, w czwartym spotkaniu z rzędu nie stracił gola. Zatem: w czym problem? Ano w tym, że „Kolejorz” powinien pokonać Radomiaka bezdyskusyjnie, zapewniając swoim kibicom lekką końcówkę, a zamiast tego irytował ich nieporadnością w ofensywie i trzymał w niepewności, gdy to goście nacierali.

Lech wygrał, ale zafundował kibicom nerwówkę

John van den Brom i Mariusz Lewandowski mocno przemeblowali składy swoich drużyn. Holender – poza kontuzją Douglasa – do niczego nie był zmuszony i po prostu kilku piłkarzy oszczędzał (Ishak, Milić, Pereira, Murawski), dając się wykazać zawodnikom częściej siedzącym na ławce. Mariusz Lewandowski natomiast musiał dokonywać korekt na ostatnią chwilę, gdyż z powodu drobnych urazów poza kadrą meczową znaleźli się Dawid Abramowicz i Filipe Nascimento, którzy w normalnych okolicznościach byliby pewniakami do gry. W efekcie do wyjściowej jedenastki wskoczyli Dariusz Pawłowski i Luizao.

Lech Poznań – Radomiak Radom 1:0. Citaiszwili wreszcie błysnął

O ile ten pierwszy wypadł nieźle, o tyle Brazylijczyk prezentował się tak, że człowiek drapał się po głowie i sam sobie zadawał pytanie: jaki jest sens sprowadzania takich obcokrajowców do Polski? Gość jest totalnie nijaki, nie wyróżnia się ani w destrukcji, ani w rozegraniu, nie imponuje żadną cechą. Jego rodak Leandro także źle zapamięta ten dzień. Weteran Radomiaka już po kwadransie zmienił kontuzjowanego Daniela Pika i… grał tak słabo, że nawet nie dokończył meczu. Czas brazylijskiego kapitana chyba powoli będzie się w Radomiu kończył. Poziom ekstraklasowy na dłuższą metę najwyraźniej go przerasta. Fakty są takie, że ostatnie gole strzelał 14 grudnia ubiegłego roku, a w ostatnich dwudziestu sześciu meczach ligowych z konkretów ofensywnych miał jedną asystę (do Mauridesa w Białymstoku).

Co do Pika, być może to właśnie przez jego uraz w momencie rozgrywania akcji przez Lecha goście stracili jedynego gola. 22-letni pomocnik kilka minut wcześniej ucierpiał w pojedynku z Karlstroemem, ale wrócił na boisko. Jak się okazało, niepotrzebnie, bo zabrakło jego powrotu do defensywy, przez co Citaiszwili po podaniu Sousy miał dużo miejsca w polu karnym. Gruzin przełożył sobie piłkę i mimo że wyszło mu koślawe uderzenie, piłka przeleciała między nogami Cichockiego i wpadła do siatki obok zaskoczonego Kobylaka.

Citaiszwili wreszcie zaliczył mecz dający nadzieję, że coś z niego w Lechu będzie. Dotychczas jego postawa stanowiła olbrzymie rozczarowanie. Dziś też nie zaczął najlepiej, ale z czasem mocno się rozkręcił, a w drugiej połowie był najlepszy na boisku. Z asysty okradł go Sousa, który miał obowiązek wykończyć jego podanie (wszystko zaczęło się od fatalnego wybicia Kobylaka), a zamiast tego w zasadzie podał do bramkarza. Portugalski pomocnik inteligentnie wbiegał w pole karne, dzięki czemu często dostawał piłkę, lecz był na bakier ze skutecznością, bo wcześniej zmarnował też idealne dośrodkowanie Czerwińskiego.

Reklama

Zresztą, poczynania ofensywne „Kolejorza” w końcówce to jakiś wyższy poziom absurdu. Przykłady? Marchwiński z dziecinną łatwością zabiera futbolówkę Rossiemu, jest sam na sam i strzela w Kobylaka. Velde wychodzi z kontrą w przewadze, ma proste podania do niepilnowanych Ishaka lub Ba Louy, a zagrywa wprost pod nogi obrońcy. Norweski skrzydłowy wystawia na gigantyczną próbę cierpliwość swoich kolegów.

Skóraś stracił formę?

Z punktu widzenia Lecha niepokojąca jest też postawa Michała Skórasia. Już ostatni występ przed wyjazdem na zgrupowanie reprezentacji miał bardzo przeciętny, a po powrocie z kadry nadal gra słabo łamane przez średnio. Dziś wyszła mu jedna efektowna akcja, w której minął dwóch rywali i oddał celny strzał. W pozostałych przypadkach ciągle czegoś brakowało.

Zamiast pewnego zwycięstwa lechici zafundowali swoim kibiców nerwówkę. Radomiak z przodu był słabiutki, jednak przed przerwą poznańska defensywa kilka razy gubiła się po stałych fragmentach. Nie korzystali z tego Rossi, Leandro i przede wszystkim Maurides, który z paru metrów kopnął w boczną siatkę. Po przerwie Bednarek miał do wyłapania standardy po próbach Pawłowskiego i Semedo, ale chwilami kotłowało się w jego polu karnym. To nie było kontrolowanie przebiegu wydarzeń.

Reklama

Koniec końców wszystkie cele zostały zrealizowane. Lech ma kolejne zwycięstwo i oszczędził siły niektórych zawodników, więc za parę dni styl pójdzie w niepamięć. Radomiak doznał piątej porażki (i to piątej do zera) w ostatnich sześciu meczach. Mariusz Lewandowski przychodził po to, żeby wznieść drużynę na jeszcze wyższy poziom niż Dariusz Banasik, a tymczasem coraz szybciej jedzie w odwrotnym kierunku.

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

40 komentarzy

Loading...