Reklama

Lech obiecujący, choć przegrany. Van den Brom zażegnał kryzys?

redakcja

Autor:redakcja

09 września 2022, 16:01 • 6 min czytania 14 komentarzy

Lech Poznań przegrał 3:4 z Villarrealem w pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Przegrał zasłużenie, bo jeśli wziąć pod uwagę przebieg całego spotkania, to Hiszpanie byli zespołem minimalnie lepszym. Ale trzeba podkreślić, że „Kolejorz” na tle znacznie wyżej notowanego rywala zaprezentował się z naprawdę dobrej strony. Można nawet powiedzieć, że zaimponował – chyba po raz pierwszy pod wodzą Johna van den Broma. Czyżby zatem w poznańskiej ekipie wreszcie coś kliknęło?

Lech obiecujący, choć przegrany. Van den Brom zażegnał kryzys?

Spirala niepowodzeń

Sezon 2022/23 nie zdążył się nawet rozpocząć, a sytuacja w Lechu Poznań już była nie do pozazdroszczenia. Nieoczekiwane rozstanie z Maciejem Skorżą, architektem sukcesu „Kolejorza” w poprzedniej kampanii, kompletnie zaburzyło bowiem ład panujący w klubie. A potem sprawy gmatwały się już tylko coraz bardziej. Wprawdzie drużyna pod wodzą Johna van den Broma pokonała u siebie 1:0 Karabach Agdam, a zatem otwarcie rozgrywek było jeszcze całkiem obiecujące, lecz w rewanżu lechici zebrali już od Azerów porządny oklep. Do tego doszły również porażki w lidze ze Stalą Mielec, Wisłą Płock i Śląskiem Wrocław. Niepowodzenie w starciu o Superpuchar Polski z Rakowem Częstochowa. Kompromitacja w wyjazdowym meczu z islandzkim Vikingurem i nerwówka w rewanżu. Nawet jeśli Lech zwyciężał, to w nędznym, napawającym pesymizmem stylu. Głównie dzięki indywidualnym zrywom poszczególnych graczy.

Bilans van den Broma po dziesięciu spotkaniach na ławce trenerskiej „Kolejorza” (3 zwycięstwa, 2 remisy, 5 porażek) pozwalał przypuszczać, że Holender może długo w Polsce nie zabawić. Tym bardziej że szkoleniowiec zdawał się nie do końca pojmować, z jakim wyzwaniem ma do czynienia, co tylko dodatkowo psuło atmosferę wokół poznańskiego zespołu. Wychodził on do mediów z dość beztroskim przekazem, podczas gdy kibice kipieli z wściekłości – zdarzyło im się nawet zelżyć zawodników Lecha, jednocześnie doceniając owacją przeciwników z Vikingura. Euforia towarzysząca wywalczeniu mistrzostwa Polski uleciała z Poznania.

Mało? Dodajmy do tego plagę kontuzji wśród obrońców. No i katastrofalnie poprowadzoną politykę transferową w czasie letniego okienka, której symbolem stali się wynaleziony w lidze cypryjskiej bramkarz Artur Rudko, a także Dawid Kownacki i Damian Kądzior, o których Lech niby zabiegał, ale w sumie, to nie do końca.

Cytując klasyka: „matko jedyna, siwy dym!”. Naprawdę źle to wyglądało.

Reklama

Hiszpańskie natchnienie

Można jednak odnieść wrażenie, że to co najgorsze już za poznaniakami. Triumf w dwumeczu z Dudelange pozwolił mistrzom Polski zrealizować plan minimum – doczłapać się do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Zespół zaczął również regularnie punktować w lidze. W siódmej kolejce ekstraklasowych zmagań Lech pokonał 1:0 Piasta Gliwice, następnie rozbił 3:0 Lechię Gdańsk, no i dorzucił też do kolekcji trzy oczka w starciu z Widzewem Łódź. Podopieczni van den Broma dzięki tej serii wskoczyli na ósme miejsce w tabeli i mają tylko siedem punktów straty do Wisły Płock oraz Legii Warszawa, które przewodzą stawce. A trzeba pamiętać, że „Kolejorz” rozegrał o jeden mecz mniej. Udało się zatem nie stracić kontaktu z czołówką i nie zagrzebać w kryzysie, tak jak Legia przed rokiem.

Wczorajsza batalia z Villarrealem chyba potwierdziła, że poznańska lokomotywa zmierza już we właściwym kierunku. Oczywiście trzeba brać pod uwagę okoliczności. Lech Poznań walczył jak równy z równym z niedawnym półfinalistą Ligi Mistrzów i triumfatorem Ligi Europy, ale ekipa „Żółtej Łodzi Podwodnej” do rywalizacji przystąpiła w pół-rezerwowym składzie. No i koniec końców mówimy tylko o kolejnej pięknej, romantycznej porażce, których w dziejach Lecha i w ogóle polskiej piłki mamy aż nadto. Wszystko to prawda, ale prawdą jest też, że mistrzowie Polski wreszcie pokazali w tym sezonie kawał dobrej piłki i to na tle oponenta z niezwykle wysokiej półki. Jeśli więc zwycięstwa z Vikingurem czy Dudelange nastrajały raczej pesymistycznie, to porażka z Villarrealem powinna – ot, paradoks – tchnąć sporo optymizmu w serca piłkarzy „Kolejorza”, a także sympatyków poznańskiego klubu. Takiego Lecha aż chce się oglądać.

Fakt, że ekipa ze stolicy Wielkopolski ma na razie na koncie zero punktów w LKE schodzi na dalszy plan. Ostatecznie pokonania Villarrealu na wyjeździe chyba i tak nikt nie zakładał, o awans do kolejnej rundy Lech realnie powalczy z Austrią Wiedeń i Hapoelem Beer Szewa.

Kiedy przegrywasz, to zawsze jest trudno zespołowi i trenerowi. Z drugiej strony możemy powiedzieć o tym spotkaniu, że przede wszystkim mieliśmy wymarzony start. Wiedzieliśmy, że Villarreal dokonał wielu zmian w porównaniu do swojego wyjściowego ustawienia, wymienili nawet bramkarza. Postanowiliśmy to wykorzystać stosując wysoki pressing od pierwszych minut i to przyniosło efekt, zdobyliśmy szybko bramkę. Później rywale zaczęli odrabiać straty, a mój zespół wyglądał wtedy gorzej. Może i posiadaliśmy piłkę, ale było to przede wszystkim granie do tyłu. W przerwie rozmawialiśmy o tym, żeby to poprawić, uwierzyć w siebie i to, że potrafimy grać w piłkę. Efekt tej rozmowy był widoczny od początku drugiej połowy. Mieliśmy najpierw rzut karny, potem kolejny gol. Uwierzyliśmy w siebie i dalej była to walka o wynik do samego końca. Ostateczny rezultat sprawia, że nie jesteśmy szczęśliwi, bo przegraliśmy. Patrząc całościowo możemy być zadowoleni, bo pokazaliśmy, że nawet z takim przeciwnikiem, jak Villarreal, potrafimy grać w piłkę – ocenił van den Brom.

Wspomnienia sprzed dwóch lat

Oczywiście trzeba mieć wciąż w pamięci sezon 2020/21, kiedy Lech w piorunującym stylu przedarł się do fazy grupowej Ligi Europy, a tam zaczął od wyrównanego, lecz ostatecznie przegranego 2:4 boju z Benfiką. Co było dalej – wiadomo. Całkowita degrengolada, odpuszczenie rewanżu z Portugalczykami, żeby gromadzić siły na mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Rozstanie z Dariuszem Żurawiem, jedenastce miejsce w Ekstraklasie na koniec sezonu. Co tu dużo gadać, „Kolejorz” nie udźwignął gry na kilku frontach. Tymczasem tegoroczna jesień będzie jeszcze trudniejsza, jeszcze bardziej napięta, jeszcze bardziej intensywna. No a za konstrukcję kadry Lecha odpowiadają w dużej mierze ci sami ludzie, co przed dwoma laty. Ludzie niekoniecznie znani z tego, że uczą się na błędach.

Najtrudniejsza jesień w historii Lecha Poznań. Czy uda się oszukać przeznaczenie?

Reklama

Analizowaliśmy na Weszło: „Sezon 2020/21 to ten z fantastycznym rajdem do grupy, a później klapą w tejże grupie i odpuszczaniem meczów w Europie kosztem Ekstraklasy. Jak wtedy wyglądało natężenie gry? Czternaście meczów w Ekstraklasie, dziesięć w pucharach, dwa w Pucharze Polski – razem 26 występów. Czyli aż o osiem mniej niż w obecnych rozgrywkach. Sezon zaczynał się w połowie sierpnia, zatem o miesiąc później niż teraz, więc i czas na granie był porównywalny – wtedy w 2020 roku było to 126 dni. Lech dwa lata temu zagrał o osiem meczów mniej na przestrzeni okresu o cztery dni krótszego niż w tym roku. Średnia dni na jedno spotkanie wyniosła 4,8 doby. Wniosek? Dwa lata temu Kolejorz męczący się na dwóch frontach miał dodatkowy dzień na odpoczynek czy treningi. Wynikało to, chociażby z mniejszej (o cztery) liczby spotkań w eliminacjach – sezon pandemiczny, jeden mecz rozstrzygał o awansie i tak dalej”.

Najbliższe tygodnie pokażą zatem, czym tak naprawdę był dla Lecha mecz z Villarrealem. Zwiastunem, że burzliwe tygodnie już za drużyną i wszelkie pożary udało się ugasić? A może tylko heroicznym zrywem, który na nic konkretnego się nie przełoży…

CZYTAJ WIĘCEJ O EUROPEJSKICH PUCHARACH:

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Anglia

Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]
Piłka nożna

Startuje na prezesa związku, zapowiada ochronę sędziów, a sam więził ich w klubie

Szymon Piórek
1
Startuje na prezesa związku, zapowiada ochronę sędziów, a sam więził ich w klubie

Ekstraklasa

Anglia

Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]

Arek Dobruchowski
0
Piłkarz Arsenalu wrócił na boisko po ośmiu miesiącach i strzelił pięknego gola [WIDEO]
Piłka nożna

Startuje na prezesa związku, zapowiada ochronę sędziów, a sam więził ich w klubie

Szymon Piórek
1
Startuje na prezesa związku, zapowiada ochronę sędziów, a sam więził ich w klubie

Komentarze

14 komentarzy

Loading...