Są takie mecze, po których mamy ochotę na odpoczynek od piłki nożnej. W tej kolejce mieliśmy już jedno takie starcie – w Radomiu. Dziś dołącza do niego kolejne spotkanie (rozgrywane także o 12:30) – Cracovii z Wartą, które nieco rozkręciło się dopiero w samej końcówce. Goście wygrali zasłużenie, a Jacek Zieliński z niesmakiem i niedowierzaniem kręcił głową patrząc na to, co wyprawiali jego piłkarze na stadionie przy ul. Kałuży.
Cracovia – Warta Poznań. Jaki tu spokój!
Co działo się od początku? Niewiele. Dość powiedzieć, że z pierwszym celnym strzałem mieliśmy przyjemność obcować w dwudziestej minucie meczu. Benjamin Kallman siedząc na murawie zagrał piłkę do Patryka Makucha, wykorzystując fatalne ustawienie Dawida Szymonowicza. Napastnik Cracovii w pojedynku sam na sam przegrał jednak z Adrianem Lisem.
Generalnie, bramkarz Warty Poznań był dziś jasnym punktem tego spotkania. Wyróżniał się świetnym timingiem, niejednokrotnie wyłapując dośrodkowania i przecinając dobre podania w pole karne, które serwowali nam gospodarze. Pochwalić należy jednak całą defensywę Warty. Oprócz wspomnianej pomyłki Szymonowicza była dziś bardzo szczelna. Bardzo szybko organizowali się w defensywie, a piłkarze Cracovii musieli mocno natrudzić się, aby znaleźć w niej luki.
Te znajdowały się na bokach. I o ile Jana Grzesika za ten mecz można nawet pochwalić, bo zdziałał sporo dobrego w ofensywie, o tyle Konrad Matuszewski ma na swoim koncie kolejny nudny i bezbarwny mecz. Młodzieżowiec Warty był kompletnie niewidoczny, a jeżeli mamy zostać przy młodych Warciarzach – więcej dobrego w nieco ponad dziesięć minut, które spędził na boisku zrobił Kajetan Szmyt.
W Cracovii wahadła działały na podobnej zasadzie. Siplak robił sporo zamieszania, a Cornel Rapa zajmował się głównie głośnymi krzykami po delikatnych faulach. Gospodarze byli całkowicie bezradni w ofensywie. Warciarze wytrącili z rąk krakowskiej ekipy wszystkie możliwe atuty.
Cracovia – Warta Poznań. Zabójcza końcówka gości
Czy Warta miała swoje okazje? A no miała. Jeszcze w pierwszej połowie Robert Ivanov postanowił kopnąć “z czuba”, czym zaskoczył Niemczyckiego. Piłka odbiła się od poprzeczki, a Adam Zrelak zamiast uderzyć ją nogą, jak na piłkarza zajmującego się profesjonalnie kopaniem piłki nogą przystało, postanowił rzucić się na nią i uderzyć ją główką. Nie trafił w bramkę z pięciu metrów…
Na szczęście – zrehabilitował się w końcówce. Zmiany Dawida Szulczka zrobiły dużo dobrego, a poznaniacy zaczęli wyglądać z przodu nawet przyzwoicie. Pierwszego gola dała właśnie akcja rezerwowych. Jakub Kiełb zagrał piłkę do stojącego przed polem karnym Mateusza Kupczaka. Tego kompletnie zignorował Florian Loshaj, dzięki czemu Kupczak miał jakieś dwa lata, aby odpowiednio ułożyć sobie futbolówkę do dośrodkowania. I zrobił to perfekcyjnie. Adam Zrelak wygrał pojedynek główkowy z Rodinem i wyprowadził gości na zasłużone prowadzenie.
Cracovia desperacko próbowała wyrównać stan rywalizacji. W doliczonym czasie gry w pole karne Lisa udał się nawet Karol Niemczycki i był to ogromny błąd. Strzał zza pola karnego trafił w Roberta Ivanova, a w kierunku piłki bezwładnie turlającej się w stronę połowy gospodarzy popędzili Florian Loshaj i Dawid Szymonowicz. Niemczycki? Też ruszył. Ale zdecydowanie za późno.
Reprezentant Kosowa miał z 15 metrów zapasu nad Szymonowiczem, który ambitnie go gonił i mógł zrobić wszystko – kopnąć piłkę na aut, wybić ją w trybuny, spróbować zagrać do przodu. A postanowił przydzbanić i kiwać się z defensorem Warty. To oczywiście nie skończyło się dobrze. Szymonowicz wygarnął mu piłkę i strzelił do pustej bramki ustalając wynik spotkania na 0:2.
Krótki firm instruktażowy o tym, czego NIE robić, gdy Twój bramkarz jest z dala od bramki, czyli Szymonowicz dobija Cracovie! 👇
📺 Mecz Śląska z Rakowem możecie oglądać tutaj: https://t.co/82qQKtUPnJ pic.twitter.com/JofJZqcJwY
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 28, 2022
Warta kontynuuje serię świetnych wyników na wyjeździe. Poza pierwszym meczem z Rakowem w Częstochowie podopieczni Dawida Szulczka są absolutnie bezbłędni poza własnym stadionem. A Cracovia? Nadal musi szukać formy, którą zachwyciła nas na początku sezonu. W czterech ostatnich spotkaniach krakowska drużyna zdobyła tylko jeden punkt (poza dzisiejszą porażką z Wartą – 0:2 ze Stalą i 0:1 Piastem, do tego remis 1:1 ze Śląskiem). Trener Jacek Zieliński zdecydowanie ma nad czym myśleć, a my jakoś szczególnie mu nie zazdrościmy…
CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- Największe problemy Miedzi na starcie sezonu w Ekstraklasie
- Klimek: Mamy możliwość wykupienia Bartosza Mrozka za realną dla nas kwotę
- Napędzany przez złość, dynamit w nogach. Skąd wziął się Jakub Myszor
fot. Newspix