Reklama

Czas pogardy trwa. Włosi dalej proszą o kąpiel z lawy dla Neapolu

Mateusz Janiak

Autor:Mateusz Janiak

25 sierpnia 2022, 17:25 • 7 min czytania 44 komentarzy

Jesteście brudnymi południowcami! – tak przywitano Napoli na stadionie w Weronie. Drużynę i kibiców. – Wezuwiuszu, umyj ich ogniem! – błagano wulkan o interwencję. Nie, nie dawno temu, a w poprzedni poniedziałek. Czasy się zmieniają, kolejność w tabeli Serie A także, obecnie po świetnym starcie prowadzi ekipa z Neapolu. Ale ciągle północ pogardza południem.

Czas pogardy trwa. Włosi dalej proszą o kąpiel z lawy dla Neapolu

12 tysięcy euro – taką karę wymierzono Hellasowi Verona za rasistowskie śpiewy o charakterze terytorialnym. W świecie calcio tyle, co nic, bo zwyczajnie na nikim to nie robi wrażenia. Taki mają klimat we Włoszech i już. Finito. W marcu „przynajmniej” ultrasi z Curva Sud zdobyli się na coś nowego – przed spotkaniem z Napoli wywiesili obok Stadio Marc’Antonio Bentegodi transparent z flagami Rosji i Ukrainy oraz koordynatami Neapolu. W Italii nie mieli problemu z interpretacją baneru, momentalnie zrozumieli o co chodziło. O wystrzelenie rosyjskich lub ukraińskich pocisków w kierunku stolicy Kampanii. A najlepiej i jednych, i drugich.

Północ i południe – historia nienawiści

Włoch jest Włochem dla kogoś z zagranicy. Tak jest łatwiej, nie ma co tłumaczyć, i tak nie zrozumie. Ale swoim na pytanie, skąd pochodzą odpowiadają co innego. Friuli, Lombardia, Piemont, Toskania. Albo Rzym, Mediolan, Bergamo, Bologna. Rzadziej pada nazwę mniejszych miast, miasteczek i wsi. To ich ojczyzny. Formalnie do zjednoczenia Italii doszło w 1861 roku, ale w głowach mieszkańców tak naprawdę ciągle to się nie dokonało. Mówią trochę inaczej, jedzą trochę inaczej, zarabiają trochę inaczej. A im dalej od siebie żyją, tym mniej czują się ze sobą związani. Wciąż bez problemu na północy można usłyszeć, że miejscowych nic nie łączy z południowcami i że przecież bliżej mają do takiego Wiednia niż do Neapolu.

Reklama

Dlatego stadionowych wyzwisk nie należy traktować jako wybryków mniejszości związanej z calcio. Nie. Futbol jak soczewka skupia w sobie to, co tak naprawdę myśli większość społeczeństwa. Tyle że najczęściej po cichu, a tifosi na trybunach głośno. Tam można i to praktycznie bez konsekwencji.

Legenda i rasista

Czasy się zmieniają, a pogarda dla biednego południa trwa. W trakcie boomu gospodarczego po II wojnie światowej napędzanego dolarami z planu Marshalla mnóstwo ludzi z regionów położonych na dole Półwyspu Apenińskiego zamiast do Australii czy Stanów Zjednoczonych, jak wcześniej, za chlebem przyjeżdżała na północ, głównie do Piemontu czy Lombardii. Nabijano się z nich, że nie mają pojęcia, do czego służy muszla klozetowa. W wannie robią sobie ogródek. W łóżkach kimają po pięć osób. Terroni. Tak na nich mówili. Ludzie ziemi, bo zostawili za sobą regiony zdominowane przez rolnictwo. W oknach hoteli i pensjonatów na powitanie wywieszano: „Nie dla południowców”.

Brutt terron! – wrzasnął Gianni Brera i oddał, co przed chwilą dostał od Gino Palumbo, czyli cios. Dwóch legendarnych włoskich pismaków pobiło się pod koniec lat 60. na loży prasowej Stadio Rigamonti w Brescii podczas meczu miejscowego zespołu z Torino. Brera wychowany w Lombardii, Palumbo – w Neapolu. Jeden nienawidził drugiego i na odwrót. Brera jest uważany za najwybitniejszego dziennikarza w historii kraju, wprowadził do języka calcio słowa, których używa się do dzisiaj, jak goleador czy centrocampista. Mówi się, że był pisarzem, wyłącznie czasem stającym się dziennikarzem. Ale rasistą pozostawał nieustannie. „Brutt terron” w dialekcie lombardzkim znaczy mniej więcej „brzydki południowcu/człowieku ziemi”.

Pewnego razu Brera napisał, że władze Neapolu powinny sprowadzić pół miliona kobiet rasy nordyckiej, koniecznie już zapłodnionych przez nordyckich mężczyzn i może wówczas na południu wyrośliby prawdziwy sportowcy, w typie Fritza Dennerleina (włoski pływaki i zawodnik piłki wodnej niemiecko-rumuńskiego pochodzenia) lub Karla-Heinza Schnellingera (niemiecki obrońca, który występował w AC Milan i AS Romie).

Przejawiał maniakalną wrogość, graniczącą z rasizmem. Nawet gdybym nie był neapolitańczykiem, obrzydziłoby mnie to – wspominał dla magazynu „The Blizzard” Antonio Ghirelli, dziennikarz pracujący w tamtych czasach.

Reklama

Innym razem Brera wysnuł tezę, że na północy Włoch rodzą się chłopcy z lepszymi predyspozycjami do gry w futbol. Zdolniejsi, z przeznaczeniem do wygrywania, dlatego ci z południa nie mogą im dorównać. Nazwał takich piłkarzy „razza Piave”, czyli „rasa Piawa”, od nazwy rzeki w północno-wschodniej części Półwyspu Apenińskiego. Tak, właśnie z powodu takich powodów Palumbo rzucił się na niego z pięściami.

Śpiewający 15-latkowie

Później Neapol dobiła epidemia cholery i trzęsienie ziemi. – Chorzy na cholerę, ofiary trzęsienia ziemi, nigdy nie myliście się mydłem! Napoli gówno! Napoli cholera! Jesteście wstydem Włoch! – śpiewano na stadionach w drugiej połowie lat 80., czasach Diego Maradony. – Brudasy, nie mają czystej wody, są chorzy na cholerę! – albo tak.

Jesteśmy z tobą i nie musisz się poddawać, mamy marzenie w sercu, Napoli używa mydła! – śpiewali w szatni piłkarze Juventusu U-15 po pokonaniu Napoli w półfinale mistrzostw Włoch w czerwcu 2018. Tak, tak, mowa o 15-latkach. Byli na tyle głupi, że opublikowali film z próbką własnej twórczości artystycznej w internecie. Na nagraniu nawet głuchy usłyszy, że to wciąż dzieci. Wodzirej, co rozpoczyna rasistowską przyśpiewkę, nawet nie doczekał się mutacji i piskliwie wykrzykuje, o czym marzy i co tam gnieździ się w jego młodym serduszku…

Nagranie oburzyło, musieli przeprosić, zostali ukarani, itd. Ale koniec końców powtarzali pewnie tylko to, co i tak słyszeli na trybunach Allianz Stadium i innych stadionów, jak ten w Weronie. Ba! Może ojciec, brat, przyjaciel czy po prostu kumpel zdzierali gardła przy niej?

Jak pogrzebano Neapol

Gdzie dla Włochów zaczyna się południe? Co nazywają Mezzogiorno? Siedem regionów – Abruzję, Apulię, Basilicatę, Kampanię, Kalabrię, Molise i Sycylię. Wszystkie do momentu zjednoczenia znajdowały się pod panowaniem dynastii Burbonów, rządzących Królestwem Oboja Sycylii ze stolicą w Neapolu. Dlatego najważniejsze miasto Kampanii często jest traktowane jak symbol południa.

Neapol przez setki lat był kulturalną stolicą półwyspu. Pierwszy uniwersytet wspomagany finansowo przez państwo? Tam. Najstarsza opera na kontynencie? Tam. Pierwsze pizzerie na świecie? Tam. Pierwsze drukarnie i pierwsze gazety w tym rejonie Europy? Tam. Commedia dell’arte, protoplasta dzisiejszych pokazów improwizacji? A jakże, tam. Dopiero po zjednoczeniu miasto zaczęło tracić na znaczeniu. A w XX wieku stało się synonimem brudu, smrodu i ubóstwa.

Najpierw trumnę Neapolowi przygotowała dynastia sabaudzka z władzami nowego kraju. Północ z Turynem, Mediolanem i Genuą – wyrosłe na kupieckich miastach-państwach – była bardziej rozwinięta gospodarczo niż leżące na południu terytoria dawnej monarchii Burbonów, rolnicze i niepiśmienne. Tak, wyższe sfery imponowały kulturą, ale niziny grzebały w ziemii i nie miały czasu uczyć się pisać. I w takich okolicznościach – a może raczej mimo nich – firmom z góry półwyspu przyznano ulgi, a choć dół płacił wyższe podatki, dostawał mniej na inwestycje i wydatki publiczne. Efekt – ledwo co powstały przemysł uciekał na północ. Różnice jeszcze rosły.

Następnie gwoździe wbiła II wojna światowa. Norman Lewis – wówczas brytyjski żołnierz, później reporter – twierdził, że miasto cofnęło się do średniowiecza. Na ulicach leżały wielkie sterty gruzu. Szalał tyfus, więc wszystkich przechodniów posypywano specjalnym proszkiem. Brakowało jedzenia, dlatego zeżarto tropikalne ryby ze sławnego akwarium.


Wreszcie ziemią przysypało trzęsienie ziemi z 1980 roku i Camorra, która wyciągnęła łapska po państwowe liry na odbudowę zniszczeń. Ponownie trzeba było budować od nowa (w tym czasie powstało m.in. osiedle Vele di Scampia znane dzięki książce i serialowi „Gomorra”). Naprawiać co się dało. A w tamtym momencie północ była daleko z przodu po cudzie gospodarczym lat 60. Fabryki samochodów, pralek, lodówek dawały dochód i godne życie. I powód do pogardzania dolną częścią półwyspu.

W Mezzogiorno nie ma perspektyw. Albo praca dla mafii, albo bezrobocie lub tyranie za grosze. W Italii żartują, że najważniejszy uniwersytet południa jest w Bolonii, daleko, daleko na północy, bo przecież i tak wszyscy chcą uciekać z Kampanii czy Kalabrii. Tylko dzięki calcio Mezzogiorno może patrzeć na resztę z góry, jak w 1987 i 1990 roku dzięki Napoli czy przynajmniej chwilowo obecnie, po dwóch kolejkach. Ale nawet w takich momentach nie pozwolą im zapomnieć, że są uważani za brudasów i biedaków. Wygrana 5:2 z Hellasem w akompaniamencie wyzwisk wycenionych na 12 tysięcy euro dobitnie to pokazała.

CZYTAJ WIĘCEJ O SERIE A:

foto. Newspix

Rocznik 1990. Stargardzianin mieszkający w Warszawie. W latach 2014-22 w Przeglądzie Sportowym. Przede wszystkim Ekstraklasa i Serie A. Lubi kawę, włoskie jedzenie i Gwiezdne Wojny.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

44 komentarzy

Loading...