Reklama

Kopalnia talentów w Krośnie. W czym tkwi sekret Beniaminka?

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

03 sierpnia 2022, 18:34 • 8 min czytania 8 komentarzy

Beniaminek Profbud Krosno to spory fenomen, jeśli chodzi o szkolenie dzieci i młodzieży, bo jest to niewielki, skromny ośrodek na Podkarpaciu, a w ostatnich dwóch latach aż pięciu ich wychowanków zadebiutowało na poziomie Ekstraklasy — Kacper Bieszczad, Przemysław Sajdak, Karol Knap, Antoni Kozubal i Krzysztof Kolanko. Zapewniają nas, że to jeszcze nie koniec. Ta karuzela jeszcze się nie rozkręciła. Jaki mają patent na wychowywanie zawodników? Czy każdy klub może aspirować i dążyć do tego, żeby zostać „kopalnią talentów”?  

Kopalnia talentów w Krośnie. W czym tkwi sekret Beniaminka?

W minioną sobotę Krzysztof Kolanko zadebiutował na boiskach Ekstraklasy w barwach Górnika Zabrze w starciu z Radomiakiem Radom (3:0). Dziś świętuje 16. urodziny. Pierwsze kroki związane z piłką nożną stawiał w Beniaminku Krosno. To tam się ukształtował, wychował, a do Akademii Górnika trafił w 2020 roku. To jest najświeższy przypadek wychowanka tej szkółki w Ekstraklasie, a w ostatnich dwóch latach było ich w sumie pięciu.

Fenomen na skalę krajową

Trudno znaleźć inną szkółkę o podobnych możliwościach, która byłaby tak efektywna, jeśli chodzi o zawodników, którzy doszli na sam szczyt polskiej ligowej piłki. – Gdy zakładałem Beniaminka Krosno w 2007 roku, to zastałem tu spaloną ziemię. Nasz region był pustynią, jeśli chodzi o szkółki piłkarskie. Nikt się wtedy nie spodziewał tego, że to aż tak się rozwinie. Wydawało się, że jak wychowamy kilku zawodników do naszego lokalnego klubu Karpaty (obecnie IV liga, a w przeszłości max. III) to będzie to duży sukces. Bo taki był cel naszej szkółki, żeby działać dla naszej lokalnej społeczności. Aczkolwiek nasza chęć rozwoju, spore zaangażowanie spowodowały, że to wszystko poszło do przodu — mówi nam Grzegorz Raus, założyciel i dyrektor Akademii Beniaminka Krosno.

W ostatnich dwóch latach w Ekstraklasie zadebiutowali wspomniani wcześniej Bieszczad, Kozubal, Knap, Sajdak i Kolanko, ale do tego warto jeszcze wymienić Kacpra Cichonia, który występuje w pierwszoligowej Puszczy Niepołomice. Szkółka powstała w 2007 roku, a jej najstarsi wychowankowie mają zaledwie 22 lata. Ten wynik szkoleniowy jest naprawdę obiecujący. – Mówi się, że talenty rodzą się wszędzie. Może i tak jest, dlaczego aż tylu pojawiło się w naszym regionie? Odpowiedzią może być to, że przez wiele lat na Podkarpaciu brakowało wielkiej piłki. Nie tak dawno coś drgnęło, bo mamy Stal Mielec w Ekstraklasie oraz Stal Rzeszów i Resovię w I lidze. Wcześniej była posucha. Byliśmy głodni piłki na najwyższym poziomie. Szukaliśmy inspiracji, pielęgnowaliśmy swoją pasję do futbolu i chcieliśmy cały czas się rozwijać — podkreśla Raus.

Niewykluczone, że za jakiś czas dojdą kolejni debiutanci, bo wychowankowie Beniaminka są rozsiani po całej Polsce. Patryk Prajsner (rocznik 2009) trenuje w akademii Lecha. Mateusz Niedziałkowski (rocznik 2004) oraz Emanuel Gibała (rocznik 2006) są w Rakowie. Patryk Winiarski (rocznik 2004) w Legii. W Krośnie też nieźle im idzie ze szkoleniem dziewczynek. Julia Błażejewska miała okazja występować w Ekstralidze Kobiet. Z kolei Anna Skrzypczyk trenuje z pierwszym zespołem AP Lotos Gdańsk i jej debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej to też tylko kwestia czasu.

Reklama

Codziennie otrzymujemy zapytania odnośnie naszych zawodników z większych akademii w Polsce. Jesteśmy świadomi tego, że w pewnym momencie nasz podopieczny musi pójść w świat, żeby móc się dalej rozwijać. Uważam, że teraz jesteśmy w stanie odpowiednio pracować i szkolić zawodnika do 16. roku życia. Chcielibyśmy, żeby u nas zostawali, jak najdłużej, bo wierzymy, że mamy narzędzia i warunki do tego, żeby się rozwijali. Aczkolwiek to nie oznacza, że teraz będziemy blokować transfery do innych akademii. Musimy mądrze pochodzić do budowania ścieżki rozwoju zawodnika, bo to on jest dla nas najważniejszy — zaznacza dyrektor akademii.

Recepta na sukces

Co jest siłą Beniaminka Krosno? – Jeżeli chodzi o nasz klub, w którym pracuje 50 osób, to ważne jest to, że 1/3 pracowników to wychowankowie Beniaminka Krosno. Oni kiedyś u nas grali, stawiali pierwsze kroki z piłką. Akurat im nie udało się zrobić wielkiej kariery piłkarskiej, ale przychodzą do nas i rozwijają się na innym polu. To też jest nasza siła, że jesteśmy jednością. Dla mnie jest to coś niesamowitego, że chłopak, którego prowadziłem jako trener, jest teraz psychologiem sportowym w Beniaminku i doradza mi w kontekście mojego syna. To jest coś pięknego i inspirującego — opowiada Raus.

– W wielu akademiach i klubach jest tak, że szuka się winnych i dąży do ciągłych zmian. Często słyszymy o nowych dyrektorach akademii, innej metodologii szkolenia i wymiany trenerów. W Beniaminku preferujemy „grę bez końca”. Zainspirowany książką Simona Sineka o tym samym tytule, dążymy do realizacji swoich celów według tego, co sobie wypracowaliśmy. Jesteśmy świadomi tego, że jesteśmy młodą szkółką, która może popełniać błędy, ale po każdej porażce podnosimy głowę do góry i działamy dalej. Efekty naszej pracy są już widoczne w postaci pięciu wychowanków na poziomie Ekstraklasy, ale jestem przekonany, że za kilka lat będzie ich więcej. Bo to nie jest tak, że trafiło nam się tylko pięciu utalentowanych zawodników. W każdym roczniku mamy perełki — podkreśla.

Beniaminek Krosno to jest fenomen na skalę ogólnopolską, ale czy to jest tylko wypadek przy pracy? Czy inne mniejsze kluby też mogą podążyć podobną drogę i tak rozwinąć się jak Beniaminek? – Chciałbym pokazać mniejszym klubom, że można. Wiele osób boi się konkurencji. Uważam, że dla dobra polskiej piłki  powinno być więcej Beniaminków, czyli takich akademii, które stawiają na rozwój młodzieży i nie boją się o tym mówić. Powinniśmy wynajdywać takie ośrodki i je wspierać. Bo to na nich swój kapitał budują ekstraklasowe akademie — uważa.

Ważny jest upór. Mimo początkowych niepowodzeń ważne jest to, żeby się nie poddawać. Beniaminek Profbud Krosno to nie jest organizacja, która zawsze miała z górki. Walczyliśmy z przeciwnościami losu. Szliśmy do przodu, wierzyliśmy w nasz projekt i go skrupulatnie realizowaliśmy. Istotne jest to, żeby przezwyciężyć kryzysy. Polecam wszystkim książkę Simona Sinka: „Zacznij od Dlaczego: Jak wielcy przywódcy inspirują wszystkich do działania”. To na jej podstawie stworzyliśmy misję naszego klubu i główną dewizę: „Dlaczego Beniaminek”. Dlatego, że chcemy łączyć ludzi, dawać szansę rozwoju i realizacji swoich pasji, a w efekcie pielęgnować potencjał wartościowych osób w dawaniu im szansy na przyszłość i wpojeniu wiary, że nie ma rzeczy niemożliwych — stwierdza Raus.

Reklama

Czy jest jakaś cecha/-y lub umiejętności, które są charakterystyczne dla całej szkółki, a możemy je zauważyć u Kozubala, Bieszczada, Sajdaka, Knapa i Kolanko? – Pokora, ale taka, gdzie jesteś pewny swoich umiejętności oraz świadomy ograniczeń, nad którymi musisz pracować. To ich wszystkich łączy. Do tego wymieniłbym jeszcze: odwagę, entuzjazm i chęć odkrywania nowych rzeczy. To też wynika z tego, co staramy się wpajać naszym zawodnikom — podkreśla Raus.

Kacper Bieszczad

Z pasją, świadomością i efektami. Tak szkoli Beniaminek Krosno

Co dalej?

Od wielu lat słyszeliśmy o tym, że Beniaminek Krosno dobrze szkoli, ale do pewnego momentu to były tylko słowa. Bo jak dobrze wiemy, wygrane turnieje dziecięce czy młodzieżowe jeszcze nic nie znaczą. Mogą sugerować, że tam są zdolni chłopcy, ale niekoniecznie muszą zrobić profesjonalne kariery. Szkółka z Podkarpacia od samego początku miała wizję, żeby otoczyć jak największą opieką dzieci, wszczepić w nich pasję, a do tego zadbać o elementy, które są ważne, ale nie każdy zwraca na to uwagę na tym etapie. Mamy na myśli stałe współprace z psychologiem sporotwym, fizjoterapeutą, trenerem od przygotowania motorycznego, trenerem od przygotowania technicznego. Cała otoczka była świetna, ale brakowało wychowanków w Ekstraklasie, aż nagle wypalili jak grom z jasnego nieba, na potwierdzenie tezy, że tam odpowiednio pracują z dziećmi.

Co dalej? Jaka przyszłość stoi przed Beniaminkiem? – Zaczynaliśmy od małych boisk, na których trenowali Bieszczad czy Sajdak. Później dzięki Pawłowi Malinowskiemu i firmie Profbud powstał kompleks boisk pod balonem. Tak naprawdę dostaliśmy od Pawła wspaniały prezent. Mógł taki balon wybudować w Warszawie i na nim zarabiać. Wybrał nas i dał nam możliwość rozwoju, tzw. wędkę. Jak kiedyś powiedział, są rzeczy, które się opłacają i takie, które warto robić. Dzięki temu zwiększyła się możliwość rozwoju szkolenia, zwłaszcza w okresie zimowym. I na tym obiekcie mieli okazję trenować Kozubal czy Kolanko. Mamy w naszej szkółce coraz więcej specjalistów, rośniemy w siłę, teraz czas na kolejny krok, bo te nasze obiekty robią się dla nas za małe — uważa Raus.

W przeciągu najbliższych trzech lat ma powstać w Krośnie centrum piłkarskie, na które będą składać się cztery pełnowymiarowe boiska, z czego jedno ma być zadaszone. – To są nasze marzenia, które są coraz bardziej realne. Mamy zbudowany duży zespół, który wykonują świetną pracę z dziećmi i młodzieżą. Jesteśmy kopalnią talentów i będziemy robić wszystko, żeby dalej ją rozwijać. Nie jesteśmy jeszcze akademią z prawdziwego zdarzenia, bo brakuje nam odpowiedniej infrastruktury. Nie możemy też już mówić o tym, że Beniaminek Krosno to mała szkółka. Na pewno jesteśmy organizacją, która jest swego rodzaju fenomenem, bo z tak małej miejscowości (ok. 47 tysięcy mieszkańców), wypuszczamy w świat wielu zawodników. Chcemy być jedną z najlepszych akademii w Polsce. Mamy duże ambicje, stawiamy sobie długofalowe cele — puentuje dyrektor Beniaminka Krosno.

CZYTAJ WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:

foto. Beniaminek Profbud Krosno/Facebook

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
0
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Ekstraklasa

Komentarze

8 komentarzy

Loading...