– W sporcie jest prosta reguła – osiągasz sukces, cieszysz się dzień, dwa, jednak zaraz stawiasz sobie następne cele. Tu było czuć mobilizację na stulecie, całe miasto tego chciało. Mistrzostwo zostało zdobyte i… tyle. Wszyscy usiedli zadowoleni, mówię tu oczywiście przede wszystkim o działaczach z najwyższego szczebla. „Dajmy sobie trochę czasu, życie jest piękne, a nuż się uda coś wygrać dalej”. No, a tak to nie działa – mówi Ryszard Rybak, były piłkarz Lecha, o obecnej sytuacji Kolejorza. Zapraszamy na rozmowę.

Co pan czuje po takim początku sezonu w wykonaniu Lecha? Złość, frustrację?
Jakoś mi to wszystko już zobojętniało. Przyzwyczaiłem się. To po pierwsze, a po drugie – staram się to jednak logicznie ogarnąć, ale nie da się. W normalnym życiu, jak coś się nie udaje, to wyciąga się wnioski. A tutaj z uporem godnym maniaka rok w rok te same błędy. Polskie kluby albo nie są przygotowane do pucharów, albo nie chcą się przygotować, bo inaczej nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Polski minimalizm. Krzyczymy, żeby kibice przychodzili na stadion, walczymy o mistrzostwo, a jak to dostajemy – więcej nas nie interesuje. Jak się uda coś ugrać potem, to fajnie, jak się nie uda, to też nie ma tematu. Byleby się pieniądze zgadzały.
Myśleliśmy, że Lech akurat wnioski wyciągnie. Po ostatnim mistrzostwie nie było inwestycji w skład, ale dziś znów jest podobnie.
W sporcie jest prosta reguła – osiągasz sukces, cieszysz się dzień, dwa, jednak zaraz stawiasz sobie następne cele. Tu było czuć mobilizację na stulecie, całe miasto tego chciało. Mistrzostwo zostało zdobyte i… tyle. Wszyscy usiedli zadowoleni, mówię tu oczywiście przede wszystkim o działaczach z najwyższego szczebla. „Dajmy sobie trochę czasu, życie jest piękne, a nuż się uda coś wygrać dalej”. No, a tak to nie działa. Przy takim podejściu krzywa zawsze poleci w dół, gdyby tak funkcjonował Real Madryt, to nigdy nie zdobyłby Ligi Mistrzów trzy razy z rzędu. Odpoczęliby po pierwszym trofeum i rok później odpadliby szybko. Ale tam nie ma samouspokojenia po sukcesie. Robi się ten sukces i myśli o następnym. A u nas są syte koty. Do Lecha doszło dwóch-trzech zawodników, którzy przecież nie ciągną tego zespołu, tylko bardziej walczą o skład.
Szefowie Lecha mają węża w kieszeni?
W Poznaniu liczy się pieniądze i dużo jest prawdy w tym, że bilans zysków i strat musi być na korzyść. O to trudno mieć pretensje, ale trzeba przecież być odważnym. Ile razy można przewrócić się o ten sam kamień? Tymczasem u nas pokutuje myślenie – po co my mamy ryzykować? Przez miesiąc-dwa kibice pomarudzą, ale potem zapomną, zrobimy trochę punktów w tabeli, znowu będzie gadka o mistrzostwie, gorące głowy i wszyscy do nas wrócą. A gdy jesteś mistrzem Polski i masz szansę na puchary, to musisz zaryzykować. Nie chcę mówić wyświechtanych słów o ryzykowaniu i piciu szampana, ale tak to przecież funkcjonuje.
Ile winy za obecny stan rzeczy ponosi trener?
Trochę na pewno. Jeżeli zespół przegrał 90% spotkań, które miał, to nie może mówić, że jest dumny z drużyny. No jak tak można powiedzieć… On jest dumny z drużyny, bo walczyła! Daj pan spokój, to jest mistrz Polski, za takie rzeczy się go nie chwali. To oczywistość, że walczy.
Są wątpliwości odnośnie tego, jak zarządza kadrą. Wszystko gra Amaral, który jest w dość przeciętnej formie, mało czasu dostaje Citaiszwili, który bardzo dobrze pokazał się w Wiśle.
On stoi na czele tego projektu i jest proste skojarzenie: dwa miesiące temu Lech wygrywał, teraz przyszedł nowy szef i przegrywa prawie wszystko. Teraz więc można się czepiać składu, taktyki, bo tak ten świat funkcjonuje.
Widać, że on potrzebuje czasu.
W sporcie nie ma czasu. Jest mecz, a za tydzień jest następny. W przypadku Lecha – za trzy dni. Trener będzie miał czas, jak go zwolnią.
Piłkarze też muszą wziąć na siebie odpowiedzialność – nie wypada przegrać ze Stalą u siebie. Z Wisłą Płock mimo wszystko też.
Bez wątpienia. Patrzę na tego Lecha i nie widzę w nim błysku, pazerności na zwycięstwo. Oczywiście, ci zawodnicy chcą wygrywać, ale w meczach na styku ten charakter jest za słaby. Jak można logicznie wytłumaczyć mecz z Karabachem? Po pierwsze już po losowanie głosy były takie, że myślałem – gramy z Realem. Karabach to dobry zespół, ale na miarę możliwości Lecha! I po 92 minutach tego dwumeczu było 2:0. A skończyło się na 2:5. To jest przecież dramat. Gdyby przegrali różnicą jednej bramki – okej, ale nie tak… Oglądałem ten mecz i miałem wrażenie, że jakby Lech prowadził po 20 minutach 4:0, to też by odpadł. Mieliśmy wszystko w rękach i to roztrwoniliśmy. Wiadomo, że była racja w krytyce bramkarza, ale Lech w każdym miejscu boiska przegrywał jeden na jeden. Oni nas kręcili jak chłopa w sądzie. Gość jeździł 30 sekund z piłką w polu karnym i strzelał bramkę. Tak nie można grać w piłkę.
Który z zawodników pana najbardziej rozczarowuje?
Najbardziej mnie rozczarowują jako zespół. Fatalnie to wygląda. Począwszy od Ishaka – więcej gestów niż gry. Defensywa też nie dojeżdża. Wygląda, jakby dla drużyn, które grały z Lechem, mecz był o mistrzostwo świata, a dla Kolejorza – po prostu zwykłe spotkanie. Nawet w polskiej lidze bez pazerności nie da się sięgnąć po trzy punkty, bo u nas jest więcej walki niż grania. Swoją drogą niech pan raz włączy polską ligę i przełączy po kilku minutach na angielską. U nas jest jedno podanie do przodu i trzy do tyłu. Tam podanie do tyłu jest tylko, gdy nie ma innej możliwości. W piłkę się gra do przodu. Już w latach 80. Łazarek, jak zobaczył, że ktoś grał niepotrzebnie do tyłu, to w szatni robił aferę. „Chłopie, ci ludzie nie przyszli tutaj oglądać, jak ty klepiesz do tyłu. Przyszli oglądać bramki”. To jest w sumie proste, a w Polsce cały czas skomplikowane. Nie ma tempa, dynamiki. I potem jak przyjeżdża ktoś w stylu Dinamo, to jeszcze się ich ogra, skoro oni niewiele potrafią, ale już z choćby solidnym rywalem jest problem.
A czy można rozgrzeszyć Lecha choćby przez to, że jest kłopot z kontuzjami stoperów?
Mówimy o mistrzu Polski. Jeżeli kontuzje są problemem, to źle została wykonana robota w budowaniu kadry. Powinien być plan A, ale i plan B. No i okej, tutaj można wskazać na kontuzję, ale co na przykład ze skrzydłowymi? Tam już po prostu brakuje jakości. Gdzie jest Ba Loua? Milion euro czy ileś i ja mam w pamięci jego dwie akcje przez pół roku. Mamy Velde, też drogi, niby piłkarsko fajny, ale kompletnie bez tempa i dynamiki. A kłopotu ze skrzydłami nie zwalimy na kontuzje.
Czy Lech może być Legią z zeszłego sezonu?
Przykro mi, ale to zmierza w tym kierunku. Wiadomo, to dopiero kilka meczów, ale wygląda to źle. Trudno uwierzyć, że trafi ich szlag i zaczną nagle wygrywać. Po 5:0 z Dinamo myślałem, że coś drgnęło, ale nie. Szacunek do Wisły Płock, ale taki zespół nie może wygrać z Lechem niespecjalnie się przemęczając w Poznaniu. A tak było, takie są fakty. Z nimi się nie dyskutuje.
WIĘCEJ O LECHU POZNAŃ:
- Kądzior nie dla Lecha. Kluby zakończyły negocjacje
- Dani Ramirez odchodzi do Zulte Waregem
- Niedoszłe transfery Lecha Poznań
Fot. Newspix
Mecz z Wisłą kończył Lech z dwoma Polakami w składzie. Mecz z Karabachem Lech zaczął i skończył z 2 Polakami w składzie. Czego oczekiwać od najemników z zagranicy? Kto ma wstrząsnąć szatnią?
Trener? Działacze? Prezesi z bożego błędu? A może szatniarz, jak się wk..wi i pie…nie drzwiami.
A skad masz brać tych Polaków? Najlepsi, ale też ci średni, grają za granicą (albo siedzą na ławie, byleby dobrze płacili). Zostaje cała masa cieniasów, dla których przyjęcie piłki to problem. A skoro to problem, to możesz mieć takiego samego obcokrajowca, tylko 2-3 razy taniej. Dopóki nie zaczniemy szkolić, tak, że co 2-3 lata wyjdzie gracz na przynajmniej niezłym (tak 6/10 punktowo) poziomie europejskim, a cała reszta nie będzie miała problemów z podstawowymi zagraniami (przyjęcie, podanie, strzał plus mocny mental), a kluby nie zaczną rozsądnie wydawać kasy i robić transfery za 4-5 mln euro (marna szansa na to), to NIC SIĘ NIE ZMIENI (może od czasu do czasu jakiś wyjątek się trafi).
A który z tych trzech: Bednarek, Skóraś, Murawski – nie jest Polakiem? Podobne proporcje były jednak w ostatnim – mistrzowskim sezonie.
I to w dodatku troche na sile ci Polacy. Jakby wychodzic skladem optymalnym to w Lechu tylko Salamon by sie lapal i Skoras z ławki, czyli mniej niz w wysmiewanej Cracovii Probierza. NAJLEPSZA AKADEMIA W KRAJU, przypomnijmy. Tak sie chwala.
Pierdolenie czemu nie grają polacy, to wymień tych którzy byli do kupienia i podnieśli by poziom gry, pewnie ze dwuch byś znalazł, ale kurwa uciekli do zachodniej ligi, nawet kurwa tak są zdesperowani że jeden ostatnio zawinoł się do egipskiej ligo, można kurwa?można
polska język trudna język…
„Mądrego to aż przyjemnie poczytać”
pan Rybak zapewne wygrał z Lechem tak dużo trofeów i odniósł tyle sukcesów, że na pewno ma święte prawo by teraz tak zrzędzić i oceniać.
Ja nie jestem do niego przekonany. Możliwe, że to wschodniacki dywersant, który sieje zamęt.
Ja też, jakby się nazywał Fischer o to co innego.Mając jeszcze w rodzinie wujka Gerharda i ciocię Ingeborn,no to wtedy byłby prawdziwy ubermensch
W Kórniku mówią, że jesteś gastarbeiterem zza Buga. Popytałem tu i tam i wszystko stało się jasne.
to zupełnie jak ty, dzięki tobie ludzie myślą że w poznaniu same takie gówna i zera intelektualne jak ty żyją, ale ty dalej napierdalasz dywersje żeby cała polska srała na poznań
Ja nie wygrałem nigdy i z żadnym zespołem, bo nie gram zawodowo w piłke, ale mogę, mam prawo, p[rzypierdalać się o taką amatorkę. Od juniorów wchodzących do składu, poprzez sztab szkoleniowy, a na Zarządzie kończąc. Kto mi zabroni?
A juz pan Rybak, który siedzi w tej polskiej piłce od lat tym bardziej. Nie trzeba być krytykiem kulinarnym, zeby czepiać się spalonego chleba.
Ty, jako kibic i niezawodowiec masz 100% prawo krytykować. A jeśli jeszcze chodzisz na mecze Lecha albo płacisz abonament C+, to już w ogóle masz prawo zrzędzić na lewo i prawo.
Jednak pan Rybak, jako były piłkarz, który z Lechem nic wielkiego nie osiągnął powinien być ciut bardziej powściągliwy. Miał swój czas, niewiele z tego wyszło. Może i krytykuje trafnie, ale też obecny Lech pod każdym względem jest kilka poziomów ponad Lechem z czasów p. Rybaka i to biorąc poprawkę na fakt, że czasy są zupełnie inne.
Szybki przykład: „U nas jest jedno podanie do przodu i trzy do tyłu.” Rozumiem, że Lech z jego czasów grał porywającą piłkę „na tak” i w ogóle to były wielkie czasy polskiej piłki, gdzie reprezentacja co chwila grała na dużym turnieju, a polskie kluby co roku dochodziły do ćwierćfinałów europejskich pucharów.
Poucza głuchy głuchego, że ten nic nie słyszy.
mimo wszystko za czasów Rybaka i troche późniejszych polskie kluby grały z najlepszymi czasem nawet jak równy z równym… obecnie dostajemy wpie*dol do Karabachów i innych murzinów, a najlepsze kluby możemy pooglądać w TV albo pograć na Fifie… to jest duża różnica.. druga sprawa : jeśli już za czasów Rybaka był mus grania do przodu to co się stało przez te 30 lat, że teraz my gramy do tyłu?… świat jednak gra do przodu i to jeszcze szybciej, niz kiedyś
Gościu, tak dla informacji bo nie ogarniasz Pan Rybak ( jest rodowitym wielkopolaninem) rozegrał w Lechu ponad 100 meczy zdobył Puchar Polski ( obecnie nieosiągalne), grał w Europejskich Pucharach ( słynne mecze z Barceloną) i tamta drużyna przy zachowaniu poprawki na czas obecnego Lecha piłkarsko wciągnęła by lewą dziurką od nosa, a prawą wysmarkała.
aha czyli ktoś kto się nie zna ma prawo krytykować(zgoda) ale ktoś kto się zna i nawet grał w piłkę już nie, no zajebista logika, KAŻDY MA PRAWO KRYTYKOWAĆ wbij se to do łba w końcu tym bardziej że to co Pan Rybak mówi jest w 100% prawdą
kurwa. dwie kolejki i nagle miliony mądralińskich się znalazło i każdy z nich wie o wszystkim najlepiej.
niestety, ale tu nie trzeba być mądralińskim, wystarczy mieć oczy, że – pomijając już wiele innych aspektów – ten der Brom nie ogarnia ligi polskiej, bo ma o niej równie marne pojęcie ma o lidze kamczackiej. on pewnie nawet nie wie, że wyjazd do Lubina to jest bliżej niż do Lublina, o takich niuansach, które zna Pavol Stano (który „zjadł” getry w szatniach tej ligi) czy Majewski ze Stali nie wspomnę, zresztą on pewnie nawet jeszcze dobrze nie wie, jak się nazywają zawodnicy w szatni Lecha, a oni że np. Wlazło kiwa w prawo, a w Wolskiego wystarczy ostro wejść na początku meczu i będzie się bał piłkę przyjąć. Pamiętam jak po meczu z Legią Skorża mówił jak ograł taktycznie Michniewicza znając jego słabostki i upodobanie do gry jakimś tam systemem. der Brom tego poziomu nigdy nie osiągnie, i nie o to chodzi, ale on nawet nie chce go osiągnąć, bo od niczego mu to nie jest potrzebne. Do tego bredzi od rzeczy na konfach przed i po kolejnych porażkach, że jest zajebiście. I kamulec do warsztatu – kontuzje połowy składu na tym etapie to nie przypadek.
nie dwie kolejki tylko jakies 7 spotkan
cos tam mozna ocenic
a transfery a raczej ich brak to na pewno
Jak zwykle ściąganie zagraniczniakow ma ten sam efekt. Dobrze, że stopniowo udaje mi się pozbyć przepisu o młodzieżowcu. Myślę, że rok-dwa go nie będzie, bo w obecnej formie ma mniej zwolenników
Kurwa, weźcie wypierdalajcie z takimi ekspertyzami..
Dwie pierwsze kolejki. 34 do końca.
Skorża który to poukładał odszedł więc siłą rzeczy musiało to wpłynąć na zespół.
Lech ma nadal większe szanse na grupę LKE patrząc na potencjalnych rywali Lecha i Rakowa.
Przykładowo, weźcie wyjmijcie teraz Papszuna i Ivi Lopeza z Rakowa i dajcie im grać. Skala podobna (Skorża prawie tak dobry jak Papszun, Ivi Lopez prawie jak Kamiński). Ciekawe jak Ci wiecznie pompowani „Galaktyczni” sobie wtedy poradzą…
tylko, że Raków w razie zluzowania Papszuna wziąłby kogoś podobnego, kto zna ligę (pierwsze do mi przychodzi do głowy to Brosz lub Zieliński, a nie z grubsza słyszał, gdzie leży Polska i że Lewy to Polak. Plus kupił takiego zawodnika, jakiego ten trener chce, w razie odejścia gwiazdy. Oczywiście projekt „Raków” kiedyś pierdyknie, bo w naszych realiach nie ta się w mieście jak Częstochowa zrobić wielkiej piłki, ale pierdyknie na życzenie właściciela, a nie mimo jego nieudolnych wysiłków jak właścicieli Lecha
No czyli wziąłby kogoś z polskiej trenerskiej karuzeli i liczył, że jakoś to będzie.
Czyli wina Lecha w tym, że się odważył zerwać z tym polskim gównem i zatrudnił kogoś zza granicy, tak?
Jak nasza Liga ma iść do przodu..
no i jakie są efekty? Poza Czerczesowem i czasami, jak Węgrzy uczyli nas grać w piłkę, nie było w Polsce sensownego trenera zagranicznego, jeden gorszy od następnego, a jak ma jako takie CV to spieprzy przy pierwszej lepszej okazji jak Sousa, a der Broma wywalą do września najdalej, mogę się założyć. Nawałka 2.0
Czyli:
Smuda – zły
Bakero – zły
Rumak – zły
Urban – zły
Skorża – raz dobry, potem zły, potem znów dobry
Zieliński – dobry, ale potem zły
Djerdjevic – zły
Nawałka – zły
Żuraw – zły
van den Brom – zły
Może to nie w trenerach (i ich narodowościach) jest problem?
ale lech zagral jakos 3 razy wiecej niz dwa spotkania…
matematyka az tak boli ?
Fajny ten wywiad, taki populistyczny, pod publiczkę, pełen frazesów.
populizm to słowo,które zniszczyli debile z PO, gówno wiecie co to populizm, no chyba że 13 i 14 są be, ale my jak damy to ok
Pan Rybak mówi, że Velde piłkarsko fajny. Dla mnie nieporozumienie. Fryzura, tatuaże i pożytek dla drużyny taki sam jak Nicki Bille Nilsen. Chciałbym poznać nazwisko gościa, który obserwował i polecił do klubu jego i Baluę. Dla nich 1 liga to max. Niepotrzebni Tiba, Ramirez czy Kownacki, to kto ma ciągnąć ten wózek ? Marchwiński, który pokazuje, że piłkarzem już niestety nie będzie. Dramatycznie brakuje jakości i w drużynie i w klubie. Nieudolność w budowaniu drużyny przerażająca. Cały entuzjazm w wielkopolsce i na trybunach koncertowo zmarnowane w jeden miesiąc.
Ten zadowolony, gruby miś na ławce to trener ?
Situm, Barkrot, Radut, Keita = Balua, Velde. Ciągle to samo: wydawane miliony na szrot.
Po co wyważać otwarte drzwi ? Tych dwóch parodystów udających skrzydłowych nie daje drużynie NIC ! Nie lepiej sprawdzonych i ogranych w naszej lidze Baku i Kądzior ? Mówi się, że mądry Polak po szkodzie. W Lechu ani przed, ani po.
Pelna zgoda, tylko nie tyle co syte koty a po prostu oni maja gdzies wygrywanie. Nie maja tej mentalnosci Warszawy. Oni wygrali, bo doszli juz do takiej sciany, ze kibice im wyszli ze stadionu, stulecie klubu, wiec wydali troche kasy, natchneli zespol i jakos dojechali do mistrzostwa (tak sie u nas zdobywa mistrzostwo – dojezdza sie jakos, a potem kto wie) i dalej chca pracowac jak co roku, czyli malo wydac, tu kogos wypozyczyc, tu zarobic i dalej w wywiadach opowiadac bajki o najlepszej akademii, bla bla bla. Typowy poznanski mental. Az dziwne, bo akurat Poznan to jest wymagajacy, uwazajacy sie za bog wie kogo, a maja takich skąpych wlascicieli od lat o zupelnie innym podejsciu.
Jeżeli wygrywa mistrza, takim sporym fuksem jak Lech.
I nie potrafisz sie z tego godnie cieszyć to karma szybko wraca.
To zrobił Lech, przy okazji zdobycia mistrzostwa obraził kogo tylko można było, uczestniczyli w tym wszyscy łącznie z zarządem ( oprócz Skorży)
Dlatego jest jak jest i kibice maja już kurwa dosyć.
Każdy mądry kibic zakładał taki scenariusz
Bardzo latwo wydaje sie cudze…
Wisła Płock to wygodny rywal dla Kolejorza. „Nafciarze” w Poznaniu nigdy nie wygrali ligowego meczu, w każdym z ostatnich 11 ligowych spotkań przy Bułgarskiej lechici zawsze strzelali Wiśle minimum 2 gole, w minionych 10 domowych meczach w Poznaniu zanotowali 9 zwycięstw (8 z rzędu) i tylko jeden remis. Papier jest po stronie Mistrza Polski, jutro nie pozostaje nic innego, jak na boisku znowu pokonać Wisłę Płock łapiąc jeszcze więcej pewności siebie przed kolejnymi, sierpniowymi już wyzwaniami.
Nałapali pewności pełne portki
Historia ta sama co każde mistrzostwo Lecha. Wszyscy kibice zapomnieli o strajku kibiców z „Kotła” na początku zeszłego sezonu. Fajnie, że Lech zdobył Mistrzostwo ale nie był też dominatorem w lidze, ponieważ Mistrzostwo zostało zdobyte na tzw. „styku” o mały włos. Fajna ekipa się zrobiła, ale rozleciała się jeszcze przed zakończeniem sezonu (Kamiński wyjazd, Salamon kontuzja, himeryczna forma Amarala). To jest ten sam Lech od roku 2010, który nie wyciąga wniosków, zwodzi za nos kibiców, a największe ofiary losu się na to nabierają.
Ja jako kibic Lecha straciłem chęć oglądania nawet meczów w całości (nawet w sezonie mistrzowskim). Zbyt wiele razy rozczarował mnie klub, by ta miłość znów mogła odżyć. Tam kasa pompowana jest w akademie (jeśli już), a na całej reszcie stanowisk, oszczędzają jak tylko się da. Ciekawe czy ludzie z LechTV, w końcu mają zakupiony jakiś sprzęt czy dalej jadą na swoim domowym. Z tym zarządem Lech nigdy swoimi siłami nie wejdzie do Ligi Mistrzów od pierwszej rundy kwalifikacji, a wygrać ligę to połowa Ekstraklasy może, bo ta liga nie jest mocna tylko chujowa.
„Chłopie, ci ludzie nie przyszli tutaj oglądać, jak ty klepiesz do tyłu. Przyszli oglądać bramki”.- tak wygląda 90% meczów kadry.
„Karabach to dobry zespół, ale na miarę możliwości Lecha!”
„Lech w każdym miejscu boiska przegrywał jeden na jeden. Oni nas kręcili jak chłopa w sądzie.”
-i niech ktoś jeszcze napisze, że pyrlandia to nie jest stan umysłu.
Na miejscu kibiców zakochanych w Lechu wpadłbym w frustrację. LECH działa jak wzorcowa spółka, której zasadniczym celem jest osiągnięcie możliwie jak najwyższego zysku. Inwestuje się niemałe środki w Akademię, dba się o wprowadzenie jej absolwentów do pierwszego składu, promuje się ich w celu sprzedaży za jak najwyższe sumy. Ale na rynku transferowym oszczędza się na piłkarzach z kontraktami, dbając żeby wydać jak najmniej. I zastanawiam się, czy w tak funkcjonującym Lechu włodarzom klubu w ogóle zależy na pokazaniu się w europejskich pucharach, skoro niemałe i pewne zyski generuje dotychczasowa strategia. Po co zatem zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje, a naczelnym celem LECHA jest generowanie możliwie najwyższego zysku?
Ale kiedyś to piłkarze byli biedni, nawet ich na fryzjera nie było stać.
Brak Salamona i odejście Skorży to główne powody tak słabej postawy Lecha . Salamon trzymał tę obronę w ryzach i to jest prawdziwy kapitan tęgi zespołu a nie jacyś zagraniczni piłkarze
Znakomity wywiad. Tak właśnie jest w Lechu.
Musi wrócić stara gwardia działaczy to Lech wróci na właściwe tory.
A teraz jak widzę Rząsę, Dudke, czy Bednarka to widzę brak umiejętności, charakteru.
Bardzo zdrowe myślenie, tego Pana. Szacun.