Reklama

Ruch nie przebił się przez obronę Częstochowy. 0:0 na inaugurację I ligi w Chorzowie

Arek Dobruchowski

Autor:Arek Dobruchowski

15 lipca 2022, 23:40 • 4 min czytania 5 komentarzy

Nie da się ukryć, że Ruch Chorzów to jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce, który w ostatnich latach przeżywał ogromny kryzys, zarówno sportowy, jak i finansowy. Jednak “Niebiescy” się odradzają. Wraca moda na Ruch. W piątek zainaugurowano nie tylko nowy sezon Ekstraklasy, ale i I ligi. Fani tłumnie przybyli na stadion przy ulicy Cichej, a 14-krotny mistrz Polski po trudnym meczu bezbramkowo remisuje ze Skrą Częstochowa.

Ruch nie przebił się przez obronę Częstochowy. 0:0 na inaugurację I ligi w Chorzowie

Ruch Chorzów będzie rewelacją I ligi i po pięciu latach wróci na najwyższy szczebel rozgrywkowy w kraju? Na pewno wniesie wiele kolorytu do tej ligi, co pokazała pierwsza kolejka. “Niebiescy” wyróżniają się ambicją, zaangażowaniem, chcą grać w piłkę i sprawiać radość kibicom. Brakuje im jeszcze jakości stricte piłkarskiej, ale nie powinni być chłopcami do bicia. A Skra? Rozpaczliwie broniła się cały mecz. Wyszła, żeby zremisować 0:0 i swój cel zrealizowała.

Ruch Chorzów – Skra Częstochowa 0:0. Kibice Ruchu stęsknili się za wielką piłką

Kibice Ruchu nie zawiedli. Tłumnie przybyli na stadion przy ulicy Cichej. Frekwencja wyniosła ponad 8 tysięcy widzów. Na trybunach atmosfera piłkarskiego święta, głośny doping i piękna oprawa. Fani stęsknili się za wielką piłką i zachowywali się tak, jakby ich ukochana drużyna już występowała w Ekstraklasie. Boiska pierwszoligowe przyzwyczaiły nas do tego, że raczej wieją pustkami i nudą. Polsat Sport, który ma prawa do I ligi z pewnością często będą wpadać do Chorzowa, bo dzięki fanom tego klubu przyjemniej ogląda się mecz.

Przed tym starciem mogliśmy domniemywać, że to Ruch Chorzów, mimo że jest beniaminkiem, będzie dłużej utrzymywał się przy piłce i nadawał tempo. Skra Częstochowa przyzwyczaiła nas w poprzednim sezonie do tego, że głęboko bronią, licząc na kontrataki i stały fragmenty gry. I od pierwszych minut oglądaliśmy takie spotkanie, jakiego się spodziewaliśmy.

“Niebiescy” wyszli na boisko, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, parli cały czas do przodu. Gołym okiem było widać, że brakuje im piłkarskiej jakości prawie na każdej pozycji, ale pokazywali, że za wszelką cenę chcą wygrać ten mecz. Walczyli o każdy centymetr boiska. Dominowali, stwarzali sobie sytuacje do zdobycia gola, ale mieli w ataku Daniela Szczepana, który nie imponował skutecznością.

Reklama

Prezes Ruchu: Stare demony wciąż żyją, ale dokonaliśmy niemożliwego


Ruch ten mecz powinien wygrać łatwo, gładko i przyjemnie z kilku powodów. Pierwszy z nich to Jakub Bursztyn, czyli nowy bramkarz Skry, który zasłynął w zeszłym sezonie z tego, że dostał cztery żółte kartki w Ekstraklasie, mimo że nie wystąpił w żadnym ligowym meczu. Ten gagatek był w piątkowym spotkaniu strasznie niepewny na przedpolu. Nie czuł gry i fatalnie rozgrywał piłkę nogami. Gołym okiem było widać, że facet dawno nie stał w bramce. Przez ostatnie trzy sezony był tylko rezerwowym w Pogoni. Dlaczego zachował czyste konto w Chorzowie? Bo koledzy z defensywy kilka razy uratowali mu tyłek.

W pierwszej połowie uderzenie Szczepana zablokował jeden z obrońców, a w drugiej części gry strzał z przewrotki tego samego pana z linii wybił Kamil Lukoszek. Ruch był lepszy od Skry, ale pewnych rzeczy nie da się oszukać. Łukasz Moneta nadal jest Łukaszem Monetą, którego pamiętamy z Ekstraklasy, a może i nawet słabszy. Łukasz Janoszka czy Tomasz Foszmańczyk to już starsi panowie, którzy dojeżdżają tylko pod względem charakteru.

Z kolei Kacper Michalski były zawodnik Górnika Zabrze nie był w stanie strzelić na pustą bramkę z kilku metrów. W końcówce spotkania wyszedł z Bursztynem sam na sam, na luziku go minął, delikatnie się potknął i posłał piłkę w boczną siatkę. Widać, że Ruch ma ambitną i charakterną ekipę. To może być ich patent na zdobywanie punktów, bo nie tylko walczą, ale idą do przodu. Z kolei Skra Częstochowa, jeśli w każdym meczu będzie stosowała “obronę Częstochowy” to tym sposobem będzie zmierzać w stronę II ligi.

Ruch Chorzów – Skra Częstochowa 0:0

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

Reklama

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
2
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Betclic 1 liga

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
2
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Komentarze

5 komentarzy

Loading...