Reklama

Uśpij i obudź. Raków zaczyna ligę w trybie ekonomicznym

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

15 lipca 2022, 21:00 • 4 min czytania 34 komentarzy

W pierwszej połowie nie mogliśmy się wyzbyć poczucia, że ten mecz także można było przełożyć. Nie dla dobra Rakowa. Dla dobra widzów. Ale na szczęście kandydat do tytułu rozkręcił się w drugiej odsłonie – powoli, powoli, ale jednak – i przeprowadził kilka ciekawych akcji. Tak jak jedną z bardziej znanych taktyk bokserskich jest „uderz i odskocz”, tak w tym meczu obejrzeliśmy strategię „uśpij i obudź”. Warta z kolei nie zagrała specjalnie źle. Miała pomysł na to spotkanie. Zwyczajnie zabrakło jej jakości.

Uśpij i obudź. Raków zaczyna ligę w trybie ekonomicznym

Raków Częstochowa – Warta Poznań 1:0

W drużynie gości zaprezentował ją jedynie Adrian Lis, którego śmiało można uznać za najlepszego zawodnika tego spotkania. To może być dla niego przełomowy mecz, bo przecież doświadczony golkiper nie miał najwyższych notowań u Dawida Szulczka, który odstawił go w końcówce minionego sezonu. Nieprzypadkowo – popełnił przecież kilka baboli. Jego następca, Jędrzej Grobelny, młodzieżowiec, niczego nie zawalił, a więc wydawało się, że stawiając właśnie na niego Warta rozwiąże jednym ruchem dwa problemy. Tymczasem to Lis wygrał rywalizację – i tym występem raczej umocnił się na pozycji „jedynki”. Na jego korzyść zagrał także grający w polu młodzieżowiec, Konrad Matuszewski, który był po prostu solidny.

Zasługi Lisa? Dwie wybronione setki – bo chyba tak trzeba powiedzieć o strzałach Vladislavsa Gutkovskisa i Iviego Lopeza. Wprawdzie oba były z nieco ostrego kąta, no ale kurczę – miejsca bardzo dużo, piłka na nodze, świetne prostopadłe podania… Czego chcieć więcej? Pierwszą z wymienionych akcji zapoczątkował Deian Sorescu. Gutkovskis mógł podać do wbiegającego Lopeza (ten skierowałby wówczas piłkę do pustaka), ale chyba go nie dostrzegł i próbował lobować. Lis został do końca, wyciągnął rękę, dość łatwo odczytał zamiary napastnika. Druga? Tym razem Lopez próbował po ziemi. Tu również bramkarz Warty odpowiednio skrócił kąt, dając wyraz tego, że w sezonie 22/23 nie zamierza już pękać na robocie.

Obie akcje oglądaliśmy w momencie, gdy Raków już się rozkręcił. A przecież jeszcze wcześniej Lis także dobrze się spisał, przytomnie łapiąc w ręce dobitkę Bogdana Racovitana z kilku metrów (inna sprawa, że Rumun trochę zawalił strzał, a i był spalony, a więc gol i tak nie zostałby uznany). Oglądaliśmy także strzał Lopeza, który znalazł miejsce w gąszczu nóg warciarzy, główkę Mateusza Wdowiaka w bramkarza czy strzał w kosmos Fabio Sturgeona po świetnej akcji Iviego z Sorescu. No i bramkę, którą Gutkovskis strzelił w momencie, gdy miał zostać zmieniony. Gotowy do wejścia Piasecki chyba podziałał na niego mobilizująco, bo Łotysz najpierw napędził akcję zagraniem do Wdowiaka, następnie pobiegł w stronę bramki, by dać koledze możliwość zagrania w uliczkę. Po tej ciekawej wymianie pewnie pokonał bramkarza, zakładając strzałem siatkę Dimitriosa Stavropoulosowi.

Warta niczego ciekawego sobie nie stworzyła. Jak na dłoni było dziś widać problemy kadrowe, z jakimi musi mierzyć się Dawid Szulczek. Pod nieobecność Adama Zrelaka (uraz) na szpicy musieli wystąpić Milan Corryn z Miłoszem Szczepańskim. Ten drugi wprawdzie zdołał nawet trafić w poprzeczkę i to głową, przeskakując w polu karnym Tudora (a ma 168 centymetrów!), ale to byłoby na tyle. O niecelnej próbie Roberta Ivanova i woleju Corryna raczej nie ma co wspominać.

Reklama

Mimo że Raków nie zachwycił, należy go za to spotkanie docenić. Przynajmniej patrząc przez pryzmat ekstraklasowy, bo wiadomo, że z taką grą nie ma czego szukać w Astanie. Nie szło mu, ale potrafił podkręcić tempo, wykorzystał moment, w którym Warta zaczęła już trochę opadać z sił. Nie będzie dzięki temu pluł sobie w brodę, że przez słynny pocałunek śmierci oddala się od mistrzostwa Polski. Zła informacja dla naszego reprezentanta w pucharach jest taka, że z boiska z urazem zszedł Fran Tudor. Nie wyglądał on groźnie (Chorwat dograł jeszcze kilka minut, natomiast jakim cudem za wślizg wyprostowaną nogą Szczepański nie obejrzał kartki?), w przeciwieństwie do kontuzji Mateusza Kupczaka, który opuścił murawę na noszach. A Warta? No cóż – była dobrze poukładana taktycznie, ale rację ma Dawid Szulczek mówiąc, że jego drużyna potrzebuje jeszcze wzmocnień. Po prostu było to widać.

WIĘCEJ O RAKOWIE I WARCIE: 

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

34 komentarzy

Loading...